Na konferencji zdominowanego przez prawicę Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich najbardziej rozpoznawalni pracownicy mediów epoki PiS przekonywali, że żyjemy w „dyktaturze Tuska”, zapowiadali szybki powrót partii Jarosława Kaczyńskiego do władzy i odbicie mediów publicznych
Anna Popek – prezenterka TVP za rządów PiS, obecnie w TV Republika – o tym, jak ludzie nazywali pracowników mediów PiS propagandzistami: „To było poniżające, wulgarne i kończyło się w historii obozami koncentracyjnymi. Zastanawiałam się, kiedy każą nam nosić opaskę, że jesteśmy z TVP. Bardzo ładne igrzyska – chrześcijanie wyciągani lwom przed tłum czuli się tak samo” – Popek sięga po to porównanie całkowicie poważnie.
Wojciech Surmacz, za rządów PiS prezes PAP: „Teraz wszyscy mamy przerąbane”.
W rocznicę przejęcia mediów publicznych przez nowy rząd, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polski zorganizowało konferencję pt. „Zbrodnia bez kary. „Likwidacja” mediów publicznych w Polsce 2023-2024”. Wzięli w niej udział najważniejsi ludzie TVP za „dobrej zmiany”. Od Jacka Kurskiego, Michała Adamczyka (były prezenter Wiadomości i szef TAI), Wojciecha Surmacza (były prezes PAP), po Michała Rachonia, Michała Karnowskiego (wPolsce24 TV) i Tomasza Sakiewicza (TV Republika).
Konferencja aż kipiała od nieprawd, półprawd, manipulacji i absurdów.
Najostrzejsze były wypowiedzi Jacka Kurskiego – przez ponad 6 lat prezesa TVP. Kurski otwarcie przyznał, że „siły patriotyczne”, czyli Zjednoczona Prawica, sprawiły, że media publiczne stały się „lojalne wobec opcji konserwatywnej (..). „To była dobra telewizja, normalna, z serialami, do której przyklejony był przekaz propaństwowy”.
„Zaprzeczyliśmy temu, że prawica nie umie robić telewizji. Myśmy ją wznieśli do takiego formatu w newsach i live'ach, że zaprzeczyliśmy fizyce” – tak Kurski zachwalał TVP w wersji PiS. Mówiąc o Zjednoczonej Prawicy, często używał słowa „my”.
Według Kurskiego dzięki TVP wybory były „wygrane”. „Oprócz elitaryzowania było też zwrócenie się do widza masowego, a podłączony przekaz mobilizował obóz patriotyczny”.
O przejęciu TVP przed rokiem Kurski mówił tak: „Oni muszą wjechać z buta, wjechać z walcem. (…) Gdyby tam był prezes walki – można byłoby zrobić mały majdan, Stocznię Gdańską – punkt oporu pokazujący wolę ludzi”. W innym momencie debaty Kurski mówi wprost: „można było bronić TVP, pożyczając z Orlenu 200 ochroniarzy”.
W swoim wystąpieniu Kurski nie zapomniał wskazać wroga wewnętrznego: „Część naszego obozu dogadała się z najeźdźcami i przygotowała do przejęcia w sposób spokojny”. O kogo mu chodzi? O Mateusza Matyszkowicza – ostatniego prezesa TVP za „dobrej zmiany”, który oczekiwał na nowe władze „z gotowym protokołem przekazania spółki”. „To była ta zdrada, pogodzenie się z oddaniem TVP bez walki. (..) Posłowie bronili wolności i bronią szańców, a inni oddawali telewizję na tacy” – mówił Kurski.
Matyszkowicza akurat zabrakło na debacie. Jak tłumaczyła prowadząca ją szefowa SDP Jolanta Hajdasz, miał dziś sprawę w sądzie.
Michał Adamczyk, były prezenter „Wiadomości” i szef TAI, wtórował Kurskiemu: „Zdecydowanie można było wzmocnić ochronę (TVP – przyp. red)., biorąc ją ze spółek prywatnych np. z Orlenu”.
Wojciech Surmacz, były prezes PAP, roztoczył z kolei wizję Kurskiego stojącego na czele „obrony” TVP: „Gdyby to on był prezesem, to być może te wybory byłyby zdecydowanie wygrane, a wejście do TVP na 100 procent wyglądałoby inaczej. Gdy Jacek Kurski przychodził na spotkania w KPRM, czy u pewnego regulatora, to najpierw szły jaja Jacka, a potem on”.
Szefowa SDP prowadząca debatę poczuła się w tym momencie w obowiązku upomnieć Surmacza: Na taki poziom nie schodźmy” – interweniowała.
Marka Czyża, szefa „19.30” oraz Dorotę Wysocką-Schnepf, która przeprowadza wywiady w nowej TVP – Kurski nazywał w swym wystąpieniu „grupą szturmową”, choć tylko ten pierwszy brał aktywny udział w przejęciu TVP w pierwszych dniach grudnia 2023 roku.
Tak jak w „Wiadomościach” oraz TVP Info za swych rządów w telewizji publicznej, tak i podczas debaty w SDP Kurski wiele uwagi poświęcił Donaldowi Tuskowi. Mówił o „zapaści TVP, po której zostaną zgliszcza” i sugeruje, że to premier niszczy ją z premedytacją „Chce, by nigdy więcej tej hydrze głowa nie odrosła”. Kilka razy powtarzał: „Logika (Tuska – red.) jest taka, że władzy raz zdobytej nie odda nigdy”.
To słowa Josepha Goebbelsa – ministra propagandy III Rzeszy – z 1933 r.
Dobór cytatu wydaje się nieprzypadkowy. Kurski wywodził, że w Polsce został zmieniony ustrój – jest „anarchokratura – anarchia prawna z pewnymi przybierającymi na sile ciągotami do dyktatury” definiuje. Ubolewa, że „zrywano podłogi”, by go „dorwać”, a 4 dyrektorom oferowano „wysokie kwoty albo utrzymanie pozycji w TVP, by tylko wystawić mnie. (..) Oni nie mają żadnych hamulców”.
Tusk „rządzi oszalały żądzą zemsty”, a TVN „jest jego pałką i nie odda jej” – wywodził Kurski.
„Rządzą nami ludzie, których warunkiem jest monopol informacyjny. Rządzą źle więc to jedyna szansa utrzymania przez nich władzy – utrzymania głosów. Tylko otumanienie ludzi i wmówienie im, że nienawiść do PiS jest ważniejsza” – perorował.
Po chwili – raczej omyłkowo – Kurski dorzucił, że ten model sprawdzał się, ale wtedy, gdy rządziła… prawica.
Kurski nie tylko narzekał, ale i motywował słuchaczy do walki: „Teraz trzeba wygrać wybory prezydenckie – oni (rząd koalicji -red.) nie przewidzieli, że PiS wpadnie na taki pomysł, by poprzeć kandydata obywatelskiego” – cieszył się były prezes TVP.
„Media publiczne uratujemy, kiedy wrócimy do władzy. (…) Wygrana Trumpa to benchmark na kogo postawić”, przekonywał Kurski. I dorzucał, że wrócą „szybciej niż się innym wydaje”. W innym momencie otwartym tekstem stwierdził, że obecny cel to „odzyskać władzę przez Zjednoczoną Prawicę i odbudować media”.
Kurski mówił też, co się stanie, gdy Zjednoczona Prawica już odzyska władzę: „Ci goście z PKW, którzy dokonują kryminalnych przestępstw, po wygranej PiS trafią do miejsc odosobnienia”.
Jego wypowiedź była na tyle ostra, że prowadząca debatę Jolanta Hajdasz znów musiała interweniować:
„Niektórzy się wystraszą tych pana słów”.
„Niech się wystraszą. Może mnie zabiją, bo wykradają już akta, by mnie dobić”.
Kurski wspominał też o „oszalałbym ataku na mojego syna” i tym, że obecna władza „pokazuje, kogo chcą zabić, na kim się zemścić”.
Przypomnijmy – to za prezesury Jacka Kurskiego TVP atakowała prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza ponad 1800 razy.
Szefowa SDP Jolanta Hajdasz już w samym wprowadzeniu do debaty stwierdziła, że „pseudolikwidacja” mediów publicznych niszczy je bezpowrotnie, a na tę konferencję mogli zaprosić „dziesiątki osób”, których źle potraktowały nowe władze. Czytaj – zwolniły. Hajdasz nie wspominała natomiast o tym, że w 2016 roku „dobra zmiana” z powodów czysto politycznych wyrzuciła z mediów publicznych setki osób. W samej TVP tylko w pierwszych miesiącach zwolniono 230 osób, w tym prawie wszystkich liczących się dziennikarzy informacyjnych. Ich miejsca zajmowali członkowie SDP. Wtedy ta organizacja nie miała nic przeciwko masowym zwolnieniom.
O aktualnej sytuacji pracowników mediów epoki PiS mówiło w trakcie debaty wielu panelistów. Anna Popek, członkini zarządu SDP, obecnie w TV Republika, a do niedawna w TVP, skarżyła się chyba najbardziej kwieciście. Że pracownicy TVP byli nazywani propagandzistami, ludzie mówili im, że „służą partii”, a ona przecież od 20 lat jest dziennikarką i tylko w czasie rządów PiS ją tak nazywano. Nie rozumie tego, bo przecież „nie byłam w partii”.
„To było „poniżające, wulgarne (…) i kończyło się w historii obozami koncentracyjnymi. Zastanawiałam się kiedy każą nam nosić opaskę, że jesteśmy z TVP. (…) Bardzo ładne igrzyska – chrześcijanie wyciągani lwom przed tłum czuli się tak samo” – mówiła bardzo poważnie Anna Popek,
Adrian Borecki – były reporter Wiadomości, znany ze swoich propagandowych programów – żalił się z kolei, że kierownictwo TVP nawet za rządów PiS zbyt słabo broniło swych propagandzistów. „Trzeba było wymienić dział prawny w TVP, bo funkcjonował bardzo źle”. Borecki oburzał się, że zwolnienie dyscyplinarne wręczyli mu ludzie, którzy „naszli” go przed jego domem.
Anita Gargas – miała w TVP „dobrej zmiany” własny program śledczy – wspominała z kolei, że na spotkaniu z Adamem Michnikiem w Gorzowie Wielkopolskim pracownicy ekipy TVP byli wyzywani od „Goebbelsów”. „A Adamowicz (prezydent Gdańska – red.) który był bezwzględny wobec dziennikarzy TVP, teraz ma ołtarz w Gdańsku” oburzała się Gargas.
Michał Karnowski – TV wPolsce24 oraz wPolityce.pl – twierdził z kolei, że „dziennikarze wywaleni na zbity pysk” z mediów publicznych byli „prześladowani” nawet w prywatnym biznesie.
Wojciech Surmacz: „Teraz wszyscy mamy przerąbane”.
Michał Adamczyk: „Przegrywamy wiele z tych spraw sądowych, ale trzeba korzystać z wielu możliwości – apelacji, odwołań, zażaleń". Prosił, by w trakcie programów telewizyjnych, konferencji i „wszędzie, gdzie się da” szeroko informować o „nielegalnych działaniach tej władzy” – to apel do prawicowych publicystów i polityków.
Część gwiazd mediów prawicy rzeczywiście jest zaabsorbowana procesami sądowymi. Mateusz Matyszkowicz, następca Kurskiego w TVP, miał być w trakcie debaty w sądzie, na sprawie wytoczonej mu przez pracownika TVP. Brak też było przez długi czas Tomasza Sakiewicza – ten był z kolei na rozprawie w procesie, który wytoczył mu Donald Tusk o okładkę „Got mit uns”. „Obawiam się, że będę musiał zapłacić pani Ochojskiej 100 tys. zł” – żalił się Sakiewicz, gdy już na debatę dotarł.
W debacie w SDP brał też udział Maciej Świrski, mianowany przez PiS przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i nadal pełniący tę funkcję. W tej roli Świrski nakładał ogromne kary na TVN, Tok FM czy Radio Zet, w sumie na 1,3 mln zł w półtora roku, bo media te publikowały niewygodne dla PiS informacje. Sądy uchylały jego decyzje. Ale Świrski i tak zwlekał z przedłużaniem koncesji dla mediów krytycznych wobec PiS, a po zmianie władzy nie wypłacał TVP i Polskiemu Radiu funduszy z abonamentu. Wojewódzki Sąd Administracyjny ukarał go więc karą w wysokości 60 tys. zł za „bezczynność”.
Jolanta Hajdasz na konferencji zachwalała jednak Świrskiego na całego: „Wypełnia tę funkcję (przewodniczącego KRRTV – red.) tak dobrze, bez żadnego problemu”.
W swoim wystąpieniu Świrski wiele razy mijał się z prawdą.
Przekonywał, że likwidatorzy powinni prowadzić do „likwidacji” spółki, choć tak nie jest – ustanowienie likwidatora może być pierwszym krokiem do uzdrowienia sytuacji firmy poprzez jej restrukturyzację.
Twierdził też, że jako szef KRRiT przekazuje pieniądze z abonamentu spółkom mediów publicznych, ale w formie depozycji na konta w sądzie. Tymczasem sądy nakazywały już wypłacać pieniądze bezpośrednio spółkom, a nawet – jak wyżej – nakładały na Świrskiego kary za „bezczynność”.
Według Świrskiego obecny rząd „przejmuje kontrolę” nad TVN, bo ta jest „w kłopotach finansowych”. To kolejna nieprawda – to nie TVN ma problemy finansowe, a jej amerykańska spółka matka. W 2023 roku zysk netto TVN wzrósł z 193,89 do 347,55 mln zł. Świrski straszył też „planowanym zakazem reklam” w mediach publicznych, tymczasem rozważane jest jedynie zmniejszenie ich liczby. I to od wielu lat.
Na tym nie koniec, bo Świrski jednym zdaniu mówił, że KRRTV nie zostało zaproszone na konsultacje zmian dotyczących mediów, by w następnym stwierdzić, że przedstawiciele Rady jednak na spotkaniu byli, ale ich postulatów nie uwzględniono.
Świrski chwalił też, rzecz jasna, TVP za „dobrej zmiany”. Mówił, że był to „fenomen” o silnej pozycji rynkowej, a obecny spadek oglądalności jest już nie do odrobienia. „To prezent dla telewizji komercyjnych”, podkreślał Świrski. Nie wspominał przy tym, że komercyjną stacją, która najbardziej skorzystała na zmianie władzy w TVP, jest prawicowa TV Republika. Zaledwie kilka zdań później, w innym kontekście Świrski wychwalał TV Republikę za to, że przejęła widzów – a „tego się nie spodziewano”. Ergo: PiS jest sprytny.
Z wyjątkiem ostatniej części debata w SDP była chaotyczna. Poruszane w niej tematy mieszały się, niektóre ginęły bez kontynuacji, do innych powracano wielokrotnie. Ale można z tego wydobyć jeszcze kilka wątków:
Na zakończenie oddajmy głos jeszcze raz Anicie Gargas:
„Co by było wtedy, gdyby nie było PiS? Nie byłoby nas!”
Media
Jarosław Kaczyński
Jacek Kurski
Maciej Świrski
Prawo i Sprawiedliwość
Telewizja Polska
Adrian Borecki
Anita Gargas
Anna Popek
Jolanta Hajdasz
Michał Adamczyk
Michał Karnowski
SDP
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich
TV Republika
Wojciech Surmacz
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze