Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, wbrew wieloletniej linii orzeczniczej, przyznała Prokuratorowi Generalnemu możliwość kasacji jakichkolwiek orzeczeń organów dyscyplinarnych adwokatury. Pretekstem była sprawa Romana Giertycha, który od trzech lat ścigany jest za słowa o „kłamliwej prokuraturze". To nowy bat na adwokatów
W grudniu 2016 roku Bogdan Święczkowski, I Zastępca Prokuratora Generalnego, zaufany współpracownik Zbigniewa Ziobry, wystąpił do rzecznika dyscyplinarnego Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec Romana Giertycha.
Giertych, były minister edukacji w pierwszym rządzie PiS Jarosława Kaczyńskiego (potem Kazimierza Marcinkiewicza), współzałożyciel Młodzieży Wszechpolskiej, po zakończeniu kariery politycznej powrócił do zawodu adwokata. Powodem interwencji prokuratury było kilka wypowiedzi medialnych Giertycha, który krytykował jej działania w związku ze śledztwem smoleńskim.
Rzecznik dyscyplinarny stołecznej adwokatury umorzył sprawę, uznając wypowiedzi za dopuszczalne. Od decyzji rzecznika odwołał się Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, ale adwokacki sąd dyscyplinarny odwołania nie uznał i sprawę ponownie umorzył.
Wtedy Bogdan Święczkowski złożył kasację do Sądu Najwyższego. Po zmianach wprowadzonych przez PiS sprawa trafiła do nowo powołanej Izby Dyscyplinarnej.
Na pierwszym posiedzeniu Izby w maju 2019 roku Roman Giertych, powołując się na wątpliwości konstytucyjne co do prawomocności Izby wybranej przez neo-KRS, wnioskował o wyłączenie całego składu sędziowskiego (czyli Tomasza Przesławskiego, Adama Rocha i Konrada Wytrykowskiego).
Argumentował również, że sprawa dotyczy granic obrony klientów przez adwokatów i kasację Święczkowskiego odbiera jako próbę zastraszenia i zamach na niezależność adwokatury.
Wniosek Giertycha pozostawiono bez rozpoznania. Izba stanęła jednak przed poważniejszym dylematem: czy działanie Święczkowskiego w ogóle było uprawnione?
Według prawa o adwokaturze Minister Sprawiedliwości posiada prawo do kasacji do SN, ale tylko w stosunku do orzeczeń sądów dyscyplinarnych drugiej instancji.
Zastępca Ziobry złożył jednak kasację powołując się na art. 521 kodeksu postępowania karnego (kpk można stosować w przypadku, gdy przepisy postępowania dyscyplinarnego są niepełne), który mówi, że Prokurator Generalny taką kasację może wnieść od każdego prawomocnego orzeczenia sądu, które kończy postępowanie.
Kolejną wątpliwością był fakt, że orzeczenie w kodeksie postępowania karnego i orzeczenia w postępowaniu dyscyplinarnym nie oznaczają tego samego.
Podczas posiedzenia trzyosobowy skład Izby Dyscyplinarnej zdecydował, że zada pytanie prawne do składu 7-osobowego Izby, bo „przepisy nie są jednoznaczne” i brak jest przepisów wyłączających artykuł 521 kpk z postępowań dyscyplinarnych adwokatów.
Co ciekawe, w tej sprawie zdanie odrębne, na korzyść adwokatów złożył Adam Roch, referent tej sprawy. W jego ocenie interpretacja prawa jest jasna i nie ma przesłanek do zadania pytania prawnego.
Majowe posiedzenie Izby Dyscyplinarnej opisywał w OKO.press Mariusz Jałoszewski:
Podczas posiedzenia siedmioosobowego składu 27 listopada 2019 sędzia sprawozdawca (Adam Tomczyński) zapowiedział, że choć cała sprawa rozpoczęła się od wpisu mecenasa Giertycha w mediach społecznościowych, to sąd skoncentruje się na aspekcie proceduralnym.
A mianowicie - czy istnieje możliwość składania kasacji od orzeczeń sądów dyscyplinarnych dla adwokatów w pierwszej instancji.
"Gdybyśmy zajmowali się tylko art. 91a prawo o adwokaturze odpowiedź byłaby oczywista - nie ma możliwości kasacji od orzeczenia w I instancji. Ale zgodnie z art. 521 kodeksu postępowania karnego Prokurator Generalny może wnieść kasację od każdego prawomocnego orzeczenia" - argumentował.
Sąd stwierdził, że podstawową sprawą do rozstrzygnięcia jest problem, czy przepisy ustawy prawo o prokuraturze są przepisami pełnymi, czy regulują tylko kwestie w obrębie 91a, czyli orzeczeń sądów II instancji. A gdy do czynienia mamy z orzeczeniem sądu I instancji można używać art. 521 kodeksu postępowania karnego.
Przypomniano, że postępowanie w sprawie wypowiedzi Giertycha było bardziej postępowaniem przygotowawczym, niż karnym. Istnieją również uchwały SN, w których stwierdzano, że nie ma możliwości składania kasacji od postanowień w fazie przygotowawczej.
Dlaczego zatem sędziowie Izby Dyscyplinarnej roztrząsają tę sprawę? Wymieniono aż pięć powodów:
Giertych złożył wniosek formalny o uzupełnienie referatu o stanowisko rzecznika dyscyplinarnego adwokatury. Wniosek odrzucono. Kolejnym wnioskiem Giertycha był wniosek o zawieszenie postępowania do czasu rozstrzygnięcia przez Izbę Pracy Sądu Najwyższego kwestii legalności powołania Izby Dyscyplinarnej, zgodnie z wyrokiem TSUE z 19 listopada.
"Posiedzenie Izby Pracy ma przesądzić o tym, czy Izba Dyscyplinarna w tym składzie może w ogóle rozstrzygać. Ponieważ to posiedzenie odnosi się od przełamania wieloletniej linii orzeczniczej, to zgodnie z ekonomiką procesową należałoby poczekać na orzeczenie, czy ta Izba ma do tego w ogóle prawo".
"Rozstrzygnięcie tego pytania prawnego może mieć miejsce dopiero, o ile w ogóle Izba Dyscyplinarna przetrwa to orzeczenie".
Prokurator reprezentująca Święczkowskiego wniosła o podjęcie przez Izbę Dyscyplinarną uchwały, że Prokurator Generalny ma prawo wnosić takie kasacje na etapie, które kończy postępowanie. Argumentowała tym, że powinien mieć "możliwość prawnego reagowania na oczywiście niezasadne postanowienia".
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego adwokatury, Grzegorz Fertak, zwrócił uwagę, że "piecza", o której wspominał sąd, wygląda bardziej jak "kontrola". I ta piecza-kontrola musi znajdować uzasadnienie w przepisach prawa.
Tymczasem sam Sąd Najwyższy wielokrotnie podkreślał zasadnicze różnice w postępowaniu karnym i dyscyplinarnym. I to nie tylko Izba Karna SN (która kiedyś zajmowała się dyscyplinarkami), ale nawet sama Izba Dyscyplinarna.
Fertak przywołał jej orzeczenie z lipca 2019 roku (I DS 1/19), w którym stwierdzono, że o ile w postępowaniu karnym pokrzywdzony może być oskarżycielem, to w postępowaniu dyscyplinarnym oskarżycielem może być tylko rzecznik. Przenoszenie uprawnień pokrzywdzonego w postępowaniu karnym na postępowanie dyscyplinarne jest po prostu nieuprawnione.
"Sąd wyszedł z roli organu interpretującego prawo i wszedł w rolę organu kreującego prawo. To niedopuszczalne. Nie można sobie od tak przenosić instytucji z jednej ustawy do drugiej. Sam SN powiedział, że orzeczenie w postępowaniu karnym i w postępowaniu dyscyplinarnym to dwie różne rzeczy".
Podczas posiedzenia sądu głos zabrał również Roman Giertych. Podkreślał, że nie można, wbrew poglądowi sędziego sprawozdawcy, abstrahować od istoty całego sporu. Zdaniem Giertycha sprawa dotyczy bowiem istoty zawodu adwokata:
"Adwokatura jest po to, żeby realizować interesy swojego klienta. Prokurator Krajowy zgłosił mnie (!) za to, że ośmieliłem się skrytykować prokuraturę za działania w sprawie mojego mocodawcy, Donalda Tuska (...)
Ja ten pogląd całkowicie podtrzymuję. Nie ma żadnych dowodów na tezy, które osoby sprawujące władzę uporczywie, bezczelnie powtarzają - że mój mocodawca rzekomo popełnił zbrodnię polegającą na doprowadzeniu do katastrofy w Smoleńsku.
Te działania doprowadziły do pojawienia się w przestrzeni publicznej przeświadczenia, które mojego mocodawcę oczernia i odziera z godności. To wbrew zasadom prawa i etyki. Nie wolno takich rzeczy głosić".
Giertych dodał, że czas potwierdził jego słowa. Minęły cztery lata i nie przedstawiono Tuskowi żadnych zarzutów. A prokuratura miałaby taki obowiązek, gdyby były jakiekolwiek dowody.
"A tak mówili ci ludzie, którzy twierdzili na różnych wiecach, że »dochodzą do prawdy«. Te osoby robiły to dla celów politycznych. By dyskredytować mojego mocodawcę, dojść do władzy. Taka jest prawda i za tę prawdę próbuje się mnie teraz pociągnąć do odpowiedzialności dyscyplinarnej". I tę prawdę nazwano »godzeniem w powagę prokuratury«".
Giertych podkreślał wielokrotnie, że wszystkie jego wypowiedzi były tylko obroną interesu jego klienta. Nie obyło się też bez odwołań do ostatnich wydarzeń, a nawet złośliwości pod adresem sądu:
"Jeśli będzie to oceniał sąd przyjmijmy, że niezależny, to rozpozna w tym zwyczajny atak na adwokaturę. Tu nie chodzi o pieczę, a o kontrolę (...)
W mediach społecznościowych napisałem ironicznie, że wolałbym kopać rowy, niż służyć władzy. Jak ktoś chce służyć władzy, to idzie do policji albo prokuratury. A jeśli ktoś chce służyć państwu i obywatelom, to zostaje adwokatem albo pełni inne funkcje publiczne.
Spór jest o to, czy adwokatura będzie zbrojnym narzędziem prokuratury i rządu, czy będzie służyć obywatelom, bronić ich przed władzą (...)
Tak próbują już krępować sędziów - zły wyrok, to się go odwołuje z delegacji. I to samo rząd próbuje teraz robić z adwokaturą. Właśnie poprzez takie opresyjne działania wobec adwokatów".
Giertych dodał też, że według słów I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf Izba Pracy zbierze się już niedługo, żeby orzec w sprawie statusu Izby Dyscyplinarnej:
"Trzeba trochę poczekać, żeby zobaczyć, czy te wszystkie wypowiadane z kurtuazji słowa »wysoki sądzie« nie były na wyrost".
Wniosek o zawieszenie postępowania Giertycha do czasu rozstrzygnięcia statusu ID został pozostawiony bez rozpoznania. Uznano, że to rozstrzygnięcie abstrakcyjne, a nie indywidualne i w takim wypadku nie ma zastosowania kodeks postępowania karnego.
Zaznaczono także, że jakiekolwiek rozstrzygnięcie Izby Pracy nie będzie miało wpływu na Izbę Dyscyplinarną. Sędzia sprawozdawca stwierdził, że w wyroku TSUE nie ma żadnych przesłanek dotyczących statusu ID.
Zobacz: TSUE daje Sądowi Najwyższemu kryteria oceny, czy Izba Dyscyplinarna SN jest niezawisłym sądem
Izba Dyscyplinarna podjęła ostatecznie uchwałę, że Prokuratorowi Generalnemu przysługuje kasacja przewidziana w art. 521 kpk do wszystkich orzeczeń w postępowaniu dyscyplinarnym.
Sędzia sprawozdawca powoływał się na orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, który już w 2004 stwierdził, że ministrowi przysługuje "pewna punktowa kontrola nad samorządem adwokackim".
Podkreślano wielokrotnie, że obywatelom nie można zabrać prawa do sądu, dochodzenia swoich praw. "Pokrzywdzeni nie są profesjonalistami, a stają przeciwko profesjonaliście i stają przed sądem korporacyjnym".
Warto pamiętać, że choć sędziowie Izby Dyscyplinarnej powtarzali, że zagadnienie jest abstrakcyjne, to tym pokrzywdzonym obywatelem w sprawie Romana Giertycha była prokuratura. Co więcej, postępowanie dyscyplinarne nie tylko nie jest jedyną, ale nie jest podstawową metodą dochodzenia swoich praw przez obywateli. Od tego są przecież procesy karne i cywilne.
Ale sędzia Tomczyński powtarzał: "My nie zajmujemy się tym, czy kasacja w pana sprawie jest słuszna. My zajmujemy się tym, czy powinno istnieć takie narzędzie kontroli. Pana sprawę rozstrzygnie sąd, my tylko podjęliśmy uchwałę".
Zdanie odrębne złożył sędzia Paweł Zubert. Argumentował, że
Posiedzenie zakończył sędzia przewodniczący Ryszard Witkowski zwracając się bezpośrednio do Giertycha: "Padły tu słowa, że jeśli ktoś chce służyć państwu, to idzie do adwokatury, a jeśli władzy to do policji i prokuratury. To przejaw braku szacunku do wszystkich, którzy chcą służyć państwu i obywatelom. Panie mecenacie, prosiłbym, żeby takie słowa nie padały. Z takimi tezami się nie zgadzamy".
Po zakończeniu posiedzenia uchwałę komentował Grzegorz Fertak: "Oznacza to, że jeśli nie było deliktu dyscyplinarnego i postępowanie zostało umorzone, nie było podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, prokurator może wnieść kasację dzięki tej uchwale. I domagać się prowadzenia tego postępowania".
Ta kasacja, jak podkreślali sędziowie Izby Dyscyplinarnej prowadzić będzie jednak do reaktywacji postępowania przez rzecznikiem dyscyplinarnym adwokatów. Ale:
"Jeśli rzecznik uzna, że nie ma powodów do wszczęcia, a minister-sprawiedliwości-prokurator-generalny złoży kasację, to trzeba przyznać, że dochodzi do zasadniczej rozbieżności. Rozbieżności między intencją ministerstwa, a rolą procesową adwokatury"
- wyjaśniał Fertak.
I dodawał, że minister ma i tak różne narzędzia, takie jak np. polecenie prowadzenia postępowania, z których wobec adwokatury korzysta w dużej ilości.
"Najbardziej zadziwiające jest opieranie tego orzeczenia na »lansowaniu« osoby pokrzywdzonej, skoro art. 521 kpk w ogóle nie mówi o pokrzywdzonych. Mówimy o pokrzywdzonych, a dajemy uprawnienia prokuratorowi-ministrowi. Nie jestem w stanie tego pojąć".
Przypomniał, że w ramach postępowania dyscyplinarnego, odmiennie niż w postępowaniu karnym, osoba pokrzywdzona jest stroną, nie musi składać wniosku o udział w charakterze oskarżyciela posiłkowego tak jak w postępowaniu karnym.
Zdaniem Fertaka uchwała Izby Dyscyplinarnej wprowadzi tylko więcej chaosu prawnego.
Sądownictwo
Roman Giertych
Zbigniew Ziobro
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Izba Dyscyplinarna
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze