0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Materiały OrganizatoraMateriały Organizato...

O tym, jak Eurowizja traktuje w tym roku udział Izraela, pisaliśmy już kilkukrotnie. Mimo nacisków ze strony artystów i kilku krajów uczestniczących (między innymi Islandii i Irlandii) Europejska Unia Nadawców (EBU), czyli organizator wydarzenia, nie usunął państwa atakującego Strefę Gazy z listy konkursowej. Każdy członek EBU ma prawo startować, jeśli nie narusza naszych zasad – brzmiało oświadczenie Unii, do której Izrael należy od 1973 roku.

Pretesty przeciw udziałowi Izraela psują atmosferę, a według wielu zagrażają bezpieczeństwu w szwedzkim Malmö, które gości konkurs. Po ulicach jeżdżą policyjne transportery opancerzone, funkcjonariusze po strefach eurowizyjnych imprez chodzą z bronią gładkolufową. Tegoroczna Eurowizja pełna jest również kontrowersji — fanów konkursu elektryzuje afera z udziałem holenderskiego artysty Joosta Kleina (na zdjęciu), który w czwartek (9 maja 2024) na konferencji prasowej zasłaniał twarz flagą podczas wypowiedzi reprezentantki Izraela. Dzień później EBU podała, że Joost nie wystąpi na próbach, nie wyjaśniając jednak przyczyn. W sobotę rano poinformowano media, że Holender zostanie wykluczony z konkursu — EBU zaznacza jednak, że nie chodziło o konflikt z inną delegacją (w domyśle: izraelską), a o „skargę jednej z pracowniczek produkcji” na niewłaściwe zachowanie Joosta. To na Eurowizji sytuacja bez precedensu.

Mimo to w sobotę wieczorem (transmisja rozpoczyna się o godzinie 21:00 w TVP1) czeka nas święto tożsamościowej różnorodności: językowej, seksualnej, płciowej czy regionalnej.

Od Azerbejdżanu po Norwegię widzowie będą kibicować artystom niebinarnym, śpiewającym o problemach swoich małych wsi i miasteczek, pokazującym lokalne tańce znane jedynie niewielkim społecznościom. Trudno powiedzieć, czy 68. konkurs Eurowizji „zjednoczy” kontynent i uczestniczące kraje – zgodnie z przewodnim sloganem „United By Music”. Z pewnością jednak dowiemy się o sobie nieco więcej – a to już dobry początek.

Eurowizja w mikroskali

Artyści przynajmniej w kilku przypadkach skupiają się na skali mikro – na problemach swoich miast, miłości do swoich regionów, kłopotach z odnalezieniem się w rzeczywistości.

Reprezentantka Grecji Marina Satti przybliża nam współczesne Ateny. W klipie do swojej piosenki pokazuje miasto dalekie od pocztówkowego czaru, za to opanowane przez turystów. Na koniec jednego z nich zabiera na ekstremalną przejażdżkę driftującym autem. Artystka zwraca się w piosence do turysty, wyrażając do niego zarówno ciepłe uczucia, jak i żal. „Umieram samotnie, jeśli jesteś gdzie indziej” – rapuje ze sceny.

Typowany do zwycięstwa Chorwat Baby Lasanga ze swoim metalowym zespołem śpiewa, że „już tutaj nie wróci”. Tutaj, czyli do wsi na chorwackiej prowincji, z której pochodzi.

Statystyki mogą zatrważać – ponad dwa miliony Chorwatów i osób o chorwackim pochodzeniu mieszka poza granicami kraju, którego ludność to niecałe cztery miliony osób. Na scenie widać kostiumy nawiązujące do chorwackiego folkloru, co kontrastuje z mocą gitarowego riffu, przypominającego twórczość niemieckiej grupy Rammstein.

W mikroskali operują też raperzy z 5minuuts i folkowi muzycy z Puluup, wspólnie reprezentujący Estonię. Sama piosenka opiera się na bardzo długim zapewnieniu, że członkowie obu formacji nie są narkomanami.

Artyści do pulsującego rytmu utworu wykonują charakterystyczny taniec – jak się okazuje, pochodzący z niewielkiej wyspy Vormsi, gdzie wychował się jeden z członków Puluup. Znane jedynie lokalnie ruchy poznali już tiktokerzy, a składanki z ich interpretacjami tańca krążą po sieci.

Europa śpiewa w wielu językach

Lokalność odnajduje też odbicie w użyciu języków narodowych. Dominacja angielskiego nie jest aż tak dotkliwa, jak w przypadku niektórych z poprzednich edycji.

W swoich językach śpiewają reprezentanci: Armenii, Serbii, Azerbejdżanu, Estonii, Francji, Grecji, Litwy, Holandii, Norwegii, Włoch, Luksemburga, Portugalii, San Marino, Słowenii, Hiszpanii i Ukrainy. To 16 spośród 37 propozycji – a więc nadal mniejszość, jednak trzeba docenić postęp. W latach 2014-2017 udział utworów nieanglojęzycznych wynosił zaledwie jedną piątą.

Kiedy pora na piosenkę po polsku? Nie było jej od 2019 roku, kiedy po polsku śpiewała Tulia. Potem poszliśmy bez zastanowienia w angielski.

Od dziennikarzy zajmujących się Eurowizją słyszmy, że wiele delegacji ośmielił zeszłoroczny utwór Fina Karriji, który wykonywał go w ojczystym języku i zajął drugie miejsce, przegrywając nieznacznie. W zeszłym roku dużą europejską karierę po konkursie zrobił słoweński zespół Joker Out. Mimo 20 miejsca zyskał bardzo wielu fanów, pewnie również dzięki wykonaniu we własnym języku.

Eurowizja, czyli święto LGBT+

Eurowizja, jak co roku, jest bardzo tęczowa. Flagi wspierające osoby LGBTQ+ są jedynymi, obok flag występujących krajów, które można wnosić do Malmö Areny. W poprzednich latach osoby LGBTQ+ były eurowizyjnymi prezenterami (na przykład w 2021 roku prezenterką podczas holenderskiego finału była Nikkie de Jagger, transkobieta), a także wygrywały cały konkurs.

Można tu wymienić m.in. austriacką diwę drag queen Conchitę Wurst i dwukrotną zwyciężczynię, Szwedkę Loreen, która jest biseksualna. Tegoroczna, 68. edycja Eurowizji, przejdzie jednak do historii jako pierwszy finał, w którym znaleźli się artyści niebinarni. Nigdy wcześniej niebinarny reprezentant nie dostał się do finału konkursu. Tym razem będzie ich aż troje – Ollie Alexander z Wielkiej Brytanii, Nemo ze Szwajcarii i Bambie Thug z Irlandii.

„Ludzie zaczynają rozumieć, czym jest niebinarność i to zrozumienie jest dla mnie całym światem. Sama możliwość reprezentowania tej społeczności na Eurowizji jest niesamowita. Jestem szczęśliwe, że jest nas więcej. Tego potrzebuje ten konkurs” – powiedziało Nemo. Osoba reprezentująca Szwajcarię występuje z piosenką „The Code”, w której śpiewa: „Dotarłom do piekła i z powrotem, żeby znaleźć się na właściwej drodze (...) Teraz znalazłom raj, złamałom kod”.

Osoba reprezentująca Irlandię, Bambie Thung, podczas występu zdejmuje sukienkę, pod którą ma błękitno-biało-różowy (barwy flagi trans) kostium. Piosenka „Doomsday blue”, to opowieść o toksycznym związku i walce o swoje zdrowie psychiczne.

"Bycie osobą queer w związkach, w branży i na świecie oraz bycie wykluczonym z różnych rzeczy lub przeoczanie swojego potencjału” – powiedziało Bambie Thug. „Utwór opowiada o wzlotach i upadkach zdrowia psychicznego. To ludzkie doświadczenie. I to wszystko w trzy minuty”.

Ollie Alexander, który identyfikuje się jako niebinarny i queer, używa zaimków męskich. Obiecał fanom z Wielkiej Brytanii, że będzie reprezentował ich kraj w „najbardziej gejowski sposób, jaki jest możliwy”.

Jego utwór „Dizzy” to, jak mówi artysta, piosenka o odczuwaniu tak intensywnego przypływu emocji wobec drugiej osoby, że świat całkowicie wywraca się do góry nogami„. Alexander — choć nie ma raczej szans na wygraną — jest w tym roku jedyną międzynarodową gwiazdą, która reprezentuje jeden z krajów. Zdobył popularność jako wokalista Years&Years, śpiewał w duecie z Eltonem Johnem, a także zagrał główną rolę w queerowym miniserialu HBO ”It's a sin".

W finale zobaczymy również Silvestra Belta, biseksualnego artystę z Litwy. W półfinałach odpadł queerowy zespół z Australii – Electric Fields i pierwsza niebiała, homoseksualna artystka reprezentująca Danię – Saba.

Ukraina po raz kolejny budzi emocje

Występy Ukrainy budzą szczególne emocje od 2022 roku i pełnoskalowej agresji Rosji na naszego wschodniego sąsiada. W tym roku ukraińska publiczna telewizja Suspilne wysłała do Malmö kobiecy duet: Jerry Heil w towarzystwie raperki Alyony Alyony. Tekst piosenki nie zawiera jednoznacznego odniesienia do toczącej się wojny, jednak twórczynie dają do zrozumienia, jakie uczucia ma wyrażać utwór – między innymi za pomocą wizualizacji.

Artystki przyjechały do Malmö z misją – ukraińska delegacja zbiera środki na odbudowę szkoły w Wełykiej Kostromce w obwodzie dniepropietrowskim.

Polscy telewidzowie w 2023 roku masowo zagłosowali za zwycięstwem Ukrainy, przyznając zespołowi Tvorchi 12 punktów. Jak będzie w tym roku? W powtórce tego scenariusza może przeszkodzić... element garderoby, widoczny w mediach społecznościowych Jerry Heil. Polskie media donosiły o „skandalu” po tym, jak wokalistka sfotografowała się w bluzie ozdobionej napisami „Banderciaga”. To jasne nawiązanie do ekskluzywnej marki odzieżowej Balenciaga i nazwiska Stepana Bandery, ukraińskiego nacjonalisty, dla Ukraińców bohatera narodowego, przez Polaków zapamiętanego głównie jako lidera UPA, organizacji niepodległościowej współpracującej w czasach II wojny światowej z nazistami w celu uzyskania niezależności Ukrainy.

I tu dochodzimy do polityki, której w apolitycznym wydarzeniu powinno nie być. Z Malmö widać jednak, że dążenie do niej w przypadku wydarzenia obarczonego kontekstem międzynarodowych napięć nie ma zbyt wiele sensu. Ale o tym napiszemy już w kolejnym tekście – w którym podsumujemy również wyniki tegorocznego konkursu.

;

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze