W wywiadzie dla portalu wPolityce.pl europoseł PiS Ryszard Legutko – profesor filozofii – stwierdził, że kiedy PiS był w opozycji wobec rządu PO-PSL (w latach 2007-2015), zachowywał się lepiej niż dzisiejsza opozycja, która „wpadła w logikę totalności” oraz „odpowiada za brutalizację języka”.
Opozycja wpadła w logikę totalności. (...) Myśmy nie byli totalną opozycją, bo jednak w paru kwestiach się zgadzaliśmy. Nie ma też granicy eskalacji brutalnego języka.
fałsz. Fałsz. To PiS był opozycją totalną, mówił o zdradzie, zamachu i Targowicy
Ekscentryczne opinie profesora Legutki parokrotnie gościły już na naszych łamach. Niedawno odkrył, że Adolf Hitler był socjalistą – chociaż narodowy socjalizm Hitlera miał tyle wspólnego z socjalizmem, co demokracja ludowa w PRL z demokracją (czyli nazwę).
Dziś przypominamy europosłowi czasy mniej odległe, czyli lata 2007-2015, kiedy PiS był w opozycji.
Wkrótce po przegranych wyborach, w lutym 2008 r., Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Newsweeka” mówił o „dzikich oczach Tuska”.
W pewnych sytuacjach, gdy chodzi o jego interesy, Tusk traci całkowicie panowanie nad sobą i wychodzi z niego coś niedobrego. Te dzikie oczy…
Porównywał go – w tym samym wywiadzie – także do Putina. Politycy PiS używali wielokrotnie języka z magla, np. prezydenta RP Bronisława Komorowskiego nazywali „Komoruskim” (zrobił to np. poseł Stanisław Pięta w 2013 r.).
Osobnego omówienia wymagałyby oskarżenia o zdradę narodową i zabójstwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego rozwijane przez Antoniego Macierewicza.
Przeczytaj także:

Przeczytaj także:
Katastrofa smoleńska. 24 teorie spiskowe
6 lipca 2016
Wszystko to nie przeszkadza Legutce powtarzać opinię Kaczyńskiego, że to rządzący z PO i PSL uciekali się do „knajactwa”, a PiS było „opozycją kulturalną”.
W „Radiu Maryja” Kaczyński mówił w 2008 r. tak:
My nie będziemy grubiańscy, nie będziemy tacy jak oni są. Oni to po części robią dlatego, że po prostu tacy są, a może w kilku przypadkach robią to też z przemyślenia, bo byliby w stanie zachowywać się także inaczej. Ale w wielu wypadkach – można by nawet powiedzieć – to jest ich zwykły styl. To jest ta sfera kulturowa.
Tymczasem o „opozycji totalnej” mówiono wielokrotnie, ale w odniesieniu do PiS. Zmarła niedawno komentatorka polityczna Janina Paradowska pisała w 2008 r.:
Nawet prezydenta [Lecha Kaczyńskiego], którego reelekcja staje się obecnie zasadniczym wyzwaniem dla PiS i możliwością ochronienia skrawka „terytorium IV RP”, wepchnięto w opozycję totalną. Być może wbrew jego woli, gdyż widać, że od czasu do czasu prezydent chciałby zrobić coś konkretnego.
Później PiS wielokrotnie podważał prawo rządu PO-PSL do sprawowania władzy – mówiąc np. o sfałszowanych wyborach samorządowych. 27 listopada 2014 r. Kaczyński ogłosił w stylu, którego nie sposób podrobić (nawet gdyby ktoś chciał):
Do sądów trafiają protesty wyborcze, w których są dowody na sfałszowanie wyborów samorządowych (…) a jest bardzo wiele dowodów – i takich minidowodów, i takich, które odnoszą się co prawda do pewnych kwestii, które trzeba interpretować, ale które po tej interpretacji też są zupełnie oczywiste.
O fałszerstwach wyborczych mówiło wielu polityków PiS – w tym ówczesny europoseł PiS, Andrzej Duda.
W Parlamencie Europejskim Duda pytał retorycznie: „To w sejmikach jest największa władza. Tam jest rozdzielanie pieniędzy unijnych. (…) Jaka jest legitymacja demokratyczna tych władz, skoro większość Polaków uważa, że wybory samorządowe zostały przeprowadzone w sposób nieprawidłowy?
Czy można mówić, że w naszym kraju jest demokracja? Jeśli ludzie nie mają poczucia, że wybrali swoje władze, to jaki mamy w Polsce ustrój?”.
W 2012 r. podczas konferencji prasowej Jarosław Kaczyński komentował pomysły Donalda Tuska na to, jak obsadzać spółki Skarbu Państwa:
„Jest jeden pomysł. (Tusk) powinien zniknąć z polskiego życia publicznego. Jest ku temu 100 powodów”.
Poseł Legutko woli żyć w złudzeniu, że jego partia składa się z ludzi taktownych i kulturalnych? A może ma po prostu absurdalne poczucie humoru? Jeśli tak, to dowcip mu się udał.