Prezes Srebrnej Kazimierz Kujda przez ponad rok utrzymywał Marcina Dubienieckiego w przekonaniu, że spółka rozważa sprzedanie mu nieruchomości przy ul. Srebrnej. Potem spółka wyparła się tego w prokuraturze. A prokurator zarzucił Dubienieckiemu, że oszukał i naraził na koszty swojego partnera biznesowego. Śledztwo potwierdziło jednak wersję Dubienieckiego
Gerald Birgfellner nie był pierwszym biznesmenem i pierwszym członkiem rodziny Jarosława Kaczyńskiego, który chciał robić biznesy ze spółką Srebrna, kontrolowaną przez prezesa PiS i jego ludzi. I nie jest pierwszym, który popadł przez to w poważne kłopoty.
Wcześniej należącą do tej spółki działką przy ul. Srebrnej w Warszawie zainteresował się Marcin Dubieniecki, ówczesny mąż Marty Kaczyńskiej - z wykształcenia prawnik, z zamiłowania biznesmen.
I wszystko wskazuje na to, że i jego - jak Birgfellnera - władze Srebrnej zwodziły przez wiele miesięcy. Tyle, że wówczas w finale to nie Dubieniecki złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, lecz jego - jak się okazało bezpodstawnie - ścigała prokuratura.
Śledztwo w tej sprawie przeszło bez echa, bo Dubieniecki miał już wówczas inne - poważne - kłopoty prawne (zarzuty wyłudzenia pieniędzy z PFRON i prania brudnych pieniędzy).
Jarosław Kaczyński z bratanicą i jej mężem w dniu wyborów prezydenckich, 19 czerwca 2010. Kliknij na strzałkę, aby zobaczyć kolejne zdjęcia. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
W kwietniu 2012 roku, gdy zapytałam Dubienieckiego, co z fundacją im. Marii i Lecha Kaczyńskich, którą chciał zakładać z żoną po katastrofie smoleńskiej, biznesmen niespodziewanie zaczął opowiadać o Instytucie im. Lecha Kaczyńskiego.
Powstał on w grudniu 2010 roku, z przekształcenia fundacji założonej w latach 90. przez Jarosława Kaczyńskiego, Krzysztofa Czabańskiego i arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego.
To ten Instytut jest właścicielem spółki Srebrna. I to od woli władz Instytutu - a zwłaszcza Jarosława Kaczyńskiego - zależy, jak zagospodarowana zostanie działka przy ul. Srebrnej.
Działka spółki Srebrna, u zbiegu ulicy Srebrnej i Towarowej. Kliknij na strzałkę, aby zobaczyć kolejne zdjęcie. Fot. Google Earth i Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Wiosną 2012 Marcin Dubieniecki radził mi zajrzeć do jej dokumentów: „A księgę wieczystą pani przeglądała? Umowę przedwstępną sprzedaży nieruchomości przy Srebrnej za 78 milionów?” - pytał.
Twierdził, że nieruchomość zostanie sprzedana jego firmie. „To jest dopiero strzał, co?” - śmiał się uradowany - „Wybuduję tam wieżowiec imienia Lecha Kaczyńskiego”.
Jednak w księdze wieczystej (a przynajmniej w jej części jawnej), wzmianki o przedwstępnej umowie sprzedaży nie było. I w kolejnych latach do transakcji nie doszło. Wydawało się, że jej plan istniał tylko w marzeniach młodego biznesmena.
Jak ustaliło OKO.press, Marcin Dubieniecki - a dokładniej reprezentowane przez niego konsorcjum - rzeczywiście chciało kupić od spółki Srebrna nieruchomość przy ul. Srebrnej, a następnie odsprzedać ją pod budowę wieżowca.
Ofertę zakupu Dubieniecki złożył jesienią 2010 roku. Przez ponad rok (do wiosny 2012 roku) ówczesny prezes Srebrnej - Kazimierz Kujda utrzymywał go w przekonaniu, że transakcja jest możliwa.
Gdy biznes nie wypalił, uczestnik konsorcjum, które reprezentował Dubieniecki - Adam S., oskarżył go o oszustwo. Twierdził, że prawnik-biznesmen od początku wiedział, że do transakcji nie dojdzie i nie zrobił nic, by do niej doprowadzić. I że przez niego poniósł nieuzasadnione koszty związane z planowaną inwestycją (blisko 200 tys. zł).
We wrześniu 2016 roku, w piśmie do prokuratury spółka Srebrna oświadczyła, że nie prowadziła z Dubienieckim żadnych rozmów ani negocjacji w sprawie sprzedaży działki.
W tym czasie mąż Marty Kaczyńskiej siedział w areszcie, podejrzany o wyłudzenie kilkunastu milionów złotych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON).
Opierając się na relacji władz Srebrnej, Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przedstawiła Dubienieckiemu zarzut oszustwa.
Jako świadka w sprawie przesłuchano Kazimierza Kujdę - byłego prezesa Srebrnej, a wówczas prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zeznał, że w latach 2010-12 nie było mowy o sprzedaży działki przy ul. Srebrnej. A Dubieniecki proponował mu tylko pomoc w wynajmie części tej nieruchomości.
Co innego wynikało jednak z korespondencji mailowej z Kujdą, którą przekazał śledczym Marcin Dubieniecki. Potwierdzała ona, że biznesmen złożył ofertę zakupu działki i że Kujda nie odrzucił jego propozycji, lecz - jak uznał później sąd - "wykazywał życzliwe zainteresowanie”. Dopiero w czerwcu 2012 roku poinformował go, że Srebrna nie chce sprzedawać działki.
W maju 2017 roku prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie rzekomego oszustwa, którego ofiarą miał paść Adam S. Podtrzymując decyzję prokuratora, we wrześniu 2017 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku uzasadniał, że zeznania Kujdy były „częściowo niewiarygodne”.
I, że sporządzając umowę konsorcjum „Dubieniecki mógł mieć usprawiedliwione w tym czasie przeświadczenie o tym, iż po stronie władz spółki Srebrna istnieje przyzwolenie na sprzedaż nieruchomości”.
To, że Srebrna prowadziła z Dubienieckim negocjacje dotyczące sprzedaży nieruchomości, Kujda potwierdził w rozmowie nagranej przez Geralda Birgfellnera. Według „Gazety Wyborczej”, która ujawniła nagranie, ich spotkanie odbyło się 5 czerwca 2018 roku.
W trakcie rozmowy Birgfellner przypomina Kujdzie negocjacje, które prowadzili 4-5 lat wcześniej (czyli w 2013 lub w 2014 roku), gdy chciał kupić nieruchomość przy Srebrnej. Pyta go, czy w ogóle była wtedy możliwość jej kupienia, „czy to było tylko…” - urywa.
Kujda tłumaczy, że wszystko, o czym rozmawiali przedstawiał wtedy Jarosławowi Kaczyńskiemu i „długo wszystko było akceptowane przez niego. Ale na koniec powiedział: nie”. Czyli nie wyraził zgody na sprzedaż działki.
Gdy austriacki biznesmen dopytuje, czy Kujda prowadził w tej sprawie negocjacje także „z polskim biznesmenem, który ma cypryjską firmę”, „ponieważ było coś [na ten temat – przyp. red.] w prasie”, były szef Srebrnej zapewnia, że „absolutnie nie”.
„Absolutnie! To było coś strasznego.
Był rodzaj quasi-negocjacji z panem Dubienieckim. Tylko. Ale wszystko, powiedzmy, za zgodą pana Kaczyńskiego. I to nie były moje negocjacje. Powiedział, że trzeba mieć z nim niewielki kontakt (kontrakt?) z nim.
Ale później byłem wzywany w tej sprawie do prokuratury. Tam było coś nie w porządku, nie wiem, ponieważ nie znałem [niezrozumiałe - red.]” - relacjonuje Kujda.
Nie pamięta jednak, czy było to przed negocjacjami w sprawie sprzedaży działki Birgfellerowi, czy po nich.
OKO.press poprosiło Jarosława Kaczyńskiego o odniesienie się do relacji Kujdy. Zapytaliśmy go:
Chcieliśmy wiedzieć również:
„Nie mam w zwyczaju komentować i odnosić się do zasłyszanych, rzekomych treści zeznań tudzież odmiennych wypowiedzi innych osób” - napisał w odpowiedzi Jarosław Kaczyński. - „Niemniej jednak z całą stanowczością stwierdzam i informuję, że nie prowadziłem żadnych biznesowych rozmów z Panem Marcinem Dubienieckim, a
wszelkie informacje o próbach Pana Marcina Dubienieckiego prowadzenia rozmów ze Spółką Srebrna, spotykały się z moim bardzo wyraźnym sprzeciwem.
Zastrzegam jednocześnie, iż wszelkie treści sugerujące jakiekolwiek działania nieetyczne, czy tym bardziej niezgodne z prawem, tudzież publikujące informacje nieprawdziwe, spotkają się z konsekwentną i adekwatną reakcją prawną”.
Śledztwo i zarzuty, które postawiła Marcinowi Dubienieckiemu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku dotyczyły umowy konsorcjum, którą 25 lipca 2011 roku podpisały spółka Madujamo Group Ltd. z siedzibą na Cyprze i PPHU Lester Zakład Pracy Chronionej w Kwidzynie.
Jak ustaliła później prokuratura, firmą Madujamo Group współkierowali Marcin Dubieniecki i Jacek M.
Radca prawny Jacek M. od 2010 roku był wspólnikiem Dubienieckiego w kancelarii prawnej. W lutym 2011 roku „Polityka” ujawniła, że
M. był także bohaterem afery związanej z zakupem działki pod ambasadę Egiptu. Oskarżono go o wyrządzenie wielkiej szkody majątkowej i sfałszowanie dokumentów. Przyznał się też do skorumpowania ambasadora.
PPHU Lester to firma Adama S., przedsiębiorcy z Kwidzyna. Również o nim było głośno w mediach krótko przed podpisaniem umowy konsorcjum. W marcu 2011 roku
„Dziennik Bałtycki” ujawnił, że w czerwcu 2009 roku S. został ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego i że kilka tygodni przed ułaskawieniem założył spółkę z Marcinem Dubienieckim - wówczas już zięciem prezydenta.
Celem konsorcjum zawiązanego przez Madujamo Group i Lester miało być:
Do zawarcia przedwstępnej umowy zakupu nieruchomości od spółki Srebrna doprowadzić miał lider konsorcjum - firma Madujamo Group. W umowie z Lesterem zaświadczała ona, m.in. że:
Zadaniem firmy Lester było zapewnienie środków finansowych na pokrycie kosztów związanych z realizacją umowy konsorcjum. W sierpniu 2011 roku Adam S. zaciągnął na ten cel 2 mln zł pożyczki i przelał pieniądze na rachunek Madujamo Group. W 2012 roku, gdy okazało się, że z biznesu nic nie wyjdzie, firma zwróciła Adamowi S. całą kwotę.
Trzy lata później, 26 maja 2015 roku, Adam S. zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Dubienieckiego.
Twierdził, że Dubieniecki zwodził go, zapewniając o możliwości zakupu nieruchomości przy ul. Srebrnej, przez co on poniósł nieuzasadnione koszty - około 200 tys. zł odsetek od pożyczki, którą zaciągnął w banku, w związku z umową z Madujamo Group.
Przypuszczał, że w tym czasie Dubieniecki korzystał z jego pieniędzy (2 mln zł) przeznaczając je na cele niezwiązane z umową konsorcjum.
W jego ocenie, mąż Marty Kaczyńskiej od początku chciał go oszukać i „wyłudzić od niego pieniądze”. O złych zamiarach Dubienieckiego świadczyć miało to, że
23 sierpnia 2015 roku Marcin Dubieniecki został zatrzymany przez CBA, a potem aresztowany. Ale nie w sprawie związanej z działką Srebrnej, lecz w związku z prowadzonym przez krakowską prokuraturę śledztwem dotyczącym wyłudzenia pieniędzy z PFRON.*
Prokuratura zarzuciła Dubienieckiemu i kilku innym osobom działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała fikcyjnie zatrudniać niewidomych i pobierać z PFRON wielomilionowe dotacje na ich zatrudnienie, a także prać brudne pieniądze.
Dubieniecki opuścił areszt dopiero w październiku 2016 roku.
W czasie gdy Dubieniecki przebywał w areszcie, Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadziła śledztwo wszczęte w wyniku zawiadomienia Adama S.
W 2016 roku przedstawiła mężowi Kaczyńskiej zarzut popełnienia oszustwa, w wyniku którego poszkodowany stracił mienie znacznej wartości (art. 286 par. 1 kk w związku z art. 294 par. 1 kk i w związku z art. 12 kk).
Parę miesięcy później, w uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu śledztwa, prokurator wyjaśniał:
„Podstawą przedstawienia zarzutów Marcinowi Dubienieckiemu stanowiło między innymi pisemne oświadczenie spółki z o.o. Srebrna z siedzibą w Warszawie z dnia 5.09.2016 roku,
według którego z analizy posiadanych dokumentów oraz [nieczytelne – red.] zarządu spółki wynikało, że spółka Srebrna sp. z o.o. w Warszawie w latach 2010-12 nie otrzymywała, nie składała ofert, nie prowadziła negocjacji, nie podpisywała umów cywilno-prawnych dotyczących zbycia, dzierżawy lub innych praw (…) dotyczących nieruchomości położonej w Warszawie przy ul. Towarowej róg Srebrnej (…) z jakimikolwiek podmiotami, których dotyczy sprawa”.
W czasie gdy powstało wspomniane oświadczenie Srebrnej, prezesem spółki była Małgorzata Kujda.
Gdy prokuratura postawiła Dubienieckiemu zarzuty, biznesmen przekazał śledczym wydruki korespondencji mailowej z jej mężem i poprzednikiem na fotelu prezesa Srebrnej - Kazimierzem Kujdą.
„Z korespondencji wynika m.in., iż Marcin Dubieniecki w dniu 16 września 2010 roku przedstawił Kazimierzowi Kujdzie ofertę zakupu przedmiotowej nieruchomości przez podmiot trzeci i prosił o udostępnienie w związku z tym szczegółów informacji dotyczących tej nieruchomości.
W odpowiedzi nadesłanej następnego dnia, Kazimierz Kujda odpisał, iż takie informacje zostaną przygotowane i nie zanegował w żaden sposób przedstawionej oferty” - pisał potem prokurator, w uzasadnieniu umorzenia śledztwa.
„Podobna korespondencja miała miejsce też w dniach 22 i 23 września 2010 roku. Marcin Dubieniecki uszczegółowił wtedy powyższą ofertę zakupu nieruchomości, wskazując ponownie konieczność uzyskania od spółki informacji dotyczących nieruchomości.
W odpowiedzi Kazimierz Kujda przekazał informacje jakie posiada na temat nieruchomości i również nie stwierdził, że spółka nie jest zainteresowana ofertą” - kontynuował prokurator.
Z listów miało wynikać również, że po zawarciu umowy konsorcjum przez firmy Madujamo Group i Lester (przypomnijmy: w lipcu 2011 roku), nadal przez jakiś czas toczyły się nieformalne rozmowy na temat sprzedaży działki przy Srebrnej. I że na przełomie maja i czerwca 2012 roku Dubieniecki skierował do Kujdy nową ofertę w tej sprawie.
Jak zauważył prokurator „dopiero w (…) wiadomościach mailowych z dnia 21.06.2012 roku Kazimierz Kujda poinformował Marcina Dubienieckiego, że władze spółki Srebrna nie będą rozważać w najbliższym czasie sprzedaży posiadanych nieruchomości”.
Prezes Srebrnej wyjaśniał wówczas, że „rada nadzorcza spółki, do której kompetencji należało wyrażenie zgody na sprzedaż nieruchomości odmówiła podjęcia takiej decyzji”.
Przesłuchiwany w prokuraturze jako świadek, Kazimierz Kujda zeznał, że
Gdy okazano mu korespondencję mailową z Dubienieckim, zeznał, że „nie jest w stanie powiedzieć, czy w rzeczywistości ona w całości była taka, jaka została mu okazana, natomiast jego zdaniem jest wielce prawdopodobne, że tak mogło być”.
Tłumaczył, że maile Dubienieckiego interpretował jako propozycję pośrednictwa w wynajmie części nieruchomości należącej do spółki Srebrna.
Później, rozpatrując zażalenie Adama S. na umorzenie śledztwa, Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że zeznania Kujdy były „częściowo niewiarygodne”.
„Świadek twierdził, że od początku rozmów z MD informował o braku woli sprzedaży nieruchomości przy ul. Towarowej, a także że był przekonany, że rozmowy prowadzone z podejrzanym dotyczyły wynajmu powierzchni na tej nieruchomości” - czytamy w postanowieniu sądu.
„Zeznania te były sprzeczne z treścią ujawnionej korespondencji e- mail, w której (…) Marcin Dubieniecki pisał wprost o ofercie sprzedaży tej nieruchomości zagranicznemu inwestorowi, a nie najmu powierzchni,
zaś Kazimierz Kujda nie negował możliwości zawarcia tej transakcji, przeciwnie informował, że propozycję przekaże odpowiednim organom statutowym spółki” - wytykał sędzia.
Uznał jednak, że były prezes Srebrnej „z uwagi na upływ czasu i zatarcie się w pamięci szczegółów, mógł mieć problem z odtworzeniem rzeczywistego przebiegu zdarzeń”.
Poza korespondencją z Kujdą, Dubieniecki podjął także inne działania, świadczące o tym, że rzeczywiście chciał kupić nieruchomość od spółki Srebrna.
Krótko przed podpisaniem umowy konsorcjum z firmą Adama S., Madujamo Group (którą - przypomnijmy - kierowali Dubieniecki i Jacek M.) została właścicielem spółki Warsaw Srebrna Tower (WTS) z siedzibą w Warszawie. A parę miesięcy później założyła kolejną spółkę - Srebrna Warsaw Tower (SWT).
Przedmiotem działalności obu tych firm miało być „kupno i sprzedaż nieruchomości na własny rachunek”.
Jak ustaliła prokuratura, w ramach realizacji umowy konsorcjum Madujamo Group - za pośrednictwem swojej spółki (prokuratura pisze o SWT, ale raczej chodzi o WTS) „zaledwie dwa dni po podpisaniu umowy, wystąpiła do Urzędu Miasta st. Warszawy o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla inwestycji polegającej na budowie budynku biurowo-usługowego z garażem podziemnym i infrastrukturą techniczną przy ul. Srebrnej”.
Sprawa nie została rozpatrzona, bo spółka nie uzupełniła w terminie braków we wniosku, m.in. nie przedstawiła „decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla planowanych przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko”.
Prokuratura uznała jednak, że nie było w tym winy spółki - termin, który jej wyznaczono na uzupełnienie dokumentacji, był zbyt krótki.
29 maja 2017 roku Prokuratura Okręgowa w Gdańsku umorzyła śledztwo, które wszczęto w wyniku zawiadomienia Adama S. Stwierdziła, że działania Dubienieckiego nie zawierały znamion czynu zabronionego.
„Brak jest dowodów wskazujących jednoznacznie na to, że w czasie zawierania umowy konsorcjum Marcin Dubieniecki wiedział, że Srebrna sp. z o.o., nie będzie chciała sprzedać należącej do niej nieruchomości, a on nie zamierzał wywiązywać się z umowy zawartej z pokrzywdzonym” - uzasadniał prokurator.
I kontynuował: „Przeciwnie - z korespondencji mailowej pomiędzy nim, a Kazimierzem Kujdą wynika, że podejmowano działania zmierzające do uruchomienia procedury sprzedaży tej nieruchomości. Dowody potwierdzające przystąpienie do realizacji umowy konsorcjum zawarte są też w dokumentacji z Urzędu Miasta st. Warszawy”.
Prokurator wyjaśniał również, że zapis w umowie pomiędzy Madujamo Group, a firmą Lester, że „potwierdzona została wola zbycia nieruchomości” przez Srebrną, nie oznacza, że Madujamo Group miała dysponować już w tym momencie „oświadczeniem woli organów spółki [Srebrna - przyp. red.] o wyrażeniu zgody na sprzedaż nieruchomości”. Bo Madujamo Group miała dopiero doprowadzić do zawarcia umowy .
W uzasadnieniu umorzenia śledztwa, prokurator podkreślał, że Kazimierz Kujda, nie podważył autentyczności maili, które kierował do niego Marcin Dubieniecki.
A fakt, że jeszcze w 2012 roku biznesmen składał kolejną ofertę zakupu nieruchomości przy ul. Srebrnej, świadczyć może o tym, że „do tego czasu spółka Srebrna nie wskazała jedno jednoznacznie i ostatecznie Dubienieckiemu, że nie jest zainteresowana sprzedażą nieruchomości”.
Według ustaleń prokuratury, część z 2 mln zł, które Adam S. wpłacił na konto Madujamo Group, Dubieniecki umieścił na lokacie, z której uzyskał odsetki w wysokości 4 tys. zł.
Prokurator uznał, że „mało prawdopodobne jest jednak, żeby w dniu zawierania umowy konsorcjum [z firmą Adama S. – przyp. red.] Marcin Dubieniecki kierował się jedynie chęcią zysku w postaci oprocentowania od przyszłych lokat”.
„Prokuratura uznała, że nie doszło do przestępstwa, ponieważ koszty odsetek od kredytu, które poniósł zawiadamiający, były rezultatem normalnego na wolnym rynku ryzyka biznesowego, poniesionego w związku z zawarciem umowy konsorcjum, a nie celowym oszustwem ze strony kontrahenta [czyli Dubienieckiego - przyp. red.]” - tłumaczy w odpowiedzi na pytania OKO.press, rzecznik prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Grażyna Wawryniuk.
Adam S. zaskarżył postanowienie o umorzeniu śledztwa do sądu. Jednak Sąd Okręgowy w Gdańsku, postanowieniem z 28 września 2017 roku, podtrzymał decyzję prokuratury.
W uzasadnieniu podkreślał, że o tym, iż spółka Srebrna nie zamierza sprzedawać nieruchomości przy Srebrnej, Kazimierz Kujda poinformował Dubienieckiego dopiero 21 czerwca 2012 roku. W ocenie sądu, stanowisko prezentowane przez niego w korespondencji mailowej sprzed tego dnia, można określić jako „życzliwe zainteresowanie” ofertą Dubienieckiego.
„Sporządzając umowę konsorcjum z dnia 25 lipca 2011 r. Marcin Dubieniecki mógł mieć usprawiedliwione w tym czasie przeświadczenie o tym, iż po stronie władz spółki Srebrna istnieje przyzwolenie na sprzedaż nieruchomości, położonej przy ul. Towarowej w W-wie” - podsumowywał sąd.
Marcin Dubieniecki odmówił nam odpowiedzi na pytania dotyczące tej sprawy. Stwierdził, że jest to „zbyt nudny i mało znaczący temat, aby miał się wypowiadać”.
* Po zatrzymaniu ws. wyłudzenia pieniędzy z PEFRON, Dubieniecki wydał oświadczenie, w którym zgodził się na podawanie w publikacjach jego pełnego nazwiska i publikowanie zdjęć bez "paska" na oczach.
Wkrótce po wyjściu Dubienieckiego z aresztu, Dubieniecki i Marta Kaczyńska rozwiedli się.
Udostępnij:
Władza
Jarosław Kaczyński
Prokuratura
Gerald Birgfellner
Instytut im. Lecha Kaczyńskiego
Kazimierz Kujda
Małgorzata Kujda
Marcin Dubieniecki
spółka Srebrna
taśmy Kaczyńskiego
wieże Kaczyńskiego
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze