W zdumiewającej wypowiedzi prezydent Duda lekceważąco mówi o Konwencji antyprzemocowej, która jako konwencja międzynarodowa jest obowiązującym prawem i zachęca, by jej nie stosować. Argumentuje, że Konwencja jest niepotrzebna, bo nasze regulacje prawne są "bardzo dobre. "To w Polsce działa" - mówi Duda. OKO.press sprawdza, jak działa
W jednej wypowiedzi w "Warto rozmawiać" Andrzej Duda dwukrotnie złamał zobowiązania prezydenckiej przysięgi. Po pierwsze nie "dochowując wierności Konstytucji, bo zachęcał do lekceważenia prawa. Po drugie, najwyraźniej "pomyślność obywateli nie jest dla niego najwyższym nakazem" (chyba, że uznamy, że pomyślność nie dotyczy obywatelek).
Jan Pospieszalski próbował wydobyć od Dudy deklarację, że trzeba konwencję antyprzemocową wypowiedzieć. Prezydent ograniczył się do stwierdzenia: "przede wszystkim nie stosować". To wezwanie jest jawnie antykonstytucyjne.
Dr Sylwia Spurek, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich ds. Równego Traktowania, tłumaczy OKO.press:
"Ratyfikowana umowa międzynarodowa, taka jak Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, stanowi część naszego wewnętrznego porządku prawnego. Wszystkie umowy międzynarodowe mają rangę ustaw. Niestosowanie się do nich jest równoznaczne z łamaniem ustaw".
Mówienie, że nie powinniśmy stosować umowy międzynarodowej oznacza brak zrozumienia rozdziału 3 Konstytucji".
Art. 91. ust. 1 stanowi, że "Ratyfikowana umowa międzynarodowa, po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw RP, stanowi część krajowego porządku prawnego i jest bezpośrednio stosowana, chyba że jej stosowanie jest uzależnione od wydania ustawy".
Wprowadzając odróżnienie konwencji i "polskiego prawa", prezydent wprowadza w błąd słuchaczy, bo konwencja jest polskim prawem.
Po co to przyjmujemy? - pyta retorycznie Duda. OKO.press odpowiada.
Statystyki nie zostawiają wątpliwości - przemoc wobec kobiet, w tym przemoc w rodzinie jest powszechna. Według statystyk policyjnych 93 proc. sprawców przemocy domowej to mężczyźni, natomiast w niemal 90 proc. ofiarami są kobiety i dzieci.
W 2015 r. według policji ofiarami przemocy w rodzinie padło 97 501 osób, w tym 69 376 kobiet (dane z policyjnej „Niebieskiej karty”).
Według szacunków Centrum Praw Kobiet z 2013 r. rocznie w wyniku przemocy domowej ginie 400–500 kobiet. Chodzi tu nie tylko o zabójstwa, ale też pobicia ze skutkiem śmiertelnym i samobójstwa zdesperowanych kobiet.
Także w statystykach przemocy seksualnej ofiarami są głównie kobiety. Jak wynika z raportu Fundacji STER przemocy seksualnej doświadcza ponad 87 proc. Polek.
Spurek: "Braki są w każdym obszarze - przeciwdziałania przemocy, wsparcia ofiar i ścigania sprawców. Od dawna na arenie międzynarodowej zwraca się Polsce uwagę, że niedostatecznie dba o izolację sprawcy od ofiary, czy działania podnoszące świadomość. Krytyczny był również raport Najwyższej Izby Kontroli, oceniający funkcjonowania ustawy w ramach samorządu terytorialnego, krytycznie odniósł się do tego systemu wskazując na jego luki i niedostatki".
Argumentem, który miał dyskredytować ratyfikację konwencji był tzw. gender. Według przeciwników konwencji jedyną - i do tego groźną - innowacją, którą wprowadza konwencja jest definicja płci społeczno-kulturowej. To nieprawda. Konwencja nie jest dokumentem ideologicznym lecz omówieniem prawnych standardów zwalczania i zapobiegania przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej.
Lektura konwencji wskazuje na luki w polskim systemie prawnym. Dotyczą niemal każdego obszaru - działań profilaktycznych i edukacyjnych, systemu pomocy i wsparcia dla ofiar oraz ściganie i karanie sprawców.
Konwencja antyprzemocowa również dla Rzecznika Praw Obywatelskich jest podstawą do merytorycznej argumentacji, jak należałoby zmieniać polskie prawo."
Prezydent, stojąc na straży interesu obywateli i obywatelek, zamiast zniechęcać do Konwencji powinien zadbać, by konwencja działała.
Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowe weszła w życie 1 sierpnia 2016. Za jej realizacje odpowiada wyłącznie PiS.
Centrum Praw Kobiet wskazuje na zaniechania:
Konwencja zaleca udzielanie pomocy ofiarom przemocy w specjalistycznych placówkach. W Polsce pomoc dostępna jest raczej w nieprzygotowanych do tego placówkach Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej, czy Ośrodkach Interwencji Kryzysowej.
Miejsc, gdzie mogą szukać wsparcia ofiary przemocy domowej czy innej jest niewiele, a tylko część z nich jest finansowana ze środków publicznych. Nie działa system 24-godzinnej bezpłatnej infolinii. Brakuje szkoleń dla specjalistów.
Nie ma też prawdziwej profilaktyki. Brakuje krajowego programu przeciwdziałania przemocy, który uwzględniałby perspektywę płci, a edukację zaczynał od walki ze stereotypami.
Również orzecznictwo w sprawach o przemoc wobec kobiet nie uwzględnia specyfiki sytuacji. Nadużywana jest m.in. mediacja, która nie jest tu wskazana ze względu na brak równowagi stron i "argument" przemocy.
Można by gorzko podsumować, że
zachęcanie przez prezydenta polskich ustawodawców i decydentów do niestosowania konwencji nie jest potrzebne, bo oni i tak tego nie robią.
Od czasu ratyfikowania Konwencji niewiele się w Polsce zmieniło. To obciąża resorty rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze