TSUE orzekł, że adwokacki sąd dyscyplinarny jest sądem w rozumieniu prawa unijnego. Stwierdził jednak, że w sprawie Romana Giertycha nie ma zastosowania prawo UE, przez co pozostawił szereg pytań adwokatury bez rozpoznania
Prokuratura Krajowa oraz Prokurator Generalny domagali się od adwokatury ukarania Romana Giertycha za jego wypowiedzi w związku z prowadzonym śledztwem smoleńskim.
Postępowanie dwukrotnie umorzono — najpierw zrobił to rzecznik dyscyplinarny stołecznej adwokatury, a następnie sąd adwokacki sąd dyscyplinarny.
Wtedy Izba Dyscyplinarna wydała uchwałę, że Prokuratorowi Generalnemu przysługiwać ma od decyzji sądu kasacja do Sądu Najwyższego. Decyzja ta miała być w opinii ekspertów nowym batem Zbigniewa Ziobry na adwokatów.
Po decyzji Izby Dyscyplinarnej SN adwokacki Sąd Dyscyplinarny Izby Warszawskiej zdecydował się na przełomowy krok i skierował do Trybunału Sprawiedliwości UE cztery pytania:
W czwartek, 13 stycznia 2021 TSUE wydał orzeczenie.
Po pierwsze Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, wbrew argumentom polskiego rządu oraz prokuratury, że Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Warszawie spełnia przesłanki wymagane do uznania go za sąd w rozumieniu art. 267 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) .
Dopuścił zatem wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym.
Uznanie sądu adwokatury za sąd w rozumieniu prawa unijnego jest dużym wydarzeniem i mocnym fundamentem dla jej niezależności. Kwestia ta budziła bowiem kontrowersje w środowisku prawniczym.
W części merytorycznej rozstrzygnięcia Trybunał odpowiedział jednak negatywnie na pierwsze pytanie prejudycjalne, w związku z czym kolejne pozostawił bez rozpoznania.
Stwierdzono, że usługowa dyrektywa unijna miałaby tu zastosowanie, gdyby sprawa Romana Giertycha, która zawisła przed sądem adwokackim, wiązałaby się z orzeczeniem dyscyplinarnym grożącym na przykład wydaleniem z adwokatury.
Tymczasem do czynienia mamy jedynie z odwołaniem wniesionym przez Ministra Sprawiedliwości od postanowienia rzecznika dyscyplinarnego, który po wstępnym dochodzeniu uznał, że nie ma przesłanek do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Oznacza to, że na tym etapie sąd pytający może tylko uwzględnić albo oddalić wniosek Zbigniewa Ziobry. Jeśli zaś go uwzględni, sprawę ponownie rozpatrywał będzie rzecznik dyscyplinarny.
Formalnie Roman Giertych nie jest nawet stroną tego postępowania, ponieważ toczy się ono między rzecznikiem dyscyplinarnym a Ministrem Sprawiedliwości. Według TSUE nie ma tu zatem zastosowania dyrektywa, a co za tym idzie także art. 47 Karty Praw Podstawowych, czyli skutecznej ochrony sądowej.
W grudniu 2016 roku Bogdan Święczkowski, I zastępca Prokuratora Generalnego, zaufany współpracownik Zbigniewa Ziobry, wystąpił do rzecznika dyscyplinarnego Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec Romana Giertycha.
Powodem interwencji prokuratury było kilka wypowiedzi medialnych adwokata, który krytykował jej działania w związku ze śledztwem smoleńskim.
Rzecznik dyscyplinarny stołecznej adwokatury umorzył sprawę, uznając wypowiedzi za dopuszczalne. Od decyzji rzecznika odwołał się Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, ale adwokacki sąd dyscyplinarny odwołania nie uznał i sprawę ponownie umorzył.
Wtedy Bogdan Święczkowski złożył kasację do Sądu Najwyższego. Po zmianach wprowadzonych przez PiS sprawa trafiła do nowo powołanej Izby Dyscyplinarnej.
Na pierwszym posiedzeniu w Izbie w maju 2019 pojawiła się zasadnicza wątpliwość, czy działanie Święczkowskiego było w ogóle uprawnione. Według prawa o adwokaturze Minister Sprawiedliwości posiada prawo do kasacji do SN, ale tylko w stosunku do orzeczeń sądów dyscyplinarnych drugiej instancji.
Zastępca Ziobry złożył jednak kasację, powołując się na art. 521 kodeksu postępowania karnego (kpk można stosować w przypadku, gdy przepisy postępowania dyscyplinarnego są niepełne), który mówi, że Prokurator Generalny taką kasację może wnieść od każdego prawomocnego orzeczenia sądu, które kończy postępowanie.
Kolejną wątpliwością był fakt, że orzeczenie w kodeksie postępowania karnego i orzeczenia w postępowaniu dyscyplinarnym nie oznaczają tego samego.
Podczas posiedzenia trzyosobowy skład Izby Dyscyplinarnej zdecydował, że zada pytanie prawne do składu 7-osobowego Izby, bo „przepisy nie są jednoznaczne” i brak jest przepisów wyłączających artykuł 521 kpk z postępowań dyscyplinarnych adwokatów.
W listopadzie izba podjęła uchwałę, w której stwierdziła, że art. 521 kpk można stosować, bo przepisy ustawy o prokuraturze nie są pełne.
W uzasadnieniu powoływano się m.in. na potrzebę sprawowania przez ministra pieczy nad samorządem adwokackim oraz prawem pokrzywdzonych obywateli do dochodzenia swoich praw przed niekorporacyjnym sądem.
Nie zważając na to, że adwokaci odpowiadać mogą przecież również karnie i cywilnie przed sądami powszechnymi.
Sprawę dyscyplinarki Romana Giertycha szczegółowo opisywaliśmy w tekście: Precedensowa dyscyplinarka Giertycha. Izba Dyscyplinarna przyznaje Ziobrze bat na adwokatów.
Sądownictwo
Roman Giertych
Zbigniew Ziobro
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
adwokatura
Izba Dyscyplinarna
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze