0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.plJakub Porzycki / Age...

We wtorek 6 grudnia gościem porannej politycznej rozmowy Radia ZET był Rafał Bochenek. Rzecznik PiS pytany był między innymi o to, jak wyglądają obecnie negocjacje rządu z Komisją Europejską w sprawie odblokowania pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy.

"Chciałbym zaprzeczyć niejasnościom, jakoby ktokolwiek ze Zjednoczonej Prawicy kontestował środki unijne i ich potrzebę inwestowania w naszym kraju. Nie słyszałem żadnego polityka Zjednoczonej Prawicy, który twierdziłby, że są nam niepotrzebne" – mówił Rafał Bochenek.

Prowadzący rozmowę Bogdan Rymanowski zwrócił politykowi uwagę, że robił to nawet członek rządu Zbigniew Ziobro. Bochenek stwierdził, że „jest tylko dyskusja na temat tego, na jakich warunkach należałoby się porozumieć z KE”.

Odświeżamy pamięć rzecznika PiS.

"Chciałbym zaprzeczyć niejasnościom, jakoby ktokolwiek ze Zjednoczonej Prawicy kontestował środki unijne i ich potrzebę inwestowania w naszym kraju. Nie słyszałem żadnego polityka Zjednoczonej Prawicy, który twierdziłby, że są nam niepotrzebne"
Było wiele wypowiedzi polityków Solidarnej Polski oraz PiS, w których twierdzono, że Polska doskonale poradzi sobie bez środków unijnych
Radio ZET,06 grudnia 2022

Ziobryści: To lichwa, to szkodliwy program

Solidarna Polska od początku sprzeciwiała się powołaniu Funduszu Odbudowy, twierdząc, że to wiąże się on z oddawaniem suwerenności, a do tego jest to dotacja, która wyjdzie Polskę w rozrachunku drożej, niż samodzielne zaciągnięcie podobnej pożyczki na rynku. Do tej pory na oficjalnej stronie partii przeczytać można raport (jest to jedyny raport, jaki w ogóle tam zamieszczono), w którego wnioskach autor stwierdza wprost, że program Next Generation EU jest szkodliwy dla Polski i obciążający dla gospodarki.

W maju 2021 roku wszyscy członkowie partii Ziobry zagłosowali przeciwko ratyfikacji decyzji w sprawie zwiększenia zasobów własnych UE.

Od tamtej pory narracja Solidarnej Polski na temat pieniędzy na KPO pozostaje niezmienna. W poniedziałek 5 grudnia kilkanaście godzin przed wywiadem Rafała Bochenka powtórzył ją wiceminister rolnictwa z partii Ziobry Janusz Kowalski.

"W mojej ocenie trzeba odejść z KPO, trzeba uchwałą sejmową wyjść z KPO. Polska ma dzisiaj najlepszą pozycję negocjacyjną. Bez zgody Polski nie jest możliwe uruchomienie całego mechanizmu spłaty KPO w Unii Europejskiej. Dlaczego Polska ma spłacać KPO, z którego nie ma żadnych pieniędzy? Lichwiarz nas oszukał, lichwiarz nie wypłaca nam pieniędzy, a my chcemy wziąć kolejną lichwę, po to, żeby łudzić się, że ten lichwiarz nam pieniądze wypłaci" - mówił Kowalski.

Rafał Bochenek mógłby na swoje usprawiedliwienie wskazywać, że przecież Ziobrze i jego współpracownikom chodzi o ten jeden konkretny instrument finansowy. Niestety, również to nie jest pełen obraz, o czym świadczyć może konferencja prasowa z września 2021 i "raport" utworzony na zlecenie Solidarnej Polski, w którym przekonywano, że Polska w latach 2004-2020 straciła na członkostwie w UE ponad 500 miliardów złotych.

Przeczytaj także:

PiS: To nie są duże pieniądze

Obecnie w PiS obowiązuje narracja mówiąca o tym, że KPO jest potrzebne, ponieważ rząd przestraszył się kryzysu i opinii publicznej i - wzorem Węgrów - postanowił jednak o fundusze zawalczyć. W okolicy sierpnia i września 2022, gdy dopiero co okazało się, że Komisja Europejska jednak ma dużo uwag co do wypełniania przez Polskę kamieni milowych, a TSUE uznaje, że Polska nadal nie wykonała prawidłowo postanowienia o zabezpieczeniu, sprawa wyglądała nieco inaczej. Ze strony prominentnych polityków PiS - posłów, europosłów, ministrów, co chwila słychać było wypowiedzi deprecjonujące środki unijne z Funduszu Odbudowy.

"Polska nie będzie żebrać o pieniądze z KPO. Poradzimy sobie bez nich. Jak skończą się zarzuty europejskich polityków wobec rządu Zjednoczonej Prawicy, to środki trafią do Polski" - mówił na początku września minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.

"Oczywiście, że dostaniemy, prędzej czy później" - komentował kilka dni później Mateusz Morawiecki. Dodawał jednak, że pieniądze z KPO "są dużo mniej istotne niż te główne pieniądze z Unii Europejskiej”.

W podobnym duchu co premier, wypowiadał się europoseł PiS Karol Karski, mówiąc, że te pieniądze "w skali budżetu państwa polskiego to nie jest coś, co waży o funkcjonowaniu naszego państwa". Dodawał, że "KPO jest jednym z wielu programów, wcale nie największym (...) w swojej największej części to są kredyty i to kredyty, które sami żyrujemy".

Eurodeputowany PiS - Bogdan Rzońca - pytał podczas debaty w Parlamencie Europejskim, jaka jest procedura wyjścia z tego programu.

Kolejny eurodeputowany PiS Zdzisław Krasnodębski stwierdził w wywiadzie, że Polska powinna „przeciąć negocjacje” i zrezygnować z ubiegania się o środki z Funduszu Odbudowy.

„Jeśli nie otrzymamy środków, to powinniśmy ogłosić, że transformacja nie będzie się odbywała tak szybko, jakby Komisja sobie życzyła. Przedtem nie mieliśmy środków z KPO, a Polska rozwijała się bardzo płynnie” – mówił Krasnodębski.

Jacek Saryusz-Wolski - też eurodeputowany PiS - twierdził z kolei w wywiadzie, że te pieniądze możemy sobie pożyczyć na rynku, a spłata takiego kredytu będzie droższa "tylko" około 4 miliardów euro.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze