Artur Dziambor, poseł Konfederacji i wiceprezes partii KORWiN, w niedzielnym (10 stycznia 2021) programie TVN24 ”Kawa na ławę” zakwestionował istnienie pandemii COVID-19. Zaczął od przypomnienia, że w okresie od października do grudnia 2020 zanotowano “kilkadziesiąt tysięcy nadprogramowych śmierci w porównaniu z poprzednimi latami” i że to najgorszy okres od czasu II wojny światowej.
To fakt. Jak pisaliśmy, w samym październiku zmarło prawie 50 tysięcy Polaków. To o 15 tysięcy więcej niż średnia w tym miesiącu z czterech poprzednich lat. Listopad był jeszcze gorszy. Zmarło ponad 69 tys. osób, czyli o 30,5 tys. więcej niż średnio w poprzednich latach.
Pełnych danych za grudzień jeszcze nie mamy, ale już teraz możemy potwierdzić, że był to najgorszy rok od czasów II wojny światowej. Jak obliczyła wyborcza.pl, w ciągu 52 tygodni 2020 roku zmarło 74 tysiące więcej osób niż w tym samym okresie w roku 2019.
Poseł Dziambor musiał znać te dane, ale wyciągnął z nich nieoczekiwane wnioski:
“To nie są śmierci spowodowane koronawirusem, tylko lockdownem. I pierwszym, i drugim. (…) Kilkadziesiąt tysięcy ludzi umarło wcześniej, niż mogłoby, czyli mogliby pożyć dłużej, gdyby nie rządowe decyzje, które zabijają zdrowotnie, ale i finansowo, i gospodarczo zabijają” – stwierdził poseł Konfederacji.
Kilkadziesiąt tysięcy nadprogramowych śmierci na przełomie października i grudnia w porównaniu z poprzednimi latami. (...) To nie są śmierci spowodowane koronawirusem, tylko lockdownem. I pierwszym, i drugim.
fałsz. W 2020 r. w Polsce zmarło 31 tys. osób ze zdiagnozowanym COVID-19, ale jego ofiar jest więcej.
Żniwo lockdownu?
Prowadzący program Konrad Piasecki przerwał jego wypowiedź, żeby upewnić się, że naprawdę miał na myśli to, co powiedział.
“Tak. Mówiliśmy o tym na mównicy sejmowej, że jeżeli ten lockdown tak będzie wyglądał, to na czas nie będą diagnozowani ludzie z zawałami serca, z udarami, z rakiem i będzie tego żniwo zbierane później” – odpowiedział Dziambor.
Piasecki stanowczo się sprzeciwił i podał kontrargument:
“Jeśli spojrzy pan na liczbę zgonów w Polsce, to wyraźnie pan zauważy korelację między liczbą zakażeń a liczbą zgonów. Kiedy liczba zakażeń radykalnie wzrosła, tydzień później zwiększyła się radykalnie liczba zgonów w Polsce. Wobec czego to nie jest kwestia lockdownu. Bo gdyby tak było, to od marca by liczba zgonów raptownie rosła, a tymczasem ona wzrosła w tym momencie, kiedy było dużo zakażeń”
– przekonywał Piasecki.
Prowadzący “Kawę na ławę” nie miał pod ręką liczb, ale miał rację. Zależność pomiędzy liczbą zakażeń a liczbą zgonów z powodu COVID-19 widać gołym okiem na poniższych dwóch wykresach.
Wiosenne obostrzenia rząd wprowadził 12 marca 2020, a rozluźniać je zaczął w maju. Jesienne obostrzenia weszły w życie 24 października. Jak widać na powyższych wykresach liczba zgonów z powodu COVID-19 po okresie stabilizacji zaczęła rosnąć miesiąc wcześniej, już pod koniec września.
Główny Urząd Statystyczny zanotował równocześnie także gwałtowny wzrost ogólnej liczby zgonów już od początku października, czyli przed wprowadzeniem drugiego lockdownu.
“Wszystkich się diagnozuje tak, żeby koronawirusa mieli”
Artura Dziambora wywód dziennikarza nie przekonał.
„Panie redaktorze, ale ja zwracam uwagę na statystykę i na te dane z informacją, ile osób zmarło na koronawirusa i ile osób zmarło, które z koronawirusem nie miały nic wspólnego” – próbował argumentować poseł Konfederacji.
„Ale wie pan, że to mogły być osoby niezdiagnozowane albo osoby, u których nie wykonano testu przed śmiercią?” – odparł Piasecki.
„No nie ma czegoś takiego jak »niezdiagnozowane«, bo wszystkich się diagnozuje tak, żeby oni tego koronawirusa mieli jednak” – nie odpuszczał Dziambor.
„No nie. Niektórzy jednak umierali w domu niezdiagnozowani” – uciął Piasecki.
W tej wymianie wyszło na jaw, co poseł Dziambor naprawdę myśli o pandemii koronawirusa.
Konfederacja nie głosi nienaukowych twierdzeń?
Dotychczas, choć wypowiadał się sceptycznie o obostrzeniach związanych z koronawirusem, powstrzymywał się od negowania istnienia pandemii. W listopadzie sam zachorował na COVID-19 i trafił do szpitala. Po wyjściu z niego zwierzył się w rozmowie z wp.pl: “Nigdy sobie nie pozwoliłem, żeby negować powagę tego wirusa. (…) Przeszedłem to naprawdę ciężko. Nikomu nie życzę”.
Zapewniał też, że żaden z jego kolegów z Konfederacji “nigdy nie powiedział, że nie ma wirusa, nigdy nie pozwoliliśmy sobie na tak antynaukowe stwierdzenia”.
Teraz już wiadomo, że choć nie neguje istnienia samego wirusa, pozwala sobie na głoszenie innych nienaukowych twierdzeń.
Po pierwsze zaprzecza, że przyczyną przynajmniej części z 74 tys. “nadprogramowych” śmierci w 2020 roku był COVID-19. Przypomnijmy: według oficjalnych statystyk Ministerstwa Zdrowia w ciągu roku z taką diagnozą zmarło ponad 31 tysięcy osób. Według Dziambora to nie COVID-19 ich zabił, ale lockdown.
Nie wiemy, za jaką część z pozostałych 43 tysięcy “nadprogramowych” śmierci odpowiedzialny jest niezdiagnozowany COVID-19. Z wielu relacji medialnych, które m.in. publikowaliśmy w OKO.press, wiemy jednak, że nie wszyscy, którzy zdradzali objawy tej choroby, zdążyli zostać przetestowani przed śmiercią. Wśród nich jest między innymi ojciec naszego autora i kolegi Witolda Mrozka.
Według Artura Dziambora takie przypadki się nie zdarzały, ponieważ “wszystkich się diagnozuje tak, żeby oni tego koronawirusa mieli”. Na koniec zdradził się więc z myśleniem w kategoriach teorii spiskowej. Z jego słów wynika, że chorych na COVID-19 jest nawet mniej, niż zdiagnozowano, a jacyś nieokreśleni „oni” starają się tak diagnozować Polaków, żeby zawyżyć liczbę zakażonych. W jakim celu? Tego poseł Dziambor nie wyjaśnił.
Co za obrzydliwy typ. Jego wlasny kolega z partii zmarl na koronawirusa, a nie na lockdown. Moze ktorys dziennikarz powinien mu przypomniec?
Jak widać, Q-onaniści są również wśród nas.
Naprawdę warto nagłaśniać to, co wygaduje gostek, który myśli mniej więcej tak samo, jak wygląda?
„Najbardziej boję się ludzi małych, niezdolnych, nieutalentowanych. (…) Sądzę, że każdy może znaleźć swoje miejsce, że może się spełnić w swoim życiu. Otóż najbardziej boję się tych, którzy nie mając predestynacji, zajmują stanowiska, do których nie są powołani. Bo w tych ludziach małych rodzi się właśnie nikczemność, rodzi się największy obszar nikczemności. (…)”
Konfederacja. I wszystko jasne.
Wystarczy posłuchać ( choć to ciężkie zadanie, kara w zasadzie ) korwina, żeby się przekonać, że Darwin właśnie znalazł swoje brakujące ogniwo ewolucji.
Taki mózgowiec uwierzy jak umrze a z reszt a u niego to nie wiara tylko gada co mu jest akurat potrzebne.
Panie Dziambor, zgłoś się pan do pomocy na oddział, na którym są ratowani ludzie zakażeni COVID-19. Chyba, że tchórzysz pan, to nie.
Łatwiej jest bzdury pleść, nieprawdaż?
Dziambor i konfederacja przesadzają trochę, ale faktem jest, że mają w tej kwestii sporo racji. Wiele osób zmarło ponieważ nie dotarło do lekarza na czas (przesuwane zabiegi, utrudniony dostęp do lekarza specjalisty) i jest to fakt. Już w maju/czerwcu w mediach było można poczytać o takich przypadkach. Problem więc jest niewydolność systemu opieki zdrowotnej -zwłaszcza publicznej, bo prywatnie praktycznie wszystko można załatwić (ale jakiego emeryta na to stać).
"W czasach powszechnego fałszu mówienie prawdy jest aktem rewolucyjnym" – hasło OKO.press, a tu kolejna narracja, że ktoś jest zły bo myśli inaczej, a przytoczył tylko statystyki
"Wiele osób zmarło ponieważ nie dotarło do lekarza na czas"…
– wiele – tzn. ile? Jakieś dane? Źródło?
statystyk typu "zmarł bo przesunęli zabieg" nikt nie prowadzi. Jak już to są takie statystyki na które powołuje się artykuł i Dziambor, czyli że zmarło kilkadziesiąt tysięcy osób więcej niż w ostatnich latach i to nie na koronawirusa (założenie, że te wszystkie osoby lub większość zmarły na covid19 jest błędne).
Poza tym w marcu i kwietniu (może nawet dłużej) odwoływano wszystkie operacje i zabiegi, wszystko przesuwano – chyba że było bezpośrednie zagrożenie życia pacjenta
Jak znajdę artykuły z maja/czerwca o których mówiłem to wrzucę.
"Statystyk nie prowadzono," ale swoje i tak wiemy.
Nie da się inaczej logicznie wytłumaczyć faktu, że skokowy wzrost liczby nadmiarowych zgonów jest ściśle skorelowany ze skokowym wzrostem ilości zakażeń. Gdyby to była kwestia przesuwanych zabiegów itp. to wzrost byłby liniowy, bez związku z ilością zakażeń. A tu mamy absolutną korelację, gdy ilość zakażeń maleje, maleje też liczba nadmiarowych zgonów, także na poziomie województw, tam gdzie zakażeń mniej mniej procentowo nadmiarowych zgonów.
o szczątkowych statystkach dotyczących utrudnionego dostępu do lekarzy i przesuwania zabiegów można przeczytać tutaj
https://www.politykazdrowotna.com/68288,skargi-na-odwolane-operacje
@Piotr Krokodyl – No, ale wprowadzenie lockdownu (w porównaniu do nie wprowadzania go) raczej nie jest winne większej ilości zgonów (a przynajmniej niekoniecznie w tej liczbie kilkudziesięciu tysięcy, jak twierdzi Artur Dziambor). W innych krajach też jest lockdown, ale tam gdzie więcej % PKB niż w Polsce przeznacza się na służbę zdrowia, ta zapewne lepiej sobie radzi (niż w Polsce). A oko.press przecież wiele razy pisało o problemach z polską służbą zdrowia.
Do tych z komentujących, którzy sądzą, że słowa tego polityka wynikają z głupoty: NIE! One wynikają wyłącznie z chęci zdobycia jak największej władzy. Facet doskonale wie, że stosowana przez niego "argumentacja" doskonale trafia do sporej części społeczeństwa, więc będzie to powtarzał i tyle. To nie jest żadne brakujące ogniwo darwinowskiej teorii, to po prostu polityczny gracz.
Żeby jasność była: nie cierpię korwinów i podobnych typów. Przeczytałem początek i dalej szkoda czasu, bo ignorancja matematyczna autora poraża. Skoro "w ciągu 52 tygodni 2020 roku zmarło 74 tysiące więcej osób niż w tym samym okresie w roku 2019", a od początku pandemii zmarło na covid (liczba znacznie zawyżona) 31 189 osób (dane z onet), czyli przyczyną ponad 40 tysięcy zgonów nie jest covid, przynajmniej bezpośrednio. Słowa pana Dziambora to nie fałsz, ale ewentualnie półprawda, jak to często określacie. Te 40 tysięcy, to zgony wynikające z tego, że obecnie chorujący na inne poważne choroby mają utrudniony dostęp do lekarzy. Sam lockdown bez wątpienia ma też wpływ na stan odporności społeczeństwa na choroby. Zamknięcie ludzi w domach, pozbawienie ich możliwości prowadzenia zdrowego trybu życia (a przynajmniej utrudnienie) oraz przede wszystkim narażenie na stres (pogłębiany przez media) ma negatywny wpływ na zdrowie i osłabia układ immunologiczny. Zresztą na temat przyczyn można dyskutować i bez konkretnych badań są to tylko przypuszczenia, jednak matematyka jest bezwzględna i czasem warto wykonać proste działanie jak wyżej, by móc zupełnie inaczej interpretować czyjeś słowa. Ale trzeba pamiętać, że prawda jest jak d..a, każdy ma swoją. Pozdrawiam
Masz duzo racji, ale wyciagasz nieuprawnione wnioski piszac "przyczyną ponad 40 tysięcy zgonów nie jest covid, przynajmniej bezpośrednio". Przyczyna 40 tysiecy zgonow jest NIEZNANA, poniewaz Polska raportuje zgony bardzo ogolnikowo, niezgodnie ze standardami WHO, nie testuje sie tez osob zmarlych pod katem covid. Innymi slowy: mozesz umrzec na covid, ale jesli nie miales przeprowadzonego testu, to nie bedziesz liczony w statystykach covidowych.
Poza tym, patrzac szerzej, slowa Pana Dziambora oburzaja tak jak oburzaja nie ze wzgledu na ich odcienie prawdy, ale na ich efekt, ktorym jest zmniejszenie zaufania do pogladow naukowych i – w efekcie – zmniejszenie zaszczepialnosci, zmniejszenie ilosci wystarczajaco wczesnych zgloszen do szpitala itd. Zmniejszenie dostepnosci opieki zdrowotnej jest efektem ograniczen, ktore sa sposobem walki z Covidem. NIE ZNAMY innego sposobu. PROBOWANO podchodzic do Covidu w sposob zrelaksowany i zdobywac "odpornosc populacyjna" (Wielka Brytania, Szwecja) i efekty nie byly zbyt obiecujace, prawda? To co pan Dziambor sugeruje, to ze powinnismy NIE wprowadzac ograniczen, ignorowac Covid, poniewaz wtedy byloby mniej zgonow.
A przede wszystkim, pan Dziambor kwestionuje same statystyki: rzekomo szeregowi lekarze wypelniajacy formularze po zbadaniu denata ZMOWILI sie, zeby wpisywac Covid do odpowiedniej rubryczki.
Z drugiej strony dziś jak już ktoś ma dodatni wynik testu i umrze, to bez względu na przyczynę śmierci zmarł na covid. Nawet jak go na pasach samochód potrąci.
Z trzeciej strony: dane, źródło?
A skąd ty wiesz jak stwierdza się przyczynę zgonu? Myślisz, że umierającym robi się masowo testy w ostatniej chwili aby potwierdzić covid?
Jeżeli pacjent onkologiczny z nowotworem rozsianym, potężnymi naciskami i skrajnym wyniszczeniem organizmu, będzie miał zrobiony test w ostatniej dobie życia i wyjdzie pozytywny, to jaka przyczyna zgonu zostanie wpisana? Covid z chorobami współtowarzyszącymi?
A jak pan myśli, ilu chorych w stanie terminalnym, tuż przed śmiercią miało robione na siłę test covidowy i jaki miałby być tego sens dla lekarza? Ilu ich było wśród tych już dzięsiątków tysięcy zmarłych? A ilu tych funkcjonujących, często aktywnych, czasem pracujących ale z taką czy inna chorobą towarzyszącą? Przy określaniu przyczyny zgonu funkcjonuje takie pojęcie jak przyczyna wyjściowa zgonu, więc można umrzeć na zawał mając chorobę nowotworową, umrzeć z powodu urazu mając jednocześnie zaawansowana chorobę wieńcową, zejść z powodu zapalenia wyrostka i otrzewnej mając jednocześnie nadczynność tarczycy, czy umrzeć na zapalenie płuc w przebiegu covid mając cukrzycę czy nawet pewne stadium choroby nowotworowej w trakcie leczenia. Proszę wierzyć, testy robi się albo przesiewowo albo wtedy kiedy jest podejrzenie zakażenia. Jeśli była korelacja stanów wyniszczenia, dzień przed śmiercią i zrobienia testu to naprawdę są jakieś jednostkowe przypadki. Naprawdę, ludziom daje się spokojnie umrzeć.
No i to co piszesz pokazuje na jakim poziomie ignorancji opierają się takie bzdury. Serio myślisz, że test PCR to jedyna diagonstyka w szpitalu, nie ma monitorowania parametrów życiowych, badania krwi, moczu, USG, prześwietleń itd. itp. pacjent sobie leży i umiera nie wiadomo dlaczego? Nie wiesz, to ci powiem nie jest tak. Lekarz w większości przypadków doskonale wie z jakiego powodu pacjent umiera, bo mowią mu o tym wyniki badań. W szpitalach jest dokładanie odwrotnie jak piszesz, rodziny pacjentów COVIDowych błagają lekarzy o nie wpisywanie COVID do aktu zgonu, bo COVIDowy pogrzeb kosztuje 2x tyle ile wynosi zasiłek pogrzebowy. Jeśli jest taka możliwość, bez fałszowania dokumentacji, lekarze idą na rękę rodzinom. Taka możliwość często jest, bo zakażenia wirusem już w chwili śmierci często nie ma, test wychodzi negatywny, główną przyczynę śmierci opisuje się wówczas tzw. śmieciowym kodem "niewydolność oddechowo-krążeniowa".
Dziambor ma rację. Trudnosci w chlaniu – zamknięte restauracje – mogą spowodować zawał serca. Zwłaszcza u kretynów.
Nadliczbowe zgony mówiąc może bardziej precyzyjnie to nie wynik lockdownu, a przesterowania całej służby zdrowia na jedną chorobę. W ramach listów do Wyborczej były dwa teksty lekarzy, jeden jest ordynatorem neurochirurgii w Siedlcach. Ich oddział przestał przyjmować pacjentów, nie wykonują żadnych zabiegów planowych. Jakie to ma skutki chyba łatwo przewidzieć.
Drugi – ginekolog. W marcu miał młodą pacjentkę w ciąży ze zmianami przedrakowymi. Zabieg odwołany, oddział zamknięty, bo Covid. Zobaczył się z nią ponownie jesienią, zajęte miała już węzły chłonne, więc mógł w gruncie rzeczy zaproponować opiekę paliatywną.
To nie są ofiary Covid, ale walki z Covid.
Nie przeczę że sytuacja epidemii spowodowała ograniczenie dostępu do usług medycznych, w wielu przypadkach tragiczne następstwa, które niektórzy chorzy dopiero doznają, można rzec z pewnym poślizgiem. Jednak niestety nie dociera do pana , ze jedno wynika z drugiego. To nie jest tak, że covid sobie a inne choroby sobie, że służba zdrowia może funkcjonować normalnie jeśli jest fala epidemii. Choćby dlatego że karetki jeździły do większej ilości chorych niewydolnych oddechowo( a nie przesterowane na tych z covidem) i brakowało ich gdzie indziej, że do szpitala codziennie trzeba było przyjmować coraz więcej chorych , zapewniać im miejsca, tlenoterapię czy intensywną terapię w stopniu większym niż było to do tej pory. Dlatego też , że personel musiał się w szpitalu zająć tą nadprogramową liczbą chorych, że wiele osób z personelu chorowało, że trzeba tez oddzielać chorych covidowych od innych co tworzyło następne problemy. I nie dało się do końca pracować tak jak wcześniej . Sorry ale ja miałem pacjentów zoperowanych i wyleczonych z jednej choroby ale w szpitalu załapali Covida i zmarli. To nie jest tak, że ktoś sobie coś wymyślił i przeprogramował służbę zdrowia na inną chorobę, bo pewnych rzeczy nie da się oddzielić. Dobrze to w końcu zrozumieć
Gdyby to była główna przyczyna, to wzrost liczby nadmiarowych zgonów byłby liniowy, bez związku z ilością zakażeń. A jest dokładnie odwrotnie – wzrost liczby zgonów jest ściśle skorelowany z liczbą wykrywanych zakażeń.
Ale czy nie jest tak, że wzrost liczby zgonów po odjęciu „górek” związanych z większa liczbą zakażeń koronawirusem byłyby rzeczywiście liniowy? Myślę, że zamknięcie służby zdrowia dla pacjentów „niecovidowych” spowodowało mniej lub bardziej poważne problemy zdrowotne sporej liczby ludzi i o tym również należy w tej dyskusji pamiętać. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w wielu innych krajach służba zdrowia funkcjonuje podczas pandemii dwutorowo.
Pierwszy tekst: https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,26496453,koronawirus-najgorzej-bedzie-w-grudniu-na-wiosne-trzecia-fala.html
Drugi tekst: https://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,26394069,ofiary-lock-downu-zglaszaja-sie-teraz.html
Być może dla niektórych lekarzy jest wygodnym orzeczenie śmierci z powodu COVID. Nie ma jednak żadnych podstaw do szacowania ilości. Nie przypuszczam, aby istotna grupa lekarzy była już tak pozbawiona etyki.
Niesamowite, że gość z Konfederacji ma za sobą cytat z Vendetty- mógłby przynajmniej spróbować być spójny z tym co wygłasza jego partia…
Jak lubiałem słuchać tego Pana to już mi się odechciało. Linia partii najważniejsza. Wstyd Panie pośle
Oczywiście masz rację-najlepsze profity daje żerowanie na ludzkiej głupocie.
Moim zdaniem zestawienie lat 2016-2019 w ujęciu średnim i porównanie z 2020 jest albo manipulacją albo głupotą. Jeżeli w większości starzejących się społeczeństw jest corocznie notowany wzrost zgonów to wiadomo że wynik średni będzie znacząco się różnił. Dlaczego nie ujęto tego w słupkach z każdego roku w tym samym okresie ? Wiem, nie było to już takie spektakularne. Oczywiście drugi wykres też kłamie bo podane są zgony "z" a nie "na" Covid. Taka subtelna różnica prawda ? Właśnie przez takie zachowanie mediów – terroryzowanie ludzi, że boją się wyjść z domu przyczyniacie do się wzrostu części z tych zgonów. Ludzie nie chodzą się badać, nie diagnozują się. Profilaktyka chorób zerowa. Nie trzeba by specjalista, żeby wiedzieć, że jak nie ma kompletnie dostępu do lekarza albo tylko wtedy, gdy się podpiszę świstek, że ma się kilka symptomów z covidem to ludzie muszą umierać bo przecież chorują! Nie ma ludzi zdrowych. Proszę pojechać do mniejszych miejscowości i zobaczyć co się dzieje – Pusto jak w Czarnobylu. Media żerują ( w tym wy) na napędzaniu strachu zamiast uspokajać ludzi gonicie ich do zaszczepienia, które nic nie daje nawet nie chroni przez zarażeniem innych. Taki magiczny wirus, który można wyciągnąć kiedy się go potrzebuje na pożytek nadchodzącego nowego porządku, nowej normalności. No tak teoria spiskowa, która mam nadzieje się nie sprawdzi jak wszystkie te które nie miały a się sprawdziły w ubiegłym roku.
Amen.
Mark Twain kiedyś powiedział: są trzy rodzaje kłamstwa: kłamstwo, bezczelne kłamstwo i statystyka…
“Kilkadziesiąt tysięcy nadprogramowych śmierci w porównaniu z poprzednimi latami to nie są śmierci spowodowane koronawirusem, tylko lockdownem.
.
To nie jest kłamstwo, ale akurat prawda. Oko zdaje się być ślepe. Prawda, bowiem jest to wynik niekompetencji rządu, który dał 2 miliardy TVPiS zamiast dać je służbie zdrowia.
Nadprogramowe zgony są przyczyną:
– zamkniętej służby zdrowia i diagnoz przez telefon. Jeszcze 2 lata temu słyszałam "nie zdiagnozuję pani przez telefon, proszę się pojawić na wizycie". Na wizycie różne ciekawe diagnozy…
– ludzie umierali na ropień mózgu itp, których przez telefon nie da się zdiagnozować,
– ludzie umierali w kolejkach do szpitala bowiem rząd nie zadbał o sprawny system informowania o obłożeniu szpitali,
– strach ludzi przed wizytami w związku z durnymi ankietami, które nie pozwalają zeznać prawdy (brak pozycji "nie wiem") i straszące art. 165 KK,
– ludziom poodwoływano planowane zabiegi itp. Czy dalej mam pisać, gdzie pojawiła się niekompetencja? Jeżeli Oko jest zainteresowane, proszę napisać to wymienię pełniejszą listę.
.
O ile Dziambora i Konfederacji nie lubię, o tyle z tym jednym zdaniem się zgodzę, bowiem jest ono prawdą a nie fałszem. Powodem nadprogramowych śmierci jest rząd i nie zmyje tej krwi, chyba, że im w tym pomożecie nierzetelnymi artykułami podobnymi do niniejszego.
Do tego pytam – gdzie jest krzywa zgonów spowodowanych przez rozpoznany COVD-19 na wykresie porównującym zgony 2019 i 2020? Bez niej nie ujrzymy wymiaru niekompetencji lub celowego zabijania ludzi przez rząd – przez zamykanie im dostępu do służby zdrowia i odwoływanie zabiegów planowanych (część stanowiąca też lockdown).