"Jesteśmy mu to winni" - napisał na Twitterze o przygotowywanym muzeum Dmowskiego wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. "Dmowski był ideologiem polskiego antysemityzmu" - mówi OKO.press prof. Grzegorz Krzywiec, historyk. Publikujemy liczne wypowiedzi Dmowskiego o Żydach
W grudniu 2020 wicepremier i minister kultury Piotr Gliński napisał na Twitterze, że ma powstać muzeum Romana Dmowskiego - ponieważ „jesteśmy mu to winni”. Ten twórca Narodowej Demokracji i ojciec polskiego nowoczesnego nacjonalizmu ma już swoje rondo w centrum Warszawy, ma pomnik na Trakcie Królewskim, jego wizerunek jest w paszportach, patronuje także Instytutowi Dziedzictwa Myśli Narodowej.
Adam Leszczyński, OKO.press: Obrońcy Romana Dmowskiego z oburzeniem odrzucają zarzuty o antysemityzm. Czy był antysemitą? Jaką rolę odegrał antysemityzm w jego doktrynie?
Prof. Grzegorz Krzywiec*: Ja mam nawet wybitą okolicznościową monetę z Dmowskim… Bez wątpienia był antysemitą. To jest jednak skomplikowana sprawa, bowiem w tamtych czasach - pod koniec XIX w. - antysemityzm jako wrogość do Żydów, jako nosicieli „fałszywej nowoczesności”, chorób społecznych łączonych z kapitalizmem, czy socjalizmu, był powszechny.
Ale także traktowano ich jako nosicieli wszystkiego, co jest dogłębnie obce kulturze chrześcijańskiej czy europejskiej. W tym sensie antysemityzm był integralną częścią europejskiego krajobrazu.
Z Dmowskim sprawa jest o tyle skomplikowana, że był politykiem i ideologiem, który wplótł ten antysemityzm w swój światopogląd. On nie był po prostu antysemitą: on był ideologiem antysemickim. Jego zwolennicy mają do dziś problem z tym, żeby to sobie przyswoić.
Na ile to było ważne dla jego całej wizji politycznej?
To był polityk, który dużo pisał i w jednym z możliwych sensów - dla polskiego dziedzictwa kulturowego - był to przede wszystkim pisarz polityczny. Czasami pisał nawet kilka tekstów dziennie. Antysemityzm był w nich fundamentalnie obecny i istotny, już od lat 90. XIX wieku, czyli od momentu, w którym się rodził nowoczesny polski nacjonalizm. Antysemityzm w pismach Dmowskiego nabierał większej wagi z każdym rokiem. Można to nawet sprawdzić metodą statystyczną.
Założony przez Dmowskiego ruch polityczny nabiera takich elementów w zasadzie na początku XX wieku. Od 1906-1907 roku przesyca go wrogość wobec Żydów na bardzo różnych poziomach - od religijnego po ekonomiczny. Narodowa Demokracja używa go jako narzędzia politycznego do mobilizacji mas, budowania tożsamości, wskazywania wroga. Stał się podstawą ich strategii politycznej. Trudno antysemityzm od poglądów Dmowskiego oddzielić, podobnie zresztą jak od ruchu politycznego, który stworzył.
Czy można to jakoś uzasadnić epoką, w której działał? Powiedzieć: „trudno, takie były czasy, wielu ludzi wówczas było antysemitami?”. Przed Zagładą nie uważano antysemityzmu za coś tak dyskwalifikującego jak dzisiaj.
Dmowski był na pewno dzieckiem swoich czasów. Problem jednak z jego aktywnością polityczną i piśmiennictwem jest taki, że przeniósł pewne emocje, pewne wyobrażenia, które już były w kulturze, na wyższy poziom. Uczynił z nich narzędzie uprawiania polityki. Szybko stało się to jego centralnym narzędziem. Antysemityzm stał się dla niego nawet kluczem do analizowania sytuacji międzynarodowej. W latach 20. XX wieku interpretował ją w duchu rzekomo rządzących światem interesów żydowskich.
Dlaczego to antysemityzm działał jako narzędzie polityczne?
To jest coś, z czym my - osadzeni w polskiej kulturze - musimy się prędzej czy później zmierzyć. Antysemityzm był w niej zjawiskiem powszechnym. Dominująca część polskiego establishmentu politycznego, a w dużej części także kulturalnego na przełomie XIX i XX w. oraz w pierwszych dekadach XX w. była - trzeba to otwarcie powiedzieć - głęboko antysemicka.
Dla mnie to było odkrycie także w wymiarze osobistym. Kiedy wiele lat temu zacząłem badać tę tematykę, nie byłem przygotowany na to, jaka była skala tego zjawiska. Można się z tym było zetknąć w różnych dziwnych okolicznościach. To, że takie kluczowe postaci dla polskiej tożsamości jak Aleksander Świętochowski, Bolesław Prus czy Jan Matejko były w jakieś części swojej aktywności publicznej czynnymi antysemitami, od dawna było wiadomo. Przed pierwszą wojną światową trudno było jednak znaleźć postacie życia publicznego, które czynnie się tej wrogości przeciwstawiały. Sam próbowałem je kiedyś systematycznie zliczyć i starczyło mi zaledwie palców jednej ręki…
Dmowski jako ideolog polityczny i polityk pozostawał więc w dynamicznej relacji z kulturą, w której funkcjonował. Wykorzystywał obecne w życiu publicznym antysemickie wątki i motywy. Nie da się ich rozdzielić od jego politycznej aktywności.
Czyli nacjonalizm polski musiał być antysemicki?
Nie wiem. To moja osobista opinia - ale wydaje mi się, że jego dzieje mogłyby się nieco inaczej potoczyć, gdyby inna postać niż Dmowski stanęła na jego czele. Dmowski wniósł do niego swoje liczne osobiste obsesje. To skomplikowana sprawa - dlaczego w pewnych momentach historycznych ludzie zaczynają masowo myśleć według nowych, wyjątkowo toksycznych i pustoszących życie społeczne schematów. Dmowski, polityk bez wątpienia charyzmatyczny, naznaczył swoją osobowością takie momenty.
Należy mu się muzeum? A jeśli tak, to co się w nim powinno znaleźć? „Jesteśmy mu to winni” - jak napisał wicepremier i minister kultury Piotr Gliński?
Przyznam, że mam wielki kłopot z tym pomysłem.
Po pierwsze - przedsięwzięcie jest robione przez ludzi, którzy nie tylko nie chcą się do dziedzictwa Dmowskiego krytycznie odnosić czy je analizować, ale chcą tę postać w hagiograficznej, a często wręcz karykaturalnej wersji pokazać. Co więcej, chcą pokazać, że to jest jakiś ważny punkt tożsamościowy dla współczesnych, a sam Dmowski to prostu „Wielki Polak”.
Tego rodzaju muzeum to po prostu katastrofa. Zmarły w 2020 roku wybitny historyk idei Andrzej Walicki proponował, żeby wydać krytycznie pisma Dmowskiego. To byłby sposób na przepracowanie tego dziedzictwa, które nacjonalizm wniósł do polskiej kultury. Krytycznego, to znaczy pokazującego faktyczne zagrożenie płynące z tego piśmiennictwa.
Na pewno Muzeum Historii Polski, które teraz powstaje, powinno się krytycznie - ale także z pewną życzliwością intelektualną - odnieść do tej postaci. Pokazać, jaka była rola polskiego nacjonalizmu.
Badaniem tego już się kilkadziesiąt osób już zajmowało na poważnie. Jest więc z czego czerpać, a taka dyskusja jest nam potrzebna.
*Prof. Grzegorz Krzywiec, historyk z Instytutu Historii PAN w Warszawie, biograf Romana Dmowskiego. Opublikował m.in. książki „Szowinizm po polsku. Przypadek Romana Dmowskiego (1886-1905)”, Neriton–IH PAN, Warszawa 2009 oraz „Polska bez Żydów. Studia z dziejów idei, wyobrażeń i praktyk antysemickich na ziemiach polskich początku XX wieku (1905-1914)”, Warszawa 2017. Obecnie przygotowuje kulturową i społeczną historię faszyzmu w Polsce (1919-1939).
Książkę prof. Krzywca można za darmo w całości przeczytać na Repozytorium Cyfrowym Instytutów Naukowych - tutaj.
Poniżej zamieszczamy wybór cytatów z pism Dmowskiego o Żydach (dzięki uprzejmości prof. Krzywca). Doskonale się będą nadawały do tego, aby zamieścić je w muzeum, które zapowiedział minister kultury.
"Ludność żydowska jest niezaprzeczalnie pasożytem na ciele społeczności tego kraju, który zamieszkuje… Ciało zdrowe, silne, którego wszelkie czynności odbywają się normalnie według wskazanego przez prawa przyrody porządku, jest najmniej odpowiednim podścieliskiem dla rozwoju pasożytów".
"Wpływ żydów na opinię działa i będzie działał rozkładająco. O użytkowaniu go dla celów polityki narodowej mowy nie ma, bo zawsze otwarcie, czy pod osłoną będzie przeciwnarodowym. Jedynym naszym zadaniem jest zwalczanie go wszelkimi możliwymi sposobami".
"Żyd nie może być zachowawcą w społeczeństwie europejskim, chociażby nawet to sobie dla jakichś względów postanowił. Cała tradycja tego społeczeństwa jest mu obca, sprzeczna ze wszystkim, z czym się dusza żydowska w ciągu niezliczonych pokoleń zrosła. Ze wstrętem traktuje on całą przeszłość ludów europejskich, żywi nienawiść do ich religii, na wszelką zaś wyrosłą z tych społeczeństw hierarchię patrzy jako na uzurpatorkę stanowiska należącego się „ludowi wybranemu”. Instynktownie wprost dąży on do zniszczenia w swym otoczeniu europejskim czci do tradycji, przywiązania do religii, uznania dla jakiejkolwiek hierarchii, lży, wydrwiwa, ośmiesza to wszystko, co dla każdego uczciwego konserwatysty musi być święte (…).
Wtargnięcie potężnej fali żydowskiej w nasze życie pociągnęło za sobą w tych sferach społecznych, które z nimi Żydami w bliższą styczność weszły, takie zniszczenie wszelkich rysów zachowawczych, taki bunt przeciw wszelkiej tradycji narodowej, rozkład poczucia religijnego i nawet elementarnego szacunku dla religii, taki wstręt do wszelkiej najbardziej uprawnionej hierarchii, że zagroziło nam w pewnym sensie wprost zdziczeniem. Gdyby cały ogół temu wpływowi uległ, zatracilibyśmy właściwie zdolność do życia społecznego, stalibyśmy się anarchiczną gromadą bez wewnętrznej organizacji moralnej, zdolną żyć tylko w karbach, nałożonych z zewnątrz”.
"Powiedziałem sobie, że najważniejszem mojem zadaniem jest zajęcie się gruntowne kwestią żydowską, i doprowadzenie do utrącenia panowania żydów na świecie. Moją ambicją jest, by po zrobieniu tego, co już zrobiłem, jeszcze zrobić coś istotnie wielkiego dla Polski i dla świata (...) Tę ambicję mam i sądzę, że dobrze jest, by każdy zrozumiał swoją superiorite i swoją inferiorite. Pewnie, że byłoby mi przyjemnie mieć swoje biura ministerialne, swoje samochody, swoje wygodne urządzenia. Ale wszystko to dla mnie nie ma żadnego znaczenia. Dla ludzi mojego pokroju ta idea, o której Panu mówiłem, powinna być znacznie bardziej nęcąca, niż idea zostania ministrem".
"Jeżeli kopalnia surowca żydowskiego na ziemiach polskich zaniknie, kończy się kwestia żydowska na świecie – żydostwo [z]ginie raz na zawsze".
"Historia bodaj wchodzi w okres ostatecznej likwidacji wypływów żydowskich i w ogóle żydostwa jako czynnika dziejowego. Kwestią, zdaje się, jest tylko, jak długo ten okres trwa będzie", (s.162)
"Choćby Żydzi moralnie byli aniołami, a umysłowo geniuszami, choćby byli o wiele wyższego d nas gatunku, sam fakt ich istnienia wśród nas i ich bliskiego udziału w naszym życiu, jest dla społeczeństwa naszego zabójczy i trzeba się ich pozbyć", s. 176
"Bankrutujący obecnie ustrój gospodarczy świata, którzy rozmaici ekonomiści określają rozmaicie, można by śmiało nazwać ustrojem żydowskim (...). Upadek tego żydowskiego ustroju jest przede wszystkim upadkiem żydostwa", s.177
"Pieniądz był zawsze główną podstawą potęgi żydostwa i główną jego bronią", s. 180
"Postęp umysłowy narodów, postęp rozumienia podstaw, na którym się opiera byt społeczeństw ludzkich (...). Ten postęp zrodził prąd nacjonalistyczny (...). Prąd ten dąży (...) do całkowitego się Żydów, niezależnie od ich zachowania się", s. 181
"W każdej epoce jedne typy miały przewagę nad innymi, jedne się pomyślnie rozrastały, inne upadały i ginęły. Ileż jest w historii świata ludów, państw cywilizacji, które ginęły bez śladu. Dziś, zdaje się przyszła kolej na Żydów", s. 197
"Dziś całe żydostwo (...) stało się co najmniej jaskrawym anachronizmem (...). Wszelkie anachronizmy muszą zginąć. Jest to ich przeznaczenie, od którego nic ich nie może ocalić. Wiek XX staję się epoką, zamykającą rozdział żydowski w historii świata", s.197
"Marksizm w swej całości mógł się narodzić tylko w łonie żydowskim, a jako płód żydowski, tym samym już był przeciwieństwem wszystkiego tego, co wytworzyła w nas i w naszm życiu przeszłość europejska.. Marksiści, o ile nie są Żydami, są w pewnym sensie prozelitami judaizmu", s. 220
"Wiek XX-ty postawi w każdym kraju naprzeciw siebie dwa obozy, z jednakowymi, bardzo prostymi i bardzo realnymi programami: wytępić przeciwnika (...). W jednym będą komuniści z wszystkimi przyległościami, z wszystkimi Żydami i nieżydami (...), po drugiej żywioły narodowe (...).W tej niemiłosiernej wojnie nie będzie miejsca pośrodku. Każdy będzie musiał zdecydować i stanąć wyraźnie po jednej albo po drugiej stronie. Sprawdzi się tym razem jedno z twierdzeń Darwina, że w walce o byt typy pośrednie giną. To cena, za którą narody będą mogły kupić nowy byt, na mocniejszych, zdrowszych i uczciwszych podstawach (...). Wynik tej walki ma dać odpowiedź nie tylko na pytanie: kto ma panować? Naród, czy żywioły dążące do rozkładu i zniszczenia. Stanęło aż nadto wyraźnie jeszcze inne: kto ma być wytępiony (...). W takiej wojnie między pojęciami „wytępiony a poległy niewielka jest różnica (...). Ta walka nie może zakończyć się nierozegraną (...). Tak się zapowiada główna treść dziejów naszego stulecia", s.236-239
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze