Wybory we Francji są dla Ukrainy ważne. Mimo że obecny prezydent Emmanuel Macron stał się przedmiotem żartów i wzbudzał politowanie, nawet on jest lepszy od prorosyjskich kandydatów pokroju Marine Le Pen. Może i rozmawia z Hitlerem, ale przynajmniej go nie zaprasza
Charków ma, oprócz Serhija Żadana, jeszcze jednego celebrytę, którego kojarzy cały świat. Prawdę mówiąc, kojarzy go pewnie więcej osób niż poetę i pisarza.
„Jeszcze pół roku temu kot Stepan – jako bloger z sukcesami – żył zupełnie innym życiem; reklamował torebki modnego włoskiego domu mody Valentino, przebywając po prostu w rodzinnym Charkowie i zajmował użytkowników TikToka i Instagrama swoimi śmiesznymi zdjęciami. Ale 24 lutego wszystko się zmieniło”, pisze ukraińskie wydanie Vogue'a.
Stepan ze swoją opiekunką Anną uciekł do Francji. To już tam dowiedzieli się, że Stepan został nominowany do jednej z najbardziej prestiżowych nagród dla influencerów: World Influencers and Blogger Awards 2022, który odbędzie się 18 i 19 maja 2022 roku w Cannes.
Wtedy będzie już wiadomo, kto został nowym prezydentem lub prezydentką Francji. "Jewropejśka Prawda” twierdzi, że lepiej już, żeby został Macron. I to mimo tego, że zasugerował, iż obecna wojna jest poza Europą. W artykule opublikowanym jeszcze przed wstępnymi wynikami pierwszej tury, korespondent z Paryża Théo Bourgery twierdzi, że topnienie przewagi Macrona nad Le Pen jest złym sygnałem dla Ukrainy.
„Mimo że francuscy politycy nie mogą już więcej sobie pozwolić demonstrować swojej sympatii do Putina, są wszelkie podstawy, aby przypuszczać, że w razie wyboru Marine Le Pen (czy Jeana-Luca Mélenchona), polityczna gotowość wprowadzania dodatkowych sankcji przeciwko rosyjskiemu reżimowi może stać się słabsza, a europejska jedność może przeżyć kolejny okres niepewności”, pisze.
„Hromadske” alarmuje i wylicza: w 2014 roku Le Pen wspierała federalizację Ukrainy, „nazwała Rosję wielkim krajem”, a na kampanię wyborczą wzięła kredyt z banku Giennadija Tymczenka z Rosji. Co więcej, jak wspomina „Dzerkało Tyżnia”, w grudniu 2021 roku Le Pen stwierdziła, że Ukraina wchodzi do strefy wpływów Rosji, a jak na razie sojusz nie powinien przyjmować nowych członków.
Niech już lepiej będzie ten Macron, choćby i ubierający się na Zełenskiego i mający numer Putina w szybkim wybieraniu. Już lepiej on.
Bo nie tylko on chce rozmawiać. Skala rosyjskiej agresji, w tym na ludność cywilną, jest zatrważająca. A jednak: minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba twierdzi, że właśnie dlatego warto prowadzić rozmowy pokojowe – aby zapobiec takim wydarzeniom, jak w Buczy czy w Krematorsku. Wtóruje mu prezydent Zełenski w rozmowie z Associated Press, szeroko cytowanej przez ukraińskie media.
"Nikt nie chce negocjować z osobą lub z ludźmi, który torturowali naród. To wszystko jest zrozumiałe. I ja jako mąż, jako ojciec, ja to bardzo dobrze rozumiem. Nie powinniśmy stracić... to nie jest życzenie. Nie powinniśmy stracić możliwości na dyplomatyczne rozwiązanie sytuacji. Ich nie możemy stracić – mówił prezydent. - Nie możemy decydować za miliony ludzi, którzy chcą zakończyć wojnę. Zadecydować za nich, powiedzieć: »nie, nie jesteśmy gotowi rozmawiać z mordercami«”.
Z drugiej strony, na łamach Cenzor.net Semen Sałatenko, komandor kompanii 56. niezależnej brygady piechoty zmotoryzowanej, wypowiada się przeciwko kompromisom i rozmowom z Rosją.
„Wszystkie wasze kompromisy to zdrada i kapitulacja. Ani ja, ani moi pobratymcy nie pójdziemy na kompromisy z tymi, którzy gwałcą kobiety i dzieci, zabijają Ukraińców i niszczą rakietami pokojowo nastawione miasta. Nikt nie prowadził rozmów z ISIS, nikt nie prowadził rozmów z Hitlerem od początku wojny” - twierdzi.
Dodaje też, że jedyną gwarancją ukraińskiej niezależności są Siły Zbrojne Ukrainy, a to, z kim Ukraina będzie wchodzić w sojusze, zależy wyłącznie od narodu ukraińskiego i nie powinno być to przedmiotem dyskusji z nikim innym – szczególnie z agresorem.
Czytając kolejne artykuły na temat Kijowszczyzny natykam się na te same metafory tego, co agresor zrobił. Kolejny raz czytam, że okolice stolicy wyglądają jak scenografia do filmu. Tym razem w „Ukrainśkiej Prawdzie”, której reporter Jewhen Buderaćkyj pojechał do stolicy, aby dowiedzieć się, jak wyglądało życie w Kijowie i okolicach podczas rosyjskiej okupacji.
- Dowiedzieli się, że jedna kobieta była medyczką w Ukraińskiej Operacji Antyterrorystycznej, więc przyszli do niej i grozili, że powyrywają jej palce, jeśli nie powie, gdzie są u nas UOA- wcy - opowiada Anton z Makariwa. - Ja miałem adidasy, przywiozłem z Kijowa, więc mnie zatrzymał i pyta: „Ty co, nazista, skinhead?”. Zdejmuję czapkę i mu mówię: „No nie. Co, nie widzisz, że mam włosy?”. Wziął mnie za chatę i zaczął strzelać nad uchem.
W Borodiance Buderaćkyj spotkał gotujące dziewczyny, one opowiedziały mu o Rosjanach, którzy zmuszali Ukraińców do współpracy i ostrzegali przed tym, co nadejdzie po nich.
Mojemu mężczyźnie powiedzieli tak: „Ty żonę albo wywieź, albo schowaj. Bo przyjdą kadyrowcy i będą gwałcić”.
W obliczu zbrodni Rosjan miły kot Stepan jest potrzebny. Podczas gdy on reprezentuje Ukrainę we Francji, pies-influencer Patron działa na froncie. Ma dwa i pół roku i jest saperem, pracuje z czernichowskimi pirotechnikami. Jego poczynania śledzi na Instagramie prawie 15 tysięcy ludzi. Na jego profilu znajdziemy zdjęcia z minami i rakietami. I patykami w pysku.
dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.
dziennikarz i reporter, autor książki „Tycipaństwa. Księżniczki, Bitcoiny i kraje wymyślone". Prowadzi audycje „Osobiste wycieczki" i „Radiolokacja" w Radiu Nowy Świat.
Komentarze