„Ta decyzja musi ważyć dwie rzeczy – ryzyko pandemiczne, oraz koszty tego, że dzieci nie chodzą do szkoły. Ryzyko napędzenia pandemii nie jest aż tak duże, natomiast szkody związane z nieprzebywanie dzieci z klas 1-3 w grupie rówieśniczej, to jest koszt, który nie równoważy ryzyka.
Dlatego od 18 stycznia zdecydowaliśmy o utrzymaniu wszystkich dodatkowych obostrzeń oprócz uruchomienia nauczania stacjonarnego w klasach 1-3″.
Za pomocą tego dość skomplikowanego komunikatu minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że otwiera szkoły dla najmłodszych uczniów (klasy 1-3 szkoły podstawowej).
„Przeprowadziliśmy szereg konsultacji” – podkreślił minister edukacji, Przemysław Czarnek. Na tej podstawie powstał zestaw wytycznych Ministerstwa Edukacji i Nauki, GISu i Ministerstwa Zdrowia dla klas 1-3 szkół podstawowych. Wśród nich m.in.:
- Do szkoły może uczęszczać uczeń bez objawów chorobowych sugerujących infekcję dróg oddechowych oraz gdy domownicy nie przebywają w izolacji w warunkach domowych lub w izolacji.
- Opiekunowie odprowadzający dzieci mogą wchodzić do przestrzeni wspólnej szkoły, zachowując zasady: 1 opiekun z dzieckiem/dziećmi, dystansu od kolejnego opiekuna z dzieckiem/dziećmi min.1,5 m, dystansu od pracowników szkoły min. 1,5 m, opiekunowie powinni przestrzegać obowiązujących przepisów prawa związanych z bezpieczeństwem zdrowotnym obywateli (m.in. stosować środki ochronne: osłona ust i nosa, rękawiczki jednorazowe lub dezynfekcja rąk)
- Obowiązuje ogólna zasada – każda grupa uczniów (klasa) w trakcie przebywania w szkole nie ma możliwości (lub ma ograniczoną do minimum) kontaktowania się z pozostałymi klasami.
Wszystkie wytyczne można znaleźć na stronie ministerstwa.
Testy i szczepionki?
Zapytany o pierwszeństwo nauczycieli w kolejce do szczepienia minister Niedzielski odpowiedział: „Nie ma takiej przestrzeni”. Zgodnie z zasadami Narodowego Programu Szczepień nauczyciele są w grupie 1, ale nie na początku. O tym, czy powinni być potraktowani priorytetowo, szczególnie gdy uczniowie wracają do szkół pisaliśmy o tym tutaj:
Od dzisiaj trwają natomiast testy przesiewowe dla nauczycieli klas 1-3, nauczycieli szkół specjalnych i pracowników administracji szkolnej. Badania zakończą się 15 stycznia.
Według Czarnka, dzięki testom bezpieczeństwo nauczania będzie „na bardzo wysokim poziomie”. Problem jednak w tym, że testy nie są obowiązkowe. Mija dopiero pierwszy dzień testów, nie wiadomo więc, ilu nauczycieli ostatecznie zostanie przebadanych. Do tej pory na testy zgłosiło się ok. 165 tys. osób.
Ta liczba nie zaskakuje. Nauczycielek/nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej jest ok. 60-70 tysięcy (wszystkich nauczycieli w podstawówkach jest 271 tys. ), do tego dochodzi kilkoro pracowników w każdej z 14,4 tys. podstawówek, którzy musieliby podjąć pracę, aby klasy I-III wróciły do nauki stacjonarnej.
To znacznie więcej niż nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej, których jest zapewne kilkadziesiąt tysięcy.
Minister Czarnek podkreślił, że testy przesiewowe w dniach 11-15 stycznia to „dodatkowe testy” i akcja testowania na razie na tym się zakończy. Można jednak, jak zaznaczył Czarnek, testować się cały czas w ramach państwowej opieki zdrowotnej.
Nie znamy dnia ani godziny
Do ostatniej chwili nie było wiadomo, jaką decyzję podejmie rząd w sprawie uczniów klas 1-3.
„Scenariusz powrotu dzieci do szkół uzależniony jest od pandemii. Edukacja jest ważna, powrót do szkół niewątpliwie jest wyczekiwany, ale życie i zdrowie jest najważniejsze” – mówił 11 stycznia 2020 w radiowym poranku „Jedynki” minister Czarnek. Czyli kilka godzin przed konferencją.
Co innego mówił kilka godzin po wywiadzie Czarnka minister Niedzielski: „Zastanawiamy się w zasadzie w tej chwili nad dwoma opcjami. Pierwsza opcja to jest po prostu przedłużenie tej kategorii obostrzeń, którą mamy. Oczywiście z taką informacją, że przekazujemy szkoły, że szkoły zostają uruchomione w nauczaniu zdalnym.
Druga opcja, która pojawiła się w piątek na posiedzeniu Rady Medycznej przy premierze, dotyczy ewentualnego uruchomienia nauki w klasach 1-3, ale tylko w tych regionach, które w tej chwili wydają się najmniej obciążone dolegliwością pandemii. Takie dwa województwa w tej chwili to województwo małopolskie i świętokrzyskie”.
Po kolejnych godzinach obaj ministrowie wystąpili na jednej konferencji i ogłosili, że zwyciężyła jeszcze inna opcja, czyli powrót do szkół wszystkich dzieci z klas 1-3. To wszystko jednego dnia.
Chaos komunikacyjny w sprawie powrotu uczniów do szkół opisał w OKO.press Anton Ambroziak:
"Kury szczać prowadzać a nie politykę robić."Tyle w temacie nierządów pisu.
Pewnie mają analizy profesorów Macierewicza i Suskiego, że indoktrynacja jest mniej skuteczna przy nauce online.
ten cymbał z tytułem profesorskim ministrem, zero prawne ministrem, ksywa pies marszałkiem ,szczerbaty strateg- wodzusiem, z uśmiechem głupka-prezydentem , a to wszystko dzięki suwerenowi=głupim, bezmyślnym wyborcom
Polecam Pani przeczytanie jak takie decyzje podejmowe sa np. w Niemczech. W polowie zeszlego tygodnia podjeto jakies decyzje w sprawie szkol i nie we wszystkich landach identeczne !!!! Np w niektorych z nich to rodzice dzieci w klasach 1-6 podejmuja decyzje czy poslac dziecko do szkoly !!! Efekt nauczyciele nie maja pojecia ile dzieci przyjdzie ( maja sie niby rejestrowac ) i jest totalny chaos. Nie widomo jak dlugo to potrwa. Nauczyciele tez nie sa w grupie zerowej czy pierwszej. Nikt nie myslal o zrobieniu testow kadrze nauczycielskiej.
Radze poczytac w orginale co sie dzieje Belgii, Niemczech czy Francji. Nagle sie okaze ze w Polsce dzialania zwiazane z covidem nie wygladaja tak zle.
Zycze troche objektywizmu.
Niemcy akurat są państwem federacyjnym i tamtejsze landy (tak samo jak landy austriackie albo szwajcarskie kantony) mają własne parlamenty i rządy, a tym samym dużo większą niezależność niż polskie województwa. Szkolnictwo, służba zdrowia, straż pożarna itd. podlegają władzom danego landu i każdy z nich ma prawo wprowadzać własne regulacje. A Polska jest państwem unitarnym, czyli w każdej jednostce administracyjnej obowiązują przepisy ustalane odgórnie – tyle że mamy władzę taką, jaką mamy, która nie potrafi sytuacji kryzysowej ogarnąć.
U nich jest o kilka rzędów wielkości chaos większy niż w Polsce. Podobnie w Belgii czy Francji. Zreszta pandemia pokazała że państwa federacyjne najgorzej sobie radzą w takich sytuacjach.
Może porównajmy się też do Afryki i wtedy się okaże że w Polsce nie ma głodu, emerytury i zarobki są niesamowicie wysokie, opieka zdrowotna fantastyczna, a prawo zawsze przestrzegane i respektowane. Tylko słońca mniej.