0:00
0:00

0:00

Milion głosujących jesienią na Koalicję Obywatelską zostało w domu i nie zagłosowało na Koalicję Europejską. Młodych nie przekonali ani liderzy, ani opowieść o wartości dodanej płynącej z samego faktu, że koalicja istnieje.

„Kim są młodzi i dlaczego nie uczestniczą w życiu politycznym?" - to pytanie, które komentatorzy i politycy w różnych wariacjach stawiają sobie od 26 maja, gdy do urn w wyborach europejskich poszło zaledwie 27 proc. osób w wieku 18-29 lat.

3 czerwca, podczas obchodów 30. rocznicy wolnych wyborów, w strefie społecznej pomiędzy Europejskim Centrum Solidarności a legendarną Halą BHP w Gdańsku głowili się nad tym były europoseł Michał Boni i socjolożka prof. Krystyna Szafraniec, autorka raportu sprzed 8 lat "Młodzi 2011".

Zaprezentowali wyniki wnikliwej, kilkumiesięcznej analizy zebranej w raporcie „Młodzi 2018". Raport jest efektem wielomiesięcznych prac kilkunastu ekspertów, podejmujących próbę scharakteryzowania sytuacji współczesnej młodej generacji a także określenia możliwości i wyzwań, jakie czekają na ludzi wchodzących w dorosłe życie. I stawiających najważniejsze pytanie: co zrobić by młodzi Polacy i Polki wzięli odpowiedzialność za siebie, Polskę i świat.

Jakie są więc główne obserwacje, bez których nie obejdą się wszyscy ci, którzy chcą dziś snuć polityczną opowieść atrakcyjną dla najmłodszych Polek i Polaków?

Plemiona

Nie można mówić o jednorodnej grupie młodych, raczej o różnorodnych grupach czy plemionach. Na mapie politycznej można wyróżnić cztery: najszybciej rosnącą (także porównując z krajami UE) grupę młodych o poglądach prawicowych: 30 proc., z czego 11 proc. ma poglądy skrajnie prawicowe.

Kolejne 20 proc. definiuje się jako lewicowi, a aż 50 proc. to albo ci, którzy wciąż poszukują („stand by” generation) albo są zupełnie niezainteresowani życiem politycznym.

Kim jestem

W 2011 roku gdy powstawał poprzedni raport, w centrum problemów młodych były kwestie ekonomiczne, które upraszczając można było zamknąć w haśle: „umowy śmieciowe". Dziś, tym są kwestie tożsamościowe: młodzi mają większą niż się wydawało potrzebę zakorzenienia.

Starsi zawiedli

Młodzi mają poczucie osierocenia przez starsze pokolenie. Są zawiedzeni roztrwonieniem dorobku „Solidarności” i 4 czerwca 1989 roku. A to starsze pokolenie wciąż kreuje życie polityczne kraju.

Wolność za poczucie bezpieczeństwa

W jałowym krajobrazie politycznym chętnie wchodzą w niebezpieczną transakcję: oddam wolność za poczucie bezpieczeństwa.

W Europejskim Centrum Solidarności o szczegółach rozmawiamy ze współtwórcą raportu Michałem Bonim, byłym ministrem w rządzie PO-PSL, europosłem w kadencji 2014-2019.

Na zdjęciu: Michał Boni / fot. Anton Ambroziak

Anton Ambroziak, OKO.press: To, że głosowało zatrważająco mało młodych Polek i Polaków to już wiemy. Ale martwią jeszcze dwie kwestie, które ujawniły się w sondażach OKO.press. Tylko 22 proc. z nich uznało, że te wybory były ważniejsze niż poprzednie, i dwukrotnie rzadziej niż reszta mieli poczucie, że partia, którą wybrali „wyraża ich interesy".

Michał Boni: Niski poziom utożsamienia z partią to fenomen znany od 20 lat. 85 proc. młodych Polek i Polaków nie powtarza swojego sposobu głosowania. Podejmują decyzję kierując się kluczem buntownika, antysystemowca, a czasem zwyczajnie siłą przypadku. Najczęstsze postawy to, niestety, neutralność lub obojętność, co przekłada się na niską frekwencję.

Dystans młodych do polityki i wyborów jest u nas wyjątkowo wysoki. Tylko dwa razy młodzi zmobilizowali się przy urnach. Pierwszy raz w 2007 roku, gdy głosowali personalnie na Donalda Tuska. Drugi raz w 2015 roku, obserwowaliśmy ruch wokół prawicy: PiS, Kukiz'15 i Korwina.

Ale w tych wyborach można też było oddać głos za europejskością...

Młodzi traktują Europę jak powietrze: jest i koniec kropka. Nie mają poczucia, że ktoś może im to odebrać, więc nie ma potrzeby o nią szczególnie walczyć.

A o jej inny kształt? Może gdyby politykom udało się opowiedzieć o nowym pomyśle na Europę, o koniecznych reformach, młodzi poczuliby wyższe dobro, które stoi za oddaniem głosu?

To jest szerszy problem. W Polsce mamy niską świadomość funkcjonowania struktur unijnych, a to wynika z trudności komunikacyjnych. Może wystarczy, że powiem, że przez 5 lat pełnienia mandatu europosła media pytały mnie o sprawy europejskie dziesięć razy. Brakuje nam liderów opinii.

Co mogłoby poruszyć młodych?

Wydawało się, że ACTA2 (dyrektywa o prawach autorskich) - internet - będzie takim tematem. Właśnie dlatego głosowałem przeciwko wskazując na wadliwość art. 13 (w ostatecznej wersji - art.17 - red.), czyli niebezpieczeństwa wszech-filtrowania treści umieszczanych w sieci i prewencyjnej kontroli legalności dokonywanej przez platformy. Czyli de facto automatyczne rozpoznawanie treści, które może prowadzić do wielu pomyłek.

Niestety również ta kwestia została zmielona przez krajową politykę. Przez chwilę ACTA2 próbowała grać Konfederacja, ale znalazła inny - ksenofobiczny, ale łatwiejszy pasaż - czyli kwestie roszczeń żydowskich.

Edukacja też mogła być tym tematem, ale zbyt szybko opadł kurz po strajku nauczycieli. Środowisko naturalne - to temat, który miał znaczenie dla części młodych. Nie aż tak jak w Europie Zachodniej, ale miał. Potencjał ma też uruchamianie spraw zdrowia.

Poprawa jakości życia?

Tak, to mogłoby chwycić. Tak samo jak praca. Platforma Obywatelska nawet ma ciekawy projekt rozwiązań „wyższe płace” autorstwa Andrzeja Rzońcy, ale nie umie go sprzedać.

Chodzi o to, żeby z pieniędzy publicznych dorzucać brakującą kwotę między wynagrodzeniem minimalnym a średnią płacą. Gdyby do tego zaangażować pracodawców i powiedzieć im: ciężar wzrostu wynagrodzenia bierzemy na siebie, ale wy musicie ustabilizować zatrudnienie, to mogłaby być idealna odpowiedź na potrzeby młodych na rynku pracy.

Tylko że dziś sprzedaż projektów nie polega na tym, że ja to powiem w jednym wywiadzie, albo wyborcom, z którymi się spotykam. Na sztandary musiałby to wynieść lider, a żaden tego nie potrafi.

Dużo mówiliście dzisiaj o umiejętności tworzenia wyrazistego programu i opowieści dla młodych. Jak to robić?

Przede wszystkim: nic na siłę. Trzeba inteligentnie kierować przekaz, znaleźć grupy, które są rzeczywistym potencjałem dla danej formacji politycznej. Niekoniecznie trzeba chodzić od wsi do wsi i pukać w drzwi elektoratu, który dziś na pewno nie będzie naszym. Bo co mamy im do zaoferowania?

Musimy adresować przekaż do potencjału, a w tych wyborach tego nie zrobiliśmy.

Milion głosujących jesienią w wyborach samorządowych na Koalicję Obywatelską zostało w domu i nie zagłosowało na Koalicję Europejską.

Młodych nie przekonali ani liderzy, ani przejedzeni politycy, ani opowieść o wartości dodanej płynącej z samego faktu, że koalicja istnieje.

Wyrazistość i jednoznaczność w ramach KE potrafili narzucić tylko Zieloni. To jedyne ugrupowanie, które wniosło coś merytorycznego w szeregi koalicji i szerzej do świadomości społecznej. Ewidentnie było tego za mało.

To jeszcze raz węzłowato: w jakich punktach zamknąć program dla młodych?

Część rzeczy jest gotowych tj. wyższe płace. Mamy kwestie środowiskowe. Tu trzeba zacząć od opowieści o jakości powietrza, bo to, co blisko - przybliża cały temat odpowiedzialności za planetę. Do smogu moglibyśmy dorzucić walkę z plastikiem, bo Polska jest 8. na świecie eksporterem odpadów. Trzeba też odważnie postawić kwestię węgla.

Kolejne, jak mówiłem, jest zdrowie: 60 minut oczekiwania w punkcie przyjęć, skrócenie kolejki do specjalisty do 30 dni. To punkty, o których mówił Grzegorz Schetyna, ale które trzeba rozwinąć - i mówić o tym: wszyscy, jasno, z argumentami i przykładami - a nie uznać, że jednorazowa mowa załatwi sprawę.

A potrzeba tożsamościowa, o której tyle mówiliście?

Pierwszy naprzeciw temu oczekiwaniu wyszedł Lech Kaczyński z grupą „muzealników” budując Muzeum Powstania Warszawskiego. W ten sposób próbował stworzyć poczucie substytutywnego wydarzenia pokoleniowego.

To był symboliczny moment zwrotu patriotyczno-nacjonalistycznego. Liberałowie nie przedstawili żadnej oferty. Infrastruktura, choć tak potrzebna, nie daje poczucia emocjonalnej więzi. Co może być odpowiedzią z naszej strony? Lokalność połączona z europejskością.

Mamy świetnych samorządowców, którzy odbudowują skomplikowaną pamięć swoich miejscowości. Trzeba pokazać, że dają radę. Na światło trzeba też wydobyć organizacje społeczne i wszystko, co nazywam praktykowaniem demokracji: ruchy społeczne, budżet partycypacyjny itd.

I oczywiście, przy tym wszystkim nie powinniśmy odpuszczać wątków emancypacyjnych. Emancypacja - to zrozumienie, że równość jest naprawdę atrybutem i warunkiem wolności. Więc debata o prawach LGBT i neutralności, świeckości państwa - to nie są debaty ideologiczne, ale o naszych prawach!!!! O wartościach i prawach.

I nie sprawiajmy wrażenia, że to Kościół ma problem z nami (teza PSL), bo to my mamy problem z Kościołem, bo polski Kościół stracił swoją wiarygodność z własnej winy!!!

Wracając do Raportu, chcę podkreślić, że był on dla nas ważny nie dlatego, że nerwowo przed wyborami chcieliśmy zagospodarować młode pokolenie, ale chcieliśmy sprawdzić, czy młodzi z tak wielkim deficytem tożsamości będą potrafili podjąć odpowiedzialność za czekające ich wyzwania cywilizacyjne, z katastrofą klimatyczną na pierwszym miejscu.

I co?

Tak jak muszą się otworzyć na budowanie tożsamości, która spotka ze sobą lokalność, narodowość i europejskość (jednocześnie), tak muszą się otworzyć na rozumienie wyzwań świata, jeśli chcą i Polskę, i świat ocalić.

To nie przelewki. Jesteśmy na krawędzi. To nie tak, jak z byciem w UE - jest, i po prostu jest. Wyzwania współczesności:

  1. demograficzne (wymagają łączenia polityk migracyjnych i integracyjnych),
  2. demokratyczne (demokracja jako uczestnictwo, a nie wyłącznie akt głosowania i oddawanie wolności za bezpieczeństwo),
  3. środowiskowe (musi być poważna akcja zatrzymania degradacji środowiska, bo inaczej nie tyle świat zginie, co my w nim zginiemy),
  4. cyfrowe (czy jako ludzie utrzymamy kontrolę nad technologiami, czy technologie, Sztuczna Inteligencja, wezmą kontrole nad nami)

- wymagają działań, a wcześniej zrozumienia. Czy to tak trudne zacząć o tym z młodymi rozmawiać? O ich odpowiedzialności i o ich władzy, ich nowej, pełnej odpowiedzialności za siebie, Polskę i świat.

Tylko oni muszą stać się elitami, wziąć polską politykę we własne ręce.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze