„Ten wyrok ma budować zaufanie do wymiaru sprawiedliwości. Ofiary domowej przemocy nie powinny cierpieć w milczeniu, tylko szukać pomocy i składać zawiadomienia o przestępstwie” - mówił sędzia Bartosz Lau. Zasądził też zadośćuczynienie 75 tys. zł i zakaz zbliżania się do żony przez 5 lat, by po jego wyjściu z więzienia nie obawiała się byłego męża
Taki wyrok zapadł dziś (13 sierpnia 2019) w bydgoskim sądzie rejonowym. Sędzia Bartosz Lau nie miał wątpliwości, że oskarżony Rafał P. zasłużył na karę dwóch lat pozbawienia wolności.
O horrorze, jaki ten eks radny PiS z Bydgoszczy zgotował swojej żonie Karolinie Piaseckiej pisaliśmy w publikacjach: „Bezgraniczna łaskawość prokuratury dla b. polityka PiS, oskarżonego o znęcanie się nad żoną” z 30 lipca i „Eks radny PiS – po żonie – znęcał się nad kolejną partnerką. Teraz ona wycofuje swoje oskarżenia” z 29 lipca 2019.
Jednym z mocniejszych dowodów w procesie o znęcanie się Rafała P. nad najbliższą osobą były nagrania domowych awantur, które były polityk PiS urządzał małżonce. Rynsztokowy język, uporczywe dręczenie i poniżanie żony, groźby... A to wszystko z pozycji pana i władcy, którego rozkazów należało bezwzględnie słuchać.
„Sąd nie miał wątpliwości, że pokrzywdzona doznała psychicznej, fizycznej i ekonomicznej przemocy. Była dręczona, poniżana i zmuszana do określonych zachowań np. do podawania mężowi jedzenia w stroju Ewy, czy do nocnych spacerów z psem, gdy była w ciąży. Mąż poniżał ją także w obecności innych osób, wyzywając od flei, a wszystkie te zachowania służyły do podporządkowania sobie pokrzywdzonej. Dawał jej do zrozumienia, że on tu rządzi, on jest w domu panem, a pokrzywdzona nikim” - tak sędzia Bartosz Lau uzasadniał wyrok.
Dwa lata bezwzględnego więzienia to zdaniem sądu wystarczający czas na... przemyślenia. Poddany dwuletniej izolacji skazany powinien zrozumieć, że skrzywdził Karolinę Piasecką dopuścił się wobec niej przestępstwa.
To ważne, bo „oskarżony nie okazał żadnej skruchy, nie powiedział pokrzywdzonej słowa: przepraszam. Owszem, pojawił się u Rafała P. łamliwy głos i łzy na ostatniej rozprawie, ale to było bardziej użalanie się nad sobą, niż przyznanie do winy” - mówił sędzia.
Zeznania Karoliny Piaseckiej i jej świadków sąd uznał za wiarygodne i logiczne. „Nie równoważyły ich zeznania oskarżonego, który nie chciał się wypowiadać na temat nagrań, twierdząc, że to montaż, choć słyszy na nich swój głos i nie czuł się niczemu winny” - zauważył sędzia Lau.
Opinia psychologiczno-psychiatryczna potwierdziła, że oprawca był poczytalny i miał świadomość tego co robi, choć jego egocentryczna postawa i brak cech uczuciowości wyższej miały wpływ na postępowanie wobec żony. I nie tylko wobec niej, ale i wobec psa, bo jak zeznawali świadkowie, tresował czworonoga za pomocą polewania zimną wodą i podduszania.
Sędzia uznał, że za lata nękania i koszmar należy się Karolinie Piaseckiej zadośćuczynienie, czyli nawiązka w wysokości 75 tys. zł, choć sama poszkodowana o to nie wnioskowała. Nałożył też na oskarżonego Rafała pięcioletni zakaz zbliżania się do byłej żony na odległość mniejszą niż 50 metrów.
„To zapewni bezpieczeństwo pokrzywdzonej, także po wyjściu Rafała P. z zakładu karnego”, tłumaczył sędzia Lau. Skazany będzie też musiał ponieść koszty procesu (ponad 4 tys. zł).
„Ten wyrok ma budować zaufanie do wymiaru sprawiedliwości. Ofiary domowej przemocy nie powinny cierpieć w milczeniu tylko szukać pomocy i składać zawiadomienia o przestępstwie. Pokrzywdzonej Karolinie P. podjęcie takiej decyzji zajęło kilka lat. Pomagali jej obcy ludzie, m.in. przełożona w pracy, która dostrzegła zły stan pokrzywdzonej i zaoferowała pomoc”, dostrzegł sędzia.
„O domowym horrorze rozmawiałam tylko z siostrą, prosząc, by nie powtarzała tego rodzicom, by ich nie martwić. Potem kiedy zdecydowałam się uciec od oprawcy i głośno mówić o doznanej przemocy, otrzymałam ogromne wsparcie od wielu obcych mi ludzi, którzy stali mi się teraz bliscy. Wierzyłam w sprawiedliwy wyrok i taki zastał wydany” - to wypowiedź Karoliny Piaseckiej po procesie.
„Bezwzględnie musicie walczyć o siebie, o bezpieczeństwo swoje i waszych dzieci. Dzisiejszy wyrok dowodzi, że macie duże szanse na uwolnienie się od oprawcy. Taki jest mój apel do kobiet, które doznają przemocy i boją się jej przeciwstawić, nie mając wsparcia bliskich” - oświadczyła pokrzywdzona.
Przed sądem czekała na nią grupa demonstrujących z Codziennika Feministycznego. Mieli zaklejone usta i transparenty z napisami; „Dość litości dla przemocowych gości” i „Solidarne z Karoliną”.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Nie wiemy, czy Rafał P. się od niego odwoła, bo zarówno oskarżony, jak i jego obrońcy nie pojawili się dzisiejszej, kończącej proces rozprawie.
Przypomnijmy, że na ostatnim lipcowym posiedzeniu bydgoskiego sądu, warszawska prokuratura wnioskowała o nadzwyczaj łagodny dla byłego polityka PiS wymiar kary: dwóch lat ograniczenia wolności w postaci 30 godzin prac społecznych miesięcznie.
Po publikacjach kontestujących nieograniczoną łaskawość prokuratury wobec Rafała P., zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak zażądał od Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe, akt dotyczących tej sprawy i uznał wnioskowany wyrok za rażąco niski.
Kilka dni później Prokuratura Krajowa złożyła w bydgoskim sądzie wniosek o wznowienie przewodu sądowego w sprawie znęcania się Rafała P. nad żoną Karoliną Piasecką, bądź udzielenie prokuratorowi dodatkowego głosu w sprawie wnioskowanej kary. Dziś sędzia Bartosz Lau oba wnioski odrzucił.
Rafał P. ma 7 dni na złożenie odwołania od wyroku.
Komentarze