0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

Od 8 kwietnia 2019 trwa masowy strajk oświatowy. Nauczyciele przychodzą do pracy, ale nie podejmują swoich obowiązków. Strajk organizują dwa związki: Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych. Trzecią centralą związkową, która brała udział w rozmowach z rządem była oświatowa sekcja „Solidarności”. „Solidarność” nie przystąpiła do strajku.

Porozumienie przeciwko własnym działaczom

Po rozmowach „ostatniej szansy” w niedzielę wieczorem 7 kwietnia podpisała porozumienie z rządem, które obejmuje propozycje, jakie rząd przedstawiał już wcześniej: już zrealizowane 5 proc. podwyżki w styczniu i 9,6 proc. podwyżki we wrześniu. Po podpisaniu porozumienia „Solidarność” zrezygnowała ze strajku. Taki przynajmniej był oficjalny komunikat związku. Wielu działaczy było na swojego szefa wściekłych. I do strajku przystąpiło.

We wtorek, 9 kwietnia, w TVN24 Ryszard Proksa, przewodniczący oświatowej sekcji „Solidarności” powiedział o porozumieniu:

„To nie jest jakaś samowolka czy zdrada, to jest zgoda rady Sekcji Krajowej”.

Apelował też do nauczycieli:

„Apeluję, zwłaszcza do członków »Solidarności«, aby się zastanowili, żeby jednak jakaś refleksja ich naszła i żeby nie zostawili dzieci samych”.

„Solidarność” potrafi mówić o strajku językiem PiS.

„Nie chcemy brać dzieci jako zakładników w tak kluczowym i newralgicznym momencie dla edukacji, który może wywrócić cały system” – mówił w rozmowie z „Bussiness Insider” rzecznik związku.

Bunt w regionach

Pomimo zgody Sekcji Krajowej, podpisanie porozumienia z rządem nie spodobało się dużej części członków „Solidarności”.

„Związek to nie tylko pan Proksa. Wiele robimy na dole dla swoich członków: szkolenia, pomoc prawna, pomoc w otrzymaniu pracy i myślę, że trzeba to też ocenić, a nie tylko kierować się decyzją przewodniczącego, którego będziemy starali się zmienić” – powiedziała TVN24 Bożena Brauer, przewodnicząca Komisji Międzyzakładowej Pracowników NSZZ „Solidarność” regionu gdańskiego.

TVN24 dotarło również do dokumentów regionalnych dolnośląskiego, pomorskiego, śląsko-dąbrowskiego i wielkopolskiego oddziału oświatowej „Solidarności”, w którym regionalni działacze nawołują do usunięcia Proksy ze stanowiska przewodniczącego.

Według Superstacji już pierwszego dnia strajku członkowie „Solidarności” przechodzili do ZNP w każdym regionie. Wielu związkowców „Solidarności” podjęło strajk pomimo porozumienia z rządem podpisanego przez centralę. Takie zachowanie nie spodobało się Proksie, który buntowników chce karać. W wywiadzie dla RMF powiedział:

„Sekcje grały nie fair, ostrzegaliśmy je wcześniej. Będziemy się zastanawiać co z takimi organizacjami, które weszły w strajk, zrobić”.

Przeczytaj także:

Działacz partyjny

Jedną z głównych strategii retorycznych PiS wobec strajku jest wskazywanie na jego „polityczność”. Można by to uznać za trywialną konstatację, wszak każdy strajk na tle płac i warunków pracy jest polityczny – już zwłaszcza w budżetówce.

Jednak PiS ma na myśli coś innego. Obrywa się przede wszystkim Sławomirowi Broniarzowi – członkowie partii rządzącej wskazują na jego udział w manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji.

Pierwszego dnia strajku minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podczas wywiadu w „Gościu Wiadomości” powiedział:

Fałsz. Wygląda na to, że mamy do czynienia z politykiem, który założył maskę związkowca, a który ma cele polityczne, które chce zrealizować. Był przecież posłem SLD, teraz SLD jest w Koalicji Europejskiej razem z PO, PSL-em.
Historia o Broniarzu-polityku była na tyle słaba, że Błaszczak musi zmyślać. Broniarz nigdy nie był posłem SLD.
"Gość Wiadomości", TVP,08 kwietnia 2019

Wśród przywódców oświatowych związków zawodowych to nie Sławomir Broniarz jest politykiem partyjnym.

Ryszard Proksa już drugą kadencję jest radnym powiatowym PiS w Ostrowcu Świętokrzyskim. W 2014 roku osiągnął 14 wynik w powiecie i dostał 473 głosy. W 2018 roku się poprawił i uzyskał 11 wynik w powiecie – 772 głosy.

Ryszard Proksa jest wieloletnim przewodniczącym Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”. W maju 2018 roku został wybrany na kolejną kadencję, która upływa w 2022 roku. Na zjeździe związku, na którym Proksa został wybrany, związek przegłosował stanowisko, w którym czytamy:

„Uważamy, że prowadzony obecnie dialog ze związkami zawodowymi jest pozorowany! Nie ma i nie było naszej zgody m.in. na wydłużenie awansu zawodowego, na wprowadzenie obligatoryjnej oceny pracy nauczyciela czy zmiany w udzielaniu urlopów na poratowanie zdrowia, jak i wiele innych zmian prawa oświatowego, przeciwko którym protestował nasz Związek”.

W porozumieniu, które „Solidarność” podpisała z rządem nie ma jednak ani słowa o urlopach na podratowanie zdrowia. W styczniu 2018 roku PiS zaostrzył zasady przyznawania takich urlopów.

O reformie głównie dobrze

Wcześniejsze wypowiedzi Proksy o reformie Anny Zalewskiej nie są zbyt krytyczne wobec rządu. W rozmowie dla PAP w sierpniu 2017 roku tak mówił o zwolnieniach ze szkół związanych ze zmianami w organizacji szkół: „Większość tych zwolnień w naszym rozeznaniu wynika z nieprzychylności samorządów”.

„Tam, gdzie było porozumienie, była dobra wola samorządów, związków zawodowych, tam praktycznie nie było zwolnień, w jakiś sposób się dogadywano, zagospodarowywano tych nauczycieli” – stwierdził.

W wywiadzie dla Portalu Samorządowego na koniec roku szkolnego 2017/2018 tak mówił o skutkach reformy Anny Zalewskiej dla nauczycieli:

„Wbrew alarmistycznym czy wręcz histerycznym przewidywaniom i poglądom, nie było tak źle. Statystycznie Anna Zalewska wszystko udowodniła”.

W listopadzie 2017 pisaliśmy o naciąganiu statystyk przez minister Zalewską. W podanych przez MEN wyliczeniach znalazło się 6,6 tys. nauczycieli, którzy stracili pracę „z innych przyczyn”. ZNP twierdziło wówczas, że pracę w wyniku reformy straciło 6,9 tys. nauczycieli – prawie dokładnie tyle, ile ministerialne zwolnienia „z innych przyczyn”. A jednak Ryszard Proksa wolał wierzyć minister, a nie związkowcom z innego związku.

Ryszard Proksa potrafi chwalić reformy Zalewskiej w zaskakującym kontekście. Na stronie diecezji sandomierskiej można znaleźć relację z konferencji „Solidarni z rodziną” z listopada 2017, na której Proksa:

„w swoim referacie podkreślał wielką wagę współpracy rodziny i szkoły w wychowaniu młodego człowieka oraz wskazał na pozytywny wpływ reformy szkolnictwa na kształt współczesnej rodziny polskiej”.

Z równie zaskakującej strony potrafił skrytykować reformy MEN. W kwietniu 2018 uznał, że błędy podczas wdrażania zmian wynikają z tego, że… MEN ma za mało władzy:

„MEN, decydując się na tak dużą reformę, powinno przejąć więcej władzy choćby na czas transformacji, a nie oddawać całą prawie reformę do realizacji przez samorządy, ponieważ samorządy są, niestety, bardzo podzielone politycznie. Tam, gdzie był jakiś konsensus, takich sytuacji (zatrudniania na niepełny etat – red.) nie było”.

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Przeczytaj także:

Komentarze