Jacek Harłukowicz
Sebastian Klauziński
Konrad Szczygieł
Jacek Harłukowicz
Sebastian Klauziński
Konrad Szczygieł
Gdy w 2020 roku wyborcze zwycięstwo Andrzeja Dudy wisi na włosku, Nowogrodzka podnosi alarm: wszystkie ręce na pokład! Z odsieczą przybywa przyjaciel Adama Hofmana, ekspert od manipulacji w sieci. Podsuwa firmę, która pomaga zdobyć Dudzie drugą kadencję
Radek Tadajewski (sam używa zdrobnienia imienia) to czarodziej biznesu i magik nowych technologii - taki wizerunek samego siebie kreuje w nielicznych wywiadach.
Hipsterskie oprawki okularów, skarpetki w bałwanki, przekleństwo dla skrócenia dystansu, czasem przesadna gestykulacja. Tadajewski zostawia rozmówców z niezachwianym poczuciem, że tak wygląda i zachowuje się nowoczesny człowiek sukcesu. W ostatnich latach bardzo dba o to, by publicznie nie kojarzono go z opisanym przez nas w poniedziałek "układem wrocławskim".
W wyniku wspólnego śledztwa dziennikarzy OKO.press, Fundacji Reporterów i "Gazety Wyborczej", ustaliliśmy, że to dzięki znajomościom z "układem", związane z Tadajewskim firmy pracowały przy kampaniach wyborczych PiS oraz bezpośrednio dla centrali partii.
Zdobyliśmy dowody, że w 2014 roku firmy te pomogły wyjść PiS-owi z sondażowego dołka. A w kampanii prezydenckiej w 2020 roku zwyciężyły dla Andrzeja Dudy kampanię w internecie.
Część związanych z Tadajewskim firm oferuje zaawansowane narzędzia marketingu w sieci. Biznesmen będzie je rozwijał za rządów PiS dzięki olbrzymim, publicznym dotacjom - m.in. 40 milionom złotych z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Jak ujawniliśmy w czwartek (15 kwietnia 2021), w uzyskaniu finansowania pomógł mu list intencyjny rektora Akademii Sztuki Wojennej, a w zdobyciu listu - Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik Antoniego Macierewicza.
Tadajewski to najbardziej przezroczysty człowiek z "układu wrocławskiego”.
Od studiów zna się dobrze z Robertem Pietryszynem - partnerem w PR-owej spółce R4S, założonej przez byłych działaczy PiS.
To dzięki niemu poznaje byłych, wpływowych polityków PiS: Dawida Jackiewicza i Adama Hofmana. Cała czwórka bywa na tych samych imprezach, rodziny Tadajewskiego i Hofmana razem jeżdżą na narty, Tadajewski bawi się na urodzinach Hofmana latem 2020 roku - ale o ich zażyłości wiedzą nieliczni.
Dziś Tadajewski jak ognia boi się wiązania go z “hofmanowcami” (jak ludzie z PiS nazywają członków “układu wrocławskiego”).
"Na Nowogrodzkiej [siedziba PiS] przyznawanie się do »hofmanowców« jest gorzej widziane niż przyznanie się do pedofilii" - mówi jeden z naszych rozmówców.
Oficjalnie Kaczyński zabrania współpracy z wyklętymi "hofmanowcami", ale w 2020 roku właśnie Tadajewski trafi z powrotem na Nowogrodzką jako człowiek, który ma uratować kampanię Andrzeja Dudy w Internecie.
Ale ta przygoda zaczęła się kilka lat wcześniej.
Lato 2011 roku. Malowniczo położony Pałac na Wodzie w Staniszowie, u podnóża Karkonoszy. To od niedawna posiadłość Waldemara Tadajewskiego, ojca Radka. Do pałacu zjeżdża biznesowa i polityczna śmietanka Dolnego Śląska. Wśród gości - Robert Pietryszyn, ówczesny prezes Stadionu Wrocław, kolega Tadajewskiego juniora. Na imprezę do pałacu zabiera ze sobą innego kolegę ze studiów - rzecznika PiS Adama Hofmana.
