0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jan Rusek / Agencja GazetaJan Rusek / Agencja ...

„Jeżeli będziemy dalej rządzić, jeśli państwo obdarzycie nas swoim zaufaniem, to 13. emerytura będzie stałym świadczeniem” – 26 marca 2019 mówiła wicepremier Beata Szydło w "Gościu Wiadomości" w TVP Info. Tego dnia Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o programie „Emerytura Plus”, nowym świadczeniu, które wchodzi w skład przedwyborczej obietnicy tzw. "Piątki PiS" lub inaczej "Piątki Kaczyńskiego".

Skład pakietu, wycenianego przez premiera Mateusza Morawieckiego na ok. 40 mld zł, ogłosił 23 lutego prezes PiS (nie zajmujący oficjalnie żadnej funkcji rządowej) Jarosław Kaczyński. Emerytura Plus zakłada jednorazową wypłatę 1100 zł brutto (czyli ok. 888 zł „na rękę”) każdemu emerytowi i renciście w kraju, niezależnie od majątku i wysokości emerytury, łącznie 9,8 mln Polaków. Koszt programu minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska określiła podczas konferencji na 10,8 mld zł.

  • 500 plus od pierwszego dziecka, które ma wejść w życie już w lipcu
  • zerowy podatek PIT dla każdego poniżej 26 roku życia
  • dwukrotne podniesienie kosztów uzyskania przychodu oraz obniżenie PIT dla wszystkich pracujących z 18 do 17 proc.
  • przywrócenie zredukowanych połączeń autobusowych.

Zgodnie z harmonogramem, świadczenie ma zostać wypłacone 1 maja 2019, a więc miesiąc przed dniem wyborów do Parlamentu Europejskiego i pół roku przed wyborami do Sejmu i Senatu, które odbędą się między październikiem a listopadem. Słowa Beaty Szydło pokazują, że

rząd Prawa i Sprawiedliwości już nawet nie ukrywa, że Emerytura Plus to ich wyborcza karta przetargowa.

Do emeryta, gdy wybory

Emeryci to duża i do tego aktywna grupa wyborców. Według GUS, w 2017 roku emeryturę pobierało 6,4 mln Polaków. Frekwencja wyborcza w grupie 60+ jest jedną z najwyższych: w wyborach samorządowych 2018 wyniosła 54,1 proc – tymczasem 20-latków głosowało zaledwie 37 proc. (to dane z sondaży Ipsos Państwowa Komisja Wyborcza nie bada bowiem wieku głosujących).

Sondaż OKO.press z lutego 2019 wykazał, że emeryci są gotowi do głosowania – osoby 60+ najczęściej spośród badanych (68 proc.) odpowiadały „zdecydowanie tak” na pytanie, czy wzięłyby udział w głosowaniu. Jednocześnie 53 proc. zamierza głosować na PiS.

Jednak ok. 2,8 mln chętnych, by głosować na inne partie oraz ok. 250 tys. niezdecydowanych to siła, która może przeważyć wynik wyborów. Warto o nią walczyć, nawet biorąc pod uwagę, że w eurowyborach frekwencja była dotąd ok. 2-krotnie niższa, niż w krajowych. Tym bardziej, że transfer kierowany jest także do 2,5 mln rencistów, którzy mogą zapewnić dodatkowe procenty.

Senior seniorowi nierówny

Opozycja została zaszachowana. Krytykowanie wsparcia emerytów z pewnością dodałoby paliwa atakom ze strony PiS – zwłaszcza, że za rządów PO polityka socjalna wielu obszarach stanęła w miejscu, co dodatkowo uwiarygadniałoby narrację rządzącej partii. W tej sytuacji przewodniczący Platformy Obywatelskiej

Grzegorz Schetyna 27 marca po raz kolejny zapowiedział, że w Sejmie zagłosuje za Emeryturą Plus. „Trudno zabierać pieniądze tym, którym się należą”

– mówił w programie "Graffiti "na antenie Polsat News.

Tyle tylko, że nie wszyscy emeryci są w Polsce w jednakowej sytuacji. To grupa bardzo różnorodna: znajdują się w niej zarówno pobierający emeryturę minimalną w wysokości 1100 zł brutto, jak i ci, którzy otrzymują 4-krotność tej kwoty (nikt nie dostaje więcej – rządowa propozycja, aby znieść maksymalny limit składek i świadczeń, została odrzucona w listopadzie 2018 roku odrzucona przez Trybunał Konstytucyjny).

Stwierdzenie, że pieniądze emerytom „się należą” wynika z mitu o ich jednorodności i jednakowo niskim statusie materialnym. Tymczasem, jak wskazuje dr Maria Gasińska w 2015 roku emeryci byli – uśredniając – drugą, po samozatrudnionych, najlepiej sytuowaną pod względem dochodów rozporządzalnych grupą w Polsce (przez ostatnie lata relacja ich dochodów do średniego wynagrodzenia zmalała, choć nieznacznie, bo o 3,3 punktów procentowych). Na dodatek relacje dochodów emerytów do osób w wieku produkcyjnym są dla tych pierwszych bardzo korzystne na tle Europy – wyliczył w 2012 roku Paweł Wyrzykowski z Zakładu Badań Rynkowych Państwowego Instytutu Badawczego.

Tylko w Luksemburgu, Grecji, Francji, Węgrzech i Włoszech emeryci jako grupa faworyzowani byli bardziej.

Według GUS, w 2017 roku połowa emerytów otrzymywała z ZUS emeryturę niższą niż 1861 zł, ale 18,3 proc. otrzymywało powyżej 2792 zł. brutto. Oznacza to, że owszem, bardzo wielu emerytów żyje w trudnych warunkach, ale są też tacy, którym wiedzie się całkiem dobrze (szczególnie mężczyźni – ci dostają średnio o ponad 20 procent wyższe świadczenie).

Przeczytaj także:

A według rządowego projektu i jedni, i drudzy będą traktowani tak samo. Nie ma też znaczenia, czy dana osoba posiada oszczędności lub majątek. Taką samą kwotę otrzyma np. schorowana osoba, zajmująca lokal socjalny, co posiadacz kilku mieszkań w którejś z metropolii.

Projekt "Emerytura Plus" trudno zatem nazwać programem socjalnym. Choć słowo „rozdawnictwo" jest zdecydowanie nadużywane w polskiej debacie publicznej, to w tym wypadku trudno go nie użyć.

Dużo na emerytury, mało na zdrowie

PiS nie rozwiązuje swoim programem problemów społecznych, a jedynie dość uznaniowo daje pieniądze: wszystkim po równo. Ponadto państwo przeznacza duże środki na obszar, na który już i tak Polska wydaje relatywnie dużo. Jak wskazuje opracowanie Instytutu Badań Strukturalnych, wydatki emerytalno-rentowe są w Polsce wysokie na tle innych państw w stosunku do struktury wiekowej społeczeństwa.

Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że idzie to w parze z niskimi na tle innych państw wydatkami na inne obszary państwa opiekuńczego – w szczególności na ochronę zdrowia, która w Polsce jest dramatycznie niedofinansowana. Cenę płacą także – a może przede wszystkim – emeryci, bo z opieki zdrowotnej korzystamy głównie na starość.

Uniwersalne i bezwarunkowe? Dobrze, ale z progresją

Uniwersalne, bezwarunkowe świadczenia o równej wysokości mają swoje duże zalety: są prostsze w obsłudze (mniej biurokracji, mniej arbitralnych wymogów do spełnienia), a przede wszystkim pozbawione stygmatyzacji, którą często niesie za sobą pomoc społeczna kierowana do osób uboższych.

Państwa, które sięgają po uniwersalne świadczenia, najczęściej równoważą je progresją podatku dochodowego. Dobrze - wszyscy dostaną po równo, ale osoby o większych dochodach zapłacą wyższy podatek od swoich dochodów. W Polsce jednak progresja nie działa. Jak wynika z opublikowanego niedawno opracowania dr. Jakuba Sawulskiego, polski system podatkowy jest regresywny – bardziej obciąża biednych niż bogatych. Jest to niezgodne zarówno z regułami polityki społecznej, jak i z trendami obserwowanymi w innych państwach.

Jak informowało Ministerstwo Finansów, w 2016 roku 32-procentowy podatek od nadwyżki dochodów ponad 85.528 tys. zł zapłaciło zaledwie 3 proc. Polaków. Osoba, która zarabia ze wszystkich źródeł mniej niż 7127 zł brutto miesięcznie, płaci taką samą 18-procentową stawkę podatku jak ta, która otrzymuje minimalną pensję 2250 zł (a jeśli ktoś zarabia więcej niż 7 tys., może z łatwością przejść na podatek liniowy, wynoszący zaledwie 1 punkt procentowy więcej).

Progresja mogłaby działać również wobec emerytów – ci z największymi świadczeniami albo posiadający dochody z innych źródeł (inwestycje, lokaty, wynajem...) musieliby oddać więcej w podatkach, więc ich „trzynastka” byłaby de facto niższa, niż u najuboższych. Stanie się jednak odwrotnie – to osoby uboższe oddadzą więcej w podatkach, zwłaszcza pośrednich takich jak VAT.

Jak wydawać, to miliardy

Część z 10,8 mld złotych przeznaczonych na program z pewnością trafi do najbardziej potrzebujących wsparcia emerytów. Jednak tak dużą sumę można by przeznaczyć na bardziej ukierunkowaną pomoc lub działania, które przełożyłyby się na dobrobyt wszystkich Polaków, w tym emerytów: dla porównania bowiem,

w 2019 roku NFZ przeznaczy na wizyty u specjalistów w przychodniach oraz badania diagnostyczne 4,7 mld zł, a na rehabilitację leczniczą – 2,5 mld zł.

Redaktor naczelny pisma „Polityka Senioralna” oraz członek komisji ekspertów ds. osób starszych przy RPO, dr Rafał Bakalarczyk, wylicza w artykule dla „Krytyki Politycznej” obecnie istniejące programy skierowane do seniorów, których finansowanie można by zwiększyć 10-krotnie, a i tak łącznie wyszłoby mniej, niż budżet wyda na program Emerytura Plus:

  • Program dofinansowania gminnych usług opiekuńczych i specjalistycznych usług opiekuńczych dla najstarszych seniorów w mniejszych gminach Opieka 75+ (kosztuje 57 mln zł rocznie);
  • program wsparcia inicjatyw na rzecz aktywności osób starszych skierowany do organizacji pozarządowych „ASOS” (kosztuje 40 mln zł);
  • „Senior plus” służący dofinansowaniu placówek wsparcia dziennego dla seniorów i klubów seniora ma tegoroczny budżet (80 mln zł).

Bakalarczyk proponuje też rozszerzenie programu „Leki 75+” (733 mln zł) tak, aby zapewniał niezbędne medykamenty także młodszym emerytom – lub po prostu podniesienie emerytury minimalnej do 1300 zł.

Jednak PiS, podobnie jak wcześniej programem Rodzina 500 plus, decyduje się wesprzeć najmniej zamożnych w niewystarczającym stopniu, a jednocześnie dając bogatym pieniądze, które nie zmienią ich sytuacji materialnej. W zestawieniu z szantażem Beaty Szydło, trudno nie odnieść wrażenia, że partia próbuje przekupić polskich seniorów.

;

Udostępnij:

Maciek Piasecki

Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.

Komentarze