Od rana rosyjska propaganda powtarzała, że to tylko specjalna operacja wojskowa prowadzona w obronie dwóch samozwańczych republik, które poprosiły o pomoc, oraz samej Rosji. Bo to Rosji groził atak ze strony Ukrainy i NATO
Mamy więc - zdaniem Kremla - do czynienia z wyprzedzającą obroną, prowadzoną z miłości do Ukraińców. Oraz... akcją denazyfikacyjną, gdyż błędne rozumienie tożsamości narodowej Ukrainy jest nazizmem. Naszą analizę opieramy głównie na relacjach oficjalnej rosyjskiej agencji TASS i przygotowanego dla zachodniego odbiorcy kanału Russia Today. Ale to mają być podstawowe źródła dla rosyjskich mediów (władze Rosji przypomniały mediom, że mają się posługiwać wyłącznie informacjami z oficjalnych rosyjskich źródeł).
Propaganda rosyjska opiera się tu na:
Wątek “wcale nie napadliśmy na Ukrainę, bo to oni by napadli, gdybyśmy na nich nie napadli” zaczął w nadanym w nocy przemówieniu sam Putin. Potem rozwijali go jego współpracownicy oraz sojusznicy.
“Rosja nie planuje okupacji Ukrainy, ale upomina się o prawo narodów Ukrainy do samostanowienia” - powiedział nad ranem 23 lutego Putin. Powtórzył to w czwartek wieczorem: "Nie mieliśmy innego wyjścia, bo Zachód o krok się nie cofnął".
Agencja TASS cytuje kolejnych rosyjskich polityków rozwijających kremlowską propagandę: Rosja nie miała wyjścia, musiała, bo inaczej sama zostałaby zaatakowana przez Ukrainę i NATO:
Politycy rosyjscy zgodnie też powtarzają, że Rosja po prostu nie miała innego wyjścia. Napaść (która jest przecież obroną, a nie napaścią), była jedynym logicznym ruchem.
Żeby zagraniczny odbiorca mógł lepiej zrozumieć, dlaczego atakowanie Ukrainy było jedynym wyjściem, skoro pół świata wzywało Rosję do rozmów, propagandowa Russia Today publikuje po angielsku esej geostrategiczny Siergieja Karaganowa, jednego z najbardziej znanych rosyjskich analityków stosunków międzynarodowych, byłego doradcy Putina:
„Wydaje się, że Rosja wkroczyła w nową erę swojej polityki zagranicznej, »konstruktywnego niszczenia«, nazwijmy to, poprzedniego modelu relacji z Zachodem.
Części tego nowego sposobu myślenia można było dostrzec w ciągu ostatnich 15 lat – począwszy od słynnego przemówienia Władimira Putina w Monachium w 2007 roku – ale wiele z nich dopiero teraz staje się jasne. (...)
Konstruktywne zniszczenie nie jest agresywne. Rosja utrzymuje, że nikogo nie zaatakuje ani nie wysadzi w powietrze. Po prostu nie musi. Świat zewnętrzny daje Rosji coraz więcej geopolitycznych możliwości rozwoju średnioterminowego. Z jednym wielkim wyjątkiem. Rozszerzenie NATO i formalne lub nieformalne włączenie Ukrainy, stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju, którego Moskwa po prostu nie akceptuje. (...)
Na razie Zachód jest na drodze do powolnego, ale nieuchronnego upadku, zarówno w sprawach wewnętrznych, jak i zewnętrznych, a nawet gospodarki. (...)
Pytanie brzmi: jak »zjednoczyć« narody w najbardziej efektywny i korzystny dla Rosji sposób, biorąc pod uwagę doświadczenia carskie i sowieckie, kiedy rosyjska sfera wpływów była poszerzana poza wszelkie rozsądne granice, a następnie utrzymywana razem kosztem rosyjskiego rdzenia? (...)
Rosja będzie musiała zrównoważyć stosunki z przyjaznymi, ale coraz potężniejszymi Chinami" - pisze m.in. Karaganow w analizie opublikowanej pierwotnie 16 lutego (pod publikacją na Russia Today pojawiło się mnóstwo sarkastycznych komentarzy, że rzeczywiście "Konstruktywne zniszczenie nie jest agresywne").
Tuż przed atakiem, jeszcze w nocy, Putin zapowiedział, że będzie ścigał osoby zamieszane w „liczne krwawe zbrodnie na ludności cywilnej”. Informacji o ofiarach po stronie rosyjskiej jednak nie przybywało, pojawiły się za to wiadomości (i zdjęcia!) ofiar cywilnych po stronie ukraińskiej.
Rzecznik ministerstwa obrony Rosji Igor Konaszenkow, w dwuminutowym nagraniu opublikowanym o godz. 11:00 naszego czasu mówił, że informacje o ofiarach cywilnych po stronie ukraińskiej oraz o tym, że ataki rosyjskie są niecelne, to propaganda zachodnia i ukraińska prowokacja (wcześniej Ukraińcy podawali, że rakiety rosyjskie nie trafiały do celu).
"Specjalna rosyjska operacja wojskowa prowadzona w obronie republik donieckiej i ługańskiej nie przewiduje ataków rakietowych i artyleryjskich na ukraińskie miasta.
Podkreślam, siły zbrojne Rosji nie atakują celów cywilnych”.
Natalia Pokłońska, wiceprzewodnicząca Rossotrudniczestwa, federalnej agencji “ds. Wspólnoty Niepodległych Państw, Rodaków Mieszkających za Granicą i Międzynarodowej Współpracy Humanitarnej” zaapelowała do Ukraińców, by nie chwytali za broń, bo "strona rosyjska życzy Ukrainie pokoju i powrotu do stabilności i zdrowia".
Przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin używał już gróźb: wrogami w rosyjskiej operacji mogą się okazać nie tylko władze ukraińskie, ale wszyscy, którzy je uznają: “Cywilom bez wojennych zamiarów specjalna operacja wojskowa niczym nie grozi. Prosimy, byście nie angażowali się w działania na podstawie instrukcji władz w Kijowie. Te rozkazy wydają Waszyngton i Bruksela” - napisał na Telegramie.
Po kilku godzinach od rosyjskiego ataku, w kremlowskiej propagandzie pojawił się też wątek miłości do Ukrainy (i Białorusi) i wielkiej wspólnocie narodów: “Ukraina to nasi bracia. Będziemy też bronić (!) Białorusi przed atakiem”.
Przewodniczący Dumy Wołodin napisał na Telegramie: "Rosja nigdy nie była wrogiem Ukrainy. Ukraińcy, jesteście naszymi braćmi".
TASS podała przed południem, że Łukaszenka uzyskał w Moskwie zapewnienie pomocy: gdyby doszło do ataku na Białoruś, Rosja odpowie tak, jakby to był atak na nią samą. Wcześniej rosyjska agencja napisała, że atak na Ukrainę od strony Białorusi to ukraińska propaganda.
Putin w swym przemówieniu ogłosił, że jego celem jest “demilitaryzacja” i “denazyfikacja” Ukrainy.
Jego rzecznik Dmitrij Pieskow objaśnił dziennikarzom, że znaczy to iż "w idealnym przypadku Ukraina powinna zostać wyzwolona od nazistów”. „Trzeba wyzwolić Ukrainę, oczyścić ją od nazistów. Od pronazistowskich ludzi i ideologii” - powiedział. Ale wielkodusznie uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy w ramach “denazyfikacji” Ukrainy należy wymienić rząd tego kraju. „Reszta to kwestia wyboru narodu ukraińskiego” - powiedział.
Propaganda
Świat
Alaksandr Łukaszenka
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
Goworit Moskwa
Ukraina
wojna w Ukrainie
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze