0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stępień / ...

Byli i obecni pracownicy ostro krytykują TVP Info: „ściek, skłócający społeczeństwo i odczłowieczający przeciwników politycznych”. MSZ zdecyduje o losach TVP World.

Drugiego stycznia o poranku, z adresu [email protected] do pracowników TVP dotarł kolejny list. Tym razem zatytułowany „Przeciwko likwidacji Placu – do pracowników i współpracowników TVP”, a podpisany następująco:

  • Prezes TVP S.A. Michał Adamczyk
  • i dyrektorzy TAI: Marcin Tulicki i Samuel Pereira”.

„Nielegalni likwidatorzy lansują fałszywą narrację i nie akceptują faktur”

Autorzy listu komentują zmiany, jakie zachodzą w TVP od 20 grudnia. Piszą o „neo-zarządzie” i dokonywanym „wygaszaniu Placu” (Powstańców Warszawskich – siedzibie TVP Info i TAI – red.), które jest „kwestią czasu”.

A także o „masowych i niczym nieskrępowanych” zwolnieniach i nieakceptowaniu faktur.

„Nielegalni likwidatorzy lansują fałszywą narrację, jakoby ktoś tutaj coś okupował i blokował, podczas gdy to oni od razu zablokowali ludziom wejście i dziś z policją okupują Woronicza. Tutaj na Placu nikt z nas nikomu wejścia nie blokował. Przyjdźcie i sprawdźcie: studia, reżyserki, stoły montażowe stoją puste” – proponują adresatom.

Zabiorą wam wasze pieniądze

Następnie piszą o odłączeniu skrzynek mailowych przez „nielegalnych likwidatorów”. Twierdzą też, że pracownicy, którzy poprzez te skrzynki rozliczali się z TVP, nie dostaną w efekcie wypłat i kart pracy.

„Im szybciej sytuacja w TVP wróci do porządku sprzed 19 grudnia br., tym szybciej jako legalne władze będziemy w stanie uregulować Wasze należności.

Do tego konieczne jest odsunięcie likwidatorów, którzy okupują Woronicza, wyłączyli setkom osób maile i zablokowali przepustki” – apelują.

Jak chcieliby osiągnąć to „odsunięcie”? Michał Adamczyk nie ma czasu na rozmowę – tłumaczy się spotkaniami. Samuel Pereira z kolei nie chce rozmawiać, tylko pisze smsy. Nie odpowiada na nasze pytanie, jak chcą „odsunąć likwidatorów TVP”, których w smsach też nazywa „uzurpatorami”. „Wszystko jest w liście. Dokładnie to, co chcieliśmy przekazać” – pisze jedynie.

Opowieść o „ratowaniu Placu”, który może okazać się „niepotrzebny”

Pod koniec listu autorzy dochodzą do konkluzji – przekaz o „okupacji TAI” suflowany przez nowe władze stacji. To ma być pretekst, by uznać, że budynek TVP przy Placu Powstańców jest „niepotrzebny”. A „więc można Plac i wszystkich, a przynajmniej większość ludzi tam pracujących wyrzucić na bruk”.

Autorzy piszą o sobie jako o „legalnych władzach TVP”, które nie pozwolą na „zlikwidowanie Placu”. „Będziemy bronić TVP nie tylko jak dobra wspólnego i publicznego nadawcy, ale przede wszystkim, jako Waszego miejsca pracy”- podniośle kończy się list.

Zapytaliśmy Pereirę, z jakim odzewem spotkał się ów list. Nie odpowiedział i na to pytanie.

Panowie słowem nie odnoszą się w liście do ujawnionych przez likwidatora TVP własnych zarobków

Tweet posła Dariusza Jońskiego z dokumentem opisującym kwoty, w rekordowo krótkim czasie w 2023 uzyskał milion odsłon, zaś w ciągu tygodnia – aż 4,5 mln. O sprawie pisały prawie wszystkie, ogólnopolskie media.

  • Adamczyk, tylko jako dyrektor TAI (był też prezenterem „Wiadomości”) i tylko od 25 kwietnia dostał w TVP aż 1,5 mln zł – to 182,9 tys. miesięcznie.
  • Tulickiemu od 26 maja TVP przelało ponad 713 tys. zł – to jest 99,1 tys. miesięcznie.
  • Z kolei Pereira już zainkasował „skromne” ponad 459 tys. zł (53,6 tysiące miesięcznie).
  • Całą tę trójkę przebił rekordzista Jarosław Olechowski – były szef TAI i wydawca „Wiadomości”, który przez 3,8 miesiąca pracy w 2023 roku zarobił 1,4 mln zł (z odprawą). To daje średnio miesięcznie ponad 372 tys. zł.

Jak opisywaliśmy w OKO.press – takich zarobków mogą zazdrościć nawet prezesi państwowych banków w Polsce.

„Na Woronicza czas się zatrzymał”

Nowa ekipa TVP Info i Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (instytucja, odpowiedzialna za informacje w TVP) złożona głównie ze starych pracowników i kilkudziesięciu nowo przyjętych, pracuje w budynkach na Woronicza. Według naszych informacji technicy nowej TVP Info, na czele z montażystami, mają się oburzać na problemy techniczne, z jakimi tam się zmagają. „Domagają się wymiany sprzętu, wyrzucenia systemu Nexus i Avida (…) Najnowsze komputery to pięcioletnie Delle, a reszta pamięta jeszcze czasy PO-PSL” – twierdzi nasze źródło.

„Na Woronicza jest faktycznie stary sprzęt. Tam czas się zatrzymał. Tam, gdzie teraz przygotowują TVP Info – budynek F, parter oraz II i III piętro – trzeba byłoby wymienić nawet komputery i oprogramowanie. Technologicznie to skomplikowany system: systemy emisyjne, runplannery itp.” – mówi nam jeden z montażystów TVP, zastrzegając sobie anonimowość.

Nowe szefostwo TVP od początku informowało, że jego ekipa pracuje w warunkach „spartańskich”, bo siedziba telewizji przy Woronicza nie jest technologicznie przygotowana do tworzenia rozbudowanego programu informacyjnego, jakim jest TVP Info. To wciąż jedna z największych przeszkód w uruchamianiu kanału i programów informacyjnych. Studia, newsroomy i technologicznie nowe oprogramowanie – to wszystko jest w budynku TVP na Placu Powstańców Warszawskich zajmowanym przez propagandystów „dobrej zmiany” i do niedawna – posłów PiS.

Plac? „Nieprędko”

Nowe władze TVP, jeszcze w dniu uruchomienia programu „19.30” liczyły, że odzyskają kontrolę nad budynkiem przy Placu między świętami a sylwestrem. Tak się nie stało. Kiedy więc wejdą na Plac Powstańców? Grzegorz Sajór, nowy szef TAI, tego nie wie. „Na pewno nieprędko” – pisze mi tylko.

Dlaczego jednak nowi szefowie TVP nie mogą tam teraz wejść razem z pracownikami, skoro – jak czytamy w piśmie Adamczyka, Tulickiego i Pereiry – nikt nie „okupuje” budynku na Placu i nie blokuje wejścia?

Sajór nie odpowiada. Paweł Moskalewicz, nowy szef TVP Info, także nie.

Nieoficjalnie tylko dowiadujemy się, że nowa ekipa nie chce dać Adamczykowi, Pereirze i Tulickiemu tego, na czym im zależy – nagrań, na których propagandyści TVP byliby wyprowadzani z budynku stacji.

„Poziom deprawacji mediów publicznych i ich przekazu osiągnął skalę niewyobrażalną”

Na kolejny już list trójki propagandystów z TVP zareagowali byli i obecni pracownicy tej stacji, przeciwni jej upolitycznianiu. Bardzo ostre „oświadczenie – apel” powstało jeszcze 26 grudnia, a do godzin popołudniowych 2 stycznia podpisały je 222 osoby – byli pracownicy i ok. 40 obecnych pracowników TVP. To dziennikarze, wydawcy, reżyserzy, realizatorzy, kierownicy produkcji, montażyści, technicy i pracownicy innych kategorii zatrudnieni w telewizji publicznej. Wśród nich na przykład

  • Maciej Orłoś – były prezenter Teleexpressu, który teraz wraca;
  • Krystyna Mokrosińska – dziennikarka TVP bardziej znana z tego, że przez lata przewodziła największej organizacji żurnalistów SDP;
  • Beata Harasimowicz – dziennikarka, reżyserka.

To ich pismo trafiło na skrzynkę Adamczyka, Pereiry i Tulickiego w odpowiedzi na pismo z 2 stycznia.

Podpisani pod apelem popierają działania służące odpolitycznieniu TVP

Piszą, że „całkowitemu przejęciu i zdeprawowaniu mediów publicznych, jakie miało miejsce przez ostatnie osiem lat rządów PiS” winna jest każda władza po 1989 roku. Czytamy o „mentalności postpezeperowskiej” o „odnowieniu bezpośrednich linii” (telefonicznych – red.) na Nowogrodzką (siedziba PiS) w czasach byłego już prezesa TVP Jacka Kurskiego. „Poziom deprawacji mediów publicznych i ich przekazu osiągnął skalę niewyobrażalną.

Zamiast rzetelnego, obiektywnego przekazu i mediów pokazujących ścierające się poglądy, otrzymaliśmy ściek, skłócający społeczeństwo i odczłowieczający przeciwników politycznych rządzącego obozu.

Powiedzieć, iż była to propaganda na poziomie goebelsowskim, to nic nie powiedzieć. TVP INFO osiągnęło, a nawet prześcignęło, poziom RUSSIA TODAY i słusznie, że zamilkło”.

Dalej czytamy, że stan mediów publicznych to też wina sygnatariuszy listu –

bo nie protestowali przez lata, przyglądając się ich „postępującej dewastacji”.

Wzywają prezydenta, premiera i marszałków Sejmu i Senatu – do nich skierowali apel – do rzeczywistej naprawy mediów publicznych, a nie zamiany jednej opcji na drugą.

„Protestujemy przeciwko pisowskiej »obronie wolności mediów« i żądamy natychmiastowego opuszczenia gmachów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej przez polityków PiS. Wasze działania to czysta hipokryzja. Bronicie swojego partyjnego przekazu, a nie wolności słowa. Zabierzcie ze sobą swoich propagandystów i funkcjonariuszy”.

Premiera wzywają do upublicznienia planu ratowania TVP, PR i PAP i przyjęcia ustaw, które usuną z mediów publicznych „patologie”.

Jacek Dybowski, reżyser i realizator od lat pracujący dla TVP, mówi nam, że list powstał na grupie na FB „Telewizja Polska to my – prawdziwe 70-lecie – I CO DALEJ?”. Jest na niej ponad 800 byłych i obecnych pracowników TVP.

„Założyliśmy ją, gdy TVP zorganizowała koncert na swe 70-lecie i nie zaprosiła wszystkich, którzy byli istotni dla jej tworzenia. Właśnie w ramach tej grupy napisaliśmy ten apel” – tłumaczy Dybowski. Twierdzi, że codziennie kolejne osoby zgłaszają się, by go podpisać.

Angielskojęzyczna TVP World przestanie istnieć?

TVP World – anglojęzyczna stacja, która według zamysłów PiSu miała być kanałem prezentującym w świecie stanowisko polskich władz – nie działa od przejęcia sterów na Woronicza przez nowe władze. Na kanale na YouTubie ma 439 tys. subskrybentów. Ostatnie materiały pochodzą sprzed dwóch tygodni. Na Facebooku – z 26 grudnia.

Zdymisjonowany został dotychczasowy szef TVP World Filip Styczyński. To młody człowiek, który jako reporter TVP zasłynął z pokazywania środkowego palca demonstrantom pod Sejmem w czasie protestów przeciwko upolitycznieniu sądów.

Odwołano także Pawła Pietkuna – kierownika redakcji serwisów informacyjnych. Pełniącym obowiązki szefa TVP World został Jerzy Kamiński. To współtwórca Superstacji, wydawca „Interwencji” na Polsacie, który – jak nas przekonuje jeden z zatrudnionych w TVP World – ma duże poparcie w zespole.

Losy TVP World są dziś jednak niepewne. Kamiński nie chce rozmawiać. „Nie mam upoważnienia od Tomasza Syguta do wypowiadania się, więc nie mogę udzielić informacji. Na razie nie ma żadnych decyzji” – mówi.

Według pracowników, na to, że TVP World przetrwa, jest mniej więcej 50 procent szans. Decyzje mają zapaść do połowy stycznia. To będzie zależało przede wszystkim od Ministerstwa Spraw Zagranicznych a najbardziej – od samego ministra Radosława Sikorskiego. TVP World, która kosztowała w 2023 roku ok. 70 mln zł, utrzymuje się głównie dzięki dofinansowaniu MSZ. „Umówiliśmy się z prezesem telewizji na naradę, jak to oddziaływanie na zagranicę ustalić. Bo co do zasady uważam, że jest potrzebna taka telewizja – skierowana do zagranicy po angielsku, niemiecku i ukraińsku. Ale w TVP World to trolle pisowskie pracowały” – zaznacza Sikorski w rozmowie z OKO.press.

„Relokacja” TVP World

Pracownicy dostali maila w sprawie przyszłości TVP World. Czytamy w nim o „planowanej relokacji” pracowników stacji do redakcji „Teleexpressu”, „19.30” oraz Polonii, gdzie ma zostać uruchomiony anglojęzyczny serwis. Ci, którzy chcą współpracować z nowymi władzami telewizji, mają napisać do Kamińskiego. To sugerowałoby jednak koniec TVP World.

Jeden z pracowników TVP World broni tego kanału twierdząc, że był on „dobrze postrzegany” w MSZ – głównie jako odpowiedź na rosyjską dezinformację o Ukrainie. „Nawet Dawid Wildstein powiedział o nas, że byliśmy »najbardziej lewacką telewizją w TVP«” – twierdzi.

Przyznaje, że w ich kanale też byli zatrudnieni propagandyści. Swój program miał Michał Rachoń. „Ale on robił najgorszy program i nie u nas – zewnętrznie, by to więcej kosztowało. Nigdy u nas nie był, nie jest członkiem redakcji” – podkreśla nasz rozmówca. I dodaje, że zespół jest zażenowany tym, że Rachoń podpina się teraz pod redakcję TVP World, broniąc „wolnych mediów”.

Nasz rozmówca przekonuje, że pracownicy TVP World starali się dochowywać standardów. ”Filip Styczyński kazał nam na spotkaniu robić proizraelskie materiały z wojny w Palestynie. Czyli, że np. nie mieliśmy mówić o ofiarach po stronie Palestyny. Wysłuchaliśmy go, po czym stwierdziliśmy, że będziemy robić, jak nakazuje sztuka dziennikarska – opisując praktyki i ofiary jednej i drugiej strony. W co drugim materiale podawaliśmy informacje o liczbie cywilnych ofiar w Palestynie. Styczyński niewiele mógł zrobić, bo musiałby zwolnić cały zespół” – opisuje pracownik.

Ze Styczyńskim nie udało nam się porozmawiać.

Oglądamy jeden z ostatnich dzienników TVP World i dwa materiały w nim relacjonujące konflikt w Gazie. 90 procent treści przedstawia izraelski punkt widzenia, izraelską retorykę i izraelskie argumenty za kontynuacją konfliktu. Tylko krótka wypowiedź ministry spraw zagranicznych Francji na temat konieczności zawieszenia broni. Jedno zdanie – na temat „rosnących liczb ofiar” – można uznać za informacje istotne z punktu widzenia Palestyńczyków. Nie widać ujęć z ofiarami cywilnymi wśród Palestyńczyków.

;

Udostępnij:

Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze