„Tusk i Trzaskowski wygrywają w więzieniach” – napisał kilka dni temu na platformie X Jarosław Kaczyński. Sprawdzamy, czy to prawda i pytamy eksperta, dlaczego tak się dzieje
„To przyczynek do zrozumienia tego, co dziś dzieje się w kampanii wyborczej, czyli kolejnego odrażającego, opartego na kłamstwie, ataku na Karola Nawrockiego” – tak prezes PiS kończy swój wpis zamieszczony 26 maja w mediach społecznościowych. Był on reakcją na publikację Onetu dotyczącą roli Karola Nawrockiego w sprowadzaniu pracownic seksualnych dla gości sopockiego Grand Hotelu.
Czy prezes PiS mówi prawdę?
„Tusk i Trzaskowski wygrywają w więzieniach”
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
W pierwszej turze tegorocznych wyborów prezydenckich Rafał Trzaskowski wygrał w 87 z 88 obwodowych komisji wyborczych zlokalizowanych w zakładach karnych.
Na kandydata Koalicji Obywatelskiej zagłosowało w sumie 20 051 osadzonych, co przełożyło się na 69,5 proc. poparcia. Gdyby wybory rozstrzygałyby się w więzieniach, Rafał Trzaskowski zostałby prezydentem Polski już po pierwszej turze.
W głosowaniu w zakładach karnych kandydat KO deklasował rywali. Jeśli w którymś z nich Trzaskowski zdobywał kilkaset głosów, kolejny kandydat uzbierał ledwie kilkadziesiąt.
Tak rozkładały się głosy w więzieniach, w których Trzaskowski zdobył największe poparcie:
Wyniki głosowania w zakładach karnych znacząco różnią się od ogólnopolskich wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich. Trzaskowski zdobył wśród więźniów znacznie większe poparcie niż w głosowaniu ogólnopolskim (69,5 proc. w porównaniu do 31,4 proc.).
Jednak drugie miejsce wśród głosujących w zakładach karnych zajął nie Karol Nawrocki (6,9 proc. głosów osadzonych w porównaniu do 29,5 proc. w Polsce), ale Sławomir Mentzen (9,2 proc. w więzieniach, 14,8 proc. w głosowaniu ogólnokrajowym).
Kandydat Konfederacji wygrał nawet głosowanie w komisji zlokalizowanej w Średniej Wsi, gdzie mieści się filia zakładu karnego w Uhercach Mineralnych (podkarpackie).
Oddział zewnętrzny w Średniej Wsi to jednostka typu półotwartego, przeznaczona dla mężczyzn odbywających karę pozbawienia wolności po raz pierwszy oraz dla młodocianych skazanych (co może tłumaczyć zwycięstwo Mentzena akurat tutaj).
Karol Nawrocki zajął trzecie miejsce wśród wszystkich głosujących osadzonych, zdobywając w sumie 1996 głosów – o 666 głosów mniej niż kandydat Konfederacji (2662 głosy). Dało to wynik na poziomie 6,9 proc., czyli podobny do tego, jaki w głosowaniu ogólnopolskim uzyskał Grzegorz Braun (6,3 proc.)
W 52 na 88 komisji drugie miejsce zajął Sławomir Mentzen, w 15 komisjach drugi był Szymon Hołownia, a w 13 Karol Nawrocki.
Kandydat PiS najczęściej zajmował jednak trzecie miejsce – na tej pozycji uplasował się w głosowaniu w 45 lokalach utworzonych w zakładach karnych. W 15 komisjach trzecie miejsce zdobywał Sławomir Mentzen, a w 12 Magdalena Biejat.
Co ciekawe, kandydatka Nowej Lewicy uzyskała wśród osadzonych wynik lepszy nie tylko od Grzegorza Brauna (1,6 proc.), ale i Adriana Zandberga (0,6 proc.). Od lidera Razem lepsza o dwa głosy była także Joanna Senyszyn.
Ostateczne wyniki głosowania w pierwszej turze wyborów prezydenckich w zakładach karnych wyglądają następująco:
W swojej wypowiedzi Jarosław Kaczyński powiedział, że nie tylko Rafał Trzaskowski, ale i Donald Tusk wygrywają w więzieniach. To prawda. Kiedy w 2005 roku Donald Tusk startował w wyborach prezydenckich, w głosowaniu w drugiej turze w zakładach karnych pokonał zdecydowanie (ponad 90 proc. głosów) Lecha Kaczyńskiego.
Równie wysoko Bronisław Komorowski pokonał pięć lat później Jarosława Kaczyńskiego. W drugiej turze wyborów w 2010 roku, na kandydata Platformy Obywatelskiej zagłosowało 91,9 proc. osadzonych, a na brata zmarłego prezydenta jedynie 8,1 proc.
Sytuacja powtórzyła się także w 2015 roku, kiedy Komorowski w więziennym głosowaniu w drugiej turze zdeklasował Andrzeja Dudę zdobywając 82,7 proc. poparcia.
O tym, dlaczego więźniowie nie chcą głosować na PiS, rozmawiamy dr. Pawłem Moczydłowskim – socjologiem, byłym pułkownikiem Służby Więziennej i byłym dyrektorem Centralnego Zarządu Zakładów Karnych.
Leonard Osiadło, OKO.press: Rafał Trzaskowski zdobył 10-krotnie więcej głosów w zakładach karnych niż Karol Nawrocki. Skąd tak wysoki wynik kandydata KO?
Dr Paweł Moczydłowski: Prawo i Sprawiedliwość od zawsze demonstrowało surowość wobec sprawców przestępstw. Nieustannie nawoływało do podnoszenia kar i zaostrzenia warunków odbywania kary pozbawienia wolności. Karę traktowano jako zemstę, szczególnie w tym ostatnim okresie ośmiu lat „ziobryzmu”.
W tym czasie praktycznie zlikwidowano warunkowe przedterminowe zwolnienie, co sprawiło, że siedzenie w kryminale zaczęło być pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Więźniowie przestali się starać, bo nie mieli szans, aby zapracować na to, by móc wcześniej połączyć się z rodziną.
Ludzie siedzą latami bez szans na wyjście i tkwią w absolutnej bezczynności. Za rządów PiS-u oficjalnie podawano, że zatrudnienie wśród więźniów wynosi 90 proc. Ale tak naprawdę sięgało jedynie 40 proc. i to jeszcze wliczając w ten odsetek tzw. chwilówki, czyli osadzony raz w miesiącu wychodził gdzieś popracować, a do statystyk dawano, że przepracował cały miesiąc.
A praca – obok edukacji, uprawiania sportu, czytania książek czy oglądania telewizji – jest jednym z elementów resocjalizacji, bo daje kontakt ze społeczeństwem. I powinniśmy ten kontakt więźniom zapewnić, bo inaczej ci ludzie, wychodząc po paru latach na wolność, będą jak pingwiny spacerujące w centrum Warszawy, dziwiące się jak świat teraz wygląda.
Tymczasem za rządów PiS mieliśmy wzrost populacji więziennej przy jednoczesnym spadku przestępczości w Polsce, a odbywanie kary pozbawienia wolności polegało wyłącznie na dokręcaniu śruby. I społeczność więzienna o tym wszystkim pamięta.
To dlatego Karol Nawrocki dostał dziesięciokrotnie mniej głosów niż Trzaskowski? Więźniowie nie chcą prezydenta popieranego przez PiS, który im przez lata dokręcał śrubę?
Często słyszę, że więzienia to są „sanatoria”, a już dawno nie ma w polskim więziennictwie warunków, które można byłoby tak określić. I w oczach osadzonych to, jak wygląda w tym momencie więziennictwo w Polsce, gubi swoją legitymację do działania.
Władza, nawet w więzieniu, musi mieć legitymację, żeby ludzie się jej poddali. Chodzi nie tylko o władzę w ujęciu prawnym, ale też psychologicznym, społecznym. Nie znam drugiej instytucji, w której bezpieczeństwo tak bardzo zależałoby od kondycji moralnej jej pracowników.
Jeśli więzień w zakładzie karnym kogoś uderzy albo coś ukradnie i zostanie za to ukarany, ale w sposób sprawiedliwy i przez kogoś, kto sam jest w porządku, to on to rozumie. Gorzej, jeśli jest karany z opóźnieniem albo dostaje mu się za coś, czego w ogóle nie zrobił. A to się w ziobrowskim systemie zdarzało. Funkcjonariusze służby więziennej stosowali na więźniach represje i uchodziło im to na sucho.
Przez 8 lat rządów PiS więźniowie widzieli to systemowe zakłamanie i demoralizację. Władza wykorzystywała to, że więzienia są ukryte przed opinią publiczną i ciężko zweryfikować, jak tam naprawdę jest.
I PiS opowiadał, że dzięki nim w więzieniach jest dyscyplina i porządek. Ale działo się coś dokładnie odwrotnego – za ich rządów wzrosła więzienna agresja, rosła liczba bójek i pobić, pogarszało się bezpieczeństwo osadzonych.
Czyli więźniowie nie chcieli głosować na Nawrockiego, bo reprezentuje PiS. A co z jego przeszłością? Czy to, że Nawrocki miał najprawdopodobniej kontakt ze światem przestępczym, nie sprawia, że jest w jakiś sposób bliższy osadzonym niż „Bążur”, urodzony w inteligenckiej, warszawskiej rodzinie Rafał Trzaskowski?
Więźniowie nie chcą, żeby rządzili nimi tacy jak oni. Świat przestępczy rozumie solidarność tylko w sensie negatywnym. Czyli ja mam haka na pana, pan na mnie, w związku z tym mogę przy panu gwałcić, bić, kraść, bo mnie pan nie wyda. Ale ten model relacji gwarantuje solidarność tylko wtedy, kiedy razem popełnia się przestępstwa.
Teraz proszę sobie wyobrazić, że pan siedzi w więzieniu i widzi, że ten niby „swój człowiek”, który nie odpowiedział za swoje przewinienia, teraz idzie do władzy i to jeszcze z nadania tych, którzy w przeszłości reprezentowali trzymanie za mordę, podnoszenie kar i przemoc wobec więźniów. Głosowałby pan na takiego?
Pewnie nie. Ale z drugiej strony, dlaczego miałbym głosować na człowieka, który reprezentuje kolejny obóz władzy? Akurat więźniowie chyba po żadnej władzy nie mogą spodziewać się niczego dobrego.
Ale też przestępcy to nie są rewolucjoniści, którzy chcą wywrócić system do góry nogami, wyrzucić z funkcji dobrych ludzi i umieścić na ich miejsce bandziorów. Za cwani są na to.
Oni chcą się na swojej przestępczej działalności dorobić, żeby potem spokojnie żyć sobie w państwie, w którym prezydent jest porządny, funkcjonuje prawo i przestrzega się zasad. Chcą się dobrze ustawić, aby korzystać z tych przywilejów dobrego społeczeństwa.
Na tym też polega paradoks, że przestępcy najpierw korzystają na łamaniu prawa, a jak już zostaną złapani, to chcą mieć korzyść z jego przestrzegania. Nikt nie zna tak dobrze prawa karnego wykonawczego, jak osadzeni.
Bo jak tylko się panu dzieje w więzieniu jakaś krzywda, to co pan robi? Pisze pan skargi, żeby poprawić swoją sytuację. I chce pan, żeby ta skarga trafiła do człowieka prawego, a nie do przestępcy. Więc pisze pan skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich, a nie do szefa gangu pruszkowskiego. Bo Pruszków panu sprawy nie załatwi, a RPO może.
Dlatego więźniom nie opłaca się, żeby u władzy byli tacy ludzie jak oni, którzy nie przestrzegają prawa. To jest prosta kalkulacja – kto jest prawy, czyli potraktuje sprawiedliwie, a kto sam jest przestępcą, od którego ani na sprawiedliwość, ani na miłosierdzie liczyć nie można. Przestępcy, choć prawo łamią, oczekują sprawiedliwości.
Wybory
Jarosław Kaczyński
Rafał Trzaskowski
służba więzienna
więzienia
więzienie
więziennictwo
wybory 2025
wybory prezydenckie
Wybory prezydenckie 2025
W OKO.press od 2022 roku. Pisze o prawach człowieka, przekłada zawiłości prawne na ludzki język, tropi przypadki dyskryminacji i niesprawiedliwości społecznej. Wcześniej pracował w Gazecie Wyborczej, a także w organizacjach pozarządowych (Polska Akcja Humanitarna, Krytyka Polityczna), gdzie zajmował się fundraisingiem i komunikacją. Z wykształcenia politolog po UAM, prawnik i dziennikarz (oba Uniwersytet Warszawski). W ramach stypendium studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Aktualnie uczeń Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy w klasie perkusji.
W OKO.press od 2022 roku. Pisze o prawach człowieka, przekłada zawiłości prawne na ludzki język, tropi przypadki dyskryminacji i niesprawiedliwości społecznej. Wcześniej pracował w Gazecie Wyborczej, a także w organizacjach pozarządowych (Polska Akcja Humanitarna, Krytyka Polityczna), gdzie zajmował się fundraisingiem i komunikacją. Z wykształcenia politolog po UAM, prawnik i dziennikarz (oba Uniwersytet Warszawski). W ramach stypendium studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Aktualnie uczeń Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy w klasie perkusji.
Komentarze