„Decyzją Inspekcji Weterynaryjnej wolne krowy z województwa lubuskiego zostaną zabite i zutylizowane. Egzekucja wykonana będzie tydzień po wyborach do Parlamentu Europejskiego” - poinformował na Twitterze Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Animalsi czują rozczarowanie i szykują miasteczko namiotowe
Kuźmiński informację otrzymał nieoficjalnie od jednego z pracowników Powiatowego Inspektoratu Weterynarii, który z obawy przed zwolnieniem wolał pozostać anonimowy. Miał jednak dość odwagi, by ostrzec osoby i organizacje, które od ponad dwóch tygodni walczą o uratowanie lubuskim krowom życia.
Stado dziko żyje w gminie Deszczno. Początkowo zwierząt było niewiele, ale w ciągu kilku - bądź kilkunastu (wersje są sprzeczne) lat - grupa rozrosła się do 185 osobników. Przez ten cały czas ich właściciel w ogóle się nimi nie przejmował: krowy nie były ewidencjonowane, o badaniach weterynaryjnych nie wspominając. Ale są w dobrej formie.
W końcu Powiatowy Lekarz Weterynarii z Gorzowa Wielkopolskiego nakazał, by krowy zabić.
Wyrok miał zostać wykonany na początku maja 2019 roku, ale za krowami wstawiły się organizacje prozwierzęce:
zaledwie w ciągu dwóch dni udało się znaleźć chętnych i miejsce na przyjęcie nie tylko 185, ale 500 krów.
Mec. Karolina Kuszlewicz, społeczna rzeczniczka ds. praw zwierząt, złożyła również wniosek o cofnięcie decyzji o zabiciu zwierząt.
13 maja Kuszlewicz, prof. Andrzej Elżanowski, zoolog etyk, i przedstawiciele organizacji prozwierzęcych spotkali się w Warszawie z Głównym i Powiatowym Lekarzem Weterynarii oraz wojewodą lubuskim, by przedyskutować możliwość przekazania krów.
„Nie otrzymaliśmy żadnej wiążącej odpowiedzi. Szukano dziury w całym, co nie wróży dobrze" - mówił Onetowi prof. Andrzej Elżanowski po spotkaniu.
„Główny inspektor weterynarii pytał głównie o to, dlaczego zawiadomiliśmy media. Twierdził, że mogliśmy załatwić sprawę między sobą. Poinstruował nas żebyśmy zbyt dużo nie mówili mediom. Kiedy pytaliśmy co więc mamy mówić, bo dziennikarze nas pytają, odpowiedział jedynie, że mamy mówić, że szukamy wspólnie rozwiązań. To był dla nas jasny sygnał, że administracja próbuje grać na czas i nie ma żadnych konkretnych pomysłów” - relacjonował RMF FM przedstawiciel jednej z organizacji.
Wygląda więc na to, że urzędnicy chcieli przeczekać okres medialnego zainteresowania tematem i zabić "po cichu" krowy po wyborach do Parlamentu Europejskiego, gdy uwaga społeczna byłaby już nakierowana na coś innego.
„Czujemy się potraktowani nie fair” - mówi OKO.press mec. Karolina Kuszlewicz. Podkreśla, że wszystkie działania strony walczącej o życie krów były transparentne i informowano o nich Głównego Lekarza Weterynarii. „Tymczasem dowiadujemy się nie od urzędników, ale z przecieku, że krowy mają zostać zabite – bez rozpatrzenia naszych wniosków. To skandaliczne” - dodaje.
Kuszlewicz zaznacza, że ona i organizacje oczekują poważnego potraktowania ze strony organów Inspekcji Weterynaryjnej. W pierwszej kolejności - rozpatrzenia złożonych wniosków związanych z anulowaniem decyzji o uśmierceniu krów.
"To jakiś absurd, że przez tyle lat te krowy żyły i pozwalano im na to, a teraz inspekcji tak się spieszy, że nawet nie widzi konieczności rozpoznania formalnych wniosków. Podmioty, które deklarowały wziąć krowy – wciąż są na to gotowe" - mówi Kuszlewicz.
OKO.press zwróciło się z pytaniem do Głównego Lekarza Weterynarii o wyjaśnienia: czy to prawda, że zwierzęta mają zostać uśmiercone i czy rozważył propozycje organizacji prozwierzęcych. „Czekam na opinię rady sanitarno-epizootycznej" - odpisał nam lakonicznie 22 maja Bogdan Konopka.
Znów ruszyła machina sprzeciwu. W piątek 24 maja w Warszawie o 15:00 pod Głównym Inspektoratem Weterynarii oraz Ministerstwem Rolnictwa (to ten sam budynek przy ulicy Wspólnej 30) odbędzie się manifestacja w obronie krów (szczegóły tu).
Od soboty w Ciecierzycach, gdzie są krowy, ruszy też miasteczko namiotowe.
Teraz Główny i Powiatowy Lekarz Weterynarii raczej nie będą mieli łatwego zadania.
Niniejsza publikacja powstała dzięki współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla w Warszawie. Zawarte w niej poglądy i konkluzje wyrażają opinie autora i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Fundacji im. Heinricha Bölla.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze