"We wszystkich pytaniach Trybunał podtrzymał dotychczasową linię orzeczniczą. Nie widzę tutaj nowych elementów, które są decydujące dla jednej lub drugiej strony" - mówi OKO.press prof. Maciej Taborowski z biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Jest jeden wyjątek
Na ten wyrok z niecierpliwością czekali i frankowicze i banki. Przełomu jednak nie ma. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przede wszystkim potwierdził dotychczasowe orzecznictwo krajowe. Nie odpowiedział bezpośrednio na wszystkie palące kwestie.
Sprawa, w której orzekł dziś TSUE, dotyczy pięciu pytań prejudycjalnych, wystosowanych przez Sąd Okręgowy w Gdańsku. Chodzi o sprawę kredytu hipotecznego na ponad 500 tys. złotych z 2008 roku. Kredyt był indeksowany do franka szwajcarskiego i powiększony o marżę banku. A sposób ustalenia marży nie był ustalony. Bank i kredytobiorcy w 2011 roku aneksowali umowę - dopuszczono spłatę w złotówkach i ustalono sposób ustalenia marży. Mimo tego kredytobiorcy pozwali swój bank.
Wyrok jest istotny, bo na jego podstawie sądy mogą orzekać w sprawach wielu innych osób, które na tych samych zasadach pobrały kredyty we frankach szwajcarskich.
TSUE stwierdził, że:
Europejski trybunał nie rozstrzygnął takich kwestii jak:
Te wciąż pozostają w gestii krajowych sądów.
Wiceprezes Związku Banków Polskich powiedział, że wyrok ocenia pozytywnie: "TSUE przypomniał sens i właściwe rozumienie dyrektywy 93/13 w sprawie nieuczciwych warunków w umowach z konsumentami. Potwierdził prymat i pierwszeństwo dalszego obowiązywania umowy nad nieważnością i przywołała też kilka orzeczeń, które podnosiliśmy, a które były pomijane".
„Moim zdaniem w tym wyroku właściwie nie ma nowych kwestii" – komentuje wyrok dla OKO.press prof. Maciej Taborowski z biura Rzecznika Praw Obywatelskich, które na wniosek strony włączyło się do postępowania przed TSUE. "We wszystkich pytaniach Trybunał podtrzymał dotychczasową linię orzeczniczą. Nie widzę tutaj nowych elementów, które są decydujące dla jednej lub drugiej strony. Wiceprezes Związku Banków Polskich powiedział, że wyrok jest dla banków korzystny, bo potwierdził prymat utrzymania umowy nad nieważnością. Ale to nie jest nic nowego, to jest utrwalona linia orzecznicza: w pierwszej kolejności, po usunięciu klauzuli abuzywnej należy sprawdzić, czy ta umowa może dalej obowiązywać”.
Na początku października 2019 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wypowiedział się w sprawie Justyny i Kamila Dziubaków przeciwko bankowi Raiffeisen. Państwo Dziubakowie wzięli kredyt frankowy i walczyli z nieuczciwymi zapisami w umowie.
TSUE uznał, że;
Wciąż jednak decyzja należała do sądu. Jeżeli osoba, która wzięła kredyt we frankach szwajcarskich i uważa, że jej umowa była rażąco niekorzystna, musiała pozwać swój bank do sądu. Sądy dostały od europejskiego trybunału narzędzie do orzekania na korzyść takich klientów.
„Zakres wyroku był niestety ograniczony treścią pytań ze strony gdańskiego sądu" - komentuje dzisiejszy wyrok prof. Taborowski. "Jest natomiast jedna bardzo istotna rzecz, która dotyczy podziału klauzuli abuzywnej. W umowie klient miał ratę obliczaną według średniego kursu NBP i marżę banku, która była nieokreślona. W wyroku jest napisane wprost, w połączeniu z tym, co powiedział sąd krajowy, że - wbrew temu, co chciały banki - klauzuli podzielić się nie da.
TSUE orzekł, że wyciąć fragment tej klauzuli można tylko wtedy, jeżeli byłyby to dwa odrębne zobowiązania czy postanowienia umowne. A to jest jedno postanowienie i w związku z tym tego się podzielić nie da. I to jest rozwiązanie dla banku niekorzystne. Klauzuli nie można zmienić, gdy zmienia to jej istotę.
A sąd krajowy, czyli ten, który zapytał, wychodzi z założenia, że gdyby wyciąć tylko marżę banku, to zmienia to istotę klauzuli. TSUE potwierdza, że tak robić nie wolno. Taka klauzula powinna zostać w całości usunięta. I podejrzewam, że taka umowa się nie utrzyma i będzie trzeba ją anulować, ale o tym będzie decydować sąd krajowy".
Podobne pytania otrzymał też Sąd Najwyższy i chociaż spodziewano się odpowiedzi w marcu, to wciąż jej nie ma. Stąd tym bardziej frankowicze czekali na dzisiejszy wyrok TSUE.
W oświadczeniu sprzed wyroku na stronie RPO możemy przeczytać, że RPO za najważniejszą kwestię uznaje sprawę pytania o możliwości uwzględnienia roszczeń banków za korzystanie przez konsumenta z kapitału, po stwierdzeniu przez sąd upadku umowy. Bo teraz sąd może uznać, że jeżeli w umowie były zapisy abuzywne – czyli wprowadzające klienta w błąd i żerujące na jego niewiedzy – to sąd umowę może uznać za nieważną. Ale co wówczas z kapitałem, z którego klient korzystał? TSUE w tej kwestii się nie wypowiedział, bo nie było to treścią żadnego z pięciu pytań prejudycjalnych.
Pełną treść pytań gdańskiego sądu można przeczytać tutaj.
W kwietniu o podejściu banków na naszych łamach prof. Ewa Łętowska pisała:
„Zatajono przed klientelą to, co było oczywiste dla banków: że kurs PLN/CHF musi się zmienić w czasie długoterminowej umowy kredytowej. Abuzywnością było wykreowanie iluzji: że chodzi o umowę bezpieczną, w stabilnym, niskooprocentowanym franku szwajcarskim.
Iluzja nie stworzyła się sama: wytworzyły ją banki, a był to element długofalowej strategii biznesowej. Abuzywne zatem były te wszelkie klauzule umowy, które – pojedynczo lub tworząc wspólny mechanizm – służyły kamuflażowi tego, co kryło się za ową iluzją”.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze