"Niech Pan nie dopuści do sytuacji, w której to myśliwi będą decydować o tym, jak wygląda polska przyroda i o tym, jakie my, obywatele, mamy prawo" - apelują do Jarosława Kaczyńskiego organizacje broniące zwierząt i natury. Prezes rządzącej partii stał się ostatnią nadzieją ekologów. To także jedna z chorób czasów PiS
"Mamy nadzieję, że dotrzyma Pan swojej obietnicy i nie dopuści do przeforsowania złej nowelizacji prawa łowieckiego w Sejmie" - piszą Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i Koalicja "Niech Żyją!" w liście do prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego.
"Panie Prezesie Jarosławie Kaczyński, apeluję do Pana o PRAWO i SPRAWIEDLIWOŚĆ dla zwierząt i ludzi w nowym prawie łowieckim" - mówi Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze na przygotowanym z tej okazji krótkim filmie.
"Niech Pan nie pozwoli, aby prawo myśliwych było ponad prawem obywateli. Niech Pan nie dopuści do sytuacji, w której to myśliwi będą decydować o tym, jak wygląda polska przyroda i o tym, jakie my obywatele mamy prawo – do lasu, do pola, do łąki, do naszej prywatnej własności" - dodaje.
[video width="1080" height="1080" m4v="https://oko.press/images/2017/12/pawel-kaczynski-apel.m4v"][/video]
Noworoczny apel do szefa rządzącej partii otwiera akcję społeczną "Nie dla Rzeczpospolitej Myśliwskiej! Niech żyją!". Jej celem jest - jak piszą aktywiści - "zatrzymanie złej zmiany prawa łowieckiego". List zawiera też załącznik z propozycjami społecznych poprawek nie tylko do prawa łowieckiego, ale również niektórych rozporządzeń ministra Jana Szyszki.
14 grudnia 2017 roku, podczas posiedzenia specjalnej podkomisji sejmowej, przegłosowano większość nowych zmian do prawa łowieckiego. Dwie z nich strona społeczna reprezentowana przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze i Pracownię na rzecz Wszystkich Istot uznała za szczególnie kontrowersyjne.
Pierwsza zakłada, że każdy właściciel, który chce, aby jego teren został wyłączony z okręgu łowieckiego - czyli by nie można było na nim polować - będzie musiał udowodnić przed sądem, że polowania są niezgodne z jego poglądami moralnymi.
To zdecydowany krok wstecz w porównaniu z sytuacją obecną, bo dziś wystarczy złożyć odpowiedni wniosek do sądu administracyjnego, zapłacić 300 zł (można starać się o ich zwrot) i po sprawie.
W pakiecie przegłosowanych zmian znalazł się również zakaz utrudniania i uniemożliwiania polowań, za którego łamanie przewidziano kary. W pierwszej wersji poprawek była mowa tylko o „utrudnianiu i uniemożliwianiu”, co było bardzo szeroką i niejasną przesłanka. W wyniku interwencji strony społecznej dodano słowo „umyślnie”.
To prawo wycelowane jest oczywiście w rozwijający się w Polsce ruch antymyśliwski, bo jego uczestnicy coraz częściej blokują polowania. Ale zmiana może uderzyć również w zwykłych obywateli.
"Jeżeli ktoś wybierze się na spacer do lasu, by zbierać grzyby, obserwować zwierzęta, czy robić zdjęcia, a tam zastanie polowanie, to będzie musiał natychmiastowo opuścić teren. Jeśli tego nie zrobi, to będzie mógł zostać oskarżony o umyślne utrudnianie polowania" - ostrzegał w rozmowie z OKO.press Średziński.
OKO.press szerzej pisało o tym tu:
Wszystkie inne postulaty strony społecznej odrzucono. Również propozycję, by myśliwi mieli obowiązek informowania o polowaniach indywidualnych i zbiorowych w publicznie dostępnej elektronicznej książce ewidencji polowań. Mogłoby to ograniczyć ryzyko wypadków podczas polowań, bo każdy obywatel miałby możliwość sprawdzenia w internecie, czy jadąc danego dnia do lasu nie natknie się na myśliwych.
OKO.press pisało o tym tu:
Ekolodzy nie po raz pierwszy zwracają się do Jarosława Kaczyńskiego o wsparcie. Pierwsza była koalicja #jestemzłosiem, która w październiku 2017 prosiła szefa PiS o pomoc w niedopuszczenie do zniesienia zakazu polowania na łosie. Akcja była skuteczna i Jan Szyszko musiał odwołać wydane rozporządzenie znoszące obowiązujące od 2001 roku moratorium.
"Jarosław Kaczyński nakazał ministrowi środowiska, by natychmiast wycofał zmiany. Prezes nie pierwszy raz interweniuje, by chronić zwierzęta" – mówił Wirtualnej Polsce anonimowy polityk PiS.
O wsparcie Kaczyńskiego poprosiła również Fundacja Viva! w ramach kampanii antyfutrzarskiej.
"Jeśli chodzi o zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce to jest to przede wszystkim kwestia stosunku do zwierząt. Kwestia, można powiedzieć, serca dla zwierząt, litości wobec zwierząt. I sądzę, że każdy porządny człowiek powinien coś takiego w sobie mieć" - mówił prezes PiS.
W krótkim wystąpieniu nagranym dla Fundacji Viva! zachęcał posłów wszystkich opcji politycznych do głosowania za całkowitym zakazem hodowli zwierząt na futra.
Nie byłoby więc dziwne, gdyby prezes Kaczyński przychylił się przynajmniej do części postulatów Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, Pracowni na rzecz Wszystkich Istot oraz Koalicji "Niech Żyją!". I zapobiegł wprowadzeniu do prawa łowieckiego szkodliwych zmian, albo je chociaż ograniczył.
Tym bardziej, że jest niechętny łowiectwu, o czym mówił w przypomnianym niedawno wywiadzie dla nieistniejącego już "Życia Warszawy" z końca lat 90. "Jego twarz przypominała prawdziwego wieprza" - wspominał spotkanie z myśliwym Jarosław Kaczyński.
"Nienawidzę polowań i kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy znajdują przyjemność w zabijaniu zwierząt i przypatrywaniu się, jak one zdychają" - dodał.
W lutym 2017 roku wyrażał daleko idące zastrzeżenia dotyczące lansowanej przez ministra Szyszkę nowelizacji: "Przeświadczenie wielu, że projekt ustawy łowieckiej, który rzeczywiście mógł budzić bardzo wiele oporów, sprzeciwów, zostanie przez nasz klub parlamentarny poparty, jest nieprawdziwe. Tutaj będą daleko idące zmiany" - mówił Kaczyński.
Jest jednak w tym wszystkim coś, co OKO.press uznaje za niepokojące. To oczywiście dobrze, że serce Kaczyńskiego jest po stronie zwierząt. Źle natomiast, że rzeczową, merytoryczną dyskusję na temat ochrony polskiej przyrody i zwierząt oraz prawa łowieckiego zaczynają zastępować bezpośrednie interwencje szefa PiS.
Modelowym przykładem tego, jak wprowadza się zmiany, była wspomniana walka o życie polskich łosi. Ministerstwo Środowiska dało zaledwie pięć dni na konsultacje społeczne projektu rozporządzenia znoszącego moratorium. Do zaopiniowania dostały go w większości organizacje, które popierają działania ministra Szyszki. „Nie do zaakceptowania jest to, że rozporządzenie w sprawie łosi jest wprowadzane bez szerszych konsultacji z ekspertami i organizacjami ekologicznymi, wbrew opinii publicznej” – mówił OKO.press badacz łosi dr hab. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN.
Ale udało się - zakaz polowań na łosie został podtrzymany. Duża w tym zasługa Jarosława Kaczyńskiego.
Polska odbiega zatem od standardów demokratycznych także w obszarze ochrony środowiska. Wygląda na to, że polska przyroda coraz bardziej zależy od jednego czynnika: woli szefa rządzącej partii.
Warto przypomnieć, że kiedy kilka lat temu organizacje ekologiczne protestowały przeciwko bardzo podobnym zmianom w prawie łowieckim, to w ich otoczeniu pojawiali się również posłowie PiS. W maju 2015 roku, podczas protestu "Nie! Dla Rzeczpospolitej Myśliwskiej" przed Sejmem, z ekologami fotografował się Marek Suski. Dziś nie słychać jego głosu.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze