„Czas najwyższy, aby wreszcie prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami (…) było realizowane i zagwarantowane ustawowo” – mówił 3 lipca Andrzej Duda zapowiadając nowelizację prawa oświatowego.
Prezydent chce, by organizacje pozarządowe nie miały wstępu na teren szkoły bez zgody rodziców. To ciąg dalszy opowieści o niebezpiecznych edukatorach, którzy indoktrynują dzieci. Zgodnie ze słowami prezydenta te same zasady mają obowiązywać wszystkie podmioty zewnętrzne, niezależnie od ich profilu.
Przeczytaj, co dokładnie mówił prezydent Andrzej Duda
Czas najwyższy, abyśmy w naszym systemie prawnym, a przede wszystkim w systemie edukacyjnym, zgodnie z oczekiwaniami wielokrotnie wyrażanymi przez rodziców, zwłaszcza wobec różnego rodzaju niebezpiecznych według nich dla dzieci, z którymi mieliśmy do czynienia w wielu miejscach na terenie naszego kraju, aby wreszcie to prawo rodziców do wychowania dzieci rzeczywiście, zgodnie z własnymi przekonaniami, a tym samym prawo rodziców do decydowania jakie treści będą dzieciom przekazywane, np. w szkole, było realizowane i było zagwarantowane ustawowo.
I stąd składam inicjatywę ustawodawczą, prezydencki projekt zmiany ustawy Prawo oświatowe, który jednoznacznie przesądza, że działalność wszelkich organizacji pozarządowych i stowarzyszeń, która miałaby być prowadzona na terenie szkoły, wymaga nie tylko zgody dyrekcji szkoły, nie tylko zgody rady szkoły, ale przede wszystkim wymaga zgody rodziców.
Taka organizacja, która chce działać na terenie szkoły czy to prowadząc zajęcia pozalekcyjne, czy jakąkolwiek działalność dla dzieci, czy z dziećmi, czy też wejść w któryś z przedmiotów i poprowadzić zajęcia z tego przedmiotu czy zaprezentować swój program lub swoją ofertę programową dzieciom, będzie zobowiązana przedstawić rodzicom pełną informację o tym, co zamierza dzieciom przekazywać, w jakiej formule, czego będą dotyczyły te treści, kto będzie tego przekazania dokonywał, czyli z kim dzieci będą miały spotkania, jakie są jego kwalifikacje, czym się do tej pory zajmował.
Będzie to dotyczyło każdej organizacji, generalnie niezależnie od jej profilu, sposobu działania, czy będzie to organizacja młodzieżowa, czy jakakolwiek inna.
Jeżeli będzie chciała wejść w relacje z dziećmi, taką, która będzie miała charakter edukacyjny lub taką, która będzie miała inny charakter, ale w związku ze szkołą, w związku z działalnością edukacyjną szkoły, będzie zobowiązana do tego, aby taką informację w postaci konspektu rodzicom przedstawić i będzie mogła działać dopiero wtedy, kiedy uzyska na to zgodę rodziców”.
Prezydent Duda najwyraźniej nie wie, że znowelizowana w 2016 roku ustawa prawo oświatowe już dziś wymaga, by rodzice byli poinformowani o wszystkich zajęciach dodatkowych organizowanych przez podmioty zewnętrzne w szkole. Mówi o tym wprost art. 86 ustawy. Dyrektor jest zobowiązany każdorazowo do uzyskania zgody rady rodziców.
Po co więc prezydent zapowiada zmiany, które wprowadziła już Anna Zalewska, jako Minister Edukacji? Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego uważa, że to albo popis ignorancji, albo cyniczna gra w kampanii wyborczej.
„Wszystkie elementy życia szkolnego, które nie wynikają wprost z podstawy programowej, muszą być uzgodnione z rodzicami. Nieważne czy mówimy o kółku literackim, zajęciach z edukacji seksualnej, zbiórce harcerskiej czy wycieczce szkolnej. Dziś prezydent ogłasza, że da rodzicom specjalne uprawnienia. Już chyba wolę, żeby to była głupota jego sztabu niż manipulacja obliczona na głosy”.
Postępująca ograniczanie autonomii szkoły
Andrzej Duda nie przedstawił jeszcze projektu ustawy, musimy więc opierać się na jego słowach. Jednak z kształtu propozycji jasno wynika, że po raz kolejny mamy do czynienia z ograniczaniem autonomii szkół.
Przed 2016 rokiem działalność organizacji pozarządowych w szkołach kontrolował dyrektor. Śrubę przykręciła minister Anna Zalewska. Efekt? Od czterech lat dyrektorzy rzadziej sięgają po wsparcie edukacyjne strony społecznej. Jeśli prezydent w ustawie zaproponuje, by to nie rada rodziców, a każdy rodzic, wydawał zgodę na działalność organizacji w szkole, możemy spodziewać się, że nastąpi pełny paraliż. Dlaczego?
Wystarczy jeden rodzic, który pogrąży szkołę w konflikcie lub złoży skargę do kuratorium oświaty.
Odmienne zdanie mogą też mieć przecież rodzice jednego dziecka. Komu w takiej sytuacji będzie chciało się prowadzić wielotygodniowy dialog, by zorganizować dodatkowe zajęcia?
Jak mógłby wyglądać system, który godzi potrzeby rodziców z autonomią szkoły? Z przepisów powinny być wyłączone wszystkie zajęcia prowadzone przez organizacje pozarządowe, które realizują podstawę programową. Nie trudno wyobrazić sobie, że grupa paramilitarna prowadzi zajęcia historyczne (co już się często dzieje), a organizacje zajmujące się prawami człowieka przedstawiają materiał obejmujący podstawę WOS-u. Po co nam bowiem szkoła, która nie może dowolnie kształtować procesu edukacyjnego?
Konsensusem mogłoby być zostawienie zgody rodziców w przypadku zajęć, które realizują program wychowawczo-profilaktyczny szkoły. On także, zgodnie z prawem oświatowym, powstaje w konsultacji z radą rodziców. W programach znajdują się ogólne wytyczne dotyczące działalności szkoły. Najczęściej odpowiadają one na problemy środowiskowe np. samobójstwa nieletnich czy korzystanie z używek. Ale drogowskazem jest też, dziś zdecydowanie zaniedbana, preambuła ustawy prawo oświatowe:
„Kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości Ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego, przy jednoczesnym otwarciu się na wartości kultur Europy i świata. Szkoła winna zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich
w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności”.
Duda puszcza oko do Bosaka
Na co liczy prezydent Andrzej Duda? Po pierwsze, na nieświadomość rodziców, że zmiany, które obiecuje, już obowiązują.
Po drugie, na przychylność Krzysztofa Bosaka i jego wyborców. Jak już pisaliśmy, rezerwuar dodatkowych głosów, których Duda potrzebuje do reelekcji, jest płytki. Może albo liczyć na mobilizację osób powyżej 60 roku życia, albo łowić głosy wyborców kandydata Konfederacji. Zapowiedź zmian w prawie oświatowym to oczywiście ten drugi przypadek – Krzysztof Bosak w swoim programie również chciał ograniczyć działalność organizacji pozarządowych w szkołach.
Populizm wyborczy Dudy to nie tylko „gadanie”. W tym przypadku, może sprawić, że szkoła „otwarta” pozostanie nic nie znaczącym hasłem.
Niestety kolejny raz pokazał, że nie wie co podpisuje. Był rozkaz z Nowogrodzkiej, to podpisał i nie pamięta, bo nie czytał.
Tekst ustawy jest na www sejmu http://orka.sejm.gov.pl/Druki9ka.nsf/Projekty/9-020-203-2020/$file/9-020-203-2020.pdf
Więc nie zmyślajcie ("Duda nie przedstawił jeszcze projektu ustawy, musimy więc opierać się na jego słowach"), tylko brać się do roboty.
Pomogę: oprócz dotychczasowych wymogów Duda wprowadza konieczność zgody większości rodziców.
Projekt głupi, paraliżujący szkoły, ale wy piszecie nie na temat.
A może by tak Andżej podpisał umowę, która każe rodzicom WYCHOWYWAĆ dzieci a nie tylko hodować i zwalać resztę na szkołę?
Zabawa przednia. Wygląda na to, że pisuary wprowadzają tylnym wejściem sławne liberum veto, by gdy w końcu przegrają większość w sejmie mogli dalej niszczyć wszystko, co tylko będzie nie po ich myśli.
„Wprowadzenie do stołecznych szkół „latarników” i wzmocnienie działań antyprzemocowych. Uczniowie i uczennice LGTB+ są w szczególny sposób narażane na przemoc, mowę nienawiści, odrzucenie i dyskryminację. Młode osoby LGTB+ znacznie częściej niż ich rówieśnicy mają myśli samobójcze, zapadają na depresję i zmagają się z niską samooceną. Nie zawsze znajdują wsparcie wśród rodziny albo znajomych. Z tego powodu miasto stołeczne Warszawa powinno stworzyć sieć „latarników społecznych”, czyli nauczycieli i nauczycielki lub pedagogów i pedgożek szkolnych, którzy i które będą monitorować sytuację uczniów LGBT+ w warszawskich szkołach podstawowych i średnich. Osoby te, we współpracy z innymi nauczycielami i nauczycielkami, będą w stanie udzielać potrzebnego wsparcia potrzebującym osobom”
(Fragment: Deklaracja Warszawska Polityka Miejska na rzecz społeczności LGBT+)
https://mnw.org.pl/app/uploads/2019/02/warszawska-deklaracja-lgbt.pdf
– Czy „latarnicy” będą członkami organizacji bądź stowarzyszenia, do których to organizacji i stowarzyszeń stosuje się Art. 86 pkt 1 i pkt 2 znowelizowanego w 2016 r. Prawa Oświatowego?
Jeśli nie, to inicjatywa Pana Prezydenta RP Andrzeja Dudy jest ze wszech miar słuszna. Aczkolwiek wymaga jeszcze dopracowania tak, by nie mogły być wykorzystane przez lewactwo żadne luki prawne do zatruwania młodych umysłów ideologią LGTB (czy jak ją tam zwał).
Nb zwróćmy uwagę na wybitnie postępacki język Deklaracji: "pedagożki", którzy i które; a gdzie: "latarniczki", "osobniczki", "znajomczynie"? Trzeba się jeszcze podciągnąć prezyd. m. st. Warszawa!
O kolejny siewca milosci katolickiej.
To typowy pisowski troll. Ciekawi mnie tylko jak spogląda sobie w lustro i co myśli o nim jego Pani.
Chyba nie chodzi w ogóle o prawne aspekty. To nie jest ignorancja sztabu Dudy tylko informacja dla rodziców, że decyzje w szkole będą do nich należeć bezwarunkowo.
Co prawda nauczyciele od dawna nie mają wystarczającej autonomii, ale to nie szkodzi, żeby jeszcze raz zaofiarować rodzicom władzę. To takie pisowskie-dać ludziom to, co już mają i przekonać, jakie to wielkoduszne. Przy okazji można dowalić nauczycielom. Przecież wiadomo, że po ubiegłorocznym strajku żaden normalny nauczyciel, o ile ostatnio nie miał wstrząsu mózgu, nie zagłosuje na obecnego prezydenta.
Rodzice, którzy odebrali sygnał, że będą jeszcze ważniejsi, zagłosują natomiast ochoczo i z pełnym przekonaniem. Nauczycieli jest ponad pół miliona ( bez katechetów) a rodziców wielokrotnie więcej. Cóż, znowu "dziel i rządź" . Zadziałało wielokrotnie w przeszłości, więc czemu nie spróbować także teraz. Prawna logika i konsekwencja obowiązujących zapisów nie mają tu nic do rzeczy. To kolejna populistyczna zagrywka.W czasie zdalnego nauczania okazało się, że niechęć do nauczycieli bardzo scaliła społeczeństwo. Zagrywka jest do tego bezpieczna z jeszcze jednej przyczyny-nikt w wakacje nie będzie protestował.
Oddać rodzicom decyzje dot. wychowania i edukacji dzieci to bardzo słuszna idea. Tylko niech działa w dwie strony i umożliwi także wychowywanie ludzi otwartych, tolerancyjnych i wyedukowanych seksualnie, oczywiście – jeśli rodzice sobie życzą. Nie „większość rodziców”, ale konkretni rodzice, konkretnych dzieci! Czemu większość ma decydować o MOICH dzieciach?
Duda wczoraj dwukrotnie pokazał swoją nieznajomość sytuacji w oświacie. O jednej Państwo piszecie. Druga odnosi się do edukacji domowej. Prezydent stwierdził, że nauczanie zdalne było takim sukcesem, że rodzice pomagając dzieciom prowadzili de facto edukację domową i że powinni ustawowo mieć dostęp do takiej formy nauki dla dziecka. Tylko że – znowu – sam podpisał zmiany (z 2016 r.), które teraz postuluje. Wniosek jest tylko jeden: ten człowiek naprawdę nie czyta, co mu podsuwają pod nos. Każe to stawiać pytanie o to, czy jego weta jednak nie były odgórnie narzucone. Wstyd. Tym bardziej, że żona nauczycielka (milcząca) zobowiązuje…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ciesz sie ze jestes idiota bo by BUG istnial i twoja wiara byla prawdziwa to by cie piorun na kiblu trafil! Jestes dowodem ze BUG nie istnieje bo istnienie takiej kreatury jak ciebie bylo by dla kazdego BUGA powodem do samobojstwa!
Kurfa, co za genetyczne bledy sie w tych czasach rodza. Nawet rozumie ich strach przed aborcja.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.