0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: il. Mateusz Mirys/OKO.pressil. Mateusz Mirys/OK...

Słynne “Przygody Barona Münchhausena” rozpoczynają się od podróży do Rosji, gdzie nasz bohater, niemiecki wojak rodem z okolic Hanoweru, ma wstąpić na służbę w carskiej armii. W Rosji toczą się też początkowe, „lądowe” i wojenne przygody pierwszych czterech rozdziałów książki – zanim bohater sięgnie głębiej pamięcią do swoich morskich podróży, które zabiorą jego (i nas, czytelników) dookoła świata – a momentami nawet na jego przestrzał.

To w nieokreślonej wschodnio-europejskiej geografii rosyjskich rozdziałów przygód barona mają miejsce jego najsłynniejsze przygody jak lot na kuli armatniej, wyciągnięcie się za włosy z bagna, galop na przepołowionym koniu i jego ponowne scalenie za pomocą technik krawieckich – czy myśliwskie ekstrawagancje: hurtowe strzelanie do kaczek, detonacja misia, pościgi za obrotowym zajączkiem. Rosja jest też punktem dojścia dzieła – to tam, a dokładnie do Petersburga, trafia bohater po swojej ostatniej przygodzie nad Morzem Kaspijskim.

Co rosyjska podróż i fantastyczne opowieści Münchausena mówią nam o Rosji prawdziwej – i imperium w budowie? A co skrzętnie ukrywają? Jaką rolę książka o nim mogła odegrać w tworzeniu obrazu Rosji w europejskiej świadomości i dziele budowania mitu imperium?

Prawda, zmyślenie i literatura

rycina przedstawiająca popiersie mężczyzny z kozią bródką i rozwichrzoną peruką ułożoną w wałki
Gustave Doré, ilustracja w „The Adventures of Baron Munchausen" Rudolfa Ericha Raspego, 1867 rok.

Zanim jednak przejdziemy do rzeczy, dwa słowa o związkach między prawdziwym baronem a książką, a raczej książkami o nim. Ukazały się jeszcze za jego życia – choć z pewnością bez jego wiedzy i zgody. Pierwszą z nich, krótką i anonimową, opublikowano zimą 1785-1786 roku w Londynie. Nosiła tytuł „Baron Munchausen's Narrative of his Marvellous Travels and Campaigns in Russia”. Jej autorem, jak okazało się znacznie później, był mieszkający w Anglii Niemiec Rudolf Erich Raspe (1736-1794) – oświeceniowy pisarz i tłumacz, uciekinier z Niemiec, malwersant – a także, co istotne, prawdopodobnie świadek i słuchacz anegdot wygłaszanych przez oryginalnego barona Münchhausena podczas słynnych kolacji w jego majątku pod Hanowerem.

W następnych latach Raspe wydawał w Anglii kolejne, rozbudowane wersje “Przygód”, a w 1792 roku ukazał się ich drugi tom, w którym autor, oddalając się coraz bardziej od swojego bohatera, spożytkował rozmaitą podróżniczo-pamiętnikarską literaturę swojego czasu.

Tymczasem na kontynencie, bardzo wcześnie, bo już latem 1786 roku ukazała się niemiecka wersja “Przygód” („Feldzüge und Abenteuer des Freiherrn von Münchhausen”) pod nazwiskiem uznanego poety Gottfrieda Augusta Bürgera (1747-1794). Choć autor słynnej “Lenory” jedynie przetłumaczył jedną z wersji I tomu dzieła Raspego, przez długi czas niesłusznie uchodził za twórcę “Przygód”. W rezultacie jego utwór to do dziś chyba najbardziej klasyczna, znana i popularna wersja “Barona Münchhausena”.

W momencie, gdy na europejskim rynku pojawiają się kolejne książki o baronie Münchhausenie, jego imiennik i niejako prototyp, czyli Hieronymus Karl Friedrich von Münchhausen (1720-1797), wciąż w najlepsze, na proszonych kolacjach przy butelce wina, opowiadał nieprawdopodobne historie, które, jak był przekonany, sam przeżył. Był też podobno szczerze oburzony na publikowane książki, które przypisywały mu rolę konfabulatora. Zmarł w podeszłym wieku w 1797 roku – w rodowym majątku w Weserbergland, w którym spędził ostatnie 47 lat życia.

Przeczytaj także:

Baron Münchhausen: Finlandia, Turcja, czyli imperialne wojny Rosji

Cofnijmy się jednak do kluczowych lat młodości naszego bohatera. Baron Münchhausen do Rosji przybył jako młodzieniec, protegowany niemieckiego księcia Brunszwiku, na początku 1738 roku. W młodym imperium – ustanowionym nominalnie raptem kilkanaście lat wcześniej (1721) i intensywnie modernizowanym przez Piotra I przez poprzednie dekady – spędził następne 12 lat. W tym czasie służył jako oficer kawalerii w pułku kirasjerów Armii Imperium Rosyjskiego, przez większość tego czasu stacjonując w okolicach Rygi – a więc w obszarze kulturowo zdominowanym przez Niemców bałtyckich, z których w znacznym stopniu rekrutowały się też elity nowego państwa. To stąd młody Münchhausen wyruszał na kolejne wojskowe kampanie Rosji, jak wojny przeciw Turcji nad Morzem Czarnym czy przeciw Szwecji w Finlandii (1741-1743).

W opowieściach literackiego barona Münchhausena to zwłaszcza wojna rosyjsko-turecka z lat 1735-1739 – toczona początkowo na Krymie z siłami Chanatu Krymskiego, a potem z Turkami na północnym wybrzeżu Morza Czarnego (a więc na terenie dzisiejszej Ukrainy, a ówcześnie tureckiego Jedysanu) – staje się tłem dla licznych anegdot i opowieści. To podczas oblężenia Oczakowa (realnie miało to miejsce w lipcu 1737 roku, a twierdza nazywała się wtedy po turecku Aczi Kale) baron Münchhausen podnosi ze swoim wojskiem wielką kurzawę, a potem pod jej osłoną samodzielnie przegania tureckie siły, by na koniec pościgu zorientować się, że jego wierzchowiec obecny jest pod nim tylko połowicznie. Drugą połowę odcięła krata bramy.

Podczas oblężenia innego miasta w czasie tej samej wojny ma miejsce słynny lot na kuli armatniej.

Miastem tym, którego nazwy baron nie pamięta, i do którego fortecy ostatecznie nie doleciał (przesiadając się na kulę powrotną), mogły być choćby mołdawskie Bendery, oblegane przez rosyjskie wojska w 1738 roku (gdzie obecnie znajduje się pomnik upamiętniający niemożliwy lot). Albo dobrze znany także z polskiej historii Chocim, oblegany i zdobyty przez Rosjan rok później.

Oczywiście, dla narratora – a zapewne i czytelnika – książki Bürgera te szczegółowe identyfikacje nie mają większego znaczenia – wojna rosyjsko-turecka to w dużym stopniu tylko orientalne i egzotyczne tło dla fantastycznych przygód bohatera. Także dla autentycznego Münchhausena Rosja miała okazać się tylko kolorowym epizodem czy krótkim rozdziałem w jego wojskowej biografii. Ostatecznie w 1750 roku baron wrócił w swoje rodzinne strony, gdzie przez ostatnie kilkadziesiąt lat życia, przy butelce wina, raczył swoich gości niestworzonymi historiami, dzięki którym ostatecznie przeszedł do historii literatury.

Byli jednak i tacy jego ziomkowie (spotkamy ich na kartach książki) – którzy Rosyjskiemu Imperium oddali całe swoje życie i którzy całkiem realnie je współtworzyli.

Hrabia Münnich: Gdańsk, Krym i Mołdawia

Opowiadając o swoich przygodach na wojnie z Turkami łże-baron kilkukrotnie wspomina jako swojego dowódcę feldmarszałka Münnicha. Starszy od Münchhausena o ponad pół wieku i tak jak on wywodzący się z Dolnej Saksonii, hrabia Burkhard Christoph von Münnich (1683-1767) to postać jak najbardziej historyczna, a może wręcz paradygmatyczna dla projektu poszerzania i umacniania Imperium Rosyjskiego – przy użyciu niemieckich głów, rąk i rózg. Dla Münnicha – inaczej niż dla Münchhausena – Rosja stała się nie tylko epizodem na ścieżce kariery, ale i drugą ojczyzną, dla której położył istotne zasługi.

Zanim trafił do Rosji, von Münnich – w typowy dla swojej epoki sposób – jako zawodowy oficer zdążył służyć w armii francuskiej, heskiej, saskiej, a nawet polskiej (za panowania Augusta II Mocnego). To właśnie podczas pobytu w Polsce, w 1721 roku – za namową posła rosyjskiego w Warszawie – miał wstąpić na służbę w armii rosyjskiej. W Rosji początkowo zajmował się pracami inżynieryjnymi (m.in. przy budowie kanału Ładoga), a następnie pełnił funkcję generał-gubernatora Ingrii, Karelii i Finlandii.

Wkrótce dał się poznać z talentów wojskowych. W 1734 roku kierował oblężeniem Gdańska podczas wojny o sukcesję polską (w jej wyniku odsunięto niekorzystną dla Rosji kandydaturę Stanisława Leszczyńskiego, który został skutecznie odcięty w Gdańsku przez wojska Münnicha).

W tym samym roku Münnich stłumił jeszcze niepokoje w Warszawie. Rok później, podczas wojny z Imperium Osmańskim, dowodził już całymi wojskami rosyjskimi na Krymie. W 1737 roku na wybrzeżu Morza Czarnego zdobył w wyniku oblężenia wspomniany Oczaków. W 1739 roku wygrał bitwę pod Stawuczanami, po czym zdobył Chocim, co umożliwiło mu opanowanie Mołdawii.

Warto w tym momencie dodać, że nadzwyczajna kariera Münnicha w Rosji przypadła na czas rządów carycy Anny Iwanowny i prowadzonej przez tę władczynię bardzo przychylnej obcokrajowcom (zwłaszcza Niemcom) polityki wewnętrznej. Za jej rządów (1730-1740) Niemcy zdominowali wojsko i politykę na dworze, a niemal dyktatorską władzę przejął inny ziomek Münnicha, E. J. Biron, od którego nazwiska okres ten zwany jest bironowszczyzną.

Reakcja na rządy carycy Anny nie zmieniła jednak zasadniczej dynamiki, która sprawiała, że niemieckie elity w dalszym ciągu masowo włączały się w dzieło budowy Imperium, znajdując w Rosji możliwości zrobienia kariery, uzyskania awansu (szlachectwa), a także może przede wszystkim zdobycia majątku – niedostępne na taką skalę w starej Europie.

Hrabia Münnich: Wynajdowanie Noworosji i kolonializm à la russe

rycina przedstawia zantropomorfizowane Słońce z odmrożeniami i katarem
”W całej Europie wtedy ścisnęły tak ostre mrozy, że i słońce od nich ucierpiało i po dziś dzień jeszcze słabuje”. Jedna z nielicznych aluzji politycznych w całej książce. Gustave Doré, ilustracja w „The Adventures of Baron Munchausen" Rudolfa Ericha Raspego, 1867

Chwalebna karta Münnicha w annałach Imperium urwała się przedwcześnie. Próba zrobienia w kariery stricte politycznej na petersburskim dworze zakończyła się aresztowaniem i skazaniem na śmierć – zamienioną w ostatniej chwili na karę zesłania na Syberię. O tych wydarzeniach, jako o “wielkim spisku”, wspomina się w utworze Bürgera. Podsumowujące tę wiadomość żartobliwe zdanie – “W całej Europie wtedy ścisnęły tak ostre mrozy, że i słońce od nich ucierpiało i po dziś dzień jeszcze słabuje” – to chyba jedyna w tej książce aluzja do politycznego życia Rosji i jej “mrożącego” wpływu na Europę.

Do Petersburga Münnich wrócił po dwudziestu latach – do kariery politycznej wracać już nie miał ochoty. Zajął się zarządzaniem rosyjskimi portami na Bałtyku (w dzisiejszej Estonii).

Tymczasem rola feldmarszałka Münnicha w wojskowej i politycznej historii Rosji oceniana jest bardzo wysoko. To pod jego dowództwem rosyjska armia po raz pierwszy wkroczyła na Krym, pobiła wojska chana oraz zdobyła i spaliła jego stolicę Bachczysaraj. Münnich jako pierwszy pobił też w otwartej bitwie Turków, przełamując tym samym mit niezwyciężonego osmańskiego wojska – mit ten pokutował od czasu niesławnej porażki Piotra I nad Prutem w 1711 roku.

To właśnie osiągnięcia Münnicha wyznaczają w rosyjskiej historiografii początek zwycięskich wojen Rosji z Portą

i otwierają drogę do rosyjskiego panowania nad Morzem Czarnym. Dalsze rozdziały konfliktu w 2. poł. XVIII w. dopiszą generałowie Suworow, Kutuzow i Potiomkin. Pokłosiem działań wojennych pod wodzą Münnicha była też założona na tych obszarach w 1764 roku Gubernia Noworosyjska (wkrótce poszerzona o Krym), intensywnie kolonizowana przez Rosję przez następne 250 lat. A w zasadzie do dzisiaj.

Tutaj warto zauważyć, że wynajdowanie i konstruowanie Noworosji w imperialnym dyskursie rosyjskim ma miejsce dokładnie w tym samym czasie, kiedy na mentalnej mapie starej Europy dochodzi do wynalezienia Europy wschodniej – tak wspaniale opisanego w książce Larry’ego Wolffa “Wynalezienie Europy wschodniej”. Münnicha i historycznego Münchhausena można zaś uznać za, odpowiednio, architekta i żołnierza w dziele budowy Noworosji.

Hrabia Münnich: Filhellenizm, ody i wynajdywanie imperialnej tradycji

Oprócz tych stricte militarnych osiągnięć feldmarszałka Münnicha, warto dodać jeszcze jedno, być może równie istotne. Niemiecki hrabia uchodzi niekiedy za wynalazcę czy pioniera rosyjskiego filhellenizmu – tendencji politycznej, w ramach której Rosja wspierała dążenia niepodległościowe Greków, wygrywając je przeciw Turcji, przy okazji biorąc na siebie rolę protektora wszystkich prawosławnych w Imperium Osmańskim.

Częścią tej koncepcji było dążenie do legitymizacji Rosji jako prawomocnej następczyni – poprzez Bizancjum – greckiej tradycji kulturowej i politycznej w basenie Morza Czarnego. Powiedzmy tylko, że dalekosiężny plan Münnicha z czasu wojny rosyjsko-tureckiej zakładał zdobycie Konstantynopola i koronację Anny w bazylice Hagia Sophia – co feldmarszałek planował już na 1739 rok (!).

Ta polityka filhelleńska położyła podwaliny pod rozwijaną już pod rządami Katarzyny II – i łączoną zwłaszcza z tzw. “greckim projektem” księcia Potiomkina – dość karkołomną, acz propagandowo bardzo skuteczną ideologię, w ramach której starożytny, grecki rodowód północnych wybrzeży Morza Czarnego miał symbolicznie legitymizować nowożytny projekt imperialny Rosji.

Rosja prezentowała się jako siła przywracająca cywilizację europejską na obszarach opanowanych wcześniej przez muzułmańskich barbarzyńców.

W praktyce wiązało się to m.in. z wymazywaniem na tych nowo zdobytych terenach śladów tradycji tatarskiej, tureckiej, ukraińskiej i innych – i zastępowanie ich nawiązaniami do greckiego antyku.

Widocznym do dziś śladem tej koncepcji na imperialnej mapie południowej Ukrainy i Krymu (a więc Noworosji) są liczne, stylizowane na starożytne, nazwy miejscowe wprowadzane przez imperialną administrację. Chodzi zarówno o miasta założone na pniu, jak Chersoń (nawiązujący do Chersonezu Taurydzkiego, ten ostatni znajduje się w obrębie dzisiejszego Sewastopola), jak i te świeżo przemianowane, jak Odessa (tat. Chadżibej, gr. Odissos) czy Melitopol, a także Sewastopol (tat. Achtiar), Symferopol (tat. Ak-mescit) czy Ewpatoria (Kuzlew) na Krymie. Dodajmy na marginesie, że dwa ostatnie miasta jako pierwszy zdobył dla Rosji nie kto inny jak feldmarszałek Münnich.

Z dokonaniami militarnymi Münnicha wiążą się bardzo istotne i poniekąd założycielskie dzieła imperialnej literatury rosyjskiej. Jego triumf pod Chocimiem zainspirował słynną “Odę na zdobycie Chocimia” (1739) Łomonosowa, w której poeta w niezwykle górnolotnej i patriotycznej stylistyce chwali czyn Münnicha i sławi carycę Annę. Oda ta uznawana jest za przełom w rosyjskiej literaturze, a także utwór, którym Rosja po raz pierwszy włączała się do literatury europejskiej.

Mniej pamięta się wcześniejszą o sześć lat „Triumfalną odę o kapitulacji miasta Gdańska” (1734) Wassilija Trediakowskiego. Również ten utwór sławił czyn Münnicha i rządy cesarzowej Anny, w tym celu porównując oblężenie Gdańska do nowej historii Troi, w której Rosjanie są oczywiście Grekami. Wiersz ten zawiera w sobie jeden z następnie stałych elementów rosyjskiej imperialnej “geopoetyki”, a więc specyficzne “mapowanie” Imperium, w ramach którego granice Rosji, wraz z rosnącymi apetytami i podbojami, będą się stale poszerzać. U Trediakowskiego sięgają, na razie skromnie, “aż pod mur chiński”.

Obie ody wyznaczają początek patriotycznej tradycji, w ramach której tworzyć będą najwybitniejsi imperialni poeci rosyjscy, od Dzierżawina przez Puszkina po Tiutczewa.

Przykład Münnicha pokazuje specyfikę XVIII-wiecznej polityki europejskiej – kosmopolityzm ówczesnych elit (nie tylko niemieckich) służących chętnie w rosyjskim imperium. Przede wszystkim jednak czynne włączenie się Niemców (bynajmniej nie tylko bałtyckich) w budowę i podboje imperium rosyjskiego (zwłaszcza w zakresie administracji i wojskowości) – a także kształtowanie jego ideologii.

Drogą kariery wydeptaną przez feldmarszałka Münnicha w XVIII i XIX wieku będą podążać żołnierze i oficerowie jak Münchhausen, generałowie i admirałowie, ministrowie i dyplomaci, a nawet spragnieni grosza płodni pisarze. Wielu z nich stworzyło przy okazji prawdziwe imperialne rody czy dynastie zasłużone dla budowania Imperium na lądzie, morzu i, oczywiście, w podziemnych kazamatach.

Rosja, czyli mit nieskończenie rodzącej natury, albo raj myśliwego

rycina przedstawia mężczyznę w XVIII-wiecznym stroju wyciągajągo z wody kaczki nanizane na sznurek
Baron łowi kaczki przy pomocy smyczy i słoniny. Gustave Doré, ilustracja w „The Adventures of Baron Munchausen" Rudolfa Ericha Raspego, 1867

Jaka jednak Rosja wyłania się z kart “Przygód barona Münchhausena” – a właściwie z jej pierwszych stron i rozdziałów? Rosja, do której przyjeżdża Münchhausen, to zgodnie z obowiązującym ówcześnie stereotypem, zimny, północny i nieco dziki kraj, gdzie hulają śnieżyce i lodowate wichry – i gdzie w zasadzie, nie spotykamy ludzi.

To, co może jednak szczególnie uderzać czytelnika, to brak jakichkolwiek realistycznych szczegółów czy choćby śladów obserwacji dotyczących obyczajów i realiów życia społecznego. Nie reprodukuje się tu, popularnych już w 2. poł. XVIII w., stereotypów związanych z rosyjskim ludem, ogromem terytoriów (Syberia!), absolutyzmem (oświeconym) władzy; nie znajdziemy tu też knuta ani zesłań. Jak wspomniano, nie ma też niemal żadnych portretów ludzi. Wyjątki od tej zasady są nieliczne.

Jeszcze mniej mówi się o polityce i kulturze. Nawet po znalezieniu się w Petersburgu, baron Münchhausen woli, jak sam stwierdza, nie zamęczać czytelnika “czczą gadaniną o położeniu i sztukach pięknych ani o osobliwościach tej świetnej rosyjskiej stolicy” – i trudno powiedzieć, czy mamy tu do czynienia z ironią, czy autocenzurą.

Jak zapowiada nasz narrator, w jego opowieściach z Rosji nie dostaniemy też anegdot o intrygach i swawolach życia miejskiego w imperialnej stolicy. Zamiast nich mowa będzie o „przedmiotach bardziej szlachetnych, a tyczących się koni i psów” – a także o lisach, wilkach i niedźwiedziach. ”Tej bowiem zwierzyny jest w Rosji większa obfitość niż w którymkolwiek kraju świata”.

W istocie Rosja, jaka wyłania się z opowieści Münchhausena, to przede wszystkim przestrzeń dzikiej natury, jak sam ją określa, „wolna, bezkresna, leśna dziedzina”. Innymi słowy, bogaty w zwierzynę łowną matecznik, a więc raj dla myśliwych – do której to ponadnarodowej kasty szlachciców i arystokratów baron niewątpliwie najpełniej przynależy i z którą się najbardziej identyfikuje.

To wokół nieskończonej, mitycznej wręcz, obfitości okazałych rosyjskich lasów okręcają się myśliwskie anegdoty barona, w których mnożą się kaczki, srebrne lisy, odyńce i jelenie, straszą niedźwiedzie i wilki, które Münchhausen na różne wymyślne sposoby strzela, dziurawi, chłosta, wypatrasza, rozsadza od wewnątrz, wywraca na drugą stronę. Ta eksterminacyjna działalność w żaden sposób nie uszczupla zasobu, który zdaje się odnawiać w nieskończoność i ustawicznie. Najlepszym symbolem tej nieustannej odnawialności zasobu może być Münchhausenowska opowieść o tym, jak

zajęczyca podczas polowania „porodziła w biegu małe zajączki, a moja suka – oszczeniła się”.

Myśliwska orgia wymyślnej i perwersyjnej przemocy wobec różnego rodzaju zwierząt zostaje tu określona mianem “uwieczniania pamięci mojego imienia wśród lasów pól, łąk”. “Uwiecznianie” to znajduje swoiste apogeum w scenie, w której Münchhausen napotyka wspaniałego srebrnego lisa. Powodowany chęcią zachowania kosztownego futra w stanie nienaruszonym, ładuje strzelbę gwoździem, przygważdża zwierzę za ogon do pnia, po czym nacina skórę na pysku, by następnie wychłostać lisa z futra, “tak grzecznie, że prawdziwie było co podziwiać”.

Przywołuję tę makabryczną scenę nie tylko po to, by unaocznić poziom okrucieństwa charakterystyczny dla książki, która w europejskim kanonie uchodzi do dziś za lekturę rodzinną, wręcz przeznaczoną dla dziecięcego czytelnika – i przy tym fantastycznie dowcipną.

Scena ta, dowodzaca kuśnierskich talentów, ale i psychopatycznego usposobienia barona, może być też śladem ważnej roli, jaką w historii rosyjskiej gospodarki – a jest to też historia budowania materialnych zrębów rosyjskiego imperium – odgrywał lukratywny handel futrami. To właśnie bogactwo zwierząt futrzanych, zwłaszcza soboli eksterminowanych na gigantyczną skalę na świeżo podbitej Syberii, zapewniało dochody, które w znacznym stopniu finansowały państwowy budżet w okresie, zanim odkryto inne skarby i zasoby tej krainy.

Myśliwski trop wypełnia cały rosyjski rozdział przygód barona Münchhausena. Nieprzypadkowo więc kiedy bohater pod koniec książki trafia znowu do miejskiej przestrzeni Petersburga, to tylko po to, by dostać w prezencie od starego przyjaciela psa gończego. Zamiast ludzi i migawek życia społecznego, dostajemy więc za każdym razem „przedmioty bardziej szlachetne”, czyli zwierzęta łowne lub łowieniu służące.

Rosja, czyli Polska, Litwa, Łotwa…

Na marginesie warto dodać, że wspomnianą “rosyjskość” tych lasów, i niejako całej tej przebogatej “rosyjskiej” natury, należy tu traktować ostrożnie – i warto wziąć w cudzysłów. Rosyjskość przyrody jest tu raczej pewnym konstruktem ideologicznym, służącym budowaniu imperialnego obrazu Rosji – a fantomowe ślady faktycznej, niedawnej jeszcze, kulturowej i państwowej przynależności tych terenów dają się wskazać bezpośrednio w tekście.

O zasobnych lasach, w których poluje Münchhausen, kilkakrotnie mówi się jako o lasach “polskich”. Innym śladem i faktycznym znakiem niedawnej jeszcze przynależności tych terenów może być wierzchowiec, podarowany Münchhausenowi przez polskiego zresztą (o czym świadczy nazwisko) hrabiego Przebowskiego, zwany Litwinkiem. Z kolei słynne polowania na kaczki autentycznego Münchhausena wiążą się, jak skądinąd wiadomo, z czasem jego pobytu w dzisiejszej Łotwie (dawn. Inflanty), zwłaszcza z okolicami Ruthern (dzis. Dunte), gdzie w latach 40. XVIII wieku baron Münchhausen mieszkał i skąd m.in. pochodziła jego żona. Jak widać, mamy tu do czynienia ze swoistą mozaiką różnych obszarów niedawno włączonych w wyobrażone granice Imperium, których tożsamość wciąż jeszcze nie uległa zatarciu pod imperialną czapą.

Jaka więc “Rosja” wyłania się z opowieści barona Łgarza? Wydaje się, że jest ona cała w przepastnych, pełnych zwierzyny puszczach – a więc w nieskończonych zasobach nieprzerwanie rodzącej natury. Oraz – za sprawą wojennych przygód – w militarnej potędze jej armii. Realia kulturalne, polityczne, obyczajowe, społeczne młodego Imperium zostają tu skrzętnie przemilczane. To ostatnie, rozumiane jako rodzaj auto-cenzury, mogło być zresztą całkiem sensowną strategią w czasach, kiedy pisanie o Rosji bez ogródek mogło wiązać się już z całkiem realnym ryzykiem. Czego najlepszym dowodem inny ziomek Raspego, Bürgera, Municha i Munchausena – August von Kotzebue, skazany na syberyjskie zesłanie w 1800 roku.

W tym momencie można się jednak zastanawiać, czy elipsa ta nie była przede wszystkim ceną oswojenia wizerunku, jak pisze Woolf, pół-orientalnej Rosji w oczach niemieckich i szerzej zachodnioeuropejskich elit – jakby wizerunkowego udomowienia Rosji na potrzeby polityczne w czasie, kiedy polityka była dla carskiej władzy cokolwiek drażliwym tematem. Byłoby to w istocie udomowienie przez dzikość.

Przyrodniczo-myśliwski trop w Münchhausenowskiej prezentacji Rosji nasuwa pewne współczesne skojarzenie. Czy taka wizja Rosji, jako nieskończonego zasobu dzikiej zwierzyny łownej i raju myśliwego, to nie ten sam fantazmat, który Władimir Putin za swoich najlepszych lat serwował wizerunkowo Europie, występując w chętnie reprodukowanych materiałach propagandowych jako srogi myśliwy pośród nieskończonego safari syberyjskiej natury? I czy to nie w ramach tego samego fantazmatu przez całe lata serwował kolejnym europejskim politykom goszczącym w Rosji pokazowe polowania, wystawiając im zwierzynę na strzał, a jak trzeba, wprawnym ruchem wykrajając jeleniowi serce.

Łże-narracja geopolityczna

rycina: żołnierz na koniu, w XVIII-wiecznym stroju, wyciąga się za włosy z bagna
Baron wyciąga się za włosy, a konkretnie za harcap, z bagna. Gustave Doré, ilustracja w „The Adventures of Baron Munchausen" Rudolfa Ericha Raspego, 1867

Warto zapytać, co jeszcze mogły przesłonić genialne kłamstwa, mistyfikacje i przemilczenia niemieckiego łże-barona w kontekście tzw. historycznej prawdy o Rosji? Jaką rolę, wchodząc do światowego obiegu i kanonu literatury, mogły odegrać facecje z Rosji niemieckiego żołnierza i myśliwego – oczywiście poza tą czysto humorystyczną?

Publikacja książki Bürgera i jej pierwsza recepcja – pod koniec XVIII wieku za rządów Katarzyny II – przypada już na czasy, gdy dopełnia się historia polityczna i militarna, którą Münnich i Münchhausen pomagali uskutecznić 50 lat wcześniej. W tych latach podbity zostaje ostatecznie tatarski Krym, a Rosja uzyskuje pewny dostęp do niemal całego północnego wybrzeża Morza Czarnego, gdzie intensywnie – na poziomie symbolicznym i całkiem realnym (cywilizacyjnym) wytwarzana była Noworosja. W tym samym czasie dochodzi też, jak wiadomo, do ostatecznego spacyfikowania Rzeczypospolitej w drodze rozbiorów. Oczywiście, te sprawy (a także ich koszty ludzkie) raczej nie pojawią się w horyzoncie rozumienia zachodnioeuropejskich czytelników “Przygód”.

Rosja w owym czasie staje się prawdziwym i niekwestionowanym europejskim mocarstwem

– co dokonuje się nie tylko za sprawą militarnych podbojów, ale także na mocy działań około PR-owych związanych z wizerunkiem imperium (tu zasługi oddają oświeceniowi les philosophes, promujący na międzynarodowej arenie Rosję Katarzyny jako wzór oświeconej monarchii), a także politycznych i dyplomatycznych układów. Takim fundamentalnym układem, fundującym porządek w Europie wschodniej, był formujący się wtedy długotrwały sojusz zawarty między Rosją a niemieckojęzycznymi imperiami w Europie – Austrią i Prusami; jego najbardziej oczywistym fundamentem i symbolem miała być trwająca ponad wiek “zbrodnia rozbiorów”.

Możemy się zastanawiać, na ile książka o baronie Münchhausenie i jego łże-narracja o Rosji – na którą, przypomnijmy, składał się obraz zwycięskiego wojska i wizja nieprzebranego rezerwuaru natury, przy równoczesnym przemilczeniu jakichkolwiek niepokojących realiów politycznych, społecznych, ludzkich despotycznego państwa – nie ułatwiała tego niemiecko-rosyjskiego sojuszu. I czy nie przygotowała późniejszych zachodnich, a zwłaszcza niemieckich, złudzeń co do Imperium, kształtując pewien wzór zachodniej wiedzy o Rosji.

Ten wzór – którego istotnym składnikiem był mit o niewyczerpanym bogactwie naturalnych zasobów państwa (w zaktualizowanej wersji, zwłaszcza wielkich, łatwo dostępnych i tanich zasobów paliw kopalnych, minerałów, etc.) – odżył po rozpadzie ZSRR, kiedy niemieckie elity (pod egidą Gerharda Schrödera, a potem Angeli Merkel) uznały, że z Rosją, w myśl hasła Wandel durch Handel, lepiej handlować, niż się konfrontować i spojrzeć prawdzie w oczy.

W tym sensie kłamliwa i eliptyczna narracja łże-barona staje się poniekąd matrycą niemieckiego wybiórczego spojrzenia na Rosję i tym samym niejako całej niemieckiej Russlandpolitik, w ramach której z jednej strony legitymizowana była współpraca strategiczna – kiedyś wojskowo-polityczna (Münnich i Münchhausen), a ostatnio handlowa (Merkel i Schröder). A z drugiej, odwracano wzrok od meritum, czyli istotowo niedemokratycznej i fundamentalnie represyjnej natury życia społecznego i politycznego w Rosji. Konsekwentnie więc uciekano w łgarstwa i fantazje – której to tendencji baron Münchhausen mógłby słusznie patronować.

W niniejszym tekście korzystam z wersji "Przygód Münchhausena” autorstwa G.A. Bürgera, cytaty podaję w przekładzie Hanny Januszewskiej (Warszawa, 1983). Informacje dotyczące związków między książkami Raspego i Bürgera podaję za ustaleniami Stefana Howalda i Bernharda Wiebela, zawartymi w posłowiu do książki: Rudolf Erich Raspe “Münchhausens Abenteuer” (Frankfurt, 2015). O Munchhausenowskiej przemocy i okrucieństwie wobec zwierząt w kontekście seksualnej przemocy wobec Innego w demi-orientalnej Europie wschodniej pisze Larry Woolf w “Wynalezieniu Europy wschodniej”.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY„ to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie.

;
Na zdjęciu Mikołaj Gliński
Mikołaj Gliński

Autor i badacz, współpracownik portalu Culture.pl (Instytut Adama Mickiewicza), w którym pisze o polskiej kulturze i języku – przede wszystkim dla odbiorców niepolskojęzycznych. Obecnie pracuje nad książką poświęconą globalnemu wpływowi Adama Mickiewicza na inne narody i literatury.

Komentarze