Imprezę z wielką pompą - dla bliskich współpracowników i znajomych - organizuje Grupa Trinity. To działający od 2010 roku, zarządzany przez Tadajewskiego wehikuł inwestycyjny. Jednym z biznesów, w który inwestuje GT, jest wrocławska agencja marketingowa Webber&Saar, która zapewnia firmom wysoką pozycję w wyszukiwaniach w Google.
Komercyjny rynek marketingu w sieci jest ciasny, więc Tadajewski szuka żyły złota w polityce. On sam opowiada o tym barwnie – gdy wszyscy w marketingowym Klondike wypłukują w pocie czoła małe grudki złota, po drugiej stronie rzeki leżą odlane sztabki, które można zarobić w sieci na usługach dla polityków.
Dla Tadajewskiego rejs na drugą stronę rzeki jest krótki: gdy Hofman zostaje rzecznikiem PiS, przyprowadza go na Nowogrodzką.
Były pracownik centrali PiS: "W 2014 roku, przed wyborami do Europarlamentu, pojawiła się u nas mała, nieznana wrocławska spółka Webber&Saar. Miała działać w internecie. Padło nazwisko »Tadajewski«. Zaczęliśmy badać, kto ją przyprowadził".
"A ktoś musiał? Nie bierzecie firm z rynku?" - pytamy. "Kampanie wyborcze mają własną dynamikę, wszystko dzieje się szybciej. Firmy trafiają wyłącznie z polecenia. W wypadku Webber&Saar tropy prowadziły do Adama Hofmana – co nas zaskoczyło, bo gdzieś koło tej spółki znaleźliśmy Wiesława Kaczmarka z SLD. Wybuchła awantura, ale było za późno, żeby się wycofać. Pamiętam scenę z parkingu na Nowogrodzkiej.
Ówczesny szef sztabu - Andrzej Duda - idzie do auta, ktoś go zahacza: »A co z tą wrocławską spółką od czerwonych?« Duda tylko rozłożył ręce: »A co ja mogę?!«".
Według samego Tadajewskiego, Kaczmarek - były minister skarbu w rządzie SLD - pojawił się w jego biznesach, bo jest jego wujkiem. Co ciekawe sam Tadajewski, to były działacz lewicowego SdPL. Neofita, który prywatnie opowiada dziś, że politycy to dyletanci.
Członkowie układu z Wrocławia są jak bohaterowie “Ziemi Obiecanej”. Zaczynają od zera, bardzo chcą osiągnąć sukces, jesionki z Bytomia zamienić na płaszcze z Burberry. Scena sprzed lat, którą opowie nam jeden z rozmówców, rozgrywa się na stadionie we Wrocławiu. W biurze szefa stadionu Roberta Pietryszyna gości Radosław Tadajewski. "Zobacz" - mówi gospodarz. "Nie mamy jeszcze trzydziestki, a jak wysoko zaszliśmy? Dokąd trafimy po czterdziestce?".
Znaczący krok w górę to wybory 2014 roku.
Dotarliśmy do prezentacji agencji Webber&Saar, przygotowanej dla PiS przed tymi wyborami. „Negatywne opinie cieszące się wysoką popularnością mogą stać się niebezpieczną bronią w rękach konkurencji politycznej” - przestrzegają marketingowcy od Tadajewskiego.
Proponują, jak zadbać o wizerunek w sieci: liczy się promocja opinii pozytywnych i zepchnięcie wątków negatywnych poza pierwszą stronę wyników wyszukiwania. „W ramach działań SERM [zarządzanie reputacją w wyszukiwarce – red.] konieczne jest: tworzenie opinii pozytywnych na wybranych forach internetowych oraz w portalach opiniotwórczych i społecznościowych”.
Cena takiej usługi? Miesięczny abonament to 5 300 zł netto. Oferta jest kompleksowa: zawiera propozycję budowy stron internetowych, prowadzenia profili w mediach społecznościowych i płatnych kampanii na portalach informacyjnych. Jednorazowy koszt to w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Związane z Tadajewskim W&S pracuje przy kampanii PiS do europarlamentu w 2014 roku - zarobi na tym 550 tys. zł.
Gdy do Państwowej Komisji Wyborczej trafiają rozliczenia z kampanii, media przez chwilę rozpisują się o W&S. “Newsweek” donosi, że firma powiązana jest z Adamem Hofmanem poprzez jego żonę, która pracuje wtedy w jednej ze spółek z Grupy Trinity. Ale sprawa szybko ucichnie. Przez następne lata nikt nie skojarzy Tadajewskiego z „układem”.
Webber&Saar obsługuje nie tylko kampanię wyborczą, ale też samą centralę PiS. Za swoje usługi w 2014 roku wystawi partii faktury na ponad 170 tys. zł, a w 2015 roku na 19 tys. zł.
Gdy z PiS-em żegnają się w 2014 roku, po "aferze madryckiej", Adam Hofman i Mariusz Antoni K. wydaje się, że przygoda "hofmanowca" Tadajewskiego w PiS się kończy. Czy na długo?
Wiosna 2020 roku, trwa kampania prezydencka. Trzaskowski i Duda idą łeb w łeb. Mówi człowiek, który pracował przy kampanii Andrzeja Dudy: "Na Nowogrodzkiej padło hasło: »wszystkie ręce na pokład!« Zaczęły się gorączkowe telefony. Ktoś przypomniał sobie wtedy o Tadajewskim".
Tym razem to Tadajewski występuje w roli pośrednika - przyprowadza do PiS zaprzyjaźnioną agencję marketingową z Wrocławia - hyperCREW.
"Ruszyliśmy z projektem »Jeden procent dla Andrzeja«. Chodziło o to, żeby tyle głosów wyrwać dla Dudy w internecie" - mówi nasze źródło ze sztabu PiS - "I udało się". Andrzej Duda wygrywa wybory różnicą 2 punktów procentowych.
Firma hyperCREW w trzy tygodnie zarabia na jego kampanii 1,5 mln zł. To jeden z wyższych wydatków komitetu. W PKW odnajdujemy trzy faktury z tej spółki - za „stworzenie i przeprowadzenie targetowanej kampanii marketingowej w kanałach digitalowych”.
Projekt hyperCREW to część najnowszego pomysłu Tadajewskiego na zarabianie pieniędzy.
Jego fundusz inwestycyjny - Czysta3.vc dostaje w 2018 roku 40 mln zł z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Środki pochodzą z funduszy unijnych. Zgodnie ze złożonym w NCBiR projektem, fundusz ma je inwestować w innowacyjne spółki. Przy inwestycjach doradza m.in. Dawid Jackiewicz, człowiek “układu wrocławskiego”.
Jedną z "innowacyjnych" firm zasilonych przez fundusz jest hyperBiz. Krótko przed wyborami w 2020 roku dostaje 800 tys. zł. Ma je wydać na "Opracowanie technologii, która umożliwi pogłębioną analizę i wyciąganie wniosków z aktywności na kontach użytkowników social media".
W skrócie: za unijne pieniądze będzie pracować nad profilowaniem użytkowników Twittera, czyli psychotargetowaniem.
Wspólnicy hyperBIZ - Paweł Bobyk i Andrzej Rabsztyn - to jednocześnie właściciele zaangażowanej w ubiegłoroczną kampanię Andrzeja Dudy firmy hyperCREW.
Na fakturach hyperCREW, złożonych przez PiS w Państwowej Komisji Wyborczej, widnieje adres w Nowym Sączu. Na obrzeżach miasta, w niewysokim biurowcu, jak z koszmaru architekta, swój niewielki pokój mają pracujący w firmie informatycy.
"Chcieliśmy porozmawiać o kampaniach marketingowych w internecie" - zagajamy. "To trzeba z szefem. Proszę zostawić kontakt" - mówi jeden z informatyków. "A na czym polega psychotargetowanie?"
"Psychotargetowanie to nie tutaj. We Wrocławiu w biurze są psychologowie i reszta ekipy i się tym zajmują" – odpowiada informatyk i obiecuje, że przekaże kontakt Pawłowi Bobykowi.
Paweł Bobyk nigdy nie odpowie na nasze pytania o udział hyperCREW w kampanii Dudy. A na maila wysłanego do hyperCREW odpisze nam prawnik Tadajewskiego, mec. Maciej Zaborowski, który zasłynął reprezentując Zbigniewa Ziobrę i Daniela Obajtka. Odeśle nas do sprawozdań z kampanii złożonych w PKW i - tradycyjnie już - zagrozi pozwem.
Gdy o szczegóły współpracy z hyperCREW pytamy Kancelarię Prezydenta RP, ta kieruje nas do komitetu wyborczego, komitet zaś do PKW – czyli do trzech faktur, w których usługi hyperCREW za 1,5 mln złotych opisane są jednym zdaniem.
Według naszych źródeł, kampania hyperCrew zapewniła Andrzejowi Dudzie drugą kadencję. Na czym polegała?
W branżowym portalu znajdujemy analizę kampanii wyborczej w internecie, opublikowaną kilka dni przed pierwszą turą. Jej autorem jest Paweł Bobyk, szef hyperCREW.
„Sztab urzędującego prezydenta opiera [kampanię online - red.] na bardzo precyzyjnych komunikatach targetowanych do grup docelowych, zdefiniowanych przez otoczenie PAD jako kluczowe w kontekście walki o reelekcję. Tych ostatnich współpracownicy Andrzeja Dudy wyodrębnili kilkanaście” – pisze Bobyk.
Skąd Bobyk ma tak szczegółowe informacje, co i jak definiuje otoczenie prezydenta? Czy właśnie tym zajmowała się w kampanii jego firma?
Na wspomnianym branżowym portalu Bobyk zdradza, że potencjalnych wyborców targetuje się także pod względem geograficznym. Sztab wykorzystuje fakt, że Duda w czasie pierwszej kadencji odwiedził wszystkie 380 powiatów. I tak np. mieszkańcom Kartuz wyświetla się w mediach społecznościowych reklama, na której Andrzej Duda dziękuje Kartuzom, mieszkańcom Karpacza – Karpaczowi itd.
Karolina Iwańska, ekspertka fundacji Panoptykon: "Kampanie wyborcze zawsze były w pewnym sensie targetowane. Politycy inny przekaz kierowali do starszej publiczności, inny do młodych matek. Sztaby wyborcze operowały na deklaracjach z badań, preferencjach politycznych wyborców czy własnych analizach. Teraz jednak Facebook pozwala im dotrzeć do konkretnych grup odbiorców w oparciu o ich prawdziwe zachowania, a nie deklaracje.
Chcesz dotrzeć ze swoją reklamą do młodych matek? Dotrzesz do młodych matek. Nie musisz wysyłać sztabowców, żeby rozdawali ulotki pod przedszkolami.
Z punktu widzenia marketingowego to niewątpliwa zaleta, ale pytanie, czy w sprawach politycznych reklama powinna być targetowana w oparciu o obserwację i analizę aktywności w sieci. Czynności, które w internecie podejmujemy w zupełnie innym celu: żeby porozmawiać ze znajomymi, zrobić zakupy, dowiedzieć się czegoś – są wykorzystywane do tego, żeby ułatwiać targetowanie nas przez sztaby wyborcze".
Marzec 2018 roku. W portalu naTemat ukazuje się wywiad z Radkiem Tadajewskim. Biznesmen po raz pierwszy i jedyny występuje wtedy w mediach w roli człowieka, który ma do powiedzenia coś o kampaniach wyborczych. Zdradza, że związana z nim firma w przeszłości pracowała dla dużej partii politycznej: "Kupowaliśmy odpowiednie formy reklamowe i na bazie wiedzy, którą mieliśmy, oferowaliśmy różnym grupom wyborców różne informacje".
"Chodzi o PiS?" - dopytuje dziennikarz. "Tak, media o tym pisały, bo współpraca była w pełni jawna, a faktury spółki składane w PKW wraz ze sprawozdaniami komitetów wyborczych. Łatwo ustalić lata tej współpracy, nie tylko na podstawie faktur, ale też pozytywnego przełomu w notowaniach PiS w tamtych latach" - chwali się biznesmen.
Jak firma Tadajewskiego zapewniła PiS przełom w notowaniach? Jak sam wyjaśnia - dzięki narzędziom do "podgrzewania tematów".
Jego człowiek tworzy na portalu społecznościowym 20 fanpejdży, na których płatnymi kampaniami "grzeje się" ruch. Mogą być na przykład o tym, że benzyna jest za droga, albo że pielęgniarki za mało zarabiają. Po 24 godzinach 15 z tych fanpejdży się wyłącza, bo nie zaglądają na nie internauci. Zostaje 5, na których promowanie kieruje się resztę budżetu. Po następnych 24 godzinach zostają 2 fanpejdże, gdzie do kupionych 1000 lajków dołącza 10 tys. prawdziwych, zwabionych ludzi.
Jeden z naszych rozmówców:
"Na tym polega prawdziwa propaganda w internecie - nie na tępym uderzaniu ilościowym, tylko na śledzeniu tego, co przynosi efekt i znajdowaniu tych linii narracyjnych, które wpływają na ludzi. Ludzie zaczynają wchodzić z nimi w interakcje".
Wywiad Tadajewskiego w naTemat, to w dużej mierze reklama jego biznesu. Ukazuje się w czasie, gdy media na całym świecie rozpisują się o aferze Cambridge Analytica (CA). Dzięki pozyskiwaniu danych o internautach CA manipulowała zachowaniami w sieci, pracując przy kampaniach Donalda Trumpa i wokół Brexitu.
Portal naTemat pisze:
"Polska firma robi to, co Cambridge Analytica". Chodzi o nowy biznes Tadajewskiego - spółkę 1450.
Nazwał ją tak, by upamiętnić przełomowy wynalazek Jana Gutenberga, który w 1450 roku opatentował maszynę drukarską.
Na samym starcie w 2018 roku 1450 SA sięga po publiczne pieniądze - ponad 3 mln zł unijnej dotacji na "opracowanie innowacyjnej platformy internetowej służącej budowaniu i analizowaniu wizerunku w sieci". Co za te pieniądze ma zamiar robić Tadajewski?
1450 pracuje nad algorytmami - nazwijmy je X i Y - które będą śledzić użytkowników sieci i kategoryzować zamieszczane przez nich komentarze na podstawie emocji. Ale żeby algorytm mógł zadziałać, musi najpierw wiedzieć, według jakiego klucza ma zbierać dane o internautach.
Jeden z ludzi znających mechanizm algorytmu Tadajewskiego:
"Teoria była taka, że mając algorytm można go użyć w polityce. Jadąc na spotkanie do małej miejscowości, do Żnina czy Augustowa, można sprawdzić precyzyjnie, o czym ludzie tam mówią. I lepiej niż ktokolwiek inny manipulować wyborcami.
Algorytm miał zasysać informacje z całej sieci, dawać super informacje o użytkownikach. To, co Cambridge Analytica opowiadała o mikrotargetowaniu użytkowników - to była ambicja Radka. Chciał na tysiąc sposobów docierać do bardzo małych, precyzyjnie dobranych grup".
Odnajdujemy ofertę, którą w listopadzie 2018 roku, spółka 1450 kieruje do naukowców i ośrodków badawczych. "Wykonawca opracuje strukturę profili autorów (...), zawierającą nie mniej niż 10 typów osobowości. Każdy z tych 10 profili musi zostać opisany poprzez dane demograficzne i psychograficzne. (...) Algorytm (...) będzie określał profil internauty na podstawie zbieranych danych".
Oprócz tego, algorytm ma przeszukiwać media społecznościowe i katalogować pojawiające się tam komentarze, według tego, jakie emocje wyrażają - w jednym szeregu negatywne, w kolejnym pozytywne, w następnym neutralne itd. Wszystko po to, by wiedzieć, kto, co i w jakim tonie pisze w sieci.
Tadajewski jeździ po świecie i szuka kupców na swoje algorytmy. Jak ujawniliśmy w poprzedniej części naszego śledztwa, szukał również dojść w MON-ie, a pomagał mu były rzecznik resortu obrony Bartłomiej Misiewicz.
W wywiadzie dla naTemat Tadajewski mówi, że interesuje go walka z dezinformacją i fake-newsami. O "identyfikacji działań dezinformacyjnych" mowa jest też we wniosku o unijne dofinansowanie dla algorytmu rozwijanego przez 1450.
Tadajewski dużo rozmawia o dezinformacji z Bartłomiejem Misiewiczem, którego uważa za eksperta w tej dziedzinie. Ze swoją prezentacją trafia do Akademii Sztuki Wojennej. Dzięki podpowiedzi Misiewicza zwraca się do StratCom - analitycznej instytucji założonej przez państwa członkowskie NATO. To jedna z najważniejszych agencji badających rosyjską dezinformację w Europie. Tadajewski zjawia się w jej centrali w Rydze i oferuje współpracę.
Pytamy StratCom, co dla nich robił. "Pan Tadajewski i jego firma zaoferowali swój produkt do monitorowania mediów internetowych, który był testowany przez NATO StratCom, jednak po teście nie dokonaliśmy zakupu produktu" - informuje nas rzeczniczka StratCom, Linda Curika.
Dlaczego nie zdecydowali się na zakup? "Na rynku istnieje cała paleta podobnych narzędzi, zaproponowane przez nich rozwiązanie było tylko jednym z wielu" - tłumaczy Curika.
Gdy wysyłamy do Tadajewskiego pytania o współpracę ze StratComem oraz o to, czym w Internecie zajmuje się spółka 1450, w imieniu biznesmena odpisuje nam jego adwokat Maciej Zaborowski: "Spółka 1450 SA dostarcza system do wykrywania nienaturalnych działań w przestrzeni internetowej. Oferowana platforma jest najbardziej zaawansowanym narzędziem dostępnym dla podmiotów cywilnych, pozwalającym na wczesne wykrywanie nienaturalnych działań informacyjnych w Internecie".
W nowoczesnym marketingu narzędzia rozwijane przez firmę 1450 mogą dawać w Internecie przewagę - pozwalać obserwować kto, co i kiedy mówi na temat firmy lub produktu. Lub partii politycznej.
W 2018 roku spółka 1450 SA zarobi 340 tys. zł. W 2019 roku już blisko pół miliona zł.
Przez cały ten okres Tadajewski utrzymuje towarzyskie relacje z „układem wrocławskim”. Jego rodzina jeździ na narty z rodziną Hofmana, Tadajewski bawi się na jego urodzinach. Sam Hofman stwierdził w rozmowie z nami, że
R4S korzystała z rozwiązań, które rozwija Tadajewski, ale zrezygnowała, bo były zbyt drogie.
Tadajewski zaprzecza kontaktom i współpracy z R4S. Na profilu na Instagramie dzieli życie między Brazylię, Wrocław i Borneo. W Warszawie korzysta z mieszkania w luksusowym wieżowcu w centrum. Z okien widzi biurowiec, w którym urzędują Hofman i Pietryszyn.
30 stycznia 2018 roku, wrzuca na Twittera zdjęcie kubka do kawy na tle nocnej panoramy miasta. Na kubku odcina się czerwone logo z napisem: Cambridge Analytica.
Półtora miesiąca później wybuchnie afera, która ujawni, że firma specjalizująca się w psychotargetowaniu wpływała na wyniki wyborów w USA, Wielkiej Brytanii i na całym świecie.
Współpraca Wojciech Cieśla, Fundacja Reporterów
Afery
Andrzej Duda
Adam Hofman
Bartłomiej Misiewicz
Kancelaria Prezydenta
Państwowa Komisja Wyborcza
Prezydent
hyperBIZ
hyperCREW
Maciej Zaborowski
psychotargetowanie
Radosław Tadajewski
Robert Pietryszyn
spółka 1450
układ wrocławski
Webber&Saar
Wybory prezydenckie 2020
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" we Wrocławiu.
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" we Wrocławiu.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz FRONTSTORY.PL. Wcześniej w OKO.press i Superwizjerze TVN. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Czterokrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz FRONTSTORY.PL. Wcześniej w OKO.press i Superwizjerze TVN. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Czterokrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Komentarze