"Wiadomości" TVP poświęciły Noblowi Tokarczuk 149 sekund, m.in. cytując min. Glińskiego: "Doceniam PRZEDE WSZYSTKIM język i warsztat. PEWNIE słusznie dostała nagrodę Nobla". Minister ocenił, że Tokarczuk "zabrakło odważnego zmierzenia się z wartościami". Zamiast "czułości" proponował "wspólnotę narodową". Jakby głosił swoją mowę noblowską.
Wtorkowe "Wiadomości TVP" 10 grudnia 2019 zaczęły od zapowiedzi, że "Ta fuzja przyniesie korzyść obu firmom, jeśli Orlen kupi Energę". Na materiał pt. "Kolejna Polka z nagrodą Nobla" przypadło równo 149 sekund, w tym gratulacje od prezydenta Dudy, dwuznaczna wypowiedź min. Glińskiego (patrz dalej), migawki z Nobla dla Wisławy Szymborskiej z 1996 roku, informacje o kontrowersjach z Noblem dla Austriaka Petera Handkego i o skandalu molestowania seksualnego w środowisku bliskim szwedzkiej Akademii, który sprawił, że nagrodę za 2018 rok (dla Tokarczuk) przyznano dopiero teraz. Dłuższy (183 sek.) był materiał o "Sylwestrze Marzeń z Dwójką".
O ile list prezydenta był uprzejmy i pozbawiony podtekstów, to wypowiedź ministra kultury Piotra Glińskiego należy do gatunku tzw. gratulacji odwrotnych, których autor pragnie przy okazji polemizować, a nawet pouczyć osobę, której składa gratulacje. Minister wygłosił też krytykę wykładu noblowskiego Tokarczuk "Czuły narrator". Jego wypowiedź stworzyła coś w rodzaju kontr-wykładu noblowskiego wyrażającego ideologię polskiej prawicy i ministra wyobrażenia o dobrej sztuce.
"Składając raz jeszcze gratulacje z okazji uhonorowania Pani Nagrodą Nobla za rok 2018, serdecznie zapraszam Panią, w dogodnym dla Pani terminie, do złożenia wizyty w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego" - napisał Gliński. I dodał, że będzie mu "niezwykle miło osobiście podziękować Pani za wkład w rozsławienie polskiej literatury w świecie". Nie jest jasne, czy dla Tokarczuk wizyta u ministra też byłaby "niezwykle miła", nie tylko zresztą z powodu wypowiedzi Glińskiego dla dziennikarzy.
W ministrze odezwały się ambicje własne i swego środowiska, dla którego Olga Tokarczuk - zadeklarowana feministka i osoba o lewicowych, progresywnych poglądach, która nie raz krytykowała prawicowe rządy w Polsce - jest trudna do przyjęcia. Podobnie jak jej pisarstwo uniwersalistyczne, podważające wszelkie, w tym narodowe, stereotypy i uproszczenia.
"To jest piękna uroczystość i piękny moment – Polska otrzymuje nagrodę Nobla, rozsławia nasz kraj, naszą kulturę na całym świecie. Jeszcze raz serdecznie gratuluję pani Oldze Tokarczuk" - mówił dziennikarzom Gliński podtrzymując interpretację sukcesu Tokarczuk, którą wyrażają wszyscy liderzy PiS. Ten wątek pojawił się także w liście prezydenta, który pisze o "polskiej wrażliwości" pisarki.
[baner_akcyjny kampania="remanent2019" typ="typ-2"]
Gliński wyraził nadzieję, że jeśli pisarka przyjmie jego zaproszenie, to będzie miał "sposobność porozmawiać z Tokarczuk na te szersze tematy, które poruszała także w swojej noblowskiej mowie". Podkreślił, że "pięknie pisze i faktycznie operuje językiem szalenie trafnym, syntetycznym. Potrafi nazywać zjawiska, nawet w tej krótkiej mowie noblowskiej to było widać".
Uderzające, że Gliński uznał mowę Tokarczuk - równe 58 minut, bez oklasków - za "krótką". Ciekawe, jak określiłby 33 minuty przemówienia Petera Handkego?
Dalej było gorzej:
"Doceniam przede wszystkim język i warsztat. Jest wybitnie utalentowaną osobą i dlatego pewnie słusznie dostała nagrodę Nobla".
Taki komplement dla pisarki jest dwuznaczny, bo rodzi pytanie, czego minister nie docenia, skoro docenia przede wszystkim stronę formalną twórczości pisarki. Uderza też użycie słowa "pewnie" (słusznie), co podważa zasadność nagrody dla Tokarczuk.
Komplementy Glińskiego na temat warsztatu Tokarczuk stoją w sprzeczności z jego poprzednimi opiniami. 8 października 2019, na dwa dni przed ogłoszeniem Nobla dla Tokarczuk, przyznał w „Kropce nad i”, że nie przeczytał ani jednej książki pisarki. „Próbowałem, nigdy nie dokończyłem” – dodał, co miało być chyba dowodem, że utwory Tokarczuk są nudne.
Znak zapytania przy nagrodzie dla Tokarczuk przypomina zaś komentarze Glińskiego tuż po ogłoszeniu decyzji szwedzkiej Akademii. TVP info mówił: „wiadomo, że z tą nagrodą Nobla w ostatnich latach jest różnie”. Odnosząc się do przyznania nagrody Dario Fo (1997) ocenił, że dają ją „i innym tam, takim literatom”.
Dodał jednak wspaniałomyślnie, że Tokarczuk „jest na pewno przez wielu uznawana za wybitną pisarkę, i tutaj nie powinniśmy podważać tego rodzaju werdyktów”.
Jak widać formuła jest wciąż ta sama: wielu ją (Tokarczuk) docenia, pewnie zasłużyła, ma dobry warsztat, nie będziemy kwestionować.
"Bardzo dobrze by było, żeby ta czułość była częściej widoczna, także w naszym społeczeństwie, także w ocenach naszego życia publicznego, czy rozumienia polskiego społeczeństwa"
- komentował dalej Gliński. Znając jego liczne wypowiedzi trudno nie doszukać się w tym pretensji wobec pisarki, która nie stroni od surowych ocen rządów PiS, że nie docenia wysiłków władzy.
W wywiadzie do 300polityki w sierpniu 2019 mówił o Tokarczuk właśnie z perspektywy niedocenianego władcy: "Dobrze by było, żeby [Tokarczuk] była rozsądną polską pisarką, która by rozumiała polskie społeczeństwo i polską wspólnotę. To zresztą przesłanie
do wszystkich polskich wybitnych artystów, którzy często używają bardzo mocnych słów i złych emocji w wypowiedziach publicznych. Nie wiem czy Tokarczuk używa, bo nie przypominam sobie, ale wiem, że wielu innych używało bardzo nieadekwatnych określeń dotyczących także ministra kultury".
Oceniając mowę Tokarczuk Gliński zgodził się z nią, że "świat współczesny jest światem wielu problemów i kryzysów", ale polemizował:
"Problem jest z egoizmem i zbytnim indywidualizmem, z fragmentaryzacją świata. Natomiast,
czy wystarczy to pojęcie czułości do tego, żeby przezwyciężyć te wszystkie kwestie, to mam wiele wątpliwości".
Minister rozkręcał się przechodząc do własnej prezentacji. W mowie Tokarczuk
"brakowało bardziej odważnego zmierzenia się z wartościami. Nie ma tam pojęcia dobra, nie ma pojęcia instytucji, które kształtują ludzi do wartości, pojęcia wspólnoty. To na pewno by nam pomogło.
Potrzebna jest bardziej wnikliwa diagnoza w wielu innych obszarach". I dalej:
"Ta czułość, która tam jest definiowana jako coś więcej niż empatia, jako wyjście poza narrację jednostkową, poszukiwanie takiego czwartego punktu widzenia, jest pewnie ciekawa, ale moim zdaniem wciąż jest jeszcze niedostateczna i chyba troszeczkę naiwna".
"Miłość, miłosierdzie to są pojęcia, które w wielkich systemach filozoficzno-światopoglądowych i religijnych funkcjonują w świecie od 2000 lat. W jakimś sensie ta czułość jest przy tym maleńka".
"Ja na przykład widzę nadzieję w instytucjach, które budują pozytywne systemy wartości, takich jak rodzina, wspólnota na przykład narodowa, lokalna. Bo wciąż nikt nigdzie na świecie nie zastąpił dobrze funkcjonującej wspólnoty narodowej, w sensie kulturowym, dla zaspokajania wszystkich naszych potrzeb społecznych".
Tym samym Gliński powtórzył swoją radę dla Tokarczuk, z cytowanego wyżej wywiadu dla 300polityki, by była "rozsądną polską pisarką, która by rozumiała polskie społeczeństwo i polską wspólnotę".
W narodowej polityce historycznej PiS Tokarczuk nie mieści się zupełnie. Skrajny temu wyraz dali radni PiS w Wałbrzychu, w reakcji na słowa pisarki, że "trzeba stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”.
Tak zatem minister kultury powitał najwyższe możliwe polskie wyróżnienie w dziedzinie, za którą odpowiada. Zaskakująca - nawet u niego - arogancja tej przemowy nie zmienia faktu, że trafnie wskazał na zasadniczą różnicę między literaturą i osobą Olgi Tokarczuk a ideologią lansowaną przez PiS.
Doskonale tę opozycję uchwycił Per Wästberg, pisarz i członek Szwedzkiej Akademii, który we wtorek 10 grudnia 2019 wygłaszał laudację na cześć Tokarczuk. Mówił, że jej literatura:
"To nadzieja na Europę bez granic, na wiedzę. W opowieści o XVIII wiecznej Polsce widzi paralelę wobec nazizmu i stalinizmu, a nawet współczesnych populistów, którzy historię widzą jak w »chłopięcych książkach«, czyli jako opowieść o bohaterach i zdrajcach".
Jakby czytał w myślach Glińskiego. I konkludował, że w książkach Tokarczuk: "Nie ma historii, są tylko ludzie i ich życie".
Istotą wyrażanych publicznie poglądów pisarki, a także jej twórczości jest bowiem wyjście poza narodowy kontekst i uniwersalizacja treści. Deklarowała to wręcz jako credo swego pisarstwa: "Czego nam brakuje, to jak się zdaje, parabolicznego wymiaru opowieści.
Bohater paraboli jest bowiem zarazem sobą, człowiekiem żyjącym w określonych warunkach historycznych, czy geograficznych, a jednocześnie wykracza daleko poza ten konkret, stając się każdym i wszędzie.
Kiedy czytelnik śledzi czyjąś historię opisaną w powieści może utożsamić się z losem opisywanej postaci i rozważać jej sytuację, jak swoją. W paraboli zaś musi zrezygnować zupełnie ze swojej odrębności i stać się każdym.
W tym wymagającym psychologicznie zabiegu parabola znajdując dla różnych losów wspólny mianownik, uniwersalizuje nasze doświadczenie, a jej niedostateczna obecność w literaturze jest świadectwem bezradności".
[baner_akcyjny kampania="remanent2019" typ="typ-1"]
Kultura
Nacjonalizm
Propaganda
Andrzej Duda
Piotr Gliński
"Wiadomości" TVP
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Telewizja Polska
Nobel dla Tokarczuk
Olga Tokarczuk
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze