Stanowisko episkopatu w sprawie pedofilii w polskim Kościele to zagranie PR-owe. Biskupi potępiają sprawców i przepraszają ofiary, ale nie ma nic o odpowiedzialności hierarchów, zadośćuczynieniu i nieprzestrzeganiu własnych wytycznych
„Przepraszamy Boga, ofiary wykorzystania, ich rodziny i wspólnotę Kościoła za wszystkie krzywdy wyrządzone dzieciom i ludziom młodym oraz ich bliskim przez duchownych ” – piszą polscy biskupi w stanowisku wydanym 19 listopada 2018 przez Konferencji Episkopatu Polski.
„Stanowisko KEP w sprawie wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez niektórych duchownych” to jeden z dokumentów, których publikację zapowiedział we wrześniu prymas Polski, abp Wojciech Polak. Prymas zapowiadając wtedy dokument mówił, że ma on służyć komunikacji z wiernymi, w czym – jak przyznawał – polski Kościół „jest słaby”. „Nie potrafimy o tym [pedofilii w Kościele] mówić społeczeństwu w pełny sposób” – mówił prymas.
Rzeczywiście, Stanowisko KEP to podsumowanie tego, co polski Kościół robił do tej pory (lub raczej co deklarował) w sprawie pedofilii.
Episkopat przeprasza za księży pedofilów i po raz pierwszy wprost apeluje do ofiar, żeby te „zgłaszały doznaną krzywdę do przełożonych kościelnych oraz do odpowiednich organów państwowych”.
To tyle, jeśli chodzi o nowości. Publikacja dokumentu jest raczej zabiegiem PR-owym. Wrześniowa zapowiedź publikacji Stanowiska KEP miała być odpowiedzią na dwa trudne dla polskiego Kościoła wydarzenia: premiery filmu "Kler" oraz prezentacji przez Fundację "Nie Lękajcie Się" mapy kościelnej pedofili w Polsce.
Episkopat chwali się w Stanowisku, jakie mechanizmy wypracował, żeby walczyć z pedofilami w swoich szeregach. Tyle tylko, że to nic nowego. Wytyczne dotyczące postępowań w przypadkach wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych obowiązują w polskim Kościele co najmniej od czterech lat.
Pierwsze Wytyczne KEP opublikował w 2009 roku. Przez kolejne sześć lat były aktualizowane przez KEP i poprawiane przez Watykan. Ostateczna wersja zaakceptowana przez Stolicę Apostolską obowiązuje od 2015 roku.
O biskupach i odszkodowaniach cicho sza
KEP dosyć mętnie powołuje się w Stanowisku z 19 listopada na kilka zapisów z Wytycznych. Odnosi się jednak do teorii, a nie do tego, jak Wytyczne są egzekwowane w praktyce. Poniżej opisujemy manipulacje w Stanowisku KEP i to, czego w nim zabrakło:
Po pierwsze, obowiązek informowania Watykanu nałożył na biskupów jeszcze Jan Paweł II w 2001 roku. Zgodnie z wydanymi przez niego normami postępowania dot. przestępstw seksualnych księży, jeśli biskup „dowie się chociażby o prawdopodobieństwie grzechu zastrzeżonego” musi zgłosić sprawę do Watykanu, dokładnie do Kongregacji Nauki Wiary. Dlaczego zatem w Stanowisku jest mowa dopiero o papieżach Benedykcie i Franciszku?
Po drugie, stwierdzenie, że „każdy sygnał o ewentualnych czynach przestępczych jest obejmowany dochodzeniem wstępnym” nie jest prawdą. Nawet jeśli przyjąć – jak pisze KEP – okres od Benedykta XVI, czyli od 2005 r. Od tego czasu media opisywały wiele przypadków księży pedofilii, w sprawie których biskupi nie przeprowadzili dochodzenia wstępnego i/lub nie powiadomili Watykanu.
Po trzecie, ze świecą można szukać przypadku, żeby biskup z własnej woli sam zgłosił swojego księdza do prokuratury. Zgodnie z nowelizacją Kodeksu karnego z lipca 2017 roku biskupi, tak jak wszyscy obywatele, mają prawny obowiązek zgłaszania do organów ścigania przypadków wykorzystania seksualnego małoletnich pod groźbą kary pozbawienia wolności. Nie jest to jednak zasługa wytycznych episkopatu, ale zmian w prawie;
Tutaj także praktyka idzie daleko za teorią. To prawda, że tacy delegaci zostali powołani. Problem w tym, że – jak sprawdzili dziennikarze „Tygodnika Powszechnego” – prawie połowa diecezji nie podaje na stronach internetowych numerów telefonów do delegatów. Czyli delegaci są, ale ofiary nie mogą się z nimi bezpośrednio skontaktować. Poza tym w trzech diecezjach funkcję delegatów pełnią… rzecznicy prasowi kurii. Dziennikarze „TP” opisywali także przypadki, kiedy delegaci w ogóle nie byli przygotowani do przyjęcia zgłoszenia, np. odbierali je słowami: „A co tam się dzieje?”.
A co z biskupami? W sprawie pedofilii w Kościele, nie tylko polskim, chodzi przede wszystkim o to, że hierarchowie Kościoła przez dziesiątki lat ukrywali, przenosili i chronili księży pedofilów. Stanowisko odnosi się do wizji rzeczywistości, którą od dawna Kościół stara się narzucić opinii publicznej – w Kościele, tak jak i w innych instytucjach (słynne porównanie do kilku zgniłych jabłek w skrzynce), zdarzają się pedofile.
Wcześniej prymas Polak w wywiadzie-rzecze udzielonym Markowi Zającowi („Kościół katoludzki – Rozmowy o życiu z Ewangelią”, WAM 2018), stwierdził, że „Polski system prawny nie przewiduje odpowiedzialności kościelnych instytucji za czyny konkretnych duchownych”. W podobnym tonie wypowiadał się abp Józef Michalik i Ks. Józef Kloch, jeszcze jako rzecznik prasowy KEP.
Tymczasem zadośćuczynienie dla ofiar to jedna z najbardziej fundamentalnych spraw. Jak pisaliśmy, Kościoły w Europie Zachodniej, USA, Australii już dawno doszły do tego, że Kościół zachowa wiarygodność tylko wtedy, gdy wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom pokrzywdzonych i zacznie wypłacać odszkodowania. Polski Kościół broni się przed tym rękami i nogami.
Niedawno głośno było o milionie złotych zadośćuczynienia, które sąd przyznał 24-letniej Katarzynie, w dzieciństwie przez rok więzionej i gwałconej przez księdza z Towarzystwa Chrystusowego. Był to pierwszy wyrok w historii Polski, który uznaje winę Kościoła jako instytucji. Wcześniej w innej sprawie doszło do ugody między ofiarą o Kościołem, w wyniku której ofiara dostała pieniądze w ramach „pomocy chrześcijańskiej”.
Jak pisaliśmy wyżej, prymas Polak we wrześniu zapowiedział opublikowanie stanowiska. Oprócz tego zapowiedział także, że:
episkopat przygotuje raport pokazujący skalę nadużyć seksualnych duchownych wobec dzieci i młodzieży.
Tak naprawdę to ten dokument byłby najbardziej przełomowy. Kiedy ma się ukazać? Mówił o tym w połowie listopada o. Adam Żak, koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży przy KEP. Dane o księżach pedofilach mają być zebrane w każdej diecezji do końca listopada. Niewykluczone jednak – jak mówił o. Żak – że niektóre diecezje nie wyrobią się w tym terminie. Potem dane ze wszystkich diecezji mają zostać opracowane i opublikowane przez „wyspecjalizowany ośrodek statystyczny”. Termin publikacji? Pierwsza połowa 2019 roku.
Byłaby to pierwsza w historii publikacja, w której sami biskupi ujawniliby skalę pedofilii w polskim Kościele.
Dotychczasowe działania polskich biskupów dają podstawy do tego, żeby wątpić, że taki raport w ogóle powstanie:
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Komentarze