0:000:00

0:00

[UWAGA! W pierwszej wersji tekstu błędnie pisaliśmy o równej mobilizacji województw "konserwatywnych" i "liberalnych". Korzystaliśmy z błędnych danych o frekwencji w Podkarpackim w 2015 roku...]

Zapowiada się rekordowa frekwencja! Na konferencji o godzinie 13:30 Państwowa Komisja Wyborcza podała frekwencję z godziny 12. Do tego czasu zagłosowało aż 18,14 proc. uprawnionych do głosowania.

W porównaniu z trzema wyborami ostatnich lat frekwencja 13 października przedstawia się tak:

Frekwencja o 12: 2015-2019
Frekwencja o 12: 2015-2019

Frekwencja jest zatem wyraźnie wyższa niż o godz. 12.00 w wyborach ostatnich lat:

  • 10 proc. wyższa niż w wyborach parlamentarnych w 2015, kiedy ostatecznie wyniosła 50,9 proc.;
  • 16 proc. wyższa niż w wyborach samorządowych w 2018, kiedy ostatecznie wyniosła 54,9 proc. (do sejmików);
  • 26 proc. wyższa niż w eurowyborach w 2019, kiedy ostatecznie wyniosła 45,7 proc.;

Przyjęliśmy założenie, że dynamika głosowania w kolejnych godzinach będzie w tych wyborach taka jak w poprzednich i szacowaliśmy ostateczną frekwencję wyborów parlamentarnych 2019. Oto te wyliczenia:

  • porównując z wyborami parlamentarnymi 2015 – 56,1 proc.
  • porównując z wyborami samorządowymi 2018 – 64 proc.
  • porównując z eurowyborami 2019 – można się spodziewać 57,6 proc.

Raczej zatem nie zanosi się na pobicie rekordu z roku 1989, gdy do urn wyborczych poszło 62,7 proc.

Uwaga! Porównania przez analogię mogą być mylące, bo z różnych względów intensywność głosowania w kolejnych porach dnia może rozkładać się inaczej w kolejnych wyborach. Ale trzy szacunki dają zbliżone wyniki w przedziale 56-64 proc. Prawie na pewno ostateczna frekwencja dzisiejszych wyborów zmieści się w tym przedziale.

Na razie wyższe wyniki na wschodzie, ale przyrosty na zachodzie

Jak o 12.00 frekwencja wygląda w miastach? Jak podała PKW,

Najwyższa jest w:

  • Białymstoku – 21,05 proc.
  • Warszawie – 20,73 proc.
  • Bydgoszczy – 20,63 proc.

Z kolei najmniej uprawnionych zagłosowało na razie w:

  • Gdańsku – 13,60 proc.
  • Gorzowie – 17,71 proc.
  • Wrocławiu – 18,33 proc.

Ważniejsze są województwa. Najwięcej:

  • w Małopolsce – 21,13 proc.
  • na Podkarpaciu – 20,26 proc.
  • na Podlasiu – 20,19 proc.

Najmniej w:

  • Opolskim – 15,26 proc.
  • Lubuskim – 15,59 proc.
  • Zachodniopomorskim – 16,49 proc.

To w Polsce znany fenomen – województwa na południowym-wschodzie i wschodzie, gdzie przewagę mają ludzie o poglądach konserwatywnych, notują wyższą frekwencję do południa niż województwa północno-zachodnie i zachodnie, gdzie dominują poglądy bardziej liberalne. Głosujemy zawsze w niedzielę, a wiele osób wierzących idzie do lokalu wyborczego zaraz po mszy. A odsetek praktykujących jest wyższy na wschodzie i południu Polski.

Polska konserwatywna w porównaniu z 2015 zmobilizowana bardziej o 7,4 proc., liberalna 12,8 proc.

Porównanie frekwencji o godz. 12.00 w najbardziej konserwatywnych i najbardziej liberalnych województwach w 2015 roku wyglądało tak:

Województwa, godz. 12
Województwa, godz. 12

Teraz różnice są takie:

Województwa, godz. 12: 2019
Województwa, godz. 12: 2019

Jak pisał w OKO.press Michał Danielewski, na podstawie danych o frekwencji można wróżyć, jaki będzie wynik wyborów oceniając, który elektorat jest bardziej zmobilizowany (zwłaszcza, gdy PKW poda dane z godz. 17.00). Na razie można powiedzieć, że trzy "województwa konserwatywne" w porównaniu z danymi z godz. 12.00 wyborów 2015 roku są zmobilizowane bardziej o:

  • podlaskie - 7,3 proc.
  • lubelskie - 8,0 proc.
  • podkarpackie - 7,0 proc.
  • ŚREDNIO o - 7,4 proc.

Trzy bardziej liberalne województwa zmobilizowały się bardziej o:

  • pomorskie o 5,4 proc.
  • zachodniopomorskie o 18,2 proc.
  • wielkopolskie o 15,3 proc.
  • ŚREDNIO o 12,8 proc.

Oczywiście trudno takie rachunki uznać za przesądzające o wyniku, zwłaszcza, że to dane dopiero z godz. 12.00. We wszystkich województwach mobilizują się zresztą wyborcy i jedni, i drudzy i nie sposób wykluczyć tego, że bardziej tradycyjni wyborcy częściej idą głosować nawet tam, gdzie dominuje wyborca bardziej liberalny (np. w mniejszych miejscowościach).

Ale wygląda na to, że poranek należy raczej do Polski "liberałów", choć to naturalna pora do głosowania Polski "konserwatywnej".

Przeczytaj także:

Mapa mobilizacji: zachód i północ górą

Tę samą zależność widać na mapie wzrostu frekwencji - znowu w porównaniu z 2015 rokiem. Wraz z posuwaniem się za zachód i północ kolor województw ciemnieje (wyjątkiem jest woj. gdańskie - tylko 6 proc. wzrostu), co oznacza większy przyrost, a jaśnieje w kierunku południowo-wschodnim.

Spodziewaliśmy się wysokiej frekwencji

Wszystkie badania, w których przed wyborami pytano o chęć udziału w wyborach, wskazywały, że frekwencja będzie wysoka. W październikowym badaniu CBOS udział w wyborach deklarowało aż 83 proc. osób. Zawsze przed wyborami więcej osób deklaruje, że do wyborów niż faktycznie udaje się do lokali wyborczych. Ale porównanie deklaracji dziś i w poprzednich wyborach również potwierdzało, że frekwencja będzie wysoka.

Na wzrost frekwencji wskazywały również dane, które podała PKW na konferencji prasowej w piątek 11 października.

„Przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi wydano ponad 155 tys. zaświadczeń o prawie do głosowania, czyli o około 10 tysięcy więcej niż przed czterema laty” – mówił Wiesław Kozielewicz, przewodniczący PKW. To wzrost o blisko 7 proc.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze