W komunikacie przesłanym PAP abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, wypowiedział się na temat rozdziału Kościoła od państwa. Porównał pomysły Barbary Nowackiej (nie wymieniając jej wprost) do prześladowań Kościoła w czasie rewolucji francuskiej i w ZSRR. Podpowiadamy arcybiskupowi, na czym polega różnica
W komunikacie datowanym na 11 stycznia 2019 abp Gądecki nie nawiązuje wprost do szeroko komentowanej w mediach inicjatywy Barbary Nowackiej z Koalicji Obywatelskiej (popartej później przez Katarzynę Lubnauer z .Nowoczesnej), ale jest jasne, że to przede wszystkim z nim polemizuje.
6 stycznia Nowacka ogłosiła projekt ustawy o rozdziale Kościoła od państwa i zaczęła zbierać pod nim podpisy. „Kościół nie jest ubogi” — mówiła OKO.press Nowacka. Projekt zakłada m.in. zaprzestanie opłacania z budżetu lekcji religii oraz likwidację Funduszu Kościelnego, przez który państwo opłaca emerytury księży. Nie jest to jednak oficjalny projekt Koalicji Obywatelskiej, ale małego ugrupowania „Inicjatywa Polska” Nowackiej.
Gądecki odpowiada na te postulaty. Jego zdaniem rozdział Kościoła od państwa w Polsce „jest zagwarantowany w Konstytucji RP, jak również w konkordacie”. Dlaczego jednak mimo tego rozdziału Rzeczpospolita opłaca m.in. wynagrodzenia katechetów w szkołach? Na to pytanie arcybiskup ma odpowiedź: istnieją dwa modele rozdziału Kościoła od państwa i Nowackiej tak naprawdę zależy na zamianie jednego na drugi.
Pierwszy model abp. Gądecki nazywa: „przyjazną separacją”. Przewiduje on – zgodnie z zapisami Konstytucji RP – że:
„Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego” (art. 25 ust 3).
W oświadczeniu więcej niż raz powraca pogląd arcybiskupa, że Kościół katolicki i państwo polskie są rozdzielne — gdyż „odpowiada temu wzajemna niezależność Państwa i Kościoła”.
OKO.press szanuje opinię arcybiskupa, ale zauważa, że wielu Polaków jej nie podziela, uznając, że Kościół miesza się za bardzo w życie polityczne. W sondażu IPSOS dla OKO.press w lipcu 2017 aż 59 proc. Polaków uznało, że Kościół angażuje się w politykę i wspiera PiS. W innym sondażu dla OKO.press, w sierpniu 2018, 50 proc. Polaków uznało, że msze katolickie nie powinny być częścią uroczystości państwowych. „Za” byli przede wszystkim wyborcy PiS. Od lat w różnych badaniach większość Polaków udział Kościoła w życiu politycznym uważa za zbyt duży.
Być może jednak abp. Gądecki uważa, że dziś z rozdziałem Kościoła od państwa wszystko jest w porządku — ma prawo do takiej opinii.
To nie znaczy jednak, że arcybiskupowi wolno opowiadać rzeczy nieprawdziwe, a one znalazły się w jego wywodzie o „drugim modelu” separacji.
Drugi model abp. Gądecki nazwał „wrogą separacją”. Opisał ją tak:
„Zakłada on, że religia jest sprawą prywatną jednostki, a w związku z tym nie ma ona dostępu do sfery publicznej. Model ten – zapoczątkowany w czasach rewolucji francuskiej, a następnie rozwijany we Francji poprzez ustawodawstwo w latach 1901-1995 – przejęty został i «udoskonalony» przez Związek Sowiecki, a dalej wprowadzony także w państwach satelickich”.
Manipulacja dokonana w tym miejscu — piszemy to z bólem — przez arcybiskupa może wprowadzić w błąd osoby słabiej znające historię. Na czym ona polega?
Abp Gądecki odpowiada na projekt mówiący o zaprzestaniu finansowania z kasy państwowej lekcji religii w szkole. Porównuje go do działania reżimów, które aktywnie Kościół i religię zwalczały — m.in. niszcząc kościoły i klasztory oraz zabijając księży. Jest to częsty chwyt retoryczny stosowany przez stronę kościelną.
Zwolennicy świeckiego państwa mówią: „niech kościół sam płaci za lekcje religii”, a w odpowiedzi od biskupa słyszą: „dlaczego chcecie zabijać księży?”.
Taki jest dokładnie retoryczny argument abp. Gądeckiego — ubrany w abstrakcyjne rozważania o „dwóch modelach separacji”. Jak widać, jego zdaniem mamy w Polsce do wyboru albo model obecny — w którym państwo na różne sposoby finansuje Kościół — albo model sowiecki.
Cały wywód abp. Gądeckiego oparty jest na tym fałszywym przeciwstawieniu (polecamy lekturę całości). Oto kolejny fragment:
„Postrzeganie religii chrześcijańskiej jako zagrożenia wiąże się ściśle z totalnym roszczeniem władzy, która nie dopuszcza istnienia w przestrzeni publicznej żadnej konkurencji, która chce rządzić zarówno w sferze spraw doczesnych, jak i duchowych.
Trzeba przyznać, że postrzeganie chrześcijaństwa jako swego rodzaju zapory dla totalnych ambicji władzy politycznej jest do pewnego stopnia zasadne.
Wszyscy pamiętamy proces Sokratesa, którego skazano jako pierwszego «więźnia sumienia», kwestionującego absolutną władzę polis. Sokrates był osamotniony w swoim sprzeciwie”.
Zwróćmy uwagę, o czym mówi tu arcybiskup Gądecki — o prześladowaniach ludzi za wyznawane zasady moralne. Najpierw wspomina o „totalnym roszczeniu władzy”, która „chce rządzić w sprawach doczesnych i duchowych”. Potem przywołuje przykład Sokratesa — wielkiego filozofa, skazanego na śmierć w starożytnych Atenach za — mówiąc w pewnym uproszczeniu — wyrażanie poglądów moralnych nieakceptowanych przez większość współobywateli.
Być może abp Gądecki nie zorientował się, że najdalej idący projekt polityczny dotyczący rozdziału Kościoła od państwa zakłada głównie zmniejszenie finansowania jego działalności z publicznej szkatuły? Projekt Nowackiej, nawiasem mówiąc, i tak nie ma w dzisiejszym parlamencie szans na uchwalenie: przeciw będą zarówno PiS, jak i PO, która nigdy nie chciała (i nadal nie chce) drażnić hierarchii kościelnej.
„Odebranie dostępu do publicznych pieniędzy”, zdaniem OKO.press, różni się nieco od „totalnego roszczenia władzy”.
W naszym świecie to zupełnie nie jest to samo. W świecie, w którym przebywa Konferencja Episkopatu Polski, chyba jest inaczej.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze