0:000:00

0:00

Film "Nieplanowane" jest pokazywany w ponad 170 kinach, w tym należących do sieci: Helios Polska, Multikino Polska, Cinema3D, Cinema City Poland. Partnerami filmu są Polska Federacja Ruchów Obrony Życia i Rodziny lobbująca za całkowitym zakazem aborcji oraz Citizen.Go, antyaborcyjny ruch powiązany z rosyjskimi oligarchami i amerykańską alt-prawicą. Patronami są Episkopat Polski, media publiczne i katolickie. Film ma szeroką promocję w przestrzeni publicznej (billboardy, spoty w transporcie publicznym), mediach społecznościowych (reklamy na You Tube, Facebooku) i w kościołach (ogłoszenia parafialne).

„Nieplanowane", pod patronatem Episkopatu, otrzymało nagrodę Prezydenta RP w kategorii „Film, który zmienia życie”. Kłamstwa i niezgodny z wiedzą medyczną obraz aborcji przedstawiony w filmie ma na celu doprowadzenie do całkowitego zakazu aborcji. Czyli: osoby w ciąży nie będą mogły decydować o swoim życiu i zdrowiu, a aborcja stanie się tematem tabu.

Film jest kierowany głównie do młodych ludzi. Świadczą o tym materiały lekcyjne przygotowane przez dystrybutora (a więc osobę niekompetentną, jeśli chodzi o opracowywanie treści nauczania). Scenariusz ćwiczeń po obejrzeniu filmu ma utrwalić antyaborcyjne kłamstwa i postraszyć konsekwencjami przerywania ciąży.

"Uczeń przekona się, że argumenty, którymi posługują się zwolennicy aborcji są fałszywe i wiele kobiet w trudnych sytuacjach im ulega. Uczeń zda sobie sprawę, że organizacje proaborcyjne uruchamiają „przemysł śmierci”, który przynosi duże korzyści finansowe" - to cele zajęć.

Sam dystrybutor na swojej stronie pisze: „W filmie jest kilka drastycznych scen". W USA „Nieplanowane” są dostępne tylko dla dorosłych, polski dystrybutor „oferuje" film dla osób powyżej 15. roku życia. Przypadek? Nie. Dystrybutor wykorzystał swoją pozycję, by zapewnić sobie zysk z wycieczek szkolnych. Dochodzą do nas sygnały z całej Polski, że organizowane są grupowe wyjścia na pokaz filmu. Reklamy na facebooku są targetowane już na osoby od 14. roku życia.

Dlaczego jest groźny, szczególnie dla młodzieży wysyłanej na film w ramach szkolnych wycieczek? Oto główne przekłamania antyaborcyjnej fantastyki.

Mityczna historia Abby

Film „Nieplanowane” jest reklamowany jako „oparty na faktach”. Ma bazować na historii Abby Johnson, dyrektorki jednej z klinik Planned Parenthood (PP; ang. Planowane Rodzicielstwo), amerykańskiego NGO-sa zajmującego się zdrowiem reprodukcyjnym. W filmie Abby relacjonuje 8-letnią pracę dla PP, którą – mimo sprzeciwu rodziny i męża- wypełniała z przekonaniem i pasją.

Pewnego dnia zostaje wezwana, by asystować przy aborcji wykonywanej metodą próżniową. Na ekranie USG widzi 13-tygodniowy płód przypominający noworodka, który ma świadomie uciekać przed kaniulą. Ten widok zmienia jej poglądy o 180 stopni.

Abby od razu udaje się do pobliskiej organizacji antyaborcyjnej Coalition for Life (ang. Koalicja za Życiem), gdzie pracownicy przyjmują ją z otwartymi ramionami, oferując pracę i pomoc prawną. Johnson zostaje bohaterką ruchu anti-choice, przekonuje kobiety do kontynuowania ciąży, a personel klinik zachęca do odejścia z Planned Parenthood. Jej konwersja ma być zadośćuczynieniem za własne dwie aborcje oraz te, w których „współuczestniczyła” jako konsultantka PP.

Jest jednak inna wersja wydarzeń, którą przedstawia Texas Observer. Motywy odejścia z organizacji miały być inne. Johnson przez lata była zaangażowaną działaczką pro-choice, krytykowała przeciwników za dręczenie klientek i personelu kliniki. Jak zeznaje wieloletnia przyjaciółka z PP Laura Kaminczak, Abby bardzo podobało się użycie USG przy metodzie próżniowej (zwykle się nie stosuje diagnostyki obrazowej), uważała, że to lepsze rozwiązanie dla pacjentek.

A ten rzekomy moment zwrotny z 13-tygodniowym płodem? Abby utrzymuje, że zabieg wykonano u czarnoskórej pacjentki. W dniu kiedy ta aborcja miała się odbyć, w klinice była jedna kobiety o pochodzeniu afroamerykańskim – w 6. tygodniu ciąży.

Jak pokazuje śledztwo dziennikarskie Texas Observer, Abby była sfrustrowana nadmiarem pracy i problemami finansowymi. Czarę goryczy przychyliła reprymenda za wymienianie z przyjaciółką z innej kliniki niestosownych maili służbowych na tematy innych pracownic PP. Gdy sprawa wyszła na jaw, Abby czuła się wyobcowana w zespole, niedoceniana, a prywatnie na skraju bankructwa. Na ratunek przyszła Coalition for Life z propozycją intratnych zarobków za publiczne szkalowanie Planned Parenthood i aborcji.

Byłe współpracownice Abby zeznały, że sugerowała im dobrze płatną pracę w Coalition for Life w zamian za tłumaczenie swojego odejścia „konfliktem moralnym”. zgodnie z tą wersją historia Abby Johnson, obecnie antyaborcyjnej celebrytki, to historia oportunizmu, a nie magicznej przemiany duchowej. Dowody na to można znaleźć na jej prywatnym Facebooku:

Screenshot ze strony https://www.harpersbazaar.com/culture/politics/a27131471/unplanned-abortion-movie-documentary-explained/
Screenshot ze strony: https://fakenews.pl/spoleczenstwo/nieplanowane-abby-johnson-i-kontrowersje

Twórcy filmu wykorzystali starą, dobrze znaną i lubianą narrację – historia Abby ma nawiązywać do losów chrześcijańskich konwertytów od św. Pawła do św. Augustyna. Życie w grzechu, moment objawienia i nawrócenie. To mocny archetyp, który od wieków porusza ludzi oraz uwiarygadnia film.

Kłamstwa o aborcji

„Nieplanowane” są odświeżoną wersją skompromitowanego „Niemego krzyku”. Choć efekty specjalne są lepszej jakości, to obraz nadal odtwarza stare strategie. Filmowe płody przypominają i zachowują się jak noworodki, by przekaz „Nieplanowanych” pobudzał emocje i kształtował antyaborcyjne postawy.

Scena aborcji, która w filmie wywołuje przemianę w Abby, jest zmyślona. Płód w 13. tygodniu ma 7 cm długości i nie wygląda jak mały człowiek. Nie jest w stanie wykonywać świadomych ruchów (jak uciekanie przed kaniulą), nie czuje bólu.

Potwierdza to w wielu wywiadach ginekolożka wykonująca aborcje, dr Jennifer Villavicencio z American College of Obstetricians and Gynecologists. Świadomość pojawia się między 24. a 28. tygodniem ciąży. Prawdziwości sceny bronili scenarzyści i reżyserzy filmu, powołując się na… relację Abby.

Tak ma wyglądać 13-tygodniowy płód według twórców filmu „Nieplanowane”:

Tak naprawdę wygląda płód w 13. tygodniu, całe nagranie z badania USG można obejrzeć tutaj:

Podobne manipulacje w „Niemym krzyku” już w 1985 roku obaliło American College of Obstetrics and Gynecology:

  • „Uważamy za pozbawione podstaw naukowych twierdzenie, jakoby płód odczuwał ból w początkowym okresie ciąży. W tym stadium ciąży [12 tydzień] mózg i system nerwowy są jeszcze na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Większość komórek mózgowych jeszcze się nie rozwinęła. Bez kory mózgowej nie można otrzymywać ani odczuwać bodźców bólowych. Ponadto eksperci stwierdzili, że nawet wcześniaki urodzone po 24-25 tygodniach ciąży o wiele słabiej reagują na ból niż donoszone noworodki”.
  • „W tym stadium ciąży [12 tydzień] każdy ruch płodu jest refleksem ruchowym, nie zaś świadomym ruchem. Aby istniała świadomość, musi istnieć kora mózgowa oraz mielina rdzenia kręgowego, których w tym wypadku nie ma.”
  • „12-tygodniowego płodu nie można w żadnym razie porównywać do ukształtowanego w pełni człowieka. W tym stadium istnieją jedynie zawiązki organów. Płód nie może żyć poza organizmem matki; jest niezdolny do świadomego myślenia”.
  • „Poważne problemy psychologiczne związane z przerwaniem ciąży występują rzadko. Większość kobiet mówi o doznaniu ulgi, chociaż niektóre miewają przejściowe depresje. Poważne zaburzenia psychologiczne zdarzają się częściej po porodzie niż po przerwaniu ciąży”.

Te podstawowe fakty się nie zmieniły. Aborcja, co potwierdzają statystyki i wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia, jest bardzo bezpiecznym zabiegiem medycznym. Tabletki poronne znajdują się na liście leków podstawowych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która obejmuje najbardziej skuteczne, bezpieczne i ważne substancje w systemie ochrony zdrowia.

Wytyczne WHO z 2015 roku określają, że możliwe jest samodzielnie przeprowadzanie aborcji farmakologicznej w 1. trymestrze i sprawdzenie jej skuteczności na własną rękę, bez nadzoru lekarskiego, przy dostępie do odpowiednich informacji oraz opieki zdrowotnej w razie potrzeby.

W 2019 roku WHO zniósł wymóg „ścisłego nadzoru lekarskiego” na podstawie dowodów medycznych, które potwierdzają bezpieczeństwo stosowania środków aborcji farmakologicznej.

Zaledwie 2 proc. kobiet doświadcza komplikacji wymagających hospitalizacji. Prawdopodobieństwo zgonu po porodzie jest 14 razy wyższe niż po aborcji.

Ból brzucha, wymioty i krwawienie, silniejsze niż przy miesiączce, są normalnymi objawami aborcji. Większość kobiet, przywykłych do menstruacji i związanych z nią dolegliwości, bardzo dobrze znosi aborcję, co potwierdza praktyka i historie kobiet z tym doświadczeniem. W „Nieplanowanych” Abby po przyjęciu tabletek poronnych ma potężny krwotok i dochodzi do stanu niemal agonalnego. To najlepiej ilustruje, że celem filmu nie jest odwzorowanie procesu aborcji, a straszenie nią.

Film pokazuje także aborcję w 24. tygodniu ciąży tak, jak gdyby było to powszechne zjawisko i wynikało z pochopnych i nagłych decyzji kobiet. Aborcje po 20. tygodniu są efektem tragicznej diagnozy o ciężkich i nieodwracalnych wad. Najlepiej pokazują to historie osób, które zdecydowały się przerwać ciążę ze względów medycznych (oszczędzenie cierpienia dziecku po narodzinach, dziecka, którego czekała śmierć lub egzystencja w niewyobrażalnym bólu).

W Stanach Zjednoczonych stanowią zaledwie 1 proc. wszystkich zabiegów przerwania ciąży.

Przeczytaj także:

Syndrom postaborcyjny

W filmie pojawia się też zjawisko syndromu postaborcyjnego.

W 2006 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (APA) zrobiło przegląd wszystkich badań od 1989 roku na temat skutków aborcji. Raport, który stanowi oficjalne stanowisko psychiatrii, podkreśla, że przerwanie niechcianej ciąży nie ma negatywnego wpływu na zdrowie psychiczne. Złe samopoczucie może wynikać z takich czynników jak brak wsparcia, stygmatyzacja aborcji, wcześniejsze problemy ze zdrowiem psychicznym. Syndrom postaborcyjny nie występuje w ani podręczniku klasyfikacji zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (DSM IV) ani w oficjalnych klasyfikacjach (ICD-10).

Jedno z badań na Uniwersytecie Kalifornijskim dowiodło, że 95 proc. osób nie żałuje decyzji o aborcji. Środowiska antyaborcyjne stojące za filmem i promujące go chcą nam wmówić, że aborcja jest złem i trzeba się po niej mieć poczucie winy. Film, poza tym, że stosuje manipulacje i wykorzystuje emocje do kształtowania poglądów antyaborcyjnych, stygmatyzuje osoby, które przerwały ciążę, wywołuje ich cierpienie.

Choć kobiety odczuwają różne emocje po aborcji, to na samopoczucie wpływa wiele czynników: społecznych, zdrowotnych (np. wahania hormonów przy ciąży), kulturowych, religijnych etc.

Stygmatyzacja osób przerywających ciążę

Kolejnym problematycznym aspektem jest charakterystyka kobiet przerywających ciążę. Twórcy obrazu przedstawiają je jako osoby młode, niedojrzałe, niepewne swojej decyzji, które pracownice kliniki przekonują do zabiegu. Napiętnowują je jako podejmujące „nieodpowiedzialnie” – wbrew religijnemu paradygmatowi - aktywność seksualną. Dla pozorów różnorodności, pokazują jedną klientkę kliniki, która jest bardzo pewna swojej decyzji o przerwaniu ciąży. Jednocześnie lekceważy ona płacz i błagania swojej rodziny o kontynuowanie ciąży, co dogłębnie porusza filmową Abby.

W świecie „Nieplanowanych” aborcji dokonują kobiety albo bezduszne albo naiwne i głupie, wykorzystane przez mężczyzn. Takie, które skorzystały z pomocy środowisk antyaborcyjnych, bo zostały zmanipulowane przez pracownice klinik. To tak, jakby kobiet same nie były w stanie tej decyzji podjąć - jakby nie miały prawa do samodzielnego decydowania o tym, czy są gotowe psychicznie, emocjonalnie i finansowo na ogromną odpowiedzialność, jaką jest urodzenie i wychowanie dziecka.

Tymczasem według statystyk przerywa się co czwartą ciąże. Taką decyzję podejmują nasze matki, siostry, przyjaciółki, znajome i sąsiadki. 60 proc. kobiet, które przerywają ciążę już ma dzieci. 50 proc. żyje poniżej federalnej granicy ubóstwa. Stygmatyzowanie ich jest okrutną próbą zakłamania rzeczywistości przez twórców „Nieplanowanych”.

Czarno-biały świat

W „Nieplanowanych” charakter postaci zależy od poglądu na aborcję. Poza jednym seksistowskim "krzykaczem" demonstrującym przed bramą kliniki, osoby ze środowisk antyaborcyjnych są miłe, spokojne, wyrozumiałe i miłosierne. Tacy są rodzice i drugi mąż Abby, tacy są wolontariuszki/-sze Coalition for Life, którzy załatwiają Abby pracę i pomoc prawną po odejściu z PP.

Co innego pracownice Planned Parenthood, uznające aborcję za kwestię ich praw i wyboru. One chcą chciwymi, próżnymi, niewrażliwymi karierowiczkami lub bezrefleksyjnymi trybikami w machinie PP. Odrzucają wypełnianie tradycyjnej roli czy – mówiąc językiem konserwatystów – lekceważą kobiecą powinność. Są obojętne na ból pacjentek, po zabiegu sadzają je – nieprzytomne i krwawiące - na plastikowych krzesłach.

Twórcy filmu chcą nam wmówić, że osoby akceptujące aborcję muszą być pozbawione wszelkich ludzkich odruchów. Abby przedstawia się jako złą matkę, gdyż chce wrócić do pracy po ośmiu tygodniach od porodu. Żyje w luksusie, co widać po jej domu, samochodzie i biżuterii. Jednak szczęścia doznaje dopiero wtedy, gdy odejdzie z PP i odda się rzecznictwu antyaborcyjnemu.

Pod koniec filmu dochodzi do batalii sądowej. Abby Johnson ma zakaz zbliżania się do kliniki PP, gdyż ta zdobyła dowody na wynoszenie przez nią poufnych informacji np. danych lekarzy. W filmie Abby jest oczywiście niewinna. Widzimy stereotypowo wściekłe feministki w korporacyjnych uniformach, a mąż Abby, jak na mężczyznę w patriarchalnym paradygmacie przystało, zamierza uderzyć byłą szefową Abby. Wychodzi na to, że przemoc wobec „złych kobiet” to nie przemoc, podobnie jak przemoc wobec „złych” lekarzy wykonujących aborcje.

I tu pojawia się kolejny problem. Amerykańskie środowiska antyaborcyjne mają długą tradycję terroryzmu i przemocy.

W filmie na romantycznej kolacji z mężem Abby dowiaduje się o zastrzeleniu lekarza, który wykonywał aborcję, dr George’a Tillera. Johnson zdaje się szokować jedynie dobór miejsca przestępstwa – kościół. Boi się o siebie i swój zespół, ale próżno szukać w filmie jakiegokolwiek potępienia przemocy jako strategii osób nieakceptujących aborcji.

Poza przemocą twórcy zachęcają do pikietowania pod klinikami, gdyż rzekomo 75 proc. kobiet rezygnuje z zamiaru przerwania ciąży na widok modlących się ludzi. Nie ma żadnym dowodów na potwierdzenie tej tezy, takiej tendencji zaprzecza także dr Villavicencio. Nękanie pacjentek, nierzadko obrażanie ich, jest jedynym pewnym skutkiem antyaborcyjnego lobbyingu pod klinikami/szpitali. Widok krwawych banerów jest także traumatyzujący dla osób dotkniętych poronieniem.

Przemoc i zakłócanie porządku przeciwko klinikom i lekarzom świadczącym zabiegi aborcji w Stanach Zjednoczonych, Statystyki National Abortion Federation

To straszne Planned Parenthood (i Soros)

Planned Parenthood to organizacja pozarządowa, która od 102 lat świadczy różnorodne usługi z zakresu zdrowia reprodukcyjnego i edukacji seksualnej. To organizacja non-profit zwolniona z opodatkowania na mocy §501(c)(3) federalnego kodeksu podatkowego, który przysługuje podmiotom działającym w celach edukacyjnych, naukowych, religijnych, dla bezpieczeństwa i pożytku publicznego.

W 2017 roku niemal 2,5 miliona osób uzyskało w jej klinikach 9,7 miliona świadczeń: poradnictwo o planowaniu rodziny, antykoncepcja, diagnostyka i leczenie infekcji przenoszonych drogą płciową czy badania przesiewowe w kierunku raka.

Tymczasem w filmie Planned Parenthood jest pokazana jako globalna korporacja okłamująca pacjentki, by zbijać kokosy na aborcji. By zwiększyć zysk, filmowa szefowa każe podwładnym wypełniać podwojone targety, oferować metodę farmakologiczną zamiast chirurgicznej z powodu lepszej marży. W filmie cena aborcji zależą od wielkości płodu, a pracownice stosują manipulacyjne strategie, by przekonać do niej pacjentki – obiecują rabaty albo straszą, że zwłoka spowoduje wyższe ceny lub późniejszy termin.

Oto kilka dowodów podważających wizerunek PP jako korporacji nastawionej na zysk z aborcji:

  • Po pierwsze, aborcje stanowią zaledwie 3,4 proc. realizowanych przez PP świadczeń, więc przedstawianie jej jako główny cel zarobkowy mija się z prawdą.
  • Po drugie, Planned Parenthood nie zarabia na usługach z zakresu planowania rodziny, bo ma status non-profit – wszystkie środki finansowe muszą być przeznaczane na cele statutowe. Wedle najnowszego sprawozdania rocznego budżet PP pochodził głównie z prywatnych darowizn i spadków oraz rządowego programu ubezpieczeń społecznych Medicaid.
  • Po trzecie, aborcja nie jest finansowana ze środków federalnych.

PP otrzymywało rządowe finansowanie od 1970 roku z federalnego programu planowania rodzin Title X. Organizacja udziela świadczeń w ramach ubezpieczenia Medicaid, a osobom mniej zamożnym z programu Title X. Osobom, które nie kwalifikują się na żadne z tych źródeł, PP udziela świadczeń w obniżonych cenach w zależności od wysokości dochodów.

Ze względów politycznych aborcja nie jest refundowana przez Medicaid (poza pewnymi wyjątkami) w większości stanów, więc ponad połowa osób potrzebujących aborcji jest zdana na sektor prywatny i musi ponieść koszt kilkuset dolarów samodzielnie, w ramach prywatnego ubezpieczenia lub korzystając z funduszy aborcyjnych.

Aborcja w 1. trymestrze kosztuje około 500 USD, a w 20. tygodniu (po odkryciu ciężkich i nieodwracalnych wad płodu) ponad tysiąc USD. Prywatyzacja usług opóźnia lub uniemożliwia dostęp do niezbędnej opieki zdrowotnej.

Jak tłumaczy Johnson w wywiadzie udzielonym przed odejściem, Planned Parenthood dzieli się na różne konsorcja, a usługi aborcyjne są finansowe z prywatnych darowizn: „Przed dwoma laty otrzymaliśmy anonimową darowiznę od fundacji w wysokości 30 milionów dolarów, by pomagać kobietom uzyskać dostęp do aborcji w sytuacji, gdy koszt zabiegu jest dla nich zaporowy”.

Kliniki PP to zatem nie biznes, tylko źródło pomocy w sytuacji, gdy państwo wycofało się ze swoich obowiązków w obszarze ochrony zdrowia. I, co warto podkreślić, aborcje są jednym z wielu świadczeń PP, zajmują niewielką część jej aktywności.

Kolejnym zarzutem wobec Planned Parenthood jest przedkładanie interesów własnych nad zdrowie pacjentek. Przykładowo, u znajomej Abby dochodzi podczas aborcji do przebicia macicy. Pacjentka wykrwawia się, ale szefowa kliniki z obawy o straty wizerunkowe PP zakazuje wezwania karetki i zmusza Johnson do okłamania ojca pacjentki. Perforacja jest bardzo rzadkim powikłaniem (<1%), a żadna placówka nie pozwoliłaby sobie na zatajenie takiego wypadku, chociażby bojąc się nieuchronnego w tej sytuacji pozwu i przegranej.

Filmowa Abby żali się, że w pracy musiała namawiać kobiety do aborcji, że nie mogła proponować im alternatyw. Tymczasem, jak prostuje rzeczniczka PP w Teksasie, Rochelle Tafolla, pracownice kierują pacjentki do agencji adopcyjnych lub opieki perinatologicznej i rozmawiają o różnych rozwiązaniach problemu niechcianych czy rozwijających się nieprawidłowo ciąż.

Demonizacji ruchu pro-choice dopełnia jedna z końcowych scen, gdy była szefowa Abby grozi jej, że zadarła z „najpotężniejszą organizacją na planecie”, za którą stoi Soros, Gates i Buffet. Antyliberalna krucjata bez ataku na Sorosa byłaby wybrakowana.

Zagraniczne recenzje filmu, które warto przeczytać:

Liliana Religakoordynatorka ds. komunikacji i projektów w Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, specjalizuje się w prawach reprodukcyjnych i pacjenckich, monitoruje działalność organizacji anti-choice; absolwentka Gender Mainstreaming w Polskiej Akademii Nauk; współorganizatorka akcji przeciwko przemocy seksualnej.

Udostępnij:

Liliana Religa

Koordynatorka ds. komunikacji i projektów w Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, specjalizuje się w prawach reprodukcyjnych i pacjenckich, monitoruje działalność organizacji anti-choice; absolwentka Gender Mainstreaming w Polskiej Akademii Nauk; współorganzatorka akcji przeciwko przemocy seksualnej.

Komentarze