Rosyjska propaganda znalazła w sobotę rozwiązanie problemu, że Ukraina bohatersko broni się przed inwazją, a rosyjskie pociski zabijają cywili. Władze ogłosiły, że te informacje są nieprawdziwe i zakazały niezależnym mediom ich publikacji. Prawdziwe są wyłącznie informacje rządowe
“Echo Moskwy”, “InoSMI”, “Mediazona”, "New Times”, “Dożd”, “Svobodnaya Pressa”, “Krym.Reali”, „Nowaja Gazeta”, „Dziennikarz”, „Lenizdat” mają usunąć niezależne informacje o tym, co się dzieje w Ukrainie, albo zostaną zablokowane, a za publikację grozi 5 mln rubli (pół miliona dolarów) kary.
„Roskomnadzor (federalna służba ds. nadzoru w sferze łączności, technologii informatycznych i środków masowego przekazu), zakazała publikowania informacji o:
Zachód odcina rosyjską propagandę (Twitter i Facebook wdrożyły specjalne procedury, Russia Today znika z kolejnych platform telewizyjnych), a Rosja odcina informacje z Zachodu. Oba światy zaczynają żyć oddzielnie, a propaganda rosyjska przekonuje, że Rosja sama da radę. Buduje opowieść o bohaterskim, miłującym pokój kraju, który chciał nieść światu dobro i pokój, a został zaatakowany przez wszechświatowe siły zła. Rosja jest (prawie) sama, ale się obroni.
Na razie propaganda nie poradziła sobie jeszcze z odpowiedzią na pytanie, dlaczego w zasadzie ciągle jeszcze nie wygraliśmy, skoro mieliśmy wygrać. Tu daje sprzeczne odpowiedzi. Ale reszta jest w miarę spójna.
Czytamy depesze agencji TASS i Interfax, i dowiadujemy się, że:
Podstawowy rosyjski przekaz: idzie nam bardzo dobrze, a nawet zgodnie z planem. Wszystkie informacje, że jest inaczej, są tego właśnie dowodem: rosyjskie ministerstwo obrony podało w sobotę, że “w miarę jak rosyjskie wojsko z powodzeniem realizuje swoje zadania, rośnie liczba »histerycznych fałszerstw i jawnej dezinformacji«, rozpowszechnianych na portalach społecznościowych”.
Jednocześnie jednak propaganda opisuje straty po stronie samozwańczych republik DRL i ŁRL.
“Specjalna rosyjska operacja” nie powoduje za to szkód: “rosyjskie siły zbrojne rozpoczęły atak precyzyjnie naprowadzaną bronią za pomocą pocisków manewrujących na infrastrukturę wojskową Ukrainy”. Jeśli jednak są jakieś straty, to dlatego, że "wycofujące się bataliony nacjonalistyczne wysadzają podstacje elektryczne i mosty”. Poza tym, "ukraińskie formacje zbrojne planują masowe ataki z ciężkiej broni na dzielnice mieszkalne Kramatorska, Sławiańska, Artemiwska i innych kontrolowanych przez Ukrainę częściach Donbasu po to, by następnie oskarżyć o to Rosję" (Interfax cytuje tu szefa DRL Denisa Puszylina).
Słynny na całym świecie filmik, jak rosyjski pojazd pancerny rozjeżdża samochód osobowy z kierowcą w środku, to fejk, a nawet gorzej, nie da się wykluczyć, że to ukraińska zbrodnia - bo Rosjanie nie mają takich “przestarzałych maszyn” (ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Nebenzia, który obejrzał filmik i ocenił sprzęt, sugeruje więc, że to ukraińska maszyna wojskowa rozjechała na oczach wszystkich ukraiński samochód).
Nebenzia powtórzył też w ONZ: nie ma wiarygodnych informacji o cywilnych ofiarach "specjalnej operacji rosyjskiej". Jej celem (tak, zgadli państwo) jest "denazyfikacja" i "demilitaryzacja" "nacjonalistów" oraz "obrona mieszkańców Donbasu". “Nie prowadzimy wojny z narodem ukraińskim". “Naród ukraiński będzie mógł ponownie decydować o swoim losie w pokoju, współpracy i dobrym sąsiedztwie ze wszystkimi”.
Informacji o pomocy dla Ukrainy (dla "nacjonalistów") jest w oficjalnych rosyjskich przekazach bardzo dużo. TASS i Interfax cytują tu różne źródła, w tym ukraińskie:
Itd.
Być może informacje te mają odbiorcy pomóc zrozumieć, dlaczego błyskawiczna i specjalna operacja trwa już trzeci dzień, a końca jakby nie widać.
W nocy z piątku na sobotę ambasador Nebenzia zapewniał w ONZ, że Rosjanie są już bliscy osiągnięcia celu “specjalnej operacji” (pamiętajmy - nie wolno mówić “wojna”). Coś jednak musiało się zmienić, bo 12 godzin potem rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ogłosił, że od piątku wieczorem działania były w zasadzie wstrzymane, bo Rosja czekała na podjęcie przez Ukrainę rozmów pokojowych. I właśnie podejmuje na nowo te działania (nie mówić "wojna"), bo Ukraińcy odmówili negocjacji.
Ukraińcy odpowiedzieli (ale tego rosyjskie oficjalne media nie podały), że są gotowi do rozmów, ale nie przyjmą dyktatu.
Zanim Rosjanie podali komunikat Pieskowa, agencje dwa razy cytowały białoruskiego prezydenta Łukaszenkę, że Białoruś jest gotowa przyjąć rozmowy pokojowe w sprawie “ukraińskiego problemu” (językowo propaganda jest konsekwentna: to, co widzimy, jest problemem ukraińskim, a nie rosyjskim).
To doskonale wpisuje się w narrację o miłości Rosji do pokoju. Pozostaje jednak pytanie, w jakiś sposób Rosjanie „osiągali cel”, skoro jednocześnie zawiesili jego osiąganie?
Dużo jest informacji o cierpieniu, jakie zadawane jest przedstawicielom Rosji na wszystkich kontynentach. I to wszystko z powodu fałszywego oskarżenia o prowadzenie wojny (tu można użyć słowa "wojna") w Ukrainie.
Dmitrij Miedwiediew (były premier i prezydent Rosji za czasów Putina) stara się odbiorców pocieszyć: zachodnie szykany i sankcje nie zatrzymają “operacji obrony Donbasu”, ale mogą stać się powodem przerwania dialogu rozbrojeniowego i rezygnacji ze START-3 (negocjowanego teraz traktatu o zmniejszeniu zbrojeń strategicznych między USA i Rosją). Mogą też być “doskonałą okazją do ostatecznego przeglądu stosunków z państwami, które je nałożyły”. Miedwiediew nie wykluczył nacjonalizacji mienia osób zarejestrowanych w USA, UE i innych wrogich jurysdykcjach – podaje TASS.
"Sankcje są dość poważne, ale przygotowaliśmy się do nich z wyprzedzeniem” – powiedział w sobotę dziennikarzom Pieskow cytowany przez Interfaks.
„To, co jest teraz potrzebne, to dodatkowa analiza, skoordynowana praca między odpowiednimi organami” - powiedział. „Są środki, aby zminimalizować szkody wynikające z tych sankcji, tak, by wszystkie sektory i systemy naszej gospodarki działały sprawnie”.
Tak jak Miedwiediew, Pieskow powiedział, że Rosja musi jeszcze zanalizować sankcje pod kątem odpowiedzi, "które będą najlepiej odpowiadały naszym interesom”.
Jest też dobra wiadomość: 1 marca Ministerstwo Kultury Federacji Rosyjskiej rozpocznie akcję „Dzień w Muzeum” dla dzieci uchodźców z Donbasu.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze