0:000:00

0:00

To było bodaj najkrótsze śledztwo, jakie pamiętają najbardziej doświadczeni prokuratorzy. Prokurator Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów w czwartek 23 kwietnia 2020 wszczęła śledztwo dotyczące zagrożenia życia i zdrowia wyborców, w związku z organizacją przez PiS wyborów prezydenckich w czasie epidemii koronawirusa. Decyzję o wszczęciu podjęła pomiędzy godz. 14:00 a 15:00. Poinformowała o tym sekretariat.

Z pracy wyszła o 16:15. 15 minut później w prokuraturze pojawiła się zastępczyni szefa mokotowskiej prokuratury Edyta Dudzińska, która przejęła sprawę Wrzosek i ją umorzyła. W czwartek o 19:00 - czyli po około trzech godzinach od wyjścia z prokuratury Ewy Wrzosek - Polska Agencja Prasowa poinformowała, że prokuratura umorzyła sprawę śledztwa ws. organizacji wyborów prezydenckich. Powód? Rzekomo nie jest znany jeszcze termin wyborów prezydenckich, bo parlament nie przegłosował jeszcze ustawy dotyczącej głosownia korespondencyjnego (jest ona w Senacie). Tłumaczenie jest dziwne, bo termin wyborów jest oficjalnie wyznaczony na 10 maja.

Jak wynika z naszych informacji, w piątek rano prokurator Dudzińska była z aktami tej sprawy w warszawskiej prokuraturze okręgowej.

Zapytaliśmy rzecznika prokuratury okręgowej o powody odebrania śledztwa Ewie Wrzosek i powody jego umorzenia. Zapytaliśmy też, kto o tym zdecydował i czy ta decyzja byłą konsultowana z kierownictwem prokuratury. Nie dostaliśmy odpowiedzi, a rzecznik prasowy prokuratury nie odbierał telefonów.

Z ostatniej chwili. Już po opublikowaniu poniższego wywiadu wywiadu Prokuratura Krajowa poinformowała w piątek 24 kwietnia wczesnym wieczorem, że Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski nakazał wszcząć postępowanie dyscyplinarne przeciwko Ewie Wrzosek. Treść oświadczenia Prokuratury Krajowej publikujemy pod wywiadem.

OKO.press rozmawia z prokurator Ewą Wrzosek o kulisach tej sprawy.

Przeczytaj także:

Mariusz Jałoszewski OKO.press: Jest pani pierwszym prokuratorem w Polsce, który odważył się na śledztwo w sprawie organizacji wyborów prezydenckich. Jest wiele opinii i dowodów ze świata, że przeprowadzenie wyborów w czasie gdy szaleje koronawirus naraża wyborców i członków komisji na zakażenie. Tak było we Francji, czy w Bawarii. Skąd wzięła się u pani ta sprawa?

Prokurator Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów: Na początku kwietnia tego roku prywatna osoba złożyła w tej sprawie zawiadomienie. Sprowadza się ono do tego, że w oparciu o przekazy medialne ta osoba podjęła przypuszczenie, że w związku z przygotowaniem wyborów w czasie epidemii jest zagrożenie dla jej życia i zdrowia. W zawiadomieniu powołała się m.in. na wypowiedzi rzecznika PiS; który zapewniał, że przeprowadzenie wyborów nie stanowi zagrożenia. To zawiadomienie trafiło do działu, w którym pracuję, bo taka jest właściwość miejscowa. W tym dziale pracuje sześć osób. Sekretarka przydzieliła sprawę mi, według kolejności wpływu.

Zawiadomienie wpłynęło na początku kwietnia, a śledztwo wszczęto 23 kwietnia. Co w tym czasie działo się z tą sprawą? I dlaczego wszczęła pani śledztwo?

Zanim wszczęłam śledztwo, zrobiłam postępowanie sprawdzające. Opierałam się nie tylko na zawiadomieniu, ale uzyskałam informacje i opinie m.in. zarządu głównego Towarzystwa Epidemiologów i Rzecznika Praw Obywatelskich.

Opierałam się też na wypowiedziach wirusologów mówiących, że przeprowadzenie wyborów w czasie epidemii zwiększa ryzyko zakażenia.

Zakres materiałów zebranych w ramach postępowania sprawdzającego dostarczył mi podstaw do wszczęcia śledztwa ws. sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, poprzez przedsięwzięcie działań mających na celu przeprowadzenie wyborów prezydenta, w okresie ogłoszonego rozporządzeniem ministra zdrowia stanu epidemii.

Śledztwo toczyło się w kierunku czynu z art. 165 prf. 1 pkt.1 [mówi on, że „Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach, powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej, lub roślinnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat – red.]. Po wszczęciu śledztwa zgodnie z metodyką postępowań zasięgałabym opinii biegłych, zbierała dalsze dowody, przesłuchiwałabym świadków. Nie przesądzam, jak skończyłoby się śledztwo.

Kogo planowała Pani przesłuchać? Polityków PiS też, na czele z premierem Mateuszem Morawieckim i Jarosławem Kaczyńskim? Wiadomo przecież, że decyzja o wyborach zapadła w centrali PiS na Nowogrodzkiej?

Lista świadków wynikałaby z toku śledztwa. W pierwszej kolejności jako świadek byłby przesłuchany minister aktywów państwowych Jacek Sasin, koordynujący plany i działania w postaci przeprowadzenia wyborów. Bo takie uprawnienia dały my ustawy anty-covidowe. Również byliby przesłuchani przedstawiciele PKW i minister zdrowia Łukasz Szumowski, bo wprowadził stan epidemii i wydaje rekomendacje. Jeśli z zeznań ministra Sasina wynikałoby, że decyzje ws. wyborów podejmował na polecenie lub w porozumieniu z premierem, czy z Jarosławem Kaczyńskim, to też mogliby zostać przesłuchani.

Ale wczoraj po wyjściu z pracy po godz. 16:00 sprawę pani odebrano i w ciągu niecałych trzech godzin umorzono.

Jak wszczęłam śledztwo, to przygotowałam o tym informację dla prokuratury okręgowej. Z regulaminu prokuratury wynika obowiązek, że mamy informować o sprawach medialnych. Tę informację zostawiłam po godz. 15 w sekretariacie. I po godzinie 16 poszłam do domu. A po kilku godzinach zobaczyłam depeszę PAP, że moja sprawa została umorzona. Byłam zaskoczona i jestem zaskoczona do tej pory. Teraz już wiem, że śledztwo umorzyła prokurator Edyta Dudzińska [zastępczyni szefa mokotowskiej prokuratury – red.]. W czwartek nie było jej w prokuraturze i wiem, że pojawiła się w niej kilkanaście minut po tym, jak ja z niej wyszłam do domu.

Czyli zabrano pani sprawę. Z jakich powodów?

Przełożony może przejąć sprawę do własnego prowadzenia i wydawać prokuratorom polecenia. Ale nawet idąc tym tokiem, decyzja o przejęciu sprawy powinna być mi przekazana. Do tej pory jej nie dostałam i nie wiem, z jakich powodów ją umorzono.

Ale nie widzę fizycznej możliwości by w 2 - 3 godziny udało się przeprowadzić czynności dowodowe, tak by o 180 stopni zmienić moją, pierwotną decyzję. Trzeba by przeprowadzić nowe czynności, by potwierdzić lub wykluczyć jakąś tezę. A tu bez czynności, słuchania świadków, opinii biegłych wydano decyzję o umorzeniu.

Zapewne oparto się na moim materiale dowodowym, inaczej go oceniając. To kuriozalna decyzja, która nie da się obronić merytorycznie.

Podobno umorzono, bo prokuratura przyjęła, że data wyborów prezydenckich nie jest jeszcze na sztywno ustalona.

To nie ma znaczenia, ja nie operowałam datą wyborów. W tej sprawie chodzi tylko o przygotowanie do wyborów w czasie epidemii i o ocenę działań podejmowanych przez różne osoby, nie tylko publiczne. Ocenie mogło też podlegać zachowanie dyrektora Poczty Polskiej, który np. nakazuje listonoszom roznoszenie pakietów wyborczych.

Jestem prokuratorem 25 lat. W ubiegłym roku dostałam nagrodę jubileuszową. W swoim życiu zawodowym nie spotkałam się z tak ekspresową decyzją o zakończeniu postępowania.

Może to postępowanie nawet ja bym umorzyła, bo by się okazało, że zagrożenia nie ma. Ciekawa jestem argumentów, które przemówiły za umorzeniem.

Jest pani członkiem stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia, krytycznego wobec kierownictwa prokuratury na czele ze Zbigniewem Ziobrą. Niektórzy już czynią pani z tego zarzut, że to miało wpływ na wszczęcie śledztwa ws. wyborów.

Jeśli ktoś zapozna się z zakresem śledztwa, powinien dostrzec, że nie są w nim akcentowane motywy polityczne. Równi dobrze można tę sprawę wszcząć w kierunku przekroczeniu uprawnień lub niedopełnienia obowiązków. Ja w to nie poszłam, tylko w zagrożenie zdrowia, które może każdy spowodować.

Każdy prokurator, który rzetelnie podchodzi do swoich obowiązków i jest wierny rocie ślubowania, podjąłby taką decyzję jak ja. Jeśli ktoś chce zarzucać mi polityczną motywację, to jaka motywacja przemówiła za umorzeniem tego śledztwa? Nie chcę jednak wchodzić w taką polemikę, bo nie jest to merytoryczne.

Obawia się pani represji za te śledztwo np. dyscyplinarki lub delegacji do pracy w odległy zakątek Polski?

Podjęłam decyzję o śledztwie na podstawie wiedzy, bez względu na sytuację polityczną. Ale liczę się z retorsjami. Bo choć prokurator jest niezależny, to prokuratura jest hierarchiczna.

Za same wypowiedzi medialne i wystąpienia publiczne mam już postawione trzy zarzuty dyscyplinarne. Wypowiadałam się jako członek Lex Super Omnia i jako prawnik, który ma prawo zabierać głos na temat, który jest mu bliski. Czyli o wymiarze sprawiedliwości. Bo trudno nie krytykować tego co się dzieje [zarzuty dyscyplinarne ma za wystąpienie na wiecu przez SN, za udział w kampanii Wolnych Sądów oraz za wystąpienie na wysłuchaniu obywatelskim ustaw sądowych w Sejmie - red.].

Czy obawiam się delegacji do innej prokuratury? Byłam już delegowana do pracy w innej jednostce na terenie Warszawy [za udział w zakładaniu Lex Super Omnia - red.]. Przez półtora roku pracowałam na delegacji na Ochocie. Ale podkreślę – wykonywałam tylko swoje obowiązki służbowe. Nadal ciągle zachowuję wiarę, ze prokuratora działa racjonalnie i za rzetelne wykonywanie obowiązków nie należy karać. Może to naiwność, ale nie chcę jej się pozbawiać.

Od redakcji. Po opublikowaniu przez nas wywiadu na stronie Prokuratury Krajowej pojawiło się jej oświadczenie w tej sprawie. Publikujemy jego pełną treść.

"Prokuratura jako instytucja powołana do ścigania przestępstw i stania na straży praworządności nie bierze udziału w życiu politycznym. Prokuratorzy muszą być apolityczni i niezależni. Mają obowiązek bronić praw i wolności obywateli, a nie angażować się w spory polityczne i partyjne.

Te fundamentalne dla niezależnej prokuratury zasady pani prokurator Ewa Wrzosek narusza w sposób rażący. Bierze udział w politycznych manifestacjach i inicjatywach oraz publicznie demonstruje swoje poglądy, naruszając powagę urzędu prokuratorskiego i zachowując się jak polityk w prokuratorskiej todze.

Taki właśnie polityczny charakter i kontekst miała podjęta przez prokurator Wrzosek decyzja o wszczęciu śledztwa w sprawie organizacji wyborów prezydenckich w okresie pandemii. Decyzja nie miała podstaw, ponieważ nie doszło nawet do zdarzenia, które było powodem wszczęcia postępowania. Zasady, w tym termin, przeprowadzenia wyborów prezydenckich dopiero są przedmiotem prac legislacyjnych parlamentu.

Decyzja o śledztwie nie została przez prokurator Wrzosek w żaden sposób uzasadniona. Opierała się na przekazanym pocztą elektroniczną zawiadomieniu odwołującym się do publikacji w internetowym portalu polityczek.pl i skierowanym przeciwko rzecznikowi Prawa i Sprawiedliwości, który nie jest osobą odpowiedzialną za organizację wyborów. Treść zawiadomienia nie wskazywała na uzasadnione podejrzenie popełniania jakiegokolwiek przestępstwa, co jest warunkiem koniecznym do wszczęcia śledztwa.

Prokurator Wrzosek wszczęła więc śledztwo w sposób nieuzasadniony i z rażącym naruszeniem art. 303 Kodeksu postępowania karnego, nie przeprowadzając prawidłowo czynności sprawdzających. Obrazę przepisów prawa i uchybienie godności urzędu stanowią także jej wypowiedzi w mediach dotyczące wspomnianego śledztwa, a udzielane bez zgody przełożonych.

Dlatego Prokurator Krajowy polecił wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec prokurator Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów w Warszawie Ewy Wrzosek.

Dział Prasowy Prokuratury Krajowej"

Tu wpisz swoją treść

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze