0:000:00

0:00

Styczeń 2019 rok. Agenci CBA zatrzymują w Warszawie byłego rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza, byłego posła Prawa i Sprawiedliwości Mariusza Antoniego K. i cztery inne osoby. Biuro tropi korupcję wokół Ministerstwa Obrony i nadzorowanej przez ten resort Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

W związku ze śledztwem agenci wchodzą też do biur dwóch spółek we Wrocławiu. Jedną z nich - o nazwie 1450 - kontroluje biznesmen Radosław Tadajewski. W jej siedzibie agenci zabezpieczają dokumenty, m.in. faktury za usługi, które świadczył na jej rzecz Misiewicz.

Tadajewski i Mariusz Antoni K. to członkowie „układu wrocławskiego” – jak nazwaliśmy skupioną wokół Adama Hofmana, Roberta Pietrszyna i Dawida Jackiewicza grupę znajomych i biznesmenów wywodzących się z Wrocławia lub robiących tam interesy. W poniedziałek ujawniliśmy m.in., że w 2016 roku operacja CBA dotycząca interesów ludzi z tej grupy została spalona w wyniku przecieku.

Przeczytaj także:

Po akcji CBA żegna się z dziećmi

Jak wynika z opowieści naszych informatorów, operacja biura z 2019 roku wywołała przerażenie wśród ludzi z "układu wrocławskiego”.

"Jeden z przyjaciół Adama Hofmana opowiadał, że gdy usłyszał o zatrzymaniu Bartka i Mariusza, pożegnał się z dziećmi i czekał, kiedy przyjdą i po niego. Ale nie przyszli" - relacjonuje nasz rozmówca.

Misiewiczowi (zgodził się na podawanie pełnego nazwiska) i Mariuszowi Antoniemu K. Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu stawia poważne zarzuty: przekroczenie uprawnień, powoływanie się na wpływy w instytucji państwowej i podjęcie się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw dla korzyści majątkowej przekraczającej 90 tys. zł.

Śledczy stawiają też zarzuty członkowi zarządu PGZ, dwójce pracowników tej spółki i pracownicy MON. Choć od zatrzymań minęły ponad dwa lata, prokuratura nie przedstawiła jeszcze aktu oskarżenia. Opinia publiczna wciąż nie zna szczegółów sprawy. Niewyjaśniona jest też rola, jaką odegrał w tej sprawie Tadajewski.

Udało nam się jednak ustalić, dlaczego agenci CBA odwiedzili jego firmę, i odkryć szczegóły współpracy Misiewicza z Tadajewskim dotyczącej polskiego wojska i Akademii Sztuki Wojennej. Wiemy też, za co biznesmen płacił byłemu wpływowemu współpracownikowi Antoniego Macierewicza.

Dzięki wsparciu Misiewicza, Akademia Sztuki Wojennej wystawiła list intencyjny, który pomógł założonemu przez Tadajewskiego funduszowi Czysta3.VC zdobyć 40 mln dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Fundusz, za publiczne pieniądze, inwestuje w start-upy. Dziś jego większościowym udziałowcem jest żona Tadajewskiego, a partnerami m.in. były minister skarbu w rządzie PiS Dawid Jackiewicz i były wiceprezydent Wrocławia Maciej Bluj, obecnie pełnomocnik wojewody dolnośląskiego ds. szpitala tymczasowego.

Ulubieniec Macierewicza i milioner w cieniu

31-letni dziś Misiewicz to jedna z najbarwniejszych postaci rządów PiS. Po 2015 roku był rzecznikiem MON i szefem gabinetu politycznego szefa resortu Antoniego Macierewicza. A także pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ).

Opinia publiczna zapamiętała go jako ulubieńca Macierewicza, zastępował go nawet na oficjalnych uroczystościach. Pewny siebie, w pełni oddany Macierewiczowi, w ciągłej kontrze do dziennikarzy. Ówczesny minister obrony długo bronił go przed zwolnieniem z MON i dopiero osobista interwencja prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego doprowadziła do tego, że Misiewicz opuścił partię i resort.

Po zatrzymaniu przez CBA w 2019 roku został tymczasowo aresztowany. Na wolność wyszedł po pół roku i wpłaceniu 100 tys. zł poręczenia. Dziś jest poza polityką, tworzy własną markę alkoholu.

41-letni Tadajewski to z kolei ważny człowiek opisanego przez nas w poniedziałek „układu wrocławskiego”: rzutki przedsiębiorca, milioner, pasjonat nowych technologii. A także wieloletni znajomy byłego rzecznika PiS, dziś partnera w agencji R4S Adama Hofmana oraz Dawida Jackiewicza, byłego ministra skarbu w rządzie PiS, od niedawna pracującego w Unipetrolu (to czeska spółka córka Orlenu).

Z innym członkiem „układu wrocławskiego”, Robertem Pietryszynem, byłym prezesem Lotosu (na początku rządów PiS), dziś partnerem w spółce R4S, Tadajewski zna się od studiów na Uniwersytecie Wrocławskim.

Ludzi z „układu wrocławskiego” połączyły prywatne imprezy, wyjazdy na narty, a także interesy. W przeciwieństwie do większości członków grupy Tadajewski był jednak zawsze człowiekiem cienia.

„Rozmawiałem z rektorem, jest zainteresowany”

Rok 2017. Założony przez Tadajewskiego fundusz Czysta3.VC stara się o 40 mln zł dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Opowiada znajomy biznesmena: "Radek wymyślił, że fajnie byłoby coś sprzedać dla wojska. Jakieś takie technologiczne coś, co wywinduje wiarygodność jego biznesów.

Wiadomo, dostawca nowoczesnych technologii dla armii to nie przelewki. W tym samym czasie musiał się też uwiarygodnić w konkursie o dotacje z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Potrzebował kwitów, przede wszystkim listów intencyjnych z poważnych instytucji".

O pomoc w dotarciu do wojskowych Tadajewski prosi znajomych z „układu wrocławskiego”, a ci kontaktują go z Misiewiczem. Choć od kwietnia 2017 roku były współpracownik Macierewicza jest już na politycznym oucie, ale wciąż ma wpływowych przyjaciół, a wiele drzwi w MON i wojsku stoi przed nim otworem.

Misiewicz dwoi się i troi - wprowadza Tadajewskiego do ważnych miejsc dla polskiej armii. Jedno ze spotkań odbywa się w gabinecie rzecznika resortu obrony. Pierwsze spotkanie umawia mu z gen. Ryszardem Parafianowiczem, ówczesnym rektorem Akademii Sztuki Wojskowej.

17 sierpnia 2017 za pomocą internetowego komunikatora melduje Tadajewskiemu: „Rozmawiałem z rektorem, jest zainteresowany bardzo. We wrześniu mamy meet [spotkanie - red.] u niego, dobrego odpoczynku”.

Pan nas poprze, a my wesprzemy finansowo

13 września 2017 roku Misiewicz w esemesie pisze do rektora akademii: „Panie generale, czy to spotkanie co rozmawialiśmy w tych sprawach, nazwijmy to komputerowych we wtorek o jedenastej mogłoby być?”.

Generał Parafianowicz odpisuje: „We wtorek o 11.00 dobrze, może być. To u mnie się spotkamy, na spokojnie porozmawiamy. On tam przedstawi to w szczegółach jak to zjeść”.

Co to za sprawy komputerowe? Według naszych informacji, Tadajewski sześć dni później organizuje w Akademii Sztuki Wojennej prezentację możliwości sterowania dyskusją w internecie.

Wyświetla artykuł jednego z portali internetowych i pokazuje jak szybko można umieścić pod nim komentarze dowolnej treści. Relacja z tej prezentacji ma się znajdować w materiałach śledztwa w Tarnobrzegu.

Tadajewski prosi o podpisanie listu intencyjnego, który jest mu potrzebny, by ubiegać się o dotację w NCBiR. W e-mailu wysłanym do generała tłumaczy:

„W nawiązaniu do rozmowy i ubiegłotygodniowego spotkania z wyznaczonymi przez Pana osobami przesyłam krótkie podsumowanie dotyczące naszego projektu oraz wspomniany list intencyjny. (…) NCBiR dofinansowuje fundusze inwestycyjne, a te mogą dzięki temu podejmować ryzyko inwestowania w prace badawczo-rozwojowe.

Łączna planowana wartość funduszu to 50M [milionów]. Z tej kwoty 1,4M musimy wydać na ekspertyzy naukowe. Inwestować będziemy głównie w internet rzeczy, BigData, telemedycynę i fintech (…) Obecnie w projekcie biorą udział jedynie uczelnie cywilne.

W związku z tym zależy nam na współpracy z uczelnią wojskową. Liczymy, że dzięki takiej kooperacji będziemy w stanie wesprzeć finansowo ciekawe projekty badawcze, pochodzące z państwa Akademii”.

Dżentelmen ma problem, panie generale!

Generał nie spieszy się z podpisaniem listu. Od spotkania mija prawie miesiąc i Tadajewski zaczyna się niepokoić. 12 października 2017 roku pisze do Misiewicza: „Cisza z AszWoj. Nie odesłali listu intencyjnego. Mamy już wszystko pozostałe: z PWr i Gdańskiej, UŁ, SWPS, WSB, DSW. Tylko AszWoj nie ma. Wiesz coś może?”. Misiewicz odpisuje: „Rano dam znać”.

Następnego dnia były rzecznik Macierewicza kontaktuje się z Parafianowiczem: „Witam panie generale. Dzwonię ponieważ mnie męczy ten dżentelmen, z którym byłem u pana generała. Czy ten list intencyjny uda się podpisać? Bo on chyba w poniedziałek musi go złożyć. Na tym polega problem”. Generał Parafianowicz: „Uda. No ja go dostałem wczoraj dopiero. On był na spotkaniu tutaj z tymi ludźmi, co wskazałem”.

Były rzecznik MON uspokaja potem Tadajewskiego: „Dzisiaj dostaniesz od rektora”. Nie pomaga jednak za darmo.

30 sierpnia informuje biznesmena: „Pozwoliłem sobie już puścić ci na maila fv. Odzywaj się jak będziesz już dostępny”. 30 listopada 2017 roku pisze: „fv za listopad. Pozdrawiam wodzu”.

FV to faktura VAT. Podobne wiadomości Misiewicz wysyła w grudniu 2017 oraz styczniu i lutym 2018 roku. Każda z faktur to - według naszych informacji - blisko 6 tys. zł.

Innym razem to Tadajewski pisze do Misiewicza: „Swoją drogą w naszą umowę musimy wpisać jakiś mechanizm succes fee dla ciebie. To rynkowy zwyczaj”. „Success fee” to wynagrodzenie uzależnione od wyników działań osoby wynagradzanej.

Misiewicz jest zadowolony, odpisuje: „Spoko dzięki”.

Wcisnąć się do NATO

Misiewicz załatwia Tadajewskiemu kolejne spotkania. Pod koniec października 2017 roku kontaktuje go z Krzysztofem Łączyńskim, do niedawna dyrektorem gabinetu politycznego Macierewicza. Choć w momencie rozmowy Misiewicza z Tadajewskim Łączyński jest już tylko doradcą w gabinecie politycznym, Misiewicz w rozmowie tytułuje go dalej dyrektorem. „Możesz jutro być spokojnie 11.30 MON Klonowa 1. W razie pytań jesteś umówiony do dyr Krzysztofa Łączyńskiego” - melduje Tadajewskiemu.

Zaraz potem przekazuje Łączyńskiemu: „Dziesiąta trzydzieści ja się widzę z tobą, jedenasta trzydzieści będzie ten gość.” Łączyński: „Dziesiąta trzydzieści, jedenasta trzydzieści. Dobrze, zapraszam w takim razie”.

W grudniu 2017 roku Tadajewski jest zainteresowany kontaktami z NATO StratCom (NATO Strategic Communications Centre of Excellence). To wielonarodowa organizacja Sojuszu Północnoatlantyckiego zajmująca się bezpieczeństwem cybernetycznym, z siedzibą w łotewskiej Rydze.

Biznesmen chce się spotkać w tej sprawie z jedną z wysokich urzędniczek MON, która ma kontakty ze StratComem.

12 grudnia 2017 roku pisze do Misiewicza: „Czy możesz ustawić spotkanie z panią Anną w spr współpracy z NATO Stratcom? Ona coś tam z nimi robi. A dla nas to ogromne pole do popisu”.

Misiewicz: „A nie lepiej z ppłk Anną Pęzioł-Wójtowicz? Ona jest dyr całego departamentu. I odpowiada za to” [Pęzioł-Wójtowicz to wtedy rzeczniczka prasowa MON].

Tadajewski: „Ty wiesz lepiej. Ta pani Anna ze spotkania z AszWoj dużo o tym mówiła i brzmiała jakby mocno w tym siedziała. W badaniu wpływów Rosji na internet w NATO”.

Misiewicz: „To umówię cię z dwiema Annami naraz. Jakieś propozycje terminów?”.

Tadajewski: „19.12 najlepiej”.

Misiewicz: „Jutro zagadam i dam ci znać”.

Misiewicz spotyka się też osobiście z Pęzioł-Wójtowicz, swoją następczynią na stanowisku rzecznika resortu.

Tadajewskiemu udaje się w końcu nawiązać kontakt ze StratComem, a gen. Parafianowicz podpisuje list intencyjny do NCBiR. Wiosną 2018 roku Centrum przyznaje spółce Czysta3.VC 40 mln zł dotacji, które biznesmen - zgodnie z umową z centrum - inwestuje w kolejne spółki.

Do działalności jego firm wrócimy w kolejnej części naszego śledztwa, dotyczącego "układu wrocławskiego".

Nie było przeszukania. CBA: „Było”

Uczestnicy tamtych wydarzeń wspominają je niechętnie bądź w ogóle. Pytania o okoliczności podpisania listu intencyjnego, a także kontakty z Misiewiczem i Tadajewskim wysyłamy do Akademii Sztuki Wojennej.

Zamiast odpowiedzi dostajemy komunikat podpisany przez rzecznika uczelni, płk. dr. inż. Mariusza Młynarczyka: „List intencyjny wystawiony przez Akademię Sztuki Wojennej w 2017 roku wyraża jednostronną chęć współpracy w ramach inicjatywy »Bridge Alfa« NCBiR i nie pociąga za sobą zobowiązań, w tym zobowiązań finansowych. Z posiadanych dokumentów wynika, że Akademia nie zawarła umowy z funduszem inwestycyjnym Czysta3.VC”.

Tadajewski też nie ma nic do powiedzenia. Na wysłane do niego pytania odpisuje nam słynny ostatnio mecenas Maciej Zaborowski. Reprezentuje m.in. prezesa Orlenu Daniela Obajtka oraz Zbigniewa Ziobrę, i to w trzech jego postaciach, w zależności od sytuacji: jako osobę prywatną, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Jest też beneficjentem „dobrej zmiany” w spółkach skarbu państwa: po 2015 roku zasiadł w radach nadzorczych PZU i PKP Intercity, a jego kancelaria ma zlecenia od wielu państwowych spółek.

Mecenas ostrzega nas, że jego mocodawca - czyli w tym przypadku Tadajewski - „jest osobą prywatną i nie wyraża zgody na opisywanie przez media jego życia prywatnego”.

Jednocześnie zaprzecza informacjom o przeszukaniu w siedzibie spółki 1450 w 2019 roku „W siedzibie żadnej ze spółek powiązanych z Mocodawcą nigdy nie było przeszukania realizowanego przez dowolne instytucje.

CBA zwróciło się telefonicznie do spółki z prośbą o przygotowanie kopii kilku dokumentów księgowych związanych ze sprawą Misiewicza. Mocodawca jest jednym z kilkudziesięciu świadków w tej sprawie. Nie posiada żadnej wiedzy w przedmiocie stawianych Misiewiczowi zarzutów” - pisze.

Inaczej sprawę przedstawia Centralne Biuro Antykorupcyjne: „Przeszukania w dwóch wrocławskich spółkach, o które Pan pytał, zostały przeprowadzone na polecenie Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu i jedynie prokuratura jako gospodarz postępowania przygotowawczego może ewentualnie udzielić Panu więcej informacji” - odpowiada na nasze pytania Wydział Komunikacji Społecznej CBA.

Próbowaliśmy ustalić w tarnobrzeskiej prokuraturze, czy w śledztwie dotyczącym Misiewicza analizowany jest wątek powoływania się przez niego na wpływy i podjęcia się pośrednictwa w dotarciu do władz Akademii Sztuki Wojennej. Rzecznik PO w Tarnowie, prokurator Andrzej Dubiel, odmówił nam informacji „z uwagi na dobro toczącego się postępowania, a także mając na uwadze tajemnicę śledztwa”. Jak twierdzi, udzielenie odpowiedzi mogłoby „negatywnie wpłynąć na bieg prowadzonego postępowania przygotowawczego”.

Hofman i Misiewicz milczą

Z informacji przekazanej przez prokuratora Dubiela wynika, że śledztwo przedłużono niedawno do 31 maja 2021 roku. Ale od jego wszczęcia nikomu - poza Misiewiczem, Mariuszem Antonim K. i czwórką urzędników MON i PGZ - nie przedstawiono żadnych zarzutów.

Sam Misiewicz nie chciał rozmawiać, odesłał nas do adwokata, który nie odpowiedział na nasze pytania. Próbowaliśmy zapytać Adama Hofmana, czy to on skontaktował Misiewicza z Tadajewskim.

Jak wynika z naszych informacji, to w związanej z Hofmanem agencji R4S były rzecznik MON przechodził na początku swojej kariery medialne szkolenie. Występów przed kamerą i zachowania w kontaktach z dziennikarzami uczyła go zatrudniona w R4S była dziennikarka. Hofman zignorował nasze pytania.

Dawid Jackiewicz przyznał, że z Tadajewskim znają się prywatnie od kilkunastu lat. O biznesowej stronie znajomości mówić już jednak nie chciał: „Okoliczności mojego zatrudnienia i pracy dla Czysta3.VC mają charakter prywatny. Od wielu lat nie jestem już osobą publiczną, są to moje sprawy zawodowe”.

Współpraca: Wojciech Cieśla, Fundacja Reporterów

;

Udostępnij:

Konrad Szczygieł

Dziennikarz FRONTSTORY.PL. Wcześniej w OKO.press i Superwizjerze TVN. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Czterokrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Jacek Harłukowicz

Dziennikarz "Gazety Wyborczej" we Wrocławiu.

Komentarze