Szpital zakaźny im. Gromkowskiego we Wrocławiu przy ulicy Koszarowej musiał poddać kwarantannie aż 35 osób z powodu zakażenia jednego z chirurgów. Z dnia na dzień ze szpitala zniknął więc cały oddział – chirurdzy, instrumentariuszki, pielęgniarki operacyjne.
Jest polecenie, ale nie ma pisma
W środę SKALPEL – Porozumienie Chirurgów opublikowało na Facebooku treść maila, jaki dostali wrocławscy lekarze. Wypisane są tam dni, w które chirurdzy z czterech największych szpitali mają pełnić dyżury w szpitalu zakaźnym. Oznacza to, że przychodzą na swój dyżur na swoim oddziale, ale są pod telefonem i czekają na wezwanie do szpitala im. Gromkowskiego.
Czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć logikę takich działań? Czy trzeba to nazwać po prostu po imieniu?… GŁUPOTĄ!Jeżeli…
Slået op af SKALPEL-Porozumienie Chirurgów i Onsdag den 25. marts 2020
„Prosiliśmy o podstawę prawną, o oficjalne pismo. Dostaliśmy zapewnienie, że do naszego szpitala zostanie wysłany specjalny kurier z pismem. Ale dalej go nie otrzymaliśmy” – w środę opowiadał OKO.press chirurg z jednego ze szpitali objętych obowiązkiem świadczenia dyżurów.
Niektórzy dowiedzieli się z wewnętrznego szpitalnego mailingu, niektórym informację przełożeni przekazywali ustnie.
„Wszystko było załatwione na gębę, żadnego druku, żadnego dokumentu. Zapoznaliśmy się z tym pocztą pantoflową. Zadzwonił do mnie szef i zapytał, czy jestem gotów na taki dyżur nazajutrz. Zaproponował, że nie muszę przychodzić tego dnia do pracy, ale mam być pod telefonem. I jakby coś się działo, to mam przyjechać. Zgodziłem się. Czekałem na wezwanie, ale telefon nie zadzwonił” – słyszymy od kolejnego chirurga. „Jeszcze po rozmowie z ordynatorem dzwonił dyrektor szpitala, żeby się upewnić, że wszystko ustalone. Powoływał się na komunikat marszałka wojewódzkiego lub wojewody. Szef mi tylko powiedział, że na wejściu dostanę wszystko”.
Ustne polecenia niezgodne z przepisami
Problem polega na tym, że urzędy w tej chwili nie mogą podać podstawy prawnej dla takiego trybu działania. Podstawą prawną powinien być bowiem art. 47 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.
„Wojewoda w trybie decyzji administracyjnej może skierować lekarza (i nie tylko lekarza) do zwalczania epidemii. Taka decyzja jest natychmiastowo wykonalna. Lekarz ma możliwość odwołania się, ale nawet jeśli je złoży, to odwołanie takie nie wstrzymuje tej decyzji. Od razu musi iść do szpitala i walczyć z epidemią.
Ale nie ma tu dowolności, to wszystko musi być sformalizowane. Przede wszystkim każda decyzja administracyjna musi być pisemna. W takiej decyzji określa się podmiot leczniczy, do którego ten lekarz ma obowiązek się udać. Musi być również wskazany okres obowiązku pracy, maksymalnie do trzech miesięcy. Jeśli taki lekarz zatrudniony jest gdzie indziej, to pracodawca ma obowiązek udzielić mu bezpłatnego urlopu na czas tej decyzji, a nowy podmiot leczniczy ma obowiązek nawiązać stosunek pracy” – wyjaśnia Filip Dymitrowski, prawnik z kancelarii KRK Kieszkowska Rutkowska Kolasiński.
zobacz art. 47
Art. 47. 1. Pracownicy podmiotów leczniczych, osoby wykonujące zawody
medyczne oraz osoby, z którymi podpisano umowy na wykonywanie świadczeń
zdrowotnych, mogą być skierowani do pracy przy zwalczaniu epidemii. Do pracy przy
zwalczaniu epidemii mogą być skierowane także inne osoby, jeżeli ich skierowanie
jest uzasadnione aktualnymi potrzebami podmiotów kierujących zwalczaniem
epidemii.
2. Skierowanie do pracy przy zwalczaniu epidemii następuje w drodze decyzji.
3. Skierowaniu do pracy niosącej ryzyko zakażenia przy zwalczaniu epidemii nie
podlegają:
1) osoby, które nie ukończyły 18 lat bądź ukończyły 60 lat;
2) kobiety w ciąży lub osoby wychowujące dzieci w wieku do 18 lat, w tym osoby
wychowujące samotnie dzieci do lat 18;
3) osoby, u których orzeczono częściową lub całkowitą niezdolność do pracy;
4) inwalidzi i osoby z orzeczonymi chorobami przewlekłymi;
5) osoby, o których mowa w art. 2 ustawy z dnia 31 lipca 1981 r. o wynagrodzeniu
osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe (Dz. U. z 2019 r.
poz. 152), oraz posłowie i senatorowie Rzeczypospolitej Polskiej.
4. Decyzję o skierowaniu do pracy przy zwalczaniu epidemii na terenie
województwa, w którym osoba skierowana posiada miejsce pobytu lub jest
zatrudniona, wydaje właściwy wojewoda, a w razie skierowania do pracy na obszarze
innego województwa – minister właściwy do spraw zdrowia.
5. Od decyzji wojewody przysługuje odwołanie do ministra właściwego do
spraw zdrowia.
6. Wniesienie środka odwoławczego nie wstrzymuje wykonania decyzji.
7. Decyzja o skierowaniu do pracy przy zwalczaniu epidemii stwarza obowiązek
pracy przez okres do 3 miesięcy w podmiocie leczniczym lub w innej jednostce
organizacyjnej wskazanych w decyzji.
8. Osobie skierowanej do pracy przy zwalczaniu epidemii dotychczasowy
pracodawca jest obowiązany udzielić urlopu bezpłatnego na czas określony w decyzji,
o której mowa w ust. 2. Okres urlopu bezpłatnego zalicza się do okresu pracy, od
którego zależą uprawnienia pracownicze u tego pracodawcy.
9. Podmiot leczniczy lub jednostka organizacyjna, o której mowa w ust. 7,
nawiązują z osobą skierowaną do pracy stosunek pracy na czas wykonywania
określonej pracy, na okres nie dłuższy niż wskazany w decyzji.
10. Osobie skierowanej do pracy na podstawie decyzji, o której mowa w ust. 2,
przysługuje wyłącznie wynagrodzenie zasadnicze w wysokości nie niższej niż 150%
przeciętnego wynagrodzenia zasadniczego przewidzianego na danym stanowisku
pracy w zakładzie wskazanym w tej decyzji lub w innym podobnym zakładzie, jeżeli
w zakładzie wskazanym nie ma takiego stanowiska. Wynagrodzenie nie może być
niższe niż wynagrodzenie, które osoba skierowana do pracy przy zwalczaniu epidemii
otrzymała w miesiącu poprzedzającym miesiąc, w którym wydana została decyzja
o skierowaniu jej do pracy przy zwalczaniu epidemii.(…)
…ale tylko do czasu
OKO.press zwróciło się w czwartek do urzędu wojewody dolnośląskiego z prośbą o wyjaśnienie sytuacji i wskazanie podstawy prawnej decyzji o skierowaniu lekarzy na dyżury. Wieczorem wytypowani przez szpitale chirurdzy otrzymali na piśmie decyzje imienne i umowy do podpisania. Biuro prasowe wojewody odpowiedziało nam zatem w piątek, że wszystko odbyło się zgodnie z art. 47.
Ale sytuacja z nieformalnymi delegacjami lekarzy, która miała miejsce we Wrocławiu w poprzednich dniach, od teraz może stać się w polskich szpitalach normą. Jak to możliwe?
W czwartej i piątek w Sejmie procedowany był rządowy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie systemu ochrony zdrowia związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.
W ramach tego projektu proponowana była nowelizacja art. 47. Zmodyfikowano katalog osób, które potencjalnie mogą być do walki z tą epidemią powołane. Dotychczas lekarz, który ma dziecko, był wyłączony z naboru. Nowy przepis to obostrzenie usuwał, co wzbudziło sprzeciw wśród lekarzy.
Rano 27 marca do Sejmu wpłynęła więc rządowa autopoprawka do projektu. Zastosowano rozwiązanie kompromisowe i wyłączono z tego katalogu m.in. rodziców dzieci do lat 14, ograniczono możliwość oddelegowania do jednego rodzica-lekarza.
Ale w autopoprawce do art. 47 ustawy dodano również nowy punkt, który dotyczy decyzji wojewody:
„6a. Decyzje, o których mowa w ust. 4:
1) mogą być przekazywane w każdy możliwy sposób zapewniający
dotarcie decyzji do adresata, w tym ustnie;
2) nie wymagają uzasadnienia;
3) przekazane w sposób inny niż na piśmie, są następnie doręczane na
piśmie po ustaniu przyczyn uniemożliwiających doręczenie w ten
sposób.”
Filip Dymitrowski: „Fakt, że tak daleko idący obowiązek jak nakaz wyrażony w formie decyzji administracyjnej może być skierowany ustnie, bez żadnego uzasadnienia, budzi uzasadnione wątpliwości. Kiedy też następuje »ustanie przyczyn uniemożliwiających doręczenie«? Kiedy skończy się pandemia? Przepis jest tak niejasny, że wojewoda może go sobie dowolnie zinterpretować”.
Wszystkie szpitale narażone?
Ale sprzeciw wśród wrocławskich chirurgów budzi nie tylko forma ogłoszenia decyzji wojewody, ale sam sposób organizacji dyżurów w szpitalu.
„Mamy sytuację, w której dyżurny wchodzi w kontakt z podejrzaną lub chorą osobą, a potem wraca do szpitala, który ma być czysty, biały i gdzie teoretycznie nie ma chorych pacjentów” – opowiada jeden z chirurgów.
„Znacznie sensowniejszym rozwiązaniem byłoby wyznaczenie grupy czterech, pięciu, sześciu lekarzy, którzy mają tam zabezpieczyć dyżury przez okres kwarantanny i pracują tam na stałe. To by było proste. A teraz mamy sytuację, że w ciągu pięciu dni cztery oddziały chirurgiczne, które jeszcze się utrzymują, mogą wejść w kontakt z pacjentami, z którymi nie powinni mieć kontaktu. W całej sytuacji, gdzie w różnych jednostkach nakazuje się ograniczenie pracy, żeby wszyscy ci lekarze, którzy mają wiele umów i pracują w wielu miejscach ograniczyli się do niezbędnych, to nas wysyłają do szpitala, gdzie jest największe zagrożenie. To jest absurd. Z punktu widzenia epidemiologicznego ta decyzja jest głupia, jest wbrew wszelkiej logice”.
Chirurdzy postulują oddelegowanie do szpitala im. Gromkowskiego całego stałego zespołu. „Są lekarze z klinik prywatnych, którzy nie pracują w szpitalach miejskich i aktualnie nie pracują. Jest szpital MSW, najmniejszy we Wrocławiu, nie mający SOR-u i ciągłego przepływu jeszcze zdrowych pacjentów, który można dedykować na wsparcie dla szpitala zakaźnego” – zaznaczają we wpisie lekarze z Porozumienia Chirurgów.
OKO.press zwróciło się z pytaniami do biura prasowego szpitala im. Gromkowskiego. W czwartek w krótkiej rozmowie telefonicznej poinformowano nas, że w szpitalu znajduje się obecnie jeden pacjent, który niedługo być może będzie wymagał zabiegu. Dlatego zwrócono się do organów prowadzących z pytaniem, co w takiej sytuacji powinni zrobić, ale nie ustalano z nikim, jak ma wyglądać jej ostateczne rozwiązanie. W piątek, pomimo prób, nie udało nam się skontaktować z placówką, by uzyskać więcej szczegółów.
Nie mogę zrozumieć dlaczego lekarze po dyżurze w szpitalu zakaźnym, po kontakcie z osobą chorą, nie podlegają kwarantannie.
Do tego służy sprzęt ochronny.
uwaga pisowski troll, wybitnie nierozgarniety
Jego odpowiedź jest prawidłowa. Lekarze po kontakcie z zakażonym pacjentem nie muszą iść do kwarantanny, o ile użyty był sprzęt ochronny. To raczej Twój wpis świadczy o braku rozeznania w temacie!
Ponieważ, albowiem, gdyż zabrakłoby lekarzy, co jest oczywistością! Kiedy wreszcie do wyznawców Kaczafiego trafi informacja, że dla niego życie ludzkie to ochłapy i nie będzie się przejmował jakimiś lekarzami padającymi na twarz z przemęczenia, którzy na dokładkę mogą b yć rozsadnikami koronow.
Bawcie się tak dalej pisowscy idioci. Niedługo i was przestaną leczyć. Nie będzie miał kto, gdzie ani czym. To jedyna pociecha dla pozostałych. Szeregowi członkowie i wyborcy PiS też zdychają – dzięki wam.
To jest po prostu lekceważenie i kompletny brak odpowiedzialności za zdrowie i życie ludzi. Mało tego tzw. tarcza zawiera zapisy zwalniające z odpowiedzialności urzędników, jak wiele innych bardzo kontrowersyjnych niezgodnych z Konstytucją. Mamy obecnie totalny bałagan prawny wprowadzony przez rządzących przy ogromnych problemach zaopatrzeniowych w podstawowy sprzęt ochrony w szpitalach i innych placówkach ochrony zdrowia i walącej się gospodarce. Tylnymi drzwiami opcja rządząca wprowadziła ograniczenia swobód obywatelskich unikając ogłoszenia stanu nadzwyczajnego. Jak z tego widać głównym celem obecnie ekipy rządzącej jest utrzymanie na stołku obecnego prezydenta, maksymalne przerzucenie kosztów zapaści gospodarczej na pracodawców i pracowników i uniknięcie wynikających z przepisów stanu nadzwyczajnego możliwości dochodzenia odszkodowań poniesionych strat powstałych w wyniku wprowadzanych decyzji rządzących. Parcie do wyborów 10 maja, jak powoli widać jest tylko grą polityczną JK. Cel określił wcześniej sam prezes "prezydent musi być nasz, bo to jedyny sposób abyśmy zagwarantowali sobie, że będziemy robili przez kolejne lata co będziemy chcieli nie oglądając się na prawo, Konstytucję czy protesty społeczne". Uszczegółowił go J. Gowin proponując przeniesienie wyborów na wiosnę 2021 roku. To jednak wymagałoby dokonania zmian w Konstytucji. Ciekawe czy kolejny raz opozycja okaże się na tyle głupia by bezkrytycznie zaufać Pisowi i pomóc JK w jego machlojkach politycznych. Moim zdaniem opozycja powinna stać na stanowisku, że tylko wprowadzenie stanu nadzwyczajnego i bez żadnych kombinacji z prawem, Konstytucją czy ordynacją wyborczą.
Zgadzam się, że ta decyzja jest zła. Oczywiście, używając sprzęt ochronny, nie powinno dojść do przeniesienia wirusa, ale żadne zabezpieczenie nie jest stuprocentowe! Właściwą decyzją byłoby, wyznaczenie zespołu z jednego szpitala. I rotacyjne dyżury w tym, z którego zabrano chirurgów. Mniejsze ryzyko, przy takim samym poziomie działania.
Przerażenie ogarnia, gdy czyta się takie informacje. Coraz wyraźniej widać, jak mało człowiek spoza "grupy trzymającej władzę" dla niej samej znaczy. Posługując się metaforą rodem z powieści, generałowie na tyłach są bezpieczni, oficerowie sobie także nieźle radzą. Ordynansi są na każde skinienie, markietanki starają się umilić czas, czasem jakiś rosołek ugotować czy powiedzieć coś miłego uszom. Tymczasem „mięso armatnie” na pierwszej linii frontu. Zginą jedni, przyjdą następni …
pisiory wykonują polecenia na telefon są tak wytresowani że nie mają
pojęcia że polecenie powinno być dokumentem,szczególnie w sytuacji kryzysowej,ci ważniejsi stawiają się na Nowogrodzkiej po opr. i polecenia ustne -od mózgu
Zachodzą uzasadnione obawy, że mózgu to tam nie ma. Jest psychopata owładnięty myślą zostania dyktatorem.
Brak słów, aby wyrazić to, co czuję nie używając wulgaryzmów rodem z jednostki wojskowej.