0:000:00

0:00

Na razie skutek jest taki, że pozycja Tuska jeszcze wzrosła, Saryusz-Wolski wyleciał z PO, a poniedziałek pewnie wyleci też z Europejskiej Partii Ludowej, w której był wiceprzewodniczącym z ramienia PO. Szef EPL Joseph Daul wezwał go wczoraj na dywanik.

View post on Twitter

Zapowiedział dymisję Saryusz-Wolskiego z wiceprzewodniczącego EPL, bo może nim być tylko członek partii należącej do EPL, a Saryusz-Wolski już nim nie jest.

View post on Twitter

I zapewnił, że kandydatem EPL jest wyłącznie Tusk.

View post on Twitter

Ale OKO.press najpierw odtworzy jak doszło do oficjalnego wystąpienia PiS przeciw Tuskowi.

To, że PiS nie poprze jego kandydatury, od miesięcy powtarzają czołowi politycy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Oskarżają go indolencję oraz spowodowanie zarówno Brexitu, jak i kryzysu uchodźczego. A także, że może mieć zarzuty karne za Smoleńsk i za aferę Amber Gold.

Jednak ostatnio PiS zmienił strategię. Zaczęło się pod koniec lutego. Wtedy to pomniejsi politycy PiS zaczęli rozsiewać plotki, że Donald Tusk nie ma poparcia w Europie, że od wielu dni w brukselskich kuluarach mówi się o innych kandydatach.

Poważnym zagrożeniem miała być Helle Thorning-Schmidt (była premier Danii), Francois Hollande (prezydent Francji), lub jakiś inny kandydat socjalistów.

Ostatnią „rewelacją” była informacja, że Polska zamierza wysunąć Jacka Saryusz-Wolskiego. Wyglądało to na dość skoordynowane działanie polityków PiS. Od kilku dni z ich publicznych wystąpień wynika ten sam przekaz. Mówili jaki to doświadczony i odpowiedzialny polityk w odróżnieniu od Tuska. Saryusz-Wolskiego chwalili m.in. szef MSZ Witold Waszczykowski, rzecznik rządu Rafał Bochenek, czy europoseł PiS Ryszard Czarnecki.

Przeczytaj także:

To wszystko to oczywiście wymysły. Po pierwsze, żaden kandydat socjalistów nie ma szansy na objęcie prezydentury w UE.

Kanclerz Angela Merkel postara się nie dopuścić do przejęcia Rady Europejskiej przez socjalistów, bo nie chce wzmacniać frakcji, z której pochodzi jej główny konkurent w jesiennych wyborach w Niemczech. Do niedawna przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, teraz lider niemieckich socjaldemokratów, już ją dogonił a nawet wyprzedził w sondażach przedwyborczych.

Dlatego kandydatury Thorning-Schmidt i Hollande’a to polityczne science-fiction. Pierwsza była poważną kandydatką dwa i pół toku temu, ale teraz nikt na poważnie o niej nie mówi. Hollande natomiast uchodzi za polityka skompromitowanego swoją pierwszą (i ostatnią) kadencją prezydencką we Francji i raczej nie ma dużej przyszłości politycznej w Europie.

Historia z Jackiem Saryusz-Wolskim to już zupełna hucpa. Ten europoseł do soboty jeszcze członek PO (wyrzucony z partii jednomyślną decyzja zarządu chwilę po tym jak Waszczykowski ogłosił, że jest kandydatem na miejsce Tuska), ma niezłą europejską przeszłość. Był jednym z głównych negocjatorów przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Od tego czasu jest europosłem, ma opinię doświadczonego eksperta, ale w Brukseli nie ma specjalnie mocnej pozycji.

Politycy PiS sugerowali najpierw, że to nazwisko „pada” w kuluarach unijnych instytucji. Czarnecki mówił: „jego nazwisko krąży na arenie europejskiej od szeregu dni. Pisał o tym bardzo prestiżowy brytyjski dziennik "Financial Times", mający zwykle dobre informacje”.

Zabawne w tym jest to, że "Financial Times" pisał o Saryusz-Wolskim, ale tylko i wyłącznie dlatego, że Beata Szydło nagle zaczęła przekonywać do niego w Brukseli. Nie jest wykluczone, że przeciek do dziennikarza "FT", do niedawna korespondenta pisma w Warszawie, poszedł z PiS.

Liderzy PiS skromnie milczeli aż do soboty. Jedynie europoseł PiS Ryszard Czarnecki tajemniczo zapowiadał, że decyzja co do stanowiska jego partii w sprawie drugiej kadencji Tuska zapadnie w ciągu godzin albo dni.

Teraz sprawa jest już jasna. W sobotę 4 marca komitet polityczny PiS przyjął uchwałę, która zobowiązuje premier Beatę Szydło do sprzeciwienia się wyborowi Tuska na drugą kadencję.

Chwilę później minister Waszczykowski ogłosił, że już wysłał do MSZ Malty, która sprawuje rotacyjne przewodnictwo w Radzie Europejskiej, notyfikacje o formalnym zgłoszeniu polskiego kandydata - Jacka Saryusz-Wolskiego.

W przypadku gdy urzędujący przewodniczący Rady Europejskiej zgłasza chęć pozostania na drugą kadencję, to nie musi go zgłaszać jego kraj macierzysty. A Tusk taką gotowość ogłosił przed poprzednim szczytem UE na Malcie.

Decyzja co przedłużenia mu kadencji ma zapaść w nadchodzący czwartek 9 marca 2017 podczas unijnego szczytu w Brukseli.

Jakie scenariusze możliwe są po tej zagrywce PiS?

Scenariusz 1: Wygrywa Tusk

Nadal najbardziej prawdopodobna z opcji. Intensywna kampania polskiego rządu przeciwko Tuskowi nie przyniosła dotąd rezultatu. Kraje członkowskie są raczej niewzruszone, a wiele z nich skłoniła wręcz do wzmocnienia poparcia dla obecnego przewodniczącego RE. W lutym doszło wręcz do tego, że to kanclerz Niemiec Angela Merkel przyjechała do Warszawy, by lobbować za Polakiem, choć na zdrowy rozum sytuacja powinna być odwrotna.

Ale byłego premiera Polski popierają też kraje Grupy Wyszehradzkiej – nawet Węgry, europejskie enfant terrible. Zachodowi zaś zmiana przywództwa w RE tym momencie najzwyczajniej się nie opłaca. W Niemczech, Francji i Holandii odbędą się w tym roku wybory i rządzący wolą raczej skupić się na nich, niż układać sobie stosunki z nowo wybranym unijnym przywództwem.

Scenariusz 2: Wygrywa Saryusz-Wolski

To najmniej prawdopodobne. Choć jest weteranem europejskiej polityki, nie ma specjalnej rozpoznawalności i poparcia. Przywództwo PiS jest pewnie tego świadome, ale nie o to im chodzi. Zgłoszenie kandydatury Saryusz-Wolskiego może być zagrywką wizerunkową.

Zgłoszenie Saryusz-Wolskiego pokazuje: popieramy Polaka na tym stanowisku, ale mamy lepszego kandydata. Spekuluje się, że w zamian za uczestnictwo w tym zamieszaniu europoseł otrzymać ma tekę Ministra Spraw Zagranicznych zamiast Witolda Waszczykowskiego.

Politycy PiS nagminnie oskarżają opozycję o „donoszenie na Polskę” do zagranicznych instytucji i twierdzą, że niepopieranie Polski jest niepatriotyczne. Tymczasem w kontekście ich zachowania wobec Tuska można stawiać te same zarzuty.

Scenariusz 3: Wygrywa trzeci kandydat

Możliwe, że to właśnie na tę opcję najbardziej liczy PiS. Wybory na przewodniczącego RE są otwarte, więc nowe kandydatury można składać aż do samego głosowania. Zamieszanie, które wywołał PiS może wzbudzić niepewność kilku krajów co do kandydatury Tuska, a któryś z nich może pokusić się wówczas o szybkie zgłoszenie i przepchnięcie własnego kandydata.

PiS jest niezwykle zdeterminowany, by zablokować reelekcję swojego politycznego przeciwnika. Na tyle, że jest nawet w stanie oddać stery Rady Europejskiej innemu krajowi.

Gdyby chodziło o wybór jednego z komisarzy, to co innego. To stanowisko jest Polsce przydzielone z automatu - każdy kraj członkowski ma komisarza. Ale stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej - na pewno nie. Zatem zgłaszanie przez PiS kandydata, który nie ma szans wygrać, to zwiększanie prawdopodobieństwa, że Polska straci to stanowisko.

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze