0:00
0:00

0:00

“Dzień świstaka” to, przypomnijmy, film sprzed 30 lat, którego bohater ciągle przeżywa ten sam dzień. To samo stało się z rosyjską propagandą. Nie ma już opowieści, które panują nad czasem i prowadzą do konkretnego celu.

Było tak na początku wojny:

  1. mieliśmy operację specjalną Z, która nie potrzebowała nawet flagi, a miała sprowadzić wieczną szczęśliwość w trzy dni. Góra tydzień;
  2. potem mieliśmy rekonstrukcję II wojny światowej i podbojów cara Piotra I. Putin planował bić się jak poprzednicy – i osiągnąć zwycięstwo. To też była opowieść z happy endem w zasięgu ręki. Skończyło się katastrofą pod Charkowem i Chersoniem;
  3. ostatnia opowieść, która obiecywała cel i koniec, dotyczyła bombardowania infrastruktury energetycznej Ukrainy. Ukraina miała przestać istnieć jako państwo i wszystko miało się skończyć dobrze.

Opowieść o ostrzeliwaniu cywilnych obiektów była prowadzona początkowo ostrożnie - z naciskiem na spodziewany wkrótce cel, czyli koniec wojny. Potem Putin ogłosił, że Ukrainę ostrzeliwuje i ostrzeliwać będzie. I chyba wtedy ściągnął na siebie klątwę “Dnia świstaka”. Bo każdy relacjonowany teraz przez propagandę ostrzał Ukrainy kończy się tym samym: najpierw Ukrainę ogarniają ciemności, a po kilku godzinach ukraińscy energetycy naprawiają, co się da. Ogłaszane są planowe wyłączenia - co jest dowodem organizacji. Czyli istnienia państwa, którego - już za chwilę - miało nie być. A ostrzał trwa już ponad dwa miesiące.

Putin gasi światło, a Ukraińscy je zapalają

Niezależnie od tego, jaka naprawdę sytuacja na froncie i w Ukrainie, propaganda nie ma teraz opowieści obiecującej koniec i szczęśliwy finał. Warto to odnotować – taki stan nie może chyba trwać długo, bo propaganda przestanie mobilizować kogokolwiek do czegokolwiek.

Popatrzmy na relacje o ostrzeliwaniu Doniecka przez Ukrainę. Oficjalna wersja powodów najazdu na Ukrainę, brzmi teraz tak: “Od 24 lutego Rosja prowadzi wojskową operację specjalną w Ukrainie. Władimir Putin nazwał swoje zadanie »ochroną ludzi, którzy przez osiem lat byli poddawani zastraszaniu i ludobójstwu ze strony kijowskiego reżimu«. Według prezydenta ostatecznym celem operacji jest wyzwolenie Donbasu i stworzenie warunków gwarantujących bezpieczeństwo Rosji”.

Tymczasem po 10 miesiącach tej “operacji” Donieck, stolica Donbasu, ostrzeliwana jest “najciężej od ośmiu lat”, “jak nigdy przedtem”.

To jest czołówka “Wiadomości” dzień po dniu.

Oczywiście służy to usprawiedliwianiu Rosji, która ostrzeliwuje Ukrainę (stała pozycja “Wiadomości” - ale w drugiej części programu). Jednak monotonność i powtarzalność tego wątku daje już o sobie znać: Donieck jest ostrzeliwany straszliwie, a rakiety trafiają - zawsze - w infrastrukturę cywilną. W szkoły, żłobki, urzędy. Ofiar nie ma, ale “gdyby to nie była noc, zginęłoby wielu ludzi” (propaganda wmawia nam, że Ukraińcy, którzy przecież marzą o mordowaniu cywili, do tej pory nie ogarnęli, że w nocy dzieci nie ma w szkołach). Są ranni, ukraińska artyleria trafia w bloki mieszkalne. Oglądamy zniszczone mieszkania i słuchamy opowieści, że rannych wywieziono do szpitala.

Zapewne giną w Doniecku ludzie, ale tego propaganda nie mówi.

No może jedną czy dwie osoby zabiły ukraińskie pociski - ujawnia. Inaczej wyszłoby na to, że po 10 miesiącach “operacji specjalnej” Putin nie jest w stanie obronić mieszkańców Donbasu. Mimo wszystkich śmierci żołnierzy na froncie (podobno ponad 100 tysięcy), sankcji i recesji, która - zdaniem Putina – wyniesie w tym roku “tylko” 2,5 proc.

Z tą samą powtarzalnością propaganda obiecuje zdobycie Bachmutu (po rosyjsku – Artiomowska). Wojska rosyjskie poruszają się do przodu, zaraz okrążą i zdobędą. Tyle że trwa to tak długo, że widz niechcący staje się ekspertem od różnego rodzaju broni, rozpoznaje (po oczach wystających znad masek) “bojcow” i ruiny na przedmieściach – to jest ciągle ten sam "Dzień świstaka”, w którym wojsko Putina zmienia taktykę, próbuje nowych sposobów, by rano znaleźć się w punkcie wyjścia (znów - nie opisuję tu sytuacji na froncie, ale to, jak ją pokazuje propaganda).

O co Putinowi chodzi?

Jeszcze 10 dni temu pisałam, że Putin próbuje nadać tej opowieść sens, powtarzając, że wojna musi potrwać. Nawet 15 lat. Straszne, ale wyobrażalne.

Przeczytaj także:

Ale Putin sam się zdementował: “Prezydent Rosji Władimir Putin wyjaśnił dziennikarzom, że mówiąc o długotrwałym procesie specjalnej operacji wojskowej, miał na myśli nie przebieg operacji specjalnej, ale uregulowanie sytuacji w Ukrainie". (...) Na spotkaniu z członkami Komitetu Praw Człowieka Putin mówił o operacji specjalnej, zaznaczył, że «będzie to długi proces». «Jeśli chodzi o czas trwania procesu specjalnej opreracji wojskowej, miałem na myśli czas trwania procesu regulacyjnego» – powiedział dziennikarzom Putin, odpowiadając na pytanie, «co miał na myśli».

Zatem nie wiadomo, co Putin ma na myśli. Sugestie, że wojna się skończy, jak Putin zdobędzie Czernihów i Odessę też zostały zdementowane. Tym razem przez rzecznika Putina, Pieskowa.

Putin dzień w dzień powtarza więc te same apele, by gospodarka Rosji stała się samowystarczalna, jeśli chodzi o nowe technologie, i że ogarnia sytuacje na froncie. Zapewnia, że Rosja będzie się dalej rozwijała, a władze Krymu (jak jesienią władze Chersonia) powtarzają, że nie stanie tu nigdy ukraińska noga...

Nie ma też oczywiście "Wiadomości” bez wątku LGBT. To też jest element “Dnia świstaka” - bo wedle propagandy, LGBT zaraz, następnego dnia, doprowadzi świat do upadku. Ale świat trwa.

  • Tymczasem, a to kanadyjski związek łyżwiarski dopuszcza start par łyżwiarzy jednej płci. Co jest niezgodne z naturą i chore, w przeciwieństwie np. (co propaganda podkreśla) do występów gimnastyków tej samej płci, którzy się podnoszą i razem skaczą - ale bez użycia łyżew.
  • A to opowieść o tym, że osoba transpłciowa ukradła coś w sklepie (inni, jak wiadomo, nie kradną - więc w Rosji chyba w ogóle nie ma kradzieży).
  • Albo para homoseksualna wzięła ślub - propaganda pokazuje dokładnie jej pierwszy pocałunek w urzędzie stanu cywilnego, ale go rozpikslowuje obchodząc w ten sposób ciężkie kary grzywny za “propagandę LGBT” (to żart oczywiście - władza może sobie mówić w telewizji, co chce – te przepisy są na obywateli, nie na władzę).

“Dzień świstaka” zaczyna się “najgorszym w historii” ostrzałem Donbasu, a kończy ostatecznym ostrzałem całej Ukrainy, który wyłączy tam prąd. Do następnego ranka.

Bałagan, który daje się posprzątać - czyli o pożytku z katastrof i gołoledzi

Opowieści, że “pobieda budiet za nami” (“zwyciężymy”) oraz że “siły zbrojne Federacji Rosyjskiej konsekwentnie realizują cele wyznaczone przez prezydenta” stały się elementem tego marszu w miejscu.

Propaganda zdaje się jednak świadoma problemu. Sądzę tak, ponieważ “Operacja specjalna” nie jest jedynym tematem “Wiadomości”. Mamy też teraz bardzo dużo opowieści o mrozach i śniegach, które wyłączają ogrzewanie i odcinają prąd w różnych miejscowościach Rosji. O nieprzejezdnych drogach, gołoledziach i wypadkach. O wylatujących w powietrze (z powodu nieszczelnych butli gazowych albo zbiorników z bimbrem) domach.

W opowieściach tych liczy się jedno: władza (i ludzie) napotykają problem, ale go rozwiązują. Włączają prąd, odgruzowują zawalone budynki, a władza daje zasiłki.

Czyli następuje jakiś ruch w czasie z punktu A do punktu B.

Jest też epidemia grypy – niezwykle eksponowana w “Wiadomościach”. Wynika z nich, że Rosja jest teraz ogarnięta kolejnym kataklizmem, a grypa, która zaatakowała, to nie byle jaka grypa, tylko grypa świńska A/H1N1, znana sprzed kilkunastu lat. “Najpoważniejsza odmiana grypy”. Ale w tym wypadku Rosja daje radę. Wie, o co jej chodzi i idzie do celu. Szkoły są zamykane na kwarantannę (ale będą otwarte), ludzie tłoczą się w przychodniach i szpitalach (ale wyzdrowieją). Putin sam się zaszczepił - informacja o tym w “Wiadomościach” wyprzedziła stałe doniesienie z Doniecka. Widzimy więc przykład działań, które przynoszą efekty.

Jak Putin chce się obudzić jutro?

Putin nie próbuje wydostać się z “Dnia świstaka”. Zaszczepienie się przeciw grypie to nie jedyny dowód. Putin "wysłuchał [też w sobotę] propozycji dowódców wojskowych, dotyczących planów działania podczas operacji specjalnej" (na zdjęciu u góry: informują o tym niedzielne "Wiadomości Tygodnia" z 18 grudnia - miły starszy pan na pierwszym planie to propagandysta Dmitrij Kisielow). W poniedziałek 19 grudnia pojechał na Białoruś namówić do swoich planów Łukaszenkę.

Przede wszystkim jednak Putin przykręca śrubę swoim obywatelom. Tym, którzy - jak twierdzi propaganda - tak bardzo go popierają:

Choć za powiedzenie, że w Buczy Rosjanie mordowali cywili, idzie się w kraju Putina na osiem lat do łagru, to najwyraźniej nie wystarcza. Duma zabrała się właśnie za zaostrzanie przepisów o LGBT. Przed miesiącem Putin podpisał wprowadzenie kar za “propagandę LGBT” wśród dorosłych. Były to jednak tylko grzywny. Teraz pora na kary więzienia - do pięciu lat.

Ponieważ pojęcie “promocji” jest niejasne, władza będzie mogła wsadzać do więzienia każdego, kto opowie coś o osobach nieheteronormatywnych, a nie naurąga im przy tym w sposób władzę zaspakajający.

Ale na tym się nie kończy - Putin chce karać dożywociem za sabotaż. Projekt przeszedł już w Dumie pierwsze czytanie. Można by pomyśleć, że chodzi o wysadzanie mostów, którymi Putin wozi np. przez Zaporoże zaopatrzenie na podbity Krym i południowy front (bo most krymski ciągle nie nadaje się dla dużych ciężarówek). Ale nie. Bo przez “sabotaż” Putin rozumie “tworzenie społeczności sabotażowej, szkolenie i pomoc w dywersji, a także jej finansowanie i propagandę”.

Zatem wszystko.

A współsprawcami tak rozumianego sabotażu są “finansowane przez Zachód media i organizacje pozarządowe”, które “przeszły od działań ingerujących w wewnętrzne sprawy Federacji Rosyjskiej do bezpośredniego organizowania sabotażu i publikowania instrukcji jego przeprowadzania”.

Jak elity kremlowskie boją się obudzić jutro

Efekt trwania tego samego dnia podkreśla to, że Putin – jak już pisałam - odwołał coroczne orędzie, spotkania z obywatelami przez internet i na doroczną wielkiej konferencji prasowej. Nie będzie też noworocznego meczu hokejowego z udziałem Putina. Meczu, w czasie którego mógłby strzelić bramkę (ruch z A do B).

Takie wystąpienia mogłyby nadać marszowi w miejscu jakiś kierunek. Putin powinien powiedzieć, jak jest i co ma być. Nie jest w stanie.

To orędzie to obowiązek konstytucyjny dla Putina. Ciekawe jest to to, że propaganda zintensyfikowała od czasu ostatniego odcinka GOWORIT zapewnienia, że Putin żadnego obowiązku nie ma. Że sam ustala sobie terminy. A poza tym ostatnio przemawiał 15 grudnia do Rady ds. Rozwoju Strategicznego i Projektów Narodowychi przez godzinę, więc to “prawie tak”, jakby wystąpił z orędziem.

Po co to wszystko? Przecież póki Putin rządzi, z niczego nie musi się tłumaczyć? Czyżby “Dzień świstaka” dawał się we znaki aparatowi? Czyżby pojawiała się myśl, że nie będzie wiecznie trwał - a co potem? Więc Putin produkuje wyjaśnienia, że wszystko jest jak najbardziej w porządku. Że nie trzeba się bać?

Jeśli chodzi o to, co się zmienia – to wzrosła w Rosji sprzedaż wódki. O 6 procent.

Na terenach przyfrontowych w okolicach Ługańska Rosjanie zaś wprowadzili prohibicję.

***

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)

Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze