Francja zamyka granice, przekłada wybory i liczy kolejne przypadki zakażeń koronawirusem. Od wtorkowego południa przez kolejne dwa tygodnie Francuzki i Francuzi mają pozostawać w domach. Wychodzenie dozwolone będzie tylko w ściśle określonych przypadkach
"Jesteśmy na wojnie" - powiedział w telewizyjnym orędziu w poniedziałkowy (16 marca 2020) wieczór prezydent Francji Emmanuel Macron.
Od wtorku 17 marca od godziny 12:00 we Francji przez kolejne dwa tygodnie - z możliwością wydłużenia - obowiązuje oficjalny zakaz przemieszczania się. Francuzi i Francuzki powinni pozostać w domach poza sytuacjami wyższej konieczności.
"Na terytorium Francji dozwolone będą tylko najbardziej newralgiczne wyjścia - do lekarzy, do pracy, gdy praca zdalna nie jest możliwa, oraz by zażyć nieco aktywności fizycznej, pod warunkiem, że nie będzie do okazja do spotkania ze znajomymi bądź rodziną" - tłumaczył Macron.
"Zostańcie w domach!" - zaapelował na konferencji prasowej po orędziu minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner. Zapowiedział, że ulice będą patrolowane przez policję i żandarmów. Francuski rząd zamierza zmobilizować ponad 100 tys. funkcjonariuszy.
Złapani na przemieszczaniu się obywatele będą musieli wyjaśnić, dlaczego znaleźli się poza domem. Na stronie ministerstwa przygotowano specjalną formatkę honorowej deklaracji. Należy podać w niej swoje dane i adres zamieszkania oraz wybrać jeden z powodów wyjścia z domu:
Grzywna za nieusprawiedliwiony spacer: 135 euro.
We Francji koronawirusem zakaziły się jak dotąd (stan na 17 marca 2020, godz. 19.36) 7730 osoby. W przeliczeniu na milion mieszkańców daje to 118 osób - mniej niż np. w Norwegii, Hiszpanii czy Szwajcarii. Już wcześniej w kraju nad Sekwaną zabroniono zgromadzeń powyżej 100 osób i apelowano o zachowanie "społecznego dystansu".
Jeszcze 15 marca rząd podał listę placówek, które mogą pozostać otwarte w czasie obowiązywania nowych zasad izolacji.
Są to m.in. warsztaty samochodowe i sklepy z częściami do pojazdów, supermarkety i sklepy z żywnością, stacje benzynowe, salony prasowe, sklepy z materiałami budowlanymi, sprzętem elektronicznym, artykułami dla zwierząt, apteki, bazary, hotele, wypożyczalnie różnego rodzaju sprzętów, agencje pośrednictwa pracy, usługi naprawcze, pralnie, usługi pogrzebowe.
Francja chce także pomóc tym przedsiębiorstwom, które ucierpią na walce z wirusem. Prezydent Macron zapowiedział w poniedziałek utworzenie funduszu solidarnościowego w wysokości 300 mld euro.
Minister gospodarki Bruno Le Maire we wtorek 17 marca po południu tłumaczył, jakie kryteria firmy będą musiały spełnić, by skorzystać z pożyczek.
"Będą to zwłaszcza przedsiębiorstwa, które musiały się zamknąć - np. wszelkiego rodzaju restauracje, których jest ok. 160 tys., handel niezwiązany z żywnością - ok. 140 tys., firmy turystyczne - ok. 100 tys." - powiedział.
"Fundusz będzie także dostępny dla małych i bardzo małych przedsiębiorstw, które w porównaniu z marcem 2019 stracą w marcu 2020 ponad 70 proc. obrotu. Warunkiem będzie obracanie kwotą poniżej miliona euro. Celujemy w najmniejsze firmy" - dodał Le Maire.
Ponadto, jak obiecał prezydent Macron, firmy, które znajdą się w trudnej sytuacji nie będą musiały płacić podatków, składek na ubezpieczenia, rachunków za gaz i energię. Niższe mają być także czynsze za lokale dla firm w potrzebie.
Francja po długich wahaniach zamknęła także granice kraju. Jak podkreślają francuskie władze nie wpłynie to na pracę pracowników przygranicznych dysponujących zaświadczeniem o miejscu zamieszkania i pracy.
"Nie chodzi o to, by granice zostały w zupełności zablokowane, a o ograniczenie niepotrzebnych podróży" - tłumaczył minister spraw wewnętrznych Christophe Casanter.
Bez przeszkód ma funkcjonować transgraniczny przewóz towarów - zarówno wewnątrz Unii Europejskiej, jak i z krajami niebędącymi członkami wspólnoty. UE chce, by państwa członkowskie utworzyły tzw. zielone korytarze, pozwalające na ominięcie kontroli przez transport żywności i leków.
Od wtorkowego południa zamknięte są także zewnętrzne granice Unii Europejskiej. Komisja Europejska zaproponowała to rozwiązanie głowom państw członkowskich w poniedziałek wieczorem. Zakaz wjazdu na unijne terytorium ma obowiązywać przez 30 dni z możliwością wydłużenia.
Wpuszczani będą jedynie obywatele UE i państw stowarzyszonych Schengen (Szwajcarii, Liechtensteinu, Norwegii i Islandii) oraz ich małżonkowie, a także Brytyjczycy. Wyjątek mają stanowić także osoby posiadające w Unii status rezydenta, członkowie personelu medycznego czy pracownicy usług transportowych.
Nowe zasady zmusiły francuski rząd do przesunięcia drugiej tury wyborów gminnych, które we Francji organizowane są co sześć lat. Gminy to najmniejsza i najliczniejsza jednostka francuskiego samorządu terytorialnego - jest ich prawie 35 tys.
Pierwsza tura tegorocznego plebiscytu odbyła się w niedzielę 15 marca, w atmosferze rosnącego napięcia. Tuż przed dniem głosowania, w sobotę 14 marca wieczorem, Francja postanowiła zamknąć "wszystkie urzędy publiczne, które nie są niezbędne do funkcjonowania państwa".
Mimo to rządzący apelowali do obywateli o udział w wyborach. Zalecono jedynie, by w kolejkach do lokali stali co najmniej metr od siebie i przynieśli własne długopisy. Przeciwni byli medycy, którzy w liście otwartym bezskutecznie namawiali Macrona do przełożenia głosowania. Przewodniczący Komisji Medycznej Szpitali Paryskich Rémi Salomon radził rodakom na Twitterze: "Nie głosuj".
Francuzi posłuchali lekarzy. Do urn poszła w niedzielę mniej niż połowa uprawnionych obywateli. Poziom absencji wyniósł 54,5 proc., aż o 18 punktów procentowych więcej niż przed sześcioma laty.
W obliczu takiego rezultatu wielu polityków - m.in. Marine Le Pen, szefowa partii Zjednoczenie Narodowe (dawny Front Narodowy), i Yannick Jadot z Zielonych - apelowało o przesunięcie drugiej tury zaplanowanej na niedzielę 22 marca. Tak też się stało, bo dekret Macrona nie przewiduje zezwolenia na wyjście z domu w celu głosowania.
Nie wiadomo na razie, kiedy Francuzi znowu będą mogli pójść do urn. W OKO.press pisaliśmy, że przekładając drugą turę, a nie odwołując jej, Macron uniknął wprowadzenia we Francji stanu wyjątkowego. Tym samym utrzymał w mocy wyniki pierwszej tury, w której udało się wyłonić władze 30 tys. gmin.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze