Andrzej Duda mówi o „kradzeniu 50 miliardów złotych” z VAT rocznie za rządów PO. To bzdura. Duda nieumiejętnie powtarza manipulację Kaczyńskiego, który w opowieści o wyciekających miliardach przynajmniej trzymał się właściwych kwot luki VAT
Pod koniec kampanii przed wyborami prezydenckimi PiS wraca do starej opowieści z wyborów parlamentarnych 2019 - jakby chciał przypomnieć swoje największe przeboje.
Podczas „debaty” TVP w Końskich Andrzej Duda powiedział:
W okresie rządów Platformy Obywatelskiej 50 mld VAT-u rocznie wypływało gdzieś, znikało, nie trafiało do polskiego budżetu
Na spotkaniu wyborczym 2 lipca w Myśliborzu, Duda mówił o „kradzeniu 50 miliardów złotych”. 5 lipca na swoim profilu na Facebooku premier Morawiecki pisał o VAT, które wyciekało, gdy ministrem był Jan Rostowski, „przyjaciel Rafała Trzaskowskiego”.
Opowieść o kradzionych miliardach wraca, warto więc przypomnieć, dlaczego jest ona kłamliwa.
Po pierwsze, nawet w ekstremalnych szacunkach nigdy nie było to 50 mld rocznie. Wielkość luki VAT w latach 2008-2015 ocenia się na 250 miliardów złotych. Tymczasem prezydenckie „50 mld rocznie” oznaczałoby 400 mld przez osiem lat.
To zupełnie dowolna żonglerka liczbami bez żadnego związku z rzeczywistością.
400 mld pojawiło się w kampanii parlamentarnej w 2019 roku. Na konwencji wyborczej w październiku 2019 Jarosław Kaczyński mówił:
„Polska została zrabowana na dwieście kilkadziesiąt miliardów złotych. To jest taki szacunek bardzo wstępny i z całą pewnością niepełny. Gdyby go dokończyć, gdyby odniósł się nie tylko do VAT-u, ale także innych podatków i sposobów rabowania kraju, to byłoby to ze 400 mld złotych albo może nawet więcej”
Czyli: Kaczyński dobrze identyfikuje tutaj kwotę luki VAT, chociaż mówi o „zrabowaniu” miliardów. Dodaje jeszcze, że gdyby dodać „inne sposoby rabowania kraju”, to byłoby to 400 miliardów. Nie wiemy, skąd ten szacunek: czy podpowiedział mu to jakiś ekonomista, czy po prostu prezes PiS wziął ją spontanicznie z głowy. Ale pozornie trzyma się to jeszcze kupy: nikt nie mówi o luce VAT w wysokości 400 miliardów.
Natomiast prezydent Duda, zapewne pamiętając tamte słowa Jarosława Kaczyńskiego, robi z 400 mld wartość luki VAT. A to już kompletna bzdura.
Chyba że chciał pokazać łączny efekt rządów PO i PiS – wartość luki VAT w latach 2005-2019 to według naszego szacunku 387 mld złotych. Wprawdzie pomylił się, dzieląc tę wartość przez osiem lat rządów PO. Ale debata to stres, szczególnie w tak trudnych warunkach, jak te w Końskich. Każdy może się pomylić.
Luka VAT największa była w latach 2012-2013, kiedy to jej wartość wynosiła około 37 miliardów złotych.
Ale to nie oznacza, że tyle z budżetu ukradły słynne mafie VAT-owskie, faktycznie istniejące. Luka VAT to koncept teoretyczny - różnica pomiędzy tym, co ostatecznie wpłynęło do budżetu państwa, a tym, ile powinno wpłynąć, jeżeli wszyscy podatnicy VAT wywiązali się z wszystkich zobowiązań, jakie nakłada na nich prawo.
Nigdy nie udaje się osiągnąć pełnej ściągalności VAT. Ale w 2017 roku (te dane analizuje najnowsze opracowanie Eurostatu z września 2019) sześć krajów Unii było tutaj poniżej 5 proc. To Cypr, Luksemburg, Szwecja, Malta, Hiszpania i Słowenia.
Dynamikę luki w Unii możemy prześledzić na wykresie:
Źródło wykresu: Eurostat
„Korzystny klimat gospodarczy i niektóre krótkoterminowe rozwiązania polityczne wprowadzone przez UE przyczyniły się do zmniejszenia luki w podatku VAT w 2017 roku. Aby odnotować bardziej znaczące postępy, konieczne będzie jednak przeprowadzenie gruntownej reformy systemu VAT, tak aby stał się on bardziej odporny na oszustwa” – mówił przy okazji prezentacji raportu ówczesny komisarz do spraw gospodarczych i finansowych, podatków i ceł, Pierre Moscovici. Co oznacza, że problem z luką VAT jest ogólnoeuropejski, podobnie jak niektóre stosowane rozwiązania.
A luka spada w całej Europie od 2013 roku, tak samo jak w Polsce. PiS swoje zasługi przecenia.
Podatek od usług i towarów konsumpcyjnych jest największą pozycją w polskim budżecie, dlatego ściągalność VAT jest tak istotnym problemem.
Dynamika uszczelniania luki się zatrzymała. Rzeczywiście udało się ją zredukować ponad dwukrotnie – z prawie 26 proc. w latach 2012-2013 do 12 proc. w 2018 roku. Ale w 2019 pozostała praktycznie na tym samym poziomie. W czerwcu pisaliśmy, że PiS przestała używać tego argumentu w kampanii wyborczej, bo trzeba byłoby się przyznać do wciąż sporej luki. Okazuje się jednak, że fakty nie mają tutaj żadnego znaczenia. Prezydent Duda wraca do miliardów, które wyciekły z budżetu za czasów PO i podkręca liczby, a o swoich zapomina. Jeżeli uznawać, że wartość luki VAT to pieniądze, które „wypływały gdzieś, znikały”, to za czasów rządów PiS znikło już 109 miliardów złotych. W latach 2016-2018 wartość luki malała, ale w 2019 roku nieznacznie wzrosła. Procentowo luka pozostała praktycznie na tym samym poziomie (12,08 proc. w 2018, 12,05 proc. w 2019), ale przy większych wpływach z VAT „stracono” więcej.
Dalsze ograniczenie będzie trudne. Według dr. Sławomira Dudka, głównego ekonomisty Pracodawców RP i byłego wieloletniego dyrektora w Ministerstwie Finansów, potencjał ograniczania dużych oszustw się właściwie wyczerpał.
Dalsze uszczelnianie wymagałoby uczciwości podatkowej w małych, codziennych transakcjach Polaków i rozliczania się na paragon wszędzie tam, gdzie wymaga tego prawo.
Ewentualne zmiany w prawie w celu uszczelnienia takich transakcji mogłyby dotyczyć dużych grup drobnych przedsiębiorców.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze