Putin jest coraz bardziej zwycięski, dlatego coraz bardziej musi się bronić. I potrzebuje do tego pomocy wszystkich poddanych. Oraz rakiet jądrowych na Białorusi (których nie da Łukaszence, tylko będzie trzymał w swoich magazynach na Białorusi)
Propaganda w ostatnim tygodniu pełna jest teraz naprawdę sprzecznych komunikatów. Z jednej strony Rosja Putina już wygrała albo zaraz zwycięży, z drugiej strony – jest na wojnie, która toczy się “na rosyjskiej ziemi ” (czyli terenach zabranych Ukrainie) i to z połową świata. Putin odniósł ogromny sukces podejmując na Kremlu przywódcę Chin Xi Jinpinga. Ale wyrażane przez propagandę nadzieje na pomoc wojskową się nie ziściły. Wygląda na to, że Rosja musi dać sobie radę sama i z takim przekazem Putin zwraca się do poddanych.
Mija właśnie rocznica dnia, kiedy propaganda uznała za stosowne przyznać, że “operacja specjalna” nie przebiega dokładnie zgodnie z oczekiwaniami. Ale nadal zgodnie z planem.
Dziś już tak nie jest. Nowy element w tej otumaniającej propagandowej sieczce to informacja, że na froncie należy się spodziewać ukraińskiego kontruderzenia. Ta wiadomość wyjaśnia chyba, dlaczego propaganda nie ma jednej wersji rzeczywistości: bo nie wiadomo, co będzie. I tym bardziej – jaki jest plan.
Wydarzeniem propagandowym weekendu był występ Putina w telewizji. Jak zwykle był to wywiad dla dworskiego dziennikarza Pawła Zarubina, autora programu “Moskwa-Kreml-Putin". Program ten nadawany jest w niedzielne wieczory, po trzygodzinnym programie “informacyjno-analitycznym” “Wiesti Niedieli” (“Wiadomości Tygodnia").
Program Zarubina jest o tym, jak władza ma. W tym tygodniu było o tym, jak władza przyjmowała chińską delegację. Zarubin relacjonował: Xi i Putin szli po schodach. Szli korytarzem. Szli po dywanie – doskonale zsynchronizowani. Jechali windą (komentarz Zarubina “Jaki to niecodzienny widok: dwóch przywódców wielkich mocarstw w jednej windzie”). Jedli deser Pavlova. Putin powiedział “na zdrowie” po chinsku. Rozmawiał z Xi na korytarzu, ale nie wiadomo, o czym, bo to było tajne. A żołnierze rosyjskiej gwardii honorowej, żeby dobrze zsynchronizować wymachy nóg, mrugają do siebie, że “już”.
I zobaczyliśmy w tę niedziele u Zarubina, jak żołnierze do siebie mrugają.
Do tych wiadomości z serii “Halo, halo, wielki świat”, Zarubin dokręca rozmówek z kremlowskimi notablami. Montuje to dynamicznie i powstaje z tego prawdziwy program rozrywkowy o tym, jaką fajną władzę ma Rosja. Tym razem, po wizycie Xi, dokręcił długą rozmowę z Putinem. Kręcił ją z trzech czy czterech kamer, bo to by w gotowym programie zmieniać ujęcia z 2-3 sekundy. To skutecznie odwraca uwagę od nieporadności językowych Putina i od tego, w jakich okolicznościach kręcony jest materiał.
Po tygodniu pokazywania przez propagandę Putina, jak porusza się w korowodzie urzędników chińskich i rosyjskich, jak ściska rękę Xi i chadza z nim ramię w ramię, a nawet jeździł razem windą, Zarubin pokazał nam Putina znowu za megadługim stołem. Zarubin siedział w odległości co najmniej 4 metrów od władcy, a panowie z ekipy telewizyjnej stali jeszcze dalej. Jakieś 10 metrów. I wszyscy (poza Zarubinem) mieli maski.
Coś się stało. I to był jeden ze sprzecznych komunikatów, który odbiorcy propagandy dostali w tym tygodniu
Do tego w sobotę, dzień przed emisją programu Zarubina 15-minutowy surowy materiał (jedno ujęcie na brzydką kremlowską ścianę, pośpieszny montaż, w czasie którego nie usunięto większości chrząknięć i językowych potknięć Putina) został nadany jako nadzwyczajne wydarzenie w sobotnich wieczornych “Wiestiach.
I to też jest bardzo dziwne, bo sobotnie wieczorne “Wiesti” nie są ważne. Z założenia. W sobotę propaganda ma wolne. “Wiesti” nie poprzedza normalna dawka propagandowej publicystyki, bardzo często też te sobotnie wieczorne “Wiesti” prowadzą kobiety – tak jakby to były nieważne “Wiesti” poranne czy popołudniowe.
W tę sobotę na szczęście prowadzącym był mężczyzna, więc nie doszło do naruszenia tradycyjnych wartości przy puszczaniu materiału z Putinem. Zapowiedział to mężczyzna
Tak, to był właśnie ten wywiad, w czasie którego Putin zapowiedział, że odda Łukaszence broń jądrową. A raczej - że Łukaszenka będzie musiał oddać mu magazyny i ludzi, żeby Putin mógł sobie trzymać na Białorusi swoją broń jądrową. Bowiem formalnie broń ta nadal będzie rosyjska. I – co Putin podkreśla - nie naruszy on tym samym traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.
Propagandowo historia z bronią jądrową na Białorusi zaczęła się na wspólnej konferencji prasowej Putina i Xi 21 marca. Nie było na niej słowa o współpracy wojskowej – propaganda wyraziła więc nadzieję, że zapewne takie porozumienie jest w części niejawnej uzgodnień. Tymczasem Putin ogłosił tam dziennikarzom i swojemu rządowi (siedzącemu na sali kremlowskiej w pierwszym rzędzie), że właśnie się dowiedział o dostawach pocisków ze zubożonym uranem. Wielka Brytania ma je dostarczyć Ukrainie.
Xi, który wedle tego, co mówił Putin, nic o tym wcześniej nie słyszał, zachował obojętny spokój. A Putin ogłosił, że pociski z uranem to przekroczenie kolejnej czerwonej linii. Propaganda rzuciła się na to. Zachód chce użyć broni jądrowej w Ukrainie! Pociski ze zubożonym uranem wymagają twardej odpowiedzi. Najlepiej odpowiedzieć przy użyciu pocisku z niezubożonymi uranem. Prawdziwym. I wtedy cały świat pożałuje - ogłosił szybko Łukaszenka.
Po chwili propaganda wyhamowała i przyznała, że pociski ze zubożonym uranem to nie jest broń jądrowa, ale pociski o dużej sile rażenia. Zubożony uran jest metalem ciężkim i jako taki jest toksyczny.
Na przykład onkologiczne, po wielu latach (tu propaganda pokazywała przykład Iraku i byłej Jugosławii - co jest też, odnotujmy to, elementem walki propagandy z listem gończym za Putinem wystawionym przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze: propaganda mówi tu, że Putin nie jest taki najgorszy, inni też popełniali zbrodnie).
Opowieść o zubożonym uranie była kolejną z tych sprzecznych opowieści, którymi propaganda zdezorientuje teraz odbiorcę.
Można ją sprowadzić do tego, że użycie nowych pocisków na wojnie, na której ludzie giną tysiącami, może doprowadzić do problemów zdrowotnych po wojnie. Jakby sama wojna nie powodowała odłożonych w czasie problemów zdrowotnych. I żeby nie dopuścić do tych problemów po wojnie, Rosja teraz użyje po prostu broni jądrowej. Jest to łagodniejsza, niesymeteryczna odpowiedź na ruch Wielkiej Brytanii.
Logiczne? Nie. I o to tu chodzi.
Sobotnie wystąpienie Putina w telewizji zaczęło się zresztą nie od broni jądrowej na terytorium Białorusi. Putin mówi nieskładnie, więc dopiero dziennikarze przerabiają jego zdania na komunikaty i tworzą z tego groźnie wyglądające komunikaty.
Tymczasem Putin odpowiadał na “pytania od naszych widzów”, które zadawał Zarubin. A brzmiało ono:
"Czy należy się obawiać dostaw zachodniej broni do Ukrainy?”
Na co Putin wyjaśnił, że owszem, to jakiś problem jest, ale z drugiej strony Rosja ma więcej broni i może jej wyprodukować jeszcze więcej. Więcej pocisków, czołgów i samolotów, a wszystko to w jakości lepszej niż zachodnie. Putin wyrzucał z siebie liczby, które poznał zapewne w oficjalnych raportach. Co więcej, opowiadał otwartym tekstem o tym, co Rosja wie o możliwościach wojskowych Zachodu.
A dlaczego w zasadzie zachodnia broń dojeżdża na front – docieka Zarubin (to jest temat, który naprawdę męczy propagandę). Putin: Bo po kryjomu ją dowożą, po nocach. No ale coś udaje się nam czasem zniszczyć.
Nie zmyślam.
Wniosek? Wojna się po prostu przedłuży, ale to poświęcenie, na które Putin jest gotowy.
Odbiorca mógł już uwierzyć, że Putin rzeczywiście ma więcej nabojów, z uranem i bez, ale w tym samym tygodniu Dmitrij Miedwiediew, dawny prezydent i premier, teraz występujący w roli jastrzębia, przypomniał publicznie dyrektorom fabryk zbrojeniowych, co Stalin robił z takimi, co nie wykonywali planów produkcji pocisków. Czego oczywiście Miedwiediew nie musiałby robić, gdyby produkcja zbrojeniowa szła tak, jak to jest napisane w raportach dla Putina.
"Nie mogę nie zwrócić waszej uwagi na to, jak oceniano taką pracę w podobnej sytuacji podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Przeczytam wam jeden telegram" - powiedział Miedwiediew na posiedzeniu “grupy roboczej Wojskowo-Przemysłowej Komisji ds. Federacji Rosyjskiej do kontroli produkcji broni, sprzętu wojskowego, specjalnego i środków rażenia”.
Depesza Stalina brzmiała:
„Proszę o rzetelną i terminową realizację zamówień na dostawę kadłubów do czołgów w Czelabińskiej Fabryce Traktorów. Teraz proszę i mam nadzieję, że spełnicie swój obowiązek wobec Ojczyzny.
Za kilka dni, jeśli pogwałcicie wasze obowiązki wobec Ojczyzny, zacznę was miażdżyć jak przestępców.
Nie możemy tolerować tego, że nasze wojska cierpią na froncie z powodu braku czołgów, podczas gdy wy, na dalekich tyłach, leniuchujecie i próżnujecie. Józef Stalin. 17 września 1941 r."
Użycie depeszy Stalina zrobiło w przestrzeni medialnej Moskwy pewne wrażenie. Aż musiał się wypowiedzieć rzecznik Putina Pieskow:
"Trzeba odnieść się do każdego doświadczenia. To był bardzo trudny czas, była Wielka Wojna Ojczyźniana, więc oczywiście jest to bezcenne doświadczenie".
Warto tu też przypomnieć słowa samego Putina do kierownictwa MSW (wypowiedziane, gdy samolot z Xi na pokładzie lądował 20 marca w Moskwie – wtedy Putin jeszcze nie wiedział, że formalnie nie dostanie od Chińczyków dodatkowego wsparcia wojskowego, tylko "plan pokojowy"): “Konieczne jest twarde rozprawienie się z szemranymi przekrętami w wydawaniu środków finansowych, w tym środków budżetowych, także podczas realizacji zamówień na obronę państwa i projektów narodowych”.
W sprzecznym przekazie propagandy najważniejsza jest chyba teraz opowieść o tym, jak armia rosyjska czeka na ukraiński kontratak.
Nie ma już mowy o tym, że jest niezwyciężona i ma super broń, a nie posuwa się do przodu tak szybko, jakby Rosjanie chcieli, bo Putinowi zależy na obronie ludności cywilnej. Putin przygotowuje się teraz do obrony i nie wie, co będzie. Wiadomości o tym, że lada chwila Ukraińcy zaatakują, jest coraz więcej.
"Tak, słyszałem, Leopardy, Abramsy i Challengery. Jesteśmy w stu procentach gotowi do obrony naszej Ojczyzny. Przestudiowaliśmy parametry techniczne" - powiedział na przykład agencji RIA Nowosti czołgista o pseudonimie “Big”. A agencja puściła te słowa w świat.
W sobotnich i niedzielnych “Wiestiach” pojawiły się dwa nowe typy “reportaży z frontu”.
W pierwszym pokazano, jak rosyjscy artylerzyści nie przestrzegali procedur bezpieczeństwa i zostali namierzeni przez ukraiński dron. Żołnierze i kamerzysta zostali ostrzelani. Uratowały ich kamizelki ochronne – co jak co, ale sprzęt ochronny propaganda na froncie ma najlepszy.
Nigdy wcześniej propaganda nie pokazywała, że skoro rosyjska armia strzela, to i ją mogą trafić.
Drugi, niedzielny reportaż, był jeszcze mocniejszy. Było to w zasadzie “Na Zachodzie bez zmian”. Rosyjscy żołnierze opowiadali, jak stracili kolegów, że w oddziale zostało ich tylko kilku, że Marjinka koło Doniecka, o którą walczą od miesięcy, jest całkowicie zniszczona – nie ocalał tu kamień na kamieniu.
To znaczy – nie zawaliła się, a wskaźniki, choć ujemne, nie są tragiczne. Tak chwali się teraz rosyjski rząd. Opowieść o sukcesie w walce z sankcjami nie jest nowa. Ale pojawiła się w niej drobna zmiana:
celem sankcji nie jest Rosja jako potężne państwo, ale mieszkańcy Rosji.
Każdy z osobna. Bo teraz propaganda Kremla apeluje do Rosjan o wsparcie. Niby wszystko idzie super, ale jednak trzeba się zmobilizować.
„Próbowali obalić nasz system finansowy, aby ludzie nie mogli używać kart bankowych. Zakłócić więzi gospodarcze i gospodarcze. Zmusili własne firmy do opuszczenia rosyjskiego rynku, naprawiając ogromne straty. Aby znane towary zniknęły z półek sklepowych. pozbawić dochodów rosyjskich pracowników tych organizacji. To znaczy tych ludzi, których praca stworzyła ich wielomiliardowe zyski. W naszym kraju chcieli sprowokować masowe bezrobocie. Radykalnie obniżyć jakość życia" - powiedział w Dumie przestawiając raport rządu 23 marca premier Michaił Miszustin.
Putin (na spotkaniu 7 marca z szefem Sbierbanku Germanem Grefem): „Chciałbym zauważyć i czynię to z przyjemnością, pomimo znanych i znacznych trudności i problemów, które powstały w wyniku znanych wydarzeń i trudności, które zostały wypróbowane i nadal są tworzyć dla nas w różnych dziedzinach, w tym finansowych, niemniej jednak dzięki profesjonalnym działaniom naszej społeczności bankowej, agencjom rządowym, staraniom Banku Centralnego ogólnie chcę to podkreślić, ogólnie udało nam się przezwyciężyć wszystkie te trudności”.
Gospodarka rosyjska, mimo uderzenia sankcji, wróciła na trajektorię wzrostową, a w przyszłym roku może rosnąć silniej niż gospodarki krajów rozwiniętych - poinformował Miszustin Dumę. Przemówienie było pełne danych technicznych i liczb i przez to miało sprawiać wrażenie raportu z ogromnego sukcesu.
Wobec takich sukcesów zupełnym drobiazgiem jest to, że w Rosji z powodu sankcji zabrakło plastiku na opakowania. Wobec tego Putin zalecił 23 marca, by towary pakować w papier.
"Zachód chce zdestabilizować sytuację polityczną w Rosji i podzielić kraj na części, które w zamian za przystąpienie do NATO zostaną pozbawione możliwości obrony i ostatecznie stracą majątek narodowy. Taką opinię wyraził wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew.
Podziałem Rosji propaganda straszy już od ponad miesiąca.
Rosja w tej sytuacji walczy o pokój. A z nią o pokój w Ukrainie walczy cały świat - tylko USA tego pokoju nie chcą. Wizyta prezydenta Chin Xi Jinpinga sprzedawana jest w propagandzie przede wszystkim w kontekście “chińskiego planu pokojowego”. Propaganda początkowo nie była pewna, czy przypadkiem Xi nie zmusił Putina do jakichś ustępstw. Ale teraz jest pewna, że nie: Chiny są za pokojem i mają nawet plan. Który Rosja Putina chętnie zrealizuje, o ile pozwoli on Rosji zatrzymać zdobyte tereny i jeszcze postawić Ukrainie dodatkowe warunki. Niepewność budzi to, że Putin anektował do Rosji więcej terenów Ukrainy niż zdołał zdobyć. Na wszelki wypadek więc w propagandzie pojawiają się stare wojownicze hasła o zdobywaniu Kijowa i Lwowa “w razie potrzeby”.
Nie było jednak w tym tygodniu mowy o zdobywaniu Warszawy i Paryża, co jest jakimś postępem. Są za to (to znaczy - będą) rosyjskie pociski jądrowe w Białorusi.
Do czego te wszystkie opowieści o pociskach, uranie, Łukaszence i bohaterskiej walce z sankcjami prowadzą? Do konkluzji, że trwa wielka wojna, a świat, do którego odbiorcy propagandy przywykli, już nie wróci. Teraz władza wymaga od nich nie tylko obojętnego poparcia, ale i gotowości do zaakceptowania zmian na gorsze.
Propaganda nie marnuje teraz żadnej okazji, by przypomnieć, że z Rosją walczy cały Zachód. Regularnie używa słowa “wojna” (a nie "wojna hybrydowa", jak wcześniej). “Nie jest ważne, kto strzela, ale kto wyprodukował broń i sprzęt” - powtarza. A sprzęt jest zachodni. Wojnę sprowadziły na Rosję Stany Zjednoczone. To ich wina, nie Putina.
"W rzeczywistości teraz NATO działa jako jeden blok już nie jako nasi warunkowi przeciwnicy, ale jako wrogowie. Ich wywiad działa przeciwko nam 24 godziny na dobę, ich broń, jak podkreślił prezydent Putin w niedawnym wywiadzie, jest dostarczana na Ukrainę i strzela do naszych wojsk. W ramach NATO podejmowane są zobowiązania i wspólne decyzje w sprawie nowych dostaw, nowych partii broni i o stałym wzroście i jej poziomu technologicznego” – powiedział 23 marca rzecznik Putina Pieskow.
Putin w wywiadzie dla Zarubina:„Dlatego sami zachodni analitycy mówią – to nie my, oni – mówią, że Zachód zaczyna budować nową oś, podobną do tej, którą stworzyły jeszcze w latach trzydziestych faszystowskie reżimy w Niemczech, Włoszech i militarystycznej Japonii.
Dowodem na nią jest to, że Putin musiał zabrać Łukaszence jego bazy - żeby tam trzymać swoją broń jądrową. Podkreślając jednak – dla zachodnich komentatorów - że nie narusza traktatów międzynarodowych.
O tym, że to groźby na użytek wewnętrzny, świadczy jeszcze jeden element z wywiadu Zarubina z Putinem. Otóż “na prośbę widzów” po wysłuchaniu rewelacji o broni jądrowej na Białorusi, zapytał on Putina o komentarz do protestów we Francji przeciwko podnoszeniu wieku emerytalnego. Propaganda Kremla sprawozdaje ten protest z dużą przyjemnością. Nigdy przy tym nie podaje, że chodzi o przesunięciu wieku emerytalnego o dwa lata, do 64 lat dla wszystkich – przy średniej długości życia we Francji 79,8 lat u mężczyzn i 85,1 kobiet. W Rosji na emeryturę przechodzi się jak w Polsce – w wieku 65/60 lat. Tyle że mężczyźni żyją tam średnio 68, 2 lat a kobiety – 78 lat.
W odpowiedzi na “pytanie widzów” Putin wyjaśnił, że wiek emerytalny to wewnętrzna sprawa danego kraju, ale on nigdy – w przeciwieństwie do prezydenta Macrona – nie zdecydowałby się na wyrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. A poza tym nigdy nie zabierze specjalnych przywilejów branżowych i przynależnych służbom mundurowym.
Przekaz jest więc jasny: jesteśmy na prawdziwej wojnie (broń jądrowa), ale car o emerytów dba. Władza swoje zrobiła - teraz pora na poddanych
To nie kataklizm – tak działają dobrze znane Rosjanom z lekcji marksizmu i leninizmu obiektywne siły historii. Świat się właśnie zmienia. Wreszcie i tak mocno, jak to się nie zdarzyło od wieku. Naprzeciwko złego Zachodu stanęły siły przyszłości. Chiny i Rosja. A dokładnie - bo propaganda w zastraszającym tempie gubi spacje – Chinyirosja.
“Na naszych oczach powstaje nowy świat. Chinyirosja to główny punkt oporu” - tak zaczęły się w niedzielę “Wiesti Niedieli”. O broni na Białorusi było gdzieś w środku programu.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze