Zapotrzebowanie ludzkości na energię rośnie dwukrotnie szybciej niż w poprzedniej dekadzie. W rezultacie zużywamy coraz więcej wszystkiego – w tym napędzających kryzys klimatyczny paliw kopalnych
W 2024 roku ludzkość zużyła o 2,2 proc. więcej energii niż rok wcześniej. To co prawda mniejszy wzrost niż w przypadku globalnego PKB (3,2 proc.), ale i tak prawie dwukrotnie większy niż średnia z lat 2013-2023 (1,3 proc.).
Jak wyjaśnia Międzynarodowa Agencja Energetyczna, za te wymykające się trendom wzrosty w największym stopniu odpowiada rosnące w zawrotnym tempie zapotrzebowanie na energię elektryczną. Choć w ostatnim czasie wiele mówi się o „pożerającej” prąd sztucznej inteligencji, za 60 proc. wzrostu odpowiada jednak coś, o czym słychać znacznie mniej.
Czyli co?
Jak wynika z przeglądu Global Energy Review, zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrosło w 2024 roku aż o 4,3 proc. Czyli prawie dwukrotnie szybciej niż wynosi średnia z poprzedniej dekady.
„Gwałtowny wzrost światowego zużycia energii elektrycznej w zeszłym roku był spowodowany rekordowymi temperaturami globalnymi, które zwiększyły zapotrzebowanie na chłodzenie w wielu krajach” – wyjaśnia MAE.
W mniejszym stopniu za wzrost ten odpowiadała postępująca elektryfikacja przemysłu i transportu oraz ekspansja centrów danych.
„Zainstalowana moc centrów danych na całym świecie wzrosła o szacunkowe 20 proc., głównie w USA i Chinach.
Tymczasem stale rosnąca popularność pojazdów elektrycznych spowodowała wzrost zużycia prądu w transporcie. Globalna sprzedaż samochodów elektrycznych wzrosła o ponad 25 proc., przekraczając 17 milionów sztuk i stanowiąc jedną piątą całej sprzedaży samochodów” – wylicza najważniejsza agencja w branży energetycznej.
Rosnące bardzo szybko zapotrzebowanie na energię przekłada się zaś na to, że ludzkość pozyskuje jej coraz więcej z każdego możliwego źródła.
Teoretycznie dobrą wiadomością jest to, że w największym stopniu odpowiadają za to odnawialne źródła energii – w 2024 roku wyprodukowały one o 38 proc. więcej energii niż rok wcześniej. OZE i energetyka jądrowa, która wzrosła o 8 proc., zapewniły też 80 proc. nowego zapotrzebowania na prąd.
„Te dwie formy niskoemisyjnej energii stanowią obecnie po raz pierwszy 40 procent globalnej produkcji energii” – zauważa „Financial Times”. I jest to próg, który przekroczono po raz pierwszy w historii.
Problem w tym, że teza o „dobrej wiadomości” jest mocno naciągana. Najważniejsze jest bowiem to, że w 2024 roku wzrosło też zapotrzebowanie na wszystkie paliwa kopalne. I to właśnie one wciąż zaspokajają większość (55 proc.) globalnego wzrostu popytu na energię.
W rezultacie w poprzednim roku ludzkość spaliła o 1 proc. więcej węgla, o 2,7 proc. więcej gazu ziemnego i o 0,8 proc. więcej ropy naftowej. Globalne emisje CO2 związane z energią wzrosły o kolejne 0,8 proc. I choć jest to wzrost o wiele mniejszy niż na początku wieku, to jednak wciąż spadek emisji nie nadchodzi. Ryzyko, że przyspieszająca zmiana klimatu przyniesie globalny kryzys, rośnie więc z każdym rokiem.
W pewnym sensie można tu mówić o brutalnej ironii. Bo w największym stopniu na rosnące zapotrzebowanie na węgiel wpłynęły… wywołane przez zmianę klimatu ekstremalne warunki pogodowe.
„Intensywne fale upałów w Chinach i Indiach – które zwiększyły zapotrzebowanie na chłodzenie – przyczyniły się do ponad 90 proc. całkowitego rocznego wzrostu zużycia węgla na świecie”
– informuje MAE.
Choć nie wiadomo, jak bardzo kryzys klimatyczny zmieni nasz świat, coraz więcej wskazuje na to, że i tak będzie to świat elektryczny.
„Na świecie jest dziś wiele niepewności i różne narracje na temat energii. Pewne jest jednak to, że zużycie prądu szybko rośnie, ciągnąc za sobą ogólne zapotrzebowanie na energię” – mówi Fatih Birol, dyrektor wykonawczy MAE.
Chyba najbardziej zmianę tę widać w sektorze transportu. Światowe trendy sprawiły, że udział ropy naftowej w całkowitym zapotrzebowaniu na energię spadł poniżej 30 proc. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy w historii. W swym szczycie, czyli 50 lat temu, ropa zaspokajała aż 46 proc. popytu ludzkości na energię.
Samo zapotrzebowanie na ropę wzrosło zaś tylko dlatego, że znacząco wzrósł popyt na petrochemikalia i lotnictwo. Gdyby nie to, ilość spalonej ropy naftowej byłaby na poziomie sprzed pandemii, choć od 2019 roku światowe PKB wzrosło o 14 proc. „Podkreśla to wpływ na trendy takich czynników jak pojazdy elektryczne i szybka kolej, poprawa wydajności i praca zdalna” – ocenia Międzynarodowa Agencja Energetyczna.
„Przyszłość świata jest elektryczna” – nie ma złudzeń Marcin Popkiewicz, ekspert z sektora energii oraz współzałożyciel portalu „Nauka o Klimacie”.
W rozmowie z OKO.press Popkiewicz tłumaczy, że jest to rozwiązanie nie tylko dobre z perspektywy ochrony klimatu, ale i racjonalne. „Czy mówimy o prądzie w gniazdku, czy cieple w domu, czy tym, co mamy pod maską samochodu – nie ma efektywniejszego sposobu pozyskiwania energii niż z energii elektrycznej. A przechodząc na prąd, zyskamy też inne korzyści, takie jak brak smogu czy cichsze miasta” – wyjaśnia ekspert.
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”.
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”.
Komentarze