0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Tomasz Niesłuchowski / Agencja Wyborcza.plFot . Tomasz Niesłuc...

Na zdjęciu: Mazowiecka Uczelnia Publiczna. Konferencja prasowa w sprawie otwarcia na Mazowieckiej Uczelni Publicznej kierunku lekarskiego. Od lewej: Maciej Slodki – rektor uczelni, Przemysław Czarnek – minister edukacji. Płock, 15 marca 2023

Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przeanalizowało kwestię nowo otwieranych kierunków lekarskich w Polsce. Ich liczba od jakiegoś czasu wyraźnie rośnie. O ile w roku akademickim 2014/2015 kierunek lekarski oferowało 12 krajowych uczelni, o tyle sześć lat później miejsc, gdzie można było studiować medycynę, było już 22.

Jednak najbardziej gwałtowny wzrost zanotowano w ostatnim roku. Liczba uczelni, na których można zdobyć dyplom lekarza, pomiędzy rokiem akademickim 2022/23 a 2023/24 wzrosła aż o 17. Od października 2023 będzie w Polsce już 40 takich miejsc.

3428BD81-ADD3-42C7-963B-3008D3246568

Uwaga – na ilustracji nie uwzględniono filii w Wałbrzychu Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, stąd 39, a nie 40 uczelni.

Lekarzy wcale nie jest tak mało

Młodzi lekarze twierdzą, iż ten gwałtowny wzrost jest nieuzasadniony. Wyniki swoich szczegółowych analiz i wynikające z nich wnioski przedstawili 14 września 2023 podczas konferencji prasowej w Warszawie.

Zdaniem rezydentów działania mające na celu zwiększenie liczby studentów były wykonywane bez planu. Chodziło o to, by ostudzić nastroje związane z wydłużającymi się kolejkami do lekarzy tłumaczonych brakami kadrowymi. Tymczasem liczba lekarzy w Polsce wcale nie jest aż tak niska, jak często wskazują politycy.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z roku 2022 w Polsce na 1000 mieszkańców przypada 3,51 lekarzy pracujących z pacjentem. Dla porównania – średnia europejska (z 2019 roku) to 3,7 lekarza na 1000 mieszkańców.

W krajach takich jak Estonia, Francja czy Wlk. Brytania liczba lekarzy jest porównywalna jak u nas lub niższa.

C8784BC8-C62C-420A-AF1F-6EC4E758C2CD

Politycy, broniąc swoich decyzji, zwykle powołują się na dane GUS sprzed 13 lat. A te wskazywały, iż liczba lekarzy wynosiła u nas zaledwie 2,4 na 1000 mieszkańców – przekonują rezydenci.

E64A49D0-1643-430D-844B-B15605D85827

154 czy 136 tys.?

Rezydenci porównali dane pochodzące z ministerstwa zdrowia na temat ogólnej liczby lekarzy w Polsce z łączną liczbą medyków pracujących w poszczególnych województwach. Okazuje się, że dane te są rozbieżne.

Zdaniem ministerstwa ogólna liczba lekarzy w kraju wynosi nieco ponad 136 tys. Tymczasem po zsumowaniu danych ze wszystkich województw liczba ta sięga 154 tys.

Która z nich jest prawdziwa i na podstawie której urzędnicy podejmują decyzje o zwiększeniu naboru na studia medyczne – zastanawiali się uczestnicy konferencji.

NIK o kadrach medycznych

Kwestią zasobu kadr medycznych w Polsce zajęła się ostatnio Najwyższa Izba Kontroli.

W raporcie na ten temat opublikowanym 17 sierpnia 2023 czytamy m.in.:

“Najwyższa Izba Kontroli oceniła, że Minister Zdrowia działał doraźnie i nie zapewnił właściwego planowania i rozwoju kadr medycznych. Nie było długookresowej strategii określającej m.in. liczbę potrzebnych lekarzy i pielęgniarek, nie stworzono odpowiedniego narzędzia analitycznego do szacowania potrzeb kadrowych, nie zadbano o pełne dane dotyczące osób wykonujących zawody medyczne, a także przewlekle prowadzono prace legislacyjne w Ministerstwie Zdrowia”.

Wzrost OK, ale nie tak gwałtowny

Liczba miejsc na coraz liczniejszych uczelniach oferujących studia na kierunku lekarskim rośnie proporcjonalnie do liczby wspomnianych uczelni. Przez wiele lat wzrost ten był na poziomie 100-200-300 rocznie. Tymczasem w roku akademickim 2023/24 liczba miejsc dla studentów medycyny zwiększyła się o ponad 800.

D4C1B9AB-950A-4CA5-9115-3FB512576C08

Zgadzamy się, że sam wzrost miejsc był pożądany, ale nie w tak gwałtowny sposób – przekonują rezydenci. Efektem tych działań będzie ich zdaniem dramatyczna degradacja jakości kształcenia, co stanowi zagrożenie zarówno dla lekarzy, jak i pacjentów.

Ostatni skok ilości miejsc zdaniem młodych lekarzy zdecydowanie przekroczył potrzeby rynku i zaplecza dydaktycznego uczelni. W planach ministerstwa nie wspomina się w ogóle, gdzie nowi liczni absolwenci będą odbywać staże i kształcić się dalej robiąc specjalizacje.

Rezydenci obawiają się, że gwałtowne zwiększenie liczby studentów wywoła za jakiś czas trend emigracyjny w Polsce.

Hiszpanie wyjeżdżają

Autorzy analizy powołują się w tej kwestii na przykład Hiszpanii, która jeszcze gwałtowniej zwiększała limity przyjęć na medycynę.

W roku 2014 w Hiszpanii przyjęto na studia ok. 4,5 tys. przyszłych lekarzy. W 2022 roku w kraju tym kształciło się już 7 tys. medyków na 53 wydziałach lekarskich. Efekt? Blisko 2/3 tamtejszych absolwentów pobiera zaświadczenia o możliwości pracy za granicą.

Hiszpania kształci więc licznych lekarzy, tyle że nie dla siebie, lecz dla krajów, które oferują lepsze warunki życia i pracy.

Spodziewamy się tego samego w Polsce – mówią rezydenci. Już dziś zaledwie 13 proc. studentów VI roku medycyny wyraża zdecydowaną chęć pozostania w kraju.

Powinniśmy się uczyć na błędach innych i przygotować się zawczasu na taką możliwość – słyszeliśmy w czasie prezentacji wyników.

Medycyna turnusów

Nowo otwierane kierunki lekarskie często są nieprzygotowane do kształcenia studentów – ostrzegają autorzy analizy.

Okazuje się, że 17 spośród 39 kierunków będzie działać bez własnego prosektorium.

Oznacza to, że studenci będą musieli korzystać z prosektoriów innych uczelni, coraz częściej w innych miastach. Uczelnie takie jak Katolicki Uniwersytet Lubelski czy Politechnika Wrocławska „przechytrzyły” potrzebę korzystania z prosektoriów i tworzą „prosektoria wirtualne”.

Bez szpitali klinicznych działać będzie z kolei 20 kierunków, co oznacza, że studenci będą musieli odbywać zajęcia kliniczne w innych miastach lub w szpitalach wojewódzkich czy powiatowych.

„Mamy do czynienia z medycyną turnusów” – czytamy w analizie.

I tak na przykład Społeczna Akademia Nauk w Łodzi będzie wozić studentów na zajęcia 77 km. Studenci z Elbląga będą pokonywać trasę 223 km, a ci z Akademii Nauk Stosowanych w Nowym Sączu – ponad 250 km.

Uczelnia w Nowym Sączu planowała początkowo przyjąć 60 osób na studia. Ostatecznie stanęło na 50, tyle bowiem osób mieści się w autokarze.

Pół miliona za studia

Studia na niektórych kierunkach będą ponadto bardzo kosztowne. Kształcenie medyków to niezły biznes. Osiem uczelni oferujących obecnie kierunek lekarski jest całkowicie prywatnych. Najdroższe czesne, jakiego doliczyli się rezydenci, to niemal pół miliona za sześć lat studiów.

Autorzy analizy wskazują też na niebezpieczeństwo formowania dużych grup studenckich. Kontrola Polskiej Komisji Akredytacyjnej na kierunku lekarskim Uniwersytetu Stefana Kardynała Wyszyńskiego przeprowadzona w 2021 roku wykazała na przykład, że na zajęciach z anatomii uczyło się jednocześnie 40 studentów.

W przypadku zajęć klinicznych może być to niezwykle ważny element jakości kształcenia – ostrzegają rezydenci.

Pospieszna zmiana prawa

Po to, by otwierać na hurra nowe kierunki lekarskie w Polsce, pospiesznie zmieniono prawo. 17 sierpnia 2023 roku prezydent Duda podpisał ustawę zmieniającą warunki, jakie musi spełniać uczelnia, by kształcić medyków.

Przeczytaj także:

Zgodnie z nowoobowiązującymi przepisami pozwolenie na utworzenie studiów na kierunkach lekarskim lub lekarsko-dentystycznym może uzyskać:

1) uczelnia akademicka, która według stanu na dzień złożenia wniosku:

  1. a) posiada kategorię naukową A+, A albo B+ w dyscyplinie nauki medyczne lub w dyscyplinie nauki o zdrowiu, lub
  2. b) posiada kategorię naukową A+ albo A w co najmniej 3 dyscyplinach;

2) uczelnia, która według stanu na dzień złożenia wniosku prowadzi studia na co najmniej jednym kierunku przygotowującym do wykonywania zawodu, o którym mowa w art. 68 ust. 1 pkt 1-8, i:

  1. a) posiada kategorię naukową w dyscyplinie nauki medyczne lub w dyscyplinie nauki o zdrowiu, lub
  2. b) zatrudnia co najmniej 12 nauczycieli akademickich prowadzących działalność naukową w dyscyplinie nauki medyczne lub dyscyplinie nauki o zdrowiu, dla których uczelnia jest podstawowym miejscem pracy.

Zdaniem rezydentów nieakceptowalne są kryteria 1.2b i 2.2b. Posiadanie bowiem trzech kierunków niezwiązanych z medycyną, nawet na najwyższym poziomie, nie gwarantuje, iż uczelnia ma warunki do kształcenia kadry lekarskiej.

Z kolei wymóg zatrudnienia 12 osób nie pozwala na prowadzenie kształcenia na odpowiednim poziomie z uwagi na wielospecjalistyczny charakter studiów na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym.

Co tam Komisja Akredytacyjna

Ponadto niektóre nowe kierunki działają mimo braku pozytywnej opinii Państwowej Komisji Akredytacyjnej, a tym samym niezgodnie z prawem o szkolnictwie wyższym – alarmują rezydenci.

Polska Komisja Akredytacyjna (PKA) jest organem weryfikującym jakość kształcenia w Polsce i jako część European Accreditation Council gwarantuje respektowanie dyplomów polskich uczelni w Europejskim Obszarze Szkolnictwa Wyższego.

Bez pozytywnej oceny PKA kierunek – zdaniem autorów analizy – nie powinien w ogóle przeprowadzać rekrutacji, a przy powtarzających się negatywnych ocenach powinien się zamknąć. Tymczasem mimo braku pozytywnej oceny Państwowej Komisji Akredytacyjnej prowadzonych jest 12 kierunków w Polsce.

Z tego cztery kierunki mają negatywną opinię, zaś ośmiu PKA nie zdążyła ocenić, a jednak zdobyły pozwolenie na otwarcie.

Ministerstwo zdrowia utrzymuje, że nie tylko PKA sprawdza jakość kształcenia, ale samo ministerstwo również i ono jakoś nie ma z tym problemu – usłyszeliśmy w czasie konferencji.

„Prawo mówi jasno: opinia jest opinią, wskazuje na pewne nieprawidłowości, ale nie ma przymusu, by negatywna opinia zatrzymywała cały proces" – oświadczyła niedawno w rozmowie z Rynkiem Zdrowia minister zdrowia Katarzyna Sójka.

„Opinia pozytywna czy negatywna PKA na temat uczelni nie zdecyduje o tym, czy ostatecznie będzie to dobry lekarz, czy nie” – stwierdziła Sójka.

Postulaty rezydentów

Analizę rezydentów kończą konkretne postulaty.

Oczekujemy, aby:

  • stale dążono do poprawy jakości kształcenia na istniejących uczelniach;
  • wzrost liczby studentów był wprowadzany w tempie adekwatnym do dostępnej infrastruktury i kadry dydaktycznej;
  • uczelnie, otwierając kierunek lekarski, były przygotowane do przeprowadzenia całego toku studiów już w momencie otwierania kierunku;
  • uczelnie nieposiadające pozytywnej oceny PKA wstrzymały rekrutację (istotne jest jak najszybsze rozwiązanie, żeby nie marnować lat życia młodych ludzi. Rozwiązania należałoby wprowadzać tak, aby jak najmniej szkodzić osobom, które już rozpoczęły studia);
  • cofnięto zmiany w prawie o szkolnictwie wyższym obniżające kryteria otwarcia kierunku lekarskiego.

„Masywne zwiększanie liczby studentów nie sprawi, że realnie zwiększy się liczba lekarzy w publicznej ochronie zdrowia! Do tego konieczna jest poprawa warunków pracy poprzez wprowadzenie norm zatrudnienia, bezpieczeństwa pracy, odciążenia z biurokracji i dofinansowania systemu ochrony zdrowia” – konkludują autorzy analizy.

Zaznaczają przy tym, iż poprawa jakości kształcenia lekarzy jest pierwszym postulatem protestu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Rezydentów OZZL zapowiedzianego na 30 września w Warszawie.

Tworzenie prawie-lekarzy

„To, co państwu zaprezentowaliśmy, to kula śnieżna, która nabiera masy i pędzi w kierunku nas wszystkich. Póki co mamy jeszcze możliwość powstrzymania tej kuli, ale za chwilę te możliwości będą coraz mniejsze, aż w końcu znikną" – mówił podczas konferencji Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.

„Ze studenta, który kończy kierunek lekarski, jest lekarz, pod którego opieką znajdą się wszyscy państwo i wszyscy nasi bliscy” – dodał.

„Ta sytuacja jest żerowaniem na marzeniach i ambicjach młodych ludzi” – ostrzegł lekarz. „W momencie, kiedy otwierane są nowe kierunki, które nie są w stanie zapewnić jakości kształcenia, to tym osobom wyrządza się krzywdę”.

„Jeśli już teraz nie zatrzymamy postępującego upadku jakości kształcenia, czeka nas przyszłość, w której pacjenci będą umierać leczeni przez prawie-lekarzy stworzonych przez system” – czytamy w omawianej analizie.

Wszystkie ilustracje pochodzą od organizatorów konferencji.

;
Na zdjęciu Sławomir Zagórski
Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze