0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

W niemal dwugodzinnym exposé premiera Tuska gospodarka czy programy społeczne nie zajmowały centralnej roli. Ale nowy premier przez kilka minut mówił o priorytetach nowego rządu w tych obszarach. Podsumujmy, co rząd Tuska zamierza zrobić w pierwszej kolejności.

Przeczytaj także:

Po mniej więcej godzinie Donald Tusk przeszedł do konkretów i konkretnych propozycji zmian.

„Chcę wam powiedzieć, że nie czekaliśmy na to głosowanie, żeby opracować, i żeby zabezpieczyć w przyszłym budżecie państwa środki. No bo wiecie, z wielką łatwością zaczęliście podejmować w ostatnich dniach decyzje na grube miliardy złotych, ale już zupełnie nie pomyśleliście o tym, jak zabezpieczyć finanse na to. Otóż mam dobrą informację. Koalicja 15 października ma już gotowe projekty i plan działania, aby natychmiast wprowadzić te z postulatów, jak na przykład kasowy PIT, czyli przedsiębiorcy zapłacą PIT dopiero po otrzymaniu środków z tytułu zapłaconej faktury, a nie samej faktury. Czekali na to przez lata” – mówił premier.

Mikroprzedsiębiorcy

O stabilności fiskalnej jeszcze za chwilę. Najpierw zatrzymajmy się na pierwszym konkrecie. Dziś przedsiębiorcy muszą zapłacić podatek dochodowy od przychodu należnego, czyli tego, co powinno do nich wpłynąć. Ale kontrahent ma określoną ilość czasu na zapłatę swoich należności, więc często bywa tak, że pieniędzy, od których należy zapłacić podatek, jeszcze nie ma.

Tusk zapowiedział, że jego rząd szybko to zmieni i przedsiębiorcy będą płacili podatek dochodowy tylko od tych należności, które już do nich wpłynęły.

Specjaliści zwracają uwagę, że musimy poczekać na szczegółowy projekt, ale to krok w dobrym kierunku. Eksperci na portalu prawo.pl mówią, że takie rozwiązanie powinno być dobrowolne.

Drugi zapowiedziany plan to urlop dla mikroprzedsiębiorców. Tak samo jak kasowy PIT, były zapowiadane w kampanii wyborczej.

„Mówię tu o setkach tysięcy ludzi harujących jak woły za nieduże pieniądze. Pilnujących tej małej, własnej firmy jak rodziny, żeby przetrwała w tych trudnych czasach”

Chodzi o odstąpienie od składek na ZUS w momencie, gdy ich firma nie jest aktywna, bo, jak mówi Tusk, „również mają prawo do wypoczynku”.

I kolejna obietnica: „ograniczymy natychmiast czas kontroli mikroprzedsiębiorców”.

Te postulaty to część programu Trzeciej Drogi, która w kampanii na sztandary wzięła sobie małych przedsiębiorców. Spełnienie ich może podnieść nastroje społeczne wśród małych przedsiębiorców. Dodajmy, że konkretnych postulatów dla dużego biznesu w exposé nie było.

Nic nie zostanie zabrane

W temacie programów socjalnych, premier Tusk przypomniał: „Pamiętacie państwo, jak odchodząca ekipa straszyła: o, przyjdą nowi, wszystko zabiorą”.

I tak samo jak w kampanii, przekonywał:

„Nic, co jest uprawnieniem polskich obywateli, nie będzie zabrane” – powiedział. I dodał: „Ale to nie wystarczy”.

I tutaj przypomniał i potwierdził kilka najważniejszych obietnic:

  • Wynagrodzenia dla nauczycieli wzrosną o 30 proc.,
  • Wynagrodzenia dla całej sfery budżetowej wzrosną o 20 proc.,
  • Druga w ciągu roku waloryzacja rent i emerytur, gdy inflacja przekracza 5 proc.
  • „Babciowe”, w ramach programu Aktywna Mama

W przypadku ostatniego punktu dodał: „Wypłacimy każdej mamie, każdej rodzinie, wszystkim rodzicom, którzy potrzebują pomocy na opiekę nad swoim maleństwem 1500 złotych miesięcznie”.

Premier podkreślił, że to tylko przykłady tych postulatów, które mają ruszyć natychmiast.

Wszystkie z tych postulatów to pomysły prezentowane w kampanii. Powtórzenie ich w exposé podkreśla ich wagę i to, że rząd zamierza zabrać się za nie natychmiast. Pomysł „babciowego” poznaliśmy już w marcu. W skrócie: Matka, która po macierzyńskim chce wrócić do pracy, dostanie 1500 zł miesięcznie, które może wykorzystać na opiekę nad dzieckiem. W tekście Julii Theus możemy przeczytać o nim dokładniej.

Te wszystkie pomysły pochodzą z kampanii wyborczej. W dalszej części, tej o polityce fiskalnej, padło jednak coś nowego.

Rada fiskalna

„Równocześnie będziemy prowadzić odpowiedzialną politykę fiskalną i zadbamy o stabilność finansową państwa” – mówił Tusk.

„To wymaga wzajemnego zrozumienia, żebyśmy znaleźli i używali tych metod, zgodnie z którymi będziemy dawali ludziom pomoc tam, gdzie będzie ona potrzebna. Będziemy wspierali każdego, każdą Polkę, Polaka, tych, którzy chcą pracować; albo tych, którzy nie mogą i potrzebują pomocy; i równocześnie będziemy pilnowali odpowiedzialnej polityki finansowej” – kontynuował.

Dlatego rząd Tuska ma zamiar wprowadzić radę fiskalną.

„Ludzi neutralnych, którzy będą opiniowali wydatki w taki sposób, aby nasza, możliwie szczodra, hojna polityka społeczna nie zagrażała w żaden sposób stabilności finansowej państwa. Polska stanie się modelowym państwem w całej Unii Europejskiej, godzącym jedną i drugą potrzebę: dobrobytu obywateli i pewności i stabilności państwa”.

Kolejny raz: to wciąż jedynie zapowiedź. Nie znamy jeszcze odpowiedzi na kluczowe pytania. Kto będzie w niej zasiadał? W jakim stopniu Rada będzie rzeczywiście niezależna? Jakie będą jej uprawnienia? Na te odpowiedzi musimy poczekać.

Zaciskanie pasa? Niekoniecznie

Tej zapowiedzi w kampanii nie było. Tych, którzy boją się, że oznacza to ostre cięcia i politykę zaciskania pasa możemy jednak uspokoić: nic na to nie wskazuje. Zarówno premier Tusk jak i jego minister finansów w nowym rządzie Andrzej Domański mówili jednym głosem: pieniądze na obietnice się znajdą.

Znajdujące się wyżej zapowiedzi podwyżek są nie do pogodzenia z polityką zaciskania pasa. Nie ma dziś powrotu do polityki z przełomu dwóch pierwszych dekad XXI wieku, gdy premierem po raz pierwszy był Tusk. Dziś budżet państwa jest ponad dwukrotnie wyższy niż wtedy, potrzeby wydatkowe znacznie większe, a znaczne ograniczanie wydatków równałoby się z potencjalnie bolesnym spadkiem poparcia społecznego. Mamy również zupełnie inny klimat międzynarodowy – przyzwolenie na politykę finansowania rozwoju przez zadłużenie jest znacznie większe na całym kontynencie.

Pomysł UE

Rada Fiskalna wcale nie jest jednak oryginalnym pomysłem Donalda Tuska ani jego ministra finansów. Takie rady funkcjonują też w innych krajach, a być może jej powstanie wymusi na nas Unia Europejska.

W czasie pandemii unijne reguły zadłużania się i reguły fiskalne zostały rozluźnione, by pozwolić krajom szeroko finansować zagrożone upadkiem firmy. Rozluźnienie zostało przedłużone, ale zbliża się do końca. W Unii wciąż trwają dyskusje, jak mają wyglądać nowe zasady. Ale o Radzie Fiskalnej mówiło się już na początku tego roku. UE najpewniej wymusi na nas powstanie takiej rady. Tusk po prostu wyprzedza ten ruch.

Rady fiskalne w większości krajów UE

Nie jest to też nowy koncept. Rady fiskalne funkcjonują w większości krajów UE, najstarsza w Holandii od 1945 roku. To niezależne ciała eksperckie, które opiniują wydatki rządu. Nigdzie nie mają jednak uprawnień wykonawczych.

Czy w polskiej sytuacji to dobry pomysł?

„Ciało, które będzie opiniowało wydatki, »to dobre«, »to niedobre«, jest nam zupełnie niepotrzebne” – ocenia na platformie X główny ekonomista „Pulsu Biznesu” Ignacy Morawski – „To będzie jakiś listek figowy. To, co mogłoby się dobrze sprawdzić, to instytucja na kształt amerykańskiego CBO, brytyjskiego OBR: prognostyczno-ewaluacyjna. Powinno istnieć niezależne biuro, które dysponuje (lub zamawia na rynku) modelami ekonomicznymi do symulowania skutków, szczególnie fiskalnych, wszystkich istotnych zmian legislacyjnych. Rolą będzie zwiększenie transparentności, której brakuje”.

Wiele zależy od tego, jakie ramy przyjmie ostatecznie europejska polityka fiskalna po kryzysie. Z pewnością grozi nam procedura nadmiernego deficytu. Ale to niekoniecznie jeszcze tragedia – Polska była nią już objęta na przykład w czasie pierwszych rządów Donalda Tuska. Czekamy więc na konkrety: i ze strony polskiego rządu, i ze strony Komisji Europejskiej. Wszystko wskazuje na to, że rząd Tuska wywiąże się z obietnic sowitych podwyżek dla nauczycieli i dla budżetówki. I może to oznaczać pewne kłopoty w zbalansowaniu polityki fiskalnej według unijnych zasad. Jak duże – zobaczymy w przyszłym roku.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze