Według udostępnionych właśnie przez Ministerstwo Cyfryzacji danych z Urzędów Stanu Cywilnego w październiku 2020 roku zarejestrowano aż 49 132 zgony. Średnia październikowa z ostatnich czterech lat wyniosła 34 tysiące
Już wcześniej media pisały o tym, że liczba aktów zgonu wystawionych w październiku będzie bardzo wysoka, powyżej 40 tys., ale nikt nie spodziewał się, że sięgnie aż pułapu 50 tys.
W porównaniu ze średnią z lat 2016-2019 to wzrost o prawie 45 proc.! Może się okazać, że to w ogóle jeden z najgorszych miesięcy we współczesnej historii Polski od II wojny światowej.
Jeśli popatrzymy na dane z poszczególnych województw, najwięcej osób zmarło w województwie mazowieckim: 6 564. Następne jest śląskie: 6 270, i małopolskie: 4 743.
15 tys. zgonów ponad średnią to o wiele więcej niż oficjalne zgony na COVID-19 zgłoszone jako takie do Ministerstwa Zdrowia. Tych było „zaledwie" 3 088.
Co z pozostałymi 12 tysiącami zgonów? Część z nich to efekt ograniczenia dostępu do służby zdrowia – wydłużenia się kolejek do lekarzy i do szpitali, zamykania zakażonych oddziałów szpitalnych, naszego zwlekania z udaniem się do lekarza z dolegliwościami.
Ale taką sytuację mieliśmy również w marcu i kwietniu, podczas lockdownu. I nawet jeśli efekt niektórych zachorowań jest opóźniony, to wszystko wskazuje na to, że mamy również do czynienia z dużą liczbą niezarejestrowanych zgonów na koronawirusa. Ludzie umierają w karetce, nie mogąc się przedtem przetestować z powodu niewydolności systemu – tak jak ojciec naszego autora i kolegi Witolda Mrozka.
Te 15 tys. zgonów to dowód na zapaść systemu ochrony zdrowia i na całkowite nieprzygotowanie polskich władz na jesienną fazę epidemii. Epidemiolożka prof. Maria Gańczak mówiła OKO.press:
‚Rząd od miesięcy znał prognozy dostarczane przez kilka niezależnych zespołów. Możliwy znaczący przyrost liczby zakażonych widać było już latem w modelach przebiegu epidemii. Najgorszy scenariusz, który obecnie jest naszym udziałem, sprawdził się z dokładnością co do tysiąca przypadków.
Być może rządzący decydując się na realizację tego najgorszego wskazanego przez statystyków scenariusza, okupionego najwyższymi stratami, nie do końca zdawali sobie sprawę ze wszystkich jego możliwych tragicznych konsekwencji. Być może myśleli życzeniowo, że jakoś się uda".
Anestezjolog, dr Cezary Pakulski przestrzegał zaś, że to dopiero początek tragedii, której nie jesteśmy w tej chwili w stanie powstrzymać: „Za dwa tygodnie – 20 listopada – z populacji niemal 28 tysięcy chorych, u których COVID-19 rozpoznano 6 listopada, rozpoczęcia wentylacji sztucznej płuc respiratorem może wymagać od 800 do 1 400 kolejnych chorych – jednego dnia".
Tylko około 60 proc. pacjentów chorych na COVID-19 przeżywa pod respiratorem – a i to w sytuacji, gdy wystarcza wykwalifikowanego personelu, by prawidłowo się nimi zająć.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze