0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Patryk Ogorzałek / Agencja GazetaPatryk Ogorzałek / A...

Prezydent Andrzej Duda 4 listopada 2018 odwiedził Zakliczyn w Małopolsce. Wziął tam udział w uroczystości „Z Zakliczyna do Łowiczówka” - jednej z wielu organizowanych w kraju imprez upamiętniających 100. rocznicę odzyskania niepodległości.

W grudniu 1914 roku z Zakliczyna wyruszyła do walki z Rosjanami I Brygada Legionów pod dowództwem Józefa Piłsudskiego, wówczas część armii Austro-Węgier. W bitwie pod Łowiczówkiem legioniści uniemożliwili Rosjanom okrążenie Austriaków, którzy w 1914 roku w Galicji zostali zmuszeni przez wojska carskie do odwrotu i ponieśli bardzo ciężkie straty.

W Zakliczynie prezydent Duda wychwalał bohaterstwo żołnierzy Legionów, życzył uczestnikom uroczystości, aby Polska „była taka, o jakiej wszyscy marzymy” oraz przypominał sylwetkę jednego z dowódców, który zginął w walce z Rosjanami. (Relację na stronie prezydenta można znaleźć tutaj, a tekst jego wystąpienia tutaj.)

To nie pierwsze wycieczki głowy państwa na śliski dla niego obszar historii.

Przeczytaj także:

"PiS odnawia Polskę, będzie jak II RP"

Prezydent chwalił także rządy PiS. Mówił, że Polska „odnawia się w tej chwili”, co oczywiście jest niedwuznaczną krytyką III RP (skoro odnawia się teraz, to znaczy, że wcześniej było z nią niedobrze).

Przy okazji pozwolił sobie na zabawny - ale znaczący - lapsus. Mówił:

„W tej chwili odnawia się Polska. Polska zyskuje piękną twarz. Polska, która będzie się ambitnie i pięknie rozwijała, tak jak ambitnie i pięknie rozwijała się II RP”.

Jaki był bilans gospodarczy Polski międzywojennej? Niezbyt dobry: PKB na jednego mieszkańca w 1929 roku wynosił 74 proc. poziomu z końcówki zaborów (1913). W 1938 roku dotarł do poziomu 84 proc.

(Dane pochodzą z prezentacji historyczki gospodarki prof. Cecylii Leszczyńskiej przygotowanej dla Polskiego Towarzystwa Statystycznego w kwietniu 2018; można ją znaleźć tutaj).

Dla porównania - PKB w III RP wzrósł tylko w latach 1989-2012 dwukrotnie.

Gorzej niż pod zaborami

W praktyce oznaczało to tyle, że

przytłaczającej większości obywateli II RP żyło się w wolnej Polsce gorzej niż w czasach zaborów.

Na początku lat 30. ekonomista i statystyk Ludwik Landau pisał, że ''płace polskie należą do najniższych'' w Europie:

''Były one w 1929 roku dwa razy niższe od angielskich, prawie o 40 proc. niższe od niemieckich, przeszło 20 proc. niższe od czechosłowackich, wreszcie prawie 10 proc. niższe od francuskich''.

Niską cenę pracy Landau przypisywał ''niedostatkowi kapitału, stosunkowo prymitywnemu zaopatrzeniu zakładów i stąd niskiej wydajności pracy".

W dużej części za te fatalne wyniki odpowiadała polityka gospodarcza II RP, która długo trzymała się wymienialności złotówki na złoto i w efekcie sprzyjała bardzo głębokiej deflacji (a ona utrudniała gospodarcze odbicie).

Kryzys obniżył PKB o 30 proc.

II RP należała do krajów europejskich najmocniej dotkniętych kryzysem (PKB spadł o 30 proc., niemal tyle, ile w Niemczech, w których załamanie gospodarcze wyniosło do władzy Hitlera). Polska wychodziła jednak z niego znacznie wolniej. Historycy gospodarki różnią się w ocenach, czy do 1939 roku Polska odrobiła straty wywołane kryzysem, czy jeszcze nie.

Pierwsza połowa lat 30. była więc okresem narastającej nędzy, bezrobocia i bardzo gwałtownych często konfliktów społecznych, zwłaszcza na wsi, która była najbardziej dotknięta spadkiem dochodów. Ceny produktów rolnych spadły drastycznie, ceny produktów przemysłowych wzrosły (po uwzględnieniu deflacji).

Wicepremier Kwiatkowski: Wieś powróciła do gospodarki naturalnej

Ten kryzys nie był wcale wymyślony przez komunistyczną propagandę, która bardzo chętnie przypominała go po wojnie. W 1935 roku wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski mówił w Sejmie:

"Nasza struktura gospodarcza jest wyjątkowo niekorzystna (...). Wieś polska w XX w. powróciła prawie do gospodarki naturalnej. Szereg potrzeb wsi zaspakaja się w sposób anormalny i niezwykle prymitywny, zapałki dzieli się na części, wraca się do łuczywa, a transport pieszy i kołowy nawet na znaczne odległości przyszedł ponownie – po przerwie od końca XIX w. – do znaczenia”.

Oczywiście II RP startowała w bardzo trudnych warunkach. I wojna światowa i wojna polsko-bolszewicka gruntownie zniszczyły kraj. Przed władzami odnowionego państwa stało trudne zadanie scalenia trzech zaborów - które przed ponad stulecie pozostawały częściami różnych organizmów gospodarczych.

Np. przemysł polski produkował w dużym stopniu na rynek rosyjski, zamknięty po rewolucji bolszewickiej, a Poznańskie było zapleczem żywnościowym Berlina - tymczasem Niemcy prowadziły z Polską wojnę celną i utrudniały eksport naszych towarów.

O ile zachodnie krańce Polski nie odbiegały gospodarczo od reszty wschodnich Niemiec, to Kresy Wschodnie należały już bardziej do Azji - miały ogromny odsetek analfabetów, bardzo niską wydajność rolnictwa i prawie całkowicie były pozbawione przemysłu.

II RP musiała także poradzić sobie z rekordowo wysokim przyrostem ludności - w ciągu 20 lat wzrosła z 27 do 35 mln osób.

Niektórzy historycy gospodarki - tacy jak np. specjalista od dziejów naszego regionu Brian H. Aldcroft - uważają, że przed 1939 roku II RP osiągnęła już warunki umożliwiające dalszy szybki rozwój:

  • zmieniła strukturę przemysłu na bardziej nowoczesną,
  • przygotowała własną bazę technologiczną
  • oraz instytucje gospodarcze (rozpoczęła np. wielkie państwowe inwestycje) służące w przyszłości gwałtownemu wzrostowi.

Tego jednak nigdy się nie dowiemy, bo przyszła kolejna wojna.

Życząc Polsce, aby rozwijała się tak „pięknie” jak II RP, Andrzej Duda życzy jej źle: przed wojną mieliśmy niskie i w dodatku malejące płace, gigantyczne bezrobocie i powszechną nędzę, a większej części ludności żyło się gorzej niż przed 1913 rokiem.

Jest szczególnie ciekawe, że prezydent mówił to wszystko w Galicji - przed wojną jednym z najbardziej przeludnionych i najuboższych regionów i tak już ubogiego kraju. Ktoś tam chyba jeszcze przedwojenną nędzę pamięta? Przynajmniej z opowiadań.

Opowieści Andrzeja Dudy wpisują się w nurt bezmyślnego gloryfikowania II RP, uprawianego w polityce historycznej PiS.

Przedstawia się w niej Polskę międzywojenną jako kraj wielkich osiągnięć, rozwoju i potęgi militarnej oraz czasy, w których Polska miała „prawdziwe elity” - w odróżnieniu od elit III RP, postkomunistycznych i uzurpatorskich.

Warto wiedzieć, że to wszystko mało ma wspólnego z prawdą.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze