W Gliwicach, na konwencji KO, Rafał Trzaskowski przedstawił swój program – stawia na Polskę lokalną i powiatową. Plan jest taki, by pozbyć się łatki polityka przemawiającego tylko do elektoratu z dużych miast
„Cała Polska naprzód” – mówił Rafał Trzaskowski podczas sobotniej (7 grudnia 2024) konwencji KO w Gliwicach. To hasło powtarzał kilkanaście razy, a za nim sala pełna działaczy Koalicji Obywatelskiej.
Przez prawie godzinę budował swoją narrację wokół trzech tematów: bezpieczeństwa, gospodarki i równości.
Wcześniej przemawiał ze sceny Donald Tusk, który pozdrowił żonę Trzaskowskiego Małgorzatę, nawiązując do własnej małżonki, która jest jej imienniczką. "Obiecałem mojej Gosi, Gosi z Sopotu, aby Gosi z Warszawy tu w Gliwicach przesłać najserdeczniejsze pozdrowienia.
Gosia Sopocka wie, co czuje Gosia Trzaskowska" – powiedział premier.
Tusk podkreślał także niezależność kandydatury Trzaskowskiego, ponieważ ten nie został wskazany przez szefa partii, a wybrany w wyborach ugrupowania. „Rafał Trzaskowski zdobył poparcie tysięcy ludzi w twardej, uczciwej konkurencji, z kandydatem bardzo dobrym, jakim był Radek Sikorski, podkreślając w ten sposób, że już na początku tej drogi jego mandat jest dużo silniejszy, niż wybór przywódcy czy szefa partii, czy jakiejś instytucji partyjnej” – mówił lider KO.
Sikorskiego podczas konwencji nie było, ale to dlatego, że nie wrócił jeszcze z posiedzenia Rady Ministerialnej OBWE na Malcie. Był natomiast syn ministra, Aleksander Sikorski, który dołączył do sztabu Trzaskowskiego.
Dlaczego Trzaskowski rozpoczął prekampanię, w Gliwicach? (Oficjalna kampania zostanie ogłoszona przez marszałka Sejmu w połowie stycznia).
To ma być symboliczny start. „Kto wygrywa na Śląsku, ten wygrywa w całej Polsce” – mówił Borys Budka, eurodeputowany KO cytowany przez TVN.
„Ofensywa Platformy Obywatelskiej i Koalicji Obywatelskiej przed wyborami 15 października rozpoczęła się właśnie na Śląsku” – przypominał i dodał, że właśnie wtedy Donald Tusk spędził na Śląsku prawie dwa tygodnie. To miało się opłacić, bo Platforma wygrała na Śląsku wybory do Sejmu, Parlamentu Europejskiego i wybory samorządowe.
Co więcej, z Gliwic pochodzi żona Rafała Trzaskowskiego, Małgorzata.
Trzaskowski przemawiał prawie godzinę. W Gliwicach dziękował m.in. górnikom. „Transformacja polskiego górnictwa musi być procesem społecznym. Górnictwo zapewniało nam bezpieczeństwo, godność, prace, poszanowanie tradycji” – powiedział.
Podkreślił, że jedną z ustaw, którą podpisze, będzie ustawa o języku śląskim. "To jest symbol tego, że poprzednia władza szuka wroga wewnętrznego, a my chcemy wspólnoty” – podkreślał na konwencji.
Zwracał uwagę na patriotyzm i Polskę powiatową. Wskazał, że Polska Akademia Nauk przygotowała listę 139 miast, które traciły swoje funkcje społeczno-gospodarcze w związku z przemianami lat 90. Wymienił w tym kontekście zamykanie kopalń na Śląsku, podał przykład Starachowic, gdzie upadł Star, Sieradza, w którym upadł przemysł dziewiarski czy Włocławka, gdzie restrukturyzowano zakłady azotowe.
„PiS powiedział, że pomożemy tym miastom. Co zrobili z tym raportem? Jak pomogli tym miastom? Oni tylko potrafią o tym mówić. Nic się nie zmieniło” – ocenił kandydat KO na prezydenta.
„Jeśli nam na serio zależy, by wyrównywać nierówności, by Polska była równa, musimy pomóc miastom, które są na tej liście. Pojadę do takich miast, miast powiatowych, na polską wieś. Będę rozmawiać z tymi, którzy chcą mieć równe szanse, jak to zrobić. Razem z samorządowcami stworzymy mapę polskich problemów. Przygotujemy strategię, jak rozwiązywać problemy miast, które są dumne, które chcą się rozwijać, nie chcą dopuścić, by młodzi ludzie je opuszczali” – oświadczył.
Trzaskowski w szczególności podkreślał znaczenie patriotyzmu gospodarczego w kontekście wzmacniania polskich firm i rolnictwa.
Dostało się Unii Europejskiej. Kandydat KO mówił o jałowości dyskusji i nawiązywał do umów handlowych UE, które mogą zagrażać polskim rolnikom. „Nie może być tak, że UE śrubuje standardy, po to, żeby bronić bioróżnorodności, a tym samym otwiera swoje granice na towary z Ukrainy czy z Chin” – mówił.
Odniósł się także do podpisanego właśnie przez szefową KE Ursulę von der Leyen porozumienia z Mercosurem (strefą wolnego handlu państw Ameryki Łacińskiej), które budzi sprzeciw rolników Polski, Francji i kilku innych państw UE obawiających się zalewu unijnego rynku przez tanie produkty rolne z krajów takich Brazylia czy Argentyna.
„Umowa niestety zagraża interesom naszych rolników. Została wynegocjowana, ale nie powinno być zgody państw członkowskich na porozumienie z Mercosurem” – kategorycznie stwierdzał Trzaskowski.
Krytyczna wobec działań Unii Europejskiej wypowiedź mogła dla niektórych być zdumiewająca, gdy wypowiadał je były europoseł, choć to element kampanii nakierowanej na elektorat z mniejszych miast.
Tematy wielkomiejskie pojawiały się sporadycznie – kandydat KO odniósł się do nowego budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, podkreślając, że jest zadowolony, że budynek powstał.
Złożył również deklarację liberalizacji prawa aborcyjnego, która zapewne pomoże Trzaskowskiemu uzyskać głosy kobiet i młodych wyborców. „Z tego miejsca chcę powiedzieć, że na to nie pozwolimy, kobiety muszą decydować o swoim życiu i zdrowiu” – mówił. „Nie ma zgody na to, by nas dzielić. Kobiety i mężczyźni muszą mieć dokładnie takie same prawa. Koniec podziałów i budowania polityki na chaosie. Chcemy współpracy i równych szans” – dodał.
Nie obyło się bez żartów. „Bążur, pijcie polskie wino”. W wypowiedzi Trzaskowskiego pojawiły się także wątki kulinarne. Gdy wspominał, że spotyka się z rolnikami,
podkreślał znaczenie polskich produktów m.in. pierogów, serów, piwa i win. „Zupy to potęga” – zaznaczał.
W ten sposób Trzaskowski usiłował odejść od swojego wizerunku polityka elit, kreowanego przez PiS, który przeciwstawia mu swojego kandydata, Karola Nawrockiego, jako przedstawiciela ludu i „skromnego człowieka”. Według polityków partii Kaczyńskiego kandydat KO został „wychowany w cieplarnianych warunkach i od dziecka wszystko miał podane na tacy”.
W sobotę Karol Nawrocki pojechał do Ziemi Kłodzkiej, gdzie w Lądku Zdrój pomagał powodzianom. Zwrócił się do Trzaskowskiego, aby zajął się poprawą sytuacji powodzian.
Tu można zaryzykować stwierdzenie, że Trzaskowskiemu trudno będzie ściągnąć łatkę wielkomiejskiego prezydenta, jeśli nie będzie pokazywał się wśród wyborców z mniejszych miejscowości. A warto podkreślić, że temat powodzi nie pojawił się w wypowiedziach kandydata KO.
W wypowiedzi Trzaskowskiego nie zabrakło także odniesień do Prawa i Sprawiedliwości oraz Adama Glapińskiego. Trzaskowski przekonywał, że w ciągu ostatnich lat PiS – zamiast koncentrować się na dobrobycie obywateli – „stworzył nową kastę milionerów za nasze pieniądze”. „My musimy skupić się na tym, żeby polska gospodarka odzyskała swoją konkurencyjność” – powiedział.
„Koniec upolitycznienia i koniec niekompetencji w Narodowym Banku Polskim (...). Dzisiaj potrzebna jest silna gotówka, dzisiaj potrzebny jest niezależny prezes NBP i sensowna polityka” – oświadczył Trzaskowski, wzywając prezesa NBP do wcześniejszego obniżenia stóp procentowych.
Trzaskowski zapowiadał także prace wzmocnienia polskiej armii. „Wybory wygrał Trump. My w Polsce wyciągamy z tego wnioski. Musimy mieć najnowocześniejszą armię w Europie” – mówił i dodawał, że potrzebna większa i mocniejsza polityka obronna w UE. „I inwestycje w nasze zdolności, dzięki naszym staraniom mamy komisarza, który za to będzie odpowiadał” – stwierdził.
„Oprócz wzmacniania polskiego wojska, musimy wzmacniać służby mundurowe: policję i straż graniczną. Oni też stoją na straży naszego bezpieczeństwa” – mówił.
Jak pisały w swoim artykule Agata Szczęśniak i Dominika Sitnicka, to właśnie postulaty gospodarcze mają być kluczem do zjednania sobie elektoratu Konfederacji, który – jeśli wierzyć badaniom – może osiągnąć w wyborach prezydenckich nawet kilkanaście procent.
Sztab prezydenta Warszawy podkreśla, że ta grupa jest wyjątkowo niejednorodna, nie ma jednej uniwersalnej ścieżki dotarcia do niego. Wykluczają zarazem jakiekolwiek miłe gesty w stosunku do samych polityków Konfederacji.
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Komentarze