0:000:00

0:00

Przemówienie prezydenta podczas uroczystości przed pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego pod Belwederem w Warszawie 15 sierpnia 2017 można obejrzeć tutaj. Duda mówił m.in., że 15 sierpnia jako Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny to co roku bardzo ważny dzień dla katolików. “Ale dla nas Polaków od 97 lat to także święto wielkiego polskiego zwycięstwa, wielkości polskiego oręża i nas jako narodu” - mówił.

Prezydent dodał, że bolszewicy marzyli wówczas o przeniesieniu rewolucji komunistycznej do Niemiec, serca uprzemysłowionej zachodniej Europy, i że ten plan został wówczas przekreślony. To prawda - rzeczywiście takie były plany bolszewików.

Wypowiedział się przy okazji także o planach strategicznych Bitwy Warszawskiej - i tu prezydenta poniosło.

Nie waham się powiedzieć i myślę, że też taki był zamysł strategów polskiej armii, że ten przełom nastąpił w święto Matki Bożej Zielnej.
Fałsz. Było inaczej.
przemówienie podczas Święta Wojska Polskiego,15 sierpnia 2017

Połączenie święta religijnego z triumfem militarnym jest naturalnie wygodne dla polityka o narodowo-katolickich poglądach. Jest to jednak nieprawda, w dodatku zdradzająca brak znajomości realiów politycznych epoki.

Nie piętnastego i nie dlatego

Jak było naprawdę, opowiedział niżej podpisanemu (w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” opublikowanym 14 sierpnia 2017) prof. Grzegorz Nowik, historyk, pracownik Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, znakomity specjalista od dziejów epoki, który m.in. brał udział w opracowaniu i opublikowaniu dokumentów wojskowych - depeszy i rozkazów - z czasów wojny polsko-bolszewickiej. Wywiad można przeczytać tutaj.

Prof. Nowik przypomina, że o uderzeniu od południa na idący na Warszawę front Armii Czerwonej dowodzony przez Michaiła Tuchaczewskiego Piłsudski myślał już od początku lipca.

„Już wcześniej nazwał to „wielką kombinacją”. Chciał to zrobić dalej na wschodzie - z Baranowicz, następnie z Brześcia, jednak 1 sierpnia Brześć padł. Operacja została więc przesunięta na linię Wisły, a uderzenie ostatecznie miało wyjść znad rzeki Wieprz. (...) Rozkaz Piłsudskiego z planem „wielkiej kombinacji” pochodzi z 9 lipca”.

Dla Piłsudskiego decydujące znaczenie miały więc względy strategiczne: gdyby warunki były odpowiednie, przeprowadziłby kontrofensywę wcześniej, a nie w święto kościelne. Nawiasem mówiąc, natarcie znad Wieprza rozpoczęło się o świcie 16 sierpnia.

Pokaz polskiego ducha? Naciągane

Dodajmy, że Piłsudski nie był osobą przesadnie religijną. W młodości był socjalistą, a socjaliści programowo pozostawali wrodzy lub sceptyczni wobec religii - w szczególności katolicyzmu, który uważali za narzędzie opresji klasowej pomagające elitom utrzymać biedne masy pod kontrolą. Przez środowiska konserwatywne Piłsudski sam uważany był za “bolszewika” i „bezbożnika”. Marszałek zresztą przeszedł formalnie na luteranizm - chciał ożenić się z rozwódką. Kolejny ślub, po śmierci pierwszej żony, wziął jednak w kościele katolickim. Jego stosunek do religii był powodem tzw. kontrowersji wawelskiej w 1937 roku - sporu o miejsce pochówku Piłsudskiego na Wawelu, gdzie jego przeciwnicy z kręgów narodowej prawicy odmawiali mu miejsca.

Prezydent Duda przesadził także nieco mówiąc o jedności Polaków w obliczu napaści:

„To był wielki pokaz polskiego ducha, którego nie udało się zdławić przez ponad 120 lat zaborów. Który nie tylko potrafił wydobyć Polskę na niepodległość (...), ale potrafił także odeprzeć późniejszą napaść, potrafił - mimo skrwawienia naszego narodu - stanąć ponad wszelkimi podziałami i dlatego był to nasz wtedy wielki sukces. Że wszyscy wtedy stanęli razem, niezależnie od różnic w poglądach politycznych, niezależnie od różnic w spojrzeniu na sytuację strategiczną, niezależnie od ambicji”.

Przypomnijmy, że narodowi demokraci - ówczesna katolicko-narodowa prawica - zwalczała intensywnie Piłsudskiego także w okresie bitwy warszawskiej, posądzając go np. o tajne kontakty z Leninem. Endecy weszli na krótko do Rządu Obrony Narodowej, łączącego wszystkie najważniejsze partie polityczne, ale nie przestali zwalczać Piłsudskiego, który do końca życia pozostawał ich głównym wrogiem.

Historia według Dudy

Prezydent Duda nie ma szczęścia do wypowiedzi na tematy historyczne. Łatwo fałszował historię najnowszą przypisując swojemu szczytowi NATO w Warszawie (2016) zasługi poprzedniego szczytu w Newport (2014), ale tu akurat sam się poprawił. Nie skorygował za to zdumiewającego stwierdzenia o sekretnym wpływie epoki komunistycznej nawet w Polsce PiS: „Bardzo wiele wpływowych miejsc zajmują osoby, których rodzice czy dziadkowie aktywnie walczyli z Żołnierzami Wyklętymi w ramach utrwalania ustroju komunistycznego, czyli - krótko mówiąc - byli zdrajcami".

Historycznie poniosło go także, gdy na pogrzebie Danuty Siedzikówny ps. „Inka” i Feliksa Selmanowicza ps. „Zagończyk” w sierpniu 2016 retorycznie pytał: "O ile do 1989 roku rządził ustrój tych samych zdrajców, którzy zamordowali "Inkę" i "Zagończyka" to przecież po 1989 roku teoretycznie nie. To jak to się stało, że trzeba było 27 lat czekać, by Polska mogła pochować swoich bohaterów?"

Prezydent nie wspomniał, że zwłoki obojga ofiar stalinizmu zostały odnalezione w 2014 roku, tożsamość „Inki" została po badaniach IPN potwierdzona dopiero 1 marca 2015 roku, a „Zagończyka" - w czerwcu 2016 roku.

Przeczytaj także:

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze