Bez większego echa w polskich mediach przeszedł raport opublikowany w renomowanym „The Lancet”. A szkoda, bo pokazuje, jak bardzo upały są złe dla zdrowia Europejczyków. Czemu w zasadzie upały nam szkodzą?
Wydaje się, że upalne dwa tygodnie w Polsce dobiegły końca. Nie były zresztą wyjątkowo dotkliwe, przeważnie było około trzydziestu stopni, gdzieniegdzie nieco więcej. Niektórzy się cieszyli, inni z trudem znosili tak wysokie temperatury.
Problemem były też tropikalne noce, czyli takie, podczas których temperatury nie spadają poniżej 20 stopni (w Warszawie zarejestrowano najcieplejszą noc w historii pomiarów). Takie temperatury sprawiają, że sen jest płytszy, a organizm gorzej wypoczywa.
Znacznie gorzej jest na południu Europy. Od wschodu Hiszpanii, przez Włochy i Bałkany po południe Ukrainy od początków czerwca temperatury sięgają czterdziestu stopni w cieniu. W nocy spadają ledwo poniżej trzydziestu. To już upał niezwykle męczący i naprawdę zagrażający zdrowiu.
Dla Hiszpanów i Włochów to trzecie tak upalne lato z rzędu. Dla Greków już czwarte.
Raport dotyczący wpływu upałów na zdrowie w Europie powstał po raz pierwszy w 2022, by dostarczyć rzetelnych i opartych na naukowych faktach danych dotyczących wpływu zmiany klimatu w Europie na zdrowie. W tym roku „The Lancet” opublikował jego aktualizację.
Jego autorzy na początku przypominają, że nasz kontynent ogrzewa się szybciej niż średnio ociepla się cała planeta. Wzrost średniej rocznej temperatury powietrza w Europie jest o jeden stopień wyższy niż temperatur średnich dla całego globu. To oznacza, że jest u nas już o dwa stopnie cieplej, niż było w czasach przed rewolucją przemysłową.
Jak wynika z pracy opublikowanej jeszcze w 2014 roku, ekstremalne fale upałów, których w początkach tego wieku można się było spodziewać w tym stuleciu dwukrotnie, teraz zdarzają się dwa razy w ciągu dekady.
Czy te rekordowe – i stale rosnące – temperatury mają wpływ na zdrowie? Owszem.
Cieplejsze południe kontynentu ponosi więcej „kosztów” rosnących temperatur. Tam najbardziej wzrosło ryzyko chorób związanych z wysokimi temperaturami, a z chorób zakaźnych – leiszmaniozy. Również tam najbardziej rośnie ryzyko suszy i pożarów, które nie są obojętne dla zdrowia – dym zanieczyszcza powietrze cząstkami szkodliwych pyłów.
Jednak i północna Europa odczuwa skutki rosnących temperatur: tu rośnie ryzyko zakażeń przecinkowcami (powodującymi cholerę i inne zakażenia przewodu pokarmowego, rzadziej zakażenia ran) oraz chorób odkleszczowych. Ogółem w Europie ryzyko rozprzestrzeniania się kojarzonej z tropikami dengi wzrosło o ponad 40 proc., a wirusa Zachodniego Nilu o ponad 250 proc. (w porównaniu z połową ubiegłego stulecia).
W Europie gwałtownie przybywa śmierci związanych z wysokimi temperaturami i współczynnik ten wynosi 172 na milion mieszkańców. Z pozoru niewiele, bo dla Polski oznacza to 6,5 tysiąca zgonów więcej.
To jednak średnia wieloletnia i dla całego kontynentu. Gdy nadchodzi fala upałów, nadmiarowe zgony widać w statystykach danego kraju. Są ich tysiące, a czasem (jak we Francji w 2003 roku) dziesiątki tysięcy.
Czy można się przyzwyczaić do upałów tak, by przestały nam szkodzić?
Autorzy raportu stwierdzają, że godziny narażenia na stres cieplny są dziś dłuższe niż były w latach 1990-2022. Dotyczy to nie tylko wysiłku intensywnego (kolarstwa górskiego czy rugby), ale i umiarkowanego (jazdy na rowerze, gry w piłkę nożną). To wpływa na ograniczenie aktywności na zewnątrz i pośrednio zwiększa ryzyko chorób cywilizacyjnych.
Tu przyznam się Państwu, że bardzo lubię jeździć rowerem, ale jazda w temperaturze zbliżonej do trzydziestu stopni nie jest przyjemnością. Tęsknię za latem z temperaturą około 25 stopni, ale zdarzać się to będzie coraz rzadziej. Dni upalnych mamy już dwa razy tyle, w niektórych regionach kraju prawie trzy razy tyle, ile bywało w drugiej połowie ubiegłego stulecia.
Wysokie temperatury, rzecz jasna, nie obciążają nas tylko przy uprawianiu sportu, ale przy codziennych aktywnościach – oraz pracy – na zewnątrz. I nie wszystkich w jednakowy sposób. Ryzyko zgonu z powodu wysokich temperatur jest wyższe wśród osób starszych i z chorobami układu krążenia. Jest też wyższe wśród kobiet, niż mężczyzn.
*+
Dlaczego wysoka temperatura powietrza tak obciąża organizm?
Gdy robi się gorąco, rozszerzają się naczynia krwionośne, by jak najwięcej krwi napływało do chłodzonej potem skóry. Oznacza to jednak mniej krwi dopływającej do organów wewnętrznych. Także mózgu i przez to w upał czujemy się pozbawieni energii, senni, rozdrażnieni, siada nam skupienie. Przez to właśnie też zdarzają się omdlenia.
Pocenie może jednak nas schłodzić tylko do pewnego stopnia. Gdy jest zbyt gorąco (lub zbyt wilgotno), temperatura wnętrza ciała rośnie mimo obfitego pocenia się skóry. Gdy osiągnie niebezpieczne 40 stopni, naczynia krwionośne są już tak rozszerzone, że niebezpiecznie spada ciśnienie krwi. Może dojść do niewydolności wielonarządowej.
Udar cieplny jest jednak bardziej złożonym i rozległym procesem (uszkodzeniu ulegają też ważne dla funkcjonowania komórek białka oraz komórki jelit, przez co dochodzi do wstrząsu septycznego). Mimo udzielonej w porę pomocy śmiertelność w udarach dochodzi do 50 procent.
Nic dziwnego, że w zbyt gorące dni tak instynktownie szukamy cienia.
Upały szkodzą także gospodarce. Wysokie temperatury to gorsze warunki pracy rolników, robotników budowlanych, kierowców, większe nakłady na infrastrukturę, która w wyższych temperaturach szybciej niszczeje. Już teraz rosnące temperatury zmniejszają PKB na głowę Europejczyka i ograniczają gospodarczy wzrost.
Skądinąd wiadomo, że każdy stopień ciepła (ponad panującą dla danego okresu normę) zmniejsza wydajność pracowników mniej więcej o dwa procent. Jeśli normą dla czerwca jest 20 stopni w dzień, temperatury rzędu 35 stopni zmniejszą wydajność pracy niemal o jedną trzecią.
W Polsce przepisy nie określają (jeszcze) maksymalnej temperatury, powyżej której pracodawca ma obowiązek skrócić dzień pracy (w Słowenii jest to np. 28 stopni). Ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej dopiero planuje uregulować prawo dotyczące pracy w wysokich temperaturach.
Wprowadzenie unijnych przepisów określających maksymalną temperaturę w miejscu pracy postuluje Europejska Konfederacja Związków Zawodowych (ETUC) zrzeszająca ponad 90 związków zawodowych w całej Unii.
Bez pracy nie ma kołaczy – przejdźmy zatem do chleba. Jednym ze wskaźników branym pod uwagę w raporcie jest również „food security”, co zwykle niezbyt fortunnie tłumaczy się jako “bezpieczeństwo żywieniowe”.
Nie chodzi o bezpieczeństwo produktów spożywczych dla zdrowia (choć wysokie temperatury sprzyjają także zatruciom pokarmowym), a o wpływ na zbiory i zaopatrzenie w żywność. Gdy mowa o tak rozumianym bezpieczeństwie żywności i zmianach klimatu myślimy o suszach w Afryce, ewentualnie Indiach czy Pakistanie.
Zdziwią się Państwo, ale z powodu zmian klimatu aż 12 milionów mieszkańców Europy doświadcza jakichś problemów z zaopatrzeniem w żywność. Nieurodzaj przekłada się bowiem na wysokie ceny żywności i zmniejsza jej dostępność dla osób niezamożnych.
Odpowiedź na pytanie, „czy upały nam szkodzą” brzmi: tak. Zwiększają liczbę zgonów, głównie z powodu chorób układu krążenia. Zwiększają ryzyko chorób tropikalnych i przenoszonych przez kleszcze. Sprawiają, że mniej latem się ruszamy.
Zmniejszają też plony i sprawiają, że żywność staje się droższa (dla niektórych wręcz zbyt droga). Utrudniają pracę, hamują wzrost gospodarczy.
Czerwiec 2024 był w skali całego globu najcieplejszym czerwcem w historii pomiarów, ze średnią temperaturą powietrza na 16,66°C. To o 0,67°C powyżej średniej dla tego miesiąca z lat 1991-2020. I o 0,14°C powyżej poprzedniego rekordu (raptem z ubiegłego roku).
W Polsce, według danych IMGW, średnia temperatura powietrza w czerwcu 2024 roku wyniosła 18,4°C, czyli była o 1,6 stopnia wyższa od średniej wieloletniej (z lat 1991-2020). Tegoroczny czerwiec należy przez to zaliczyć do miesięcy ekstremalnie ciepłych.
Najcieplejszym regionem Polski było Podkarpacie, gdzie średnia temperatura wyniosła 19,7°C i była o 2 stopnie wyższa od normy. Nawet na Wybrzeżu, gdzie było najchłodniej, średnia temperatura powietrza (16,8°C) była o 1 stopień wyższa od normy.
Niestety do tego, że każdy kolejny rok będzie bił rekordy, musimy się przyzwyczaić. Gdybyśmy nagle przestali spalać węgiel, ropę i gaz (na co nijak się nie zanosi) stężenie dwutlenku węgla w atmosferze nie spadnie automatycznie do poziomu sprzed dwustu lat.
W najlepszym razie ocieplenie po prostu się zatrzyma. W najgorszym będzie jeszcze cieplej, rok po roku.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze