Kiedy dziś (15 marca) w Warszawie ogłoszono, że pociąg z trzema premierami i wicepremierem przekroczył granicę ukrainską, rosyjskie agencje natychmiast podały tę wiadomość. Powołały się przy tym po prostu na polskie źródła. Potem była cisza – pociąg jechał. Ale zanim dojechał do Kijowa, rzecznik Putina Dmitrij Pieskow objaśnił Rosjan w sprawie bezpieczeństwa Putina. Otóż prezydent Rosji i naczelny dowódca operacji w Donbasie stosuje takie środki bezpieczeństwa, jakie zalecają mu eksperci. “Działania antycovidowe związane z bezpieczeństwem prezydenta Rosji Władimira Putina są kontynuowane w takim zakresie, jaki wskazali eksperci”.
Zanim ktoś powie, że połączenie pociągu Kaczyńskiego i reżimu covidowego Putina jest objawem wskazującym na silne przedawkowanie propagandy, wyjaśnię:
Polski pociąg wjechał nie tylko do walczącej Ukrainy. Wjechał na terytorium wyimaginowane, w którym święta, bohaterska i potężna Rosja stawia czoła kłamliwemu, podstępnemu i tchórzliwemu Zachodowi.
To jest “rama komunikacyjna”, w której prowadzi teraz swą opowieść rosyjska propaganda.
A tymczasem pociąg z wysłannikami „strachliwego Zachodu” jechał przez bombardowany kraj, ignorując pogróżki Moskwy, że transporty z zachodnią militarną pomocą będą atakowane (a o tym, co jest “militarne”, decyduje, jak wiemy, sam rosyjski pocisk – to, w co trafi, staje się celem militarnym).
Z drugiej zaś strony, przywódca „bohaterskiej Rosji” ukrywał się za stołem długim jak pociąg.
Bardzo zły to obraz, wymagał korekty. Stąd moim zdaniem informacja o „covidowych zaleceniach” ekspertów dla Putina. Zwłaszcza, że pociąg pojawił się w Ukrainie w dniu, w którym propaganda postanowiła uporządkować trochę imaginarium “operacji specjalnej”:
- Rosjanie są bohaterscy, a Ukraińcy źli i oszukańczy.
- Rosja jest dobra, a USA złe.
- Rosja, dzięki bohaterstwu swoich żołnierzy musi uratować świat przed zagładą.
Propaganda właśnie dobrała się do symboli w tej narracji, kiedy pojawił się pociąg.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Prawdziwi są nasi bohaterowie z Czeczenii
Symboliczne miało być spotkanie w Czeczenii, gdzie pojawił się sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaj Patruszew i opowiadał o poległych i o bohaterstwie zgodnie z retoryką wojny, a nie precyzyjnych operacji specjalnych:
a) „Rosyjskie wojsko podczas operacji specjalnej na Ukrainie wykazuje się odwagą, heroizmem i poświęceniem w obronie bezpieczeństwa narodowego i narodowych interesów Rosji”.
b) „Niestety są straty. Chciałbym jeszcze raz wyrazić wdzięczność za odwagę, heroizm, poświęcenie okazywane w obronie bezpieczeństwa narodowego Rosji i interesów narodowych”.
Komunikat podaje dalej, że za sugestią Patruszewa uczestnicy spotkania uczcili minutą ciszy pamięć poległych w służbie wojskowej, “a także cywilów, którzy zginęli w wyniku zbrodni wojennych reżimu kijowskiego”.
Tu wyjaśnienie: to nie jest tak, że Patruszew lekceważy ofiary cywilne wojsk rosyjskich. Takich ofiar po prostu nie ma. Cywile zginęli w tej operacji albo jako “żywe tarcze” wojska ukraińskiego, albo jako ofiary ukraińskiego ostrzeliwania. Ma to szczególnie miejsce w Donbasie, gdzie Rosjanie się bronią i w związku z tym posuwają do przodu, a Ukraińcy do nich strzelają.
Bohaterstwo uczestników “operacji specjalnej” będzie niebawem oficjalnie uznane – otrzymają oni status weteranów wojennych. Projekt ustawy właśnie trafił do Dumy (ciekawe, czy po jego przyjęciu o “operacji” w Ukrainie będzie można mówić “wojna“ – jest to od 17 dni formalnie zakazane).
Fałszywi są ich bohaterowie z Wyspy Węży
Pochwała rosyjskich bohaterów to tylko taki wstęp do prawdziwej bomby: Żołnierze ukraińscy z Wyspy Węży – którzy mieli 26 lutego bohatersko polec z okrzykiem “Russkij korabl’, idi nachuj” – żyją, są w komplecie, dostają jedzenie, mają sucho i ciepło. Oraz nie byli torturowani.
Ta wiadomość przyszła właśnie dziś. I dlatego mówię o procesie porządkowania imaginarium wojennego. Obrońcy z Wyspy Węży stali się symbolem tej wojny, a ich hasło – hasłem obrony Ukrainy. Próba odwrócenia tego wygląda na przypis do „Reduty Ordona” Mickiewicza albo „Bagnetu na broń” Broniewskiego (że niby Ordon nie zginął, a Cambronne nie powiedział tego, co powiedział).
Ale propaganda się stara.
„Ukraińskie wojsko z Wyspy Węży jest przetrzymywane w dobrych warunkach” – powiedział RIA Nowosti Paweł Bucaj, komisarz ds. praw człowieka w Sewastopolu.
Żołnierze mieli mu powiedzieć, że są wszyscy, w komplecie.
“Czują się dobrze, mają jedzenie, wszystkie środki higieny, czystą pościel, koce, mogą oglądać telewizję”. „Są przetrzymywani w normalnych, ludzkich warunkach, nie ma wobec nich presji, bicia. I oczekujemy takiej reakcji z drugiej strony w stosunku do naszych jeńców”.
Czy Rosjanie słyszeli Zełenskiego?
Deheroizacja obrońców Wyspy Węży może być jednak nie tylko zabiegiem marketingowym, ale sygnałem, że do Rosjan dotarło nocne przesłanie Włodymyra Zełenskiego. Wzywał w nim żołnierzy rosyjskich do zaprzestania walki i gwarantował, że będą traktowani “jak ludzie”. Teraz ta ich armia stara się pokazać od ludzkiej strony.
Komunikat podkreśla, że jeńcy z Wyspy Węży zadowoleni są z racji żywnościowych, jakie otrzymują.
Co powiedział prezydent Zełenski
„Rosyjscy poborowi! Słuchajcie mnie bardzo uważnie. Rosyjscy oficerowie! Już wszystko zrozumieliście. Niczego nie zabierzecie z Ukrainy. Będziecie odbierać życie. Jest was wielu. Ale wasze życie też zostanie odebrane.
Ale dlaczego mielibyście umierać? Za co? Wiem, że chcecie przeżyć. W podsłuchach słyszymy wasze rozmowy, słyszymy, co naprawdę myślicie o tej bezsensownej wojnie, o tej hańbie i o waszym państwie. Wasze rozmowy między sobą. Wasze telefony do domu, do rodziny. Słyszymy to wszystko. Wyciągamy wnioski. Wiemy, kim jesteście.
Dlatego daję wam możliwość wyboru. W imieniu narodu ukraińskiego daję wam szansę. Szansę na przeżycie. Jeśli poddacie się naszym siłom, będziemy was traktować tak, jak powinno się traktować ludzi. Jako ludzi, przyzwoicie. W sposób, w jaki nie byliście traktowani w waszej armii. I w taki sposób, w jaki wasza armia nie traktuje naszej. Wybierajcie!
Nasi dzielni obrońcy nadal zadają druzgocące straty wojskom rosyjskim”.
Przypomniał też, że niedługo liczba zniszczonych rosyjskich helikopterów osiągnie setki egzemplarzy, a liczba strąconych samolotów to już 80.
„W 19 dni Rosjanie stracili więcej niż w trwającej lata krwawej wojnie w Czeczenii. I po co to wszystko?”.
Fałszywa bohaterka z telewizji
W poniedziałek (14 marca) wieczorem do studia telewizyjnego I programu państwowej rosyjskiej telewizji weszła wieloletnia dziennikarka tej stacji Marina Owsiannikowa z antywojennym bannerem. Opublikowała też manifest, w którym przeprasza za współpracę z reżimem. Protest trwał chwilkę i nie można go w Rosji zobaczyć w retransmisji.
To, co się potem działo i co podano w oficjalnych komunikatach, pokazuje, jak władza przeżuwa takie gesty. I jak ocenia ich szkodliwość:
Najpierw mowa była tylko o śledztwie wewnętrznym w stacji. Sprawę nazwano “incydentem”.
Potem podano, że Owsiannikowa została jednak zatrzymana i będzie miała sprawę za „działania publiczne, mające na celu zdyskredytowanie użycia Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w celu ochrony interesów Federacji Rosyjskiej i jej obywateli, utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa” (nowe prawo uchwalone 17 dni temu). Jednak postępowanie jest administracyjne – czyli Owsiannikowej grozi grzywna (rzeczywiście – we wtorek dostała 30 tys. rubli grzywny).
Rano okazało się jednak, że prokuratura prowadzi w tej sprawie postępowanie przygotowawcze – a przepisy karne pozwalają w takim przypadku wymierzyć karę od trzech do nawet 15 lat więzienia.
„Czyn Owsiannikowej badany jest pod kątem przestępstwa z art. 207 ust. 3 Kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej („Publiczne rozpowszechnianie świadomie nieprawdziwych informacji o użyciu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej”).
A po kilku godzinach wytyczne organom śledczym wydał sam przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin: “Organy ścigania powinny »w najszerszym zakresie« i biorąc pod uwagę okoliczności rozważyć przypadek pracowniczki kanału 1 Mariny Owsiannikowej, która wtargnęła do studia programu Wriemia podczas programu na żywo. Sprawę ma pod kontrolą Komisja ds. Bezpieczeństwa Dumy Państwowej.
„Ta pracowniczka kanału telewizyjnego nie troszczyła się ani o naszych ludzi, ani o nasz kraj. Organy ścigania muszą się tym zająć. Nie na płaszczyźnie chuligańskiej sztuczki, ale z całą surowością, pamiętając o tym, że trwa operacja specjalna”. Wołodin – żeby nie było już wątpliwości – nazwał czyn Owsiannikowej “nikczemnym”, bo “angielski tytuł jej plakatu był zaadresowany do zachodniej publiczności”.
Prawdziwy cel wojny
„Stany Zjednoczone szykowały się do zakrojonej na szeroką skalę operacji z bronią biologiczną chemiczną”. Źródłem tej wiadomości jest rosyjski MSZ. To, że Amerykanie ostrzegali Rosjan przed użyciem broni chemicznej i biologicznej, jest dowodem na to, że sami mieli takie plany. “Stany Zjednoczone manewrują, próbując uniknąć odpowiedzialności za swoje wojskowo-biologiczne działania na Ukrainie – źródło w rosyjskim MSZ”.
To tej samej kategorii informacji zaliczę i tę wiadomość: „W trakcie specjalnej operacji wojskowej Federacji Rosyjskiej w Ukrainie uzyskano dokumenty potwierdzające przygotowania Kijowa do inwazji w marcu br. na terytorium DRL, ŁRL i rosyjskiego Krymu”.
Jesteśmy więc w gabinecie luster. Wszystko jest wszystkim i znaczy cokolwiek. Ale nie chodzi tu chyba tylko o odebranie sensu komunikatom z Zachodu, które wciąż muszą do Rosjan docierać (dopiero dziś cenzura wzięła się w Rosji za usługi VPN, a przecież przy ich pomocy można obchodzić blokady na media społecznościowe).
Propaganda ma po prostu nadal problem z wyjaśnieniem, co jest celem wojny. Dlaczego potrzebne jest bohaterstwo i śmierć?
Dziś po raz kolejny ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Nebenzja powtórzył, że „zawieszenie broni na Ukrainie będzie możliwe dopiero, gdy zostaną spełnione warunki wysunięte przez Rosję, w tym demilitaryzacja, denazyfikacja, deklaracja o niewchodzeniu Ukrainy do NATO”.
Te trzy warunki Putina zostały ogłoszone 20 dni temu na okoliczność całkowitego podporządkowania Ukrainy. Nikt nigdy nie wyjaśnił, na czym by to miało konkretnie polegać. Małorusini po prostu wykonaliby polecenia Rosjan i po sprawie. Co te warunki oznaczają teraz? Czy należy je traktować poważnie – czy to tylko taka zabawa w odwracanie znaczeń?
Równolegle z tą depeszą można było przeczytać oficjalną informację, że zdaniem Ukraińców umowa między Rosją a Ukrainą może zostać zawarta w ciągu jednego-, dwóch tygodni, a najpóźniej w maju. Tak oceniali sytuację po kolejnej rundzie rozmów z Rosją.
Pociąg w Kijowie
Tymczasem pociąg dojechał z Polski do Kijowa. I nadal był dla propagandy problemem. Po raz kolejny nadała komunikat będący kopią komunikatu polskiego. Bez komentarza:
„Do Kijowa przybyli premierzy Polski, Słowenii i Czech. Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki poinformował o tym we wtorek na Facebooku. »Musimy jak najszybciej zatrzymać tragedię na Wschodzie. Dlatego razem z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim, premierami [Czech] Petrem Fialą i [Słowenii] Janezem Janša jesteśmy w Kijowie«” – napisał.
Jak wcześniej informowaliśmy, trzej premierzy i lider partii rządzącej w Polsce Prawo i Sprawiedliwość, pełniący funkcję wicepremiera ds. bezpieczeństwa w polskim rządzie, przyjechali we wtorek pociągiem do Kijowa. Podkreśla się, że ta delegacja reprezentuje Unię Europejską.
Członkowie delegacji spotkają się z prezydentem Ukrainy Włodymyrem Zełenskim i premierem Denysem Szmyhalem. Według polskiego rządu wizyta była wcześniej przygotowana i utrzymywana w tajemnicy. Została uzgodniona z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem i szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Informacje o wizycie zostały przekazane NATO, OBWE i ONZ.
Jak informowano w Warszawie, celem wizyty jest potwierdzenie bezwarunkowego poparcia całej Unii Europejskiej dla suwerenności i niepodległości Ukrainy oraz przedstawienie szerokiego pakietu pomocy państwu i społeczeństwu ukraińskiemu. Zgodnie z oczekiwaniami wszystkie szczegóły poznamy na konferencji prasowej w Kijowie” – informuje TASS.
Na zdjęciu – dworzec kolejowy w Kijowie, 9 marca 2022
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
No cóż odwaga i głupota często idą w parze. Zakładając, że ta "wycieczka" obliczona jest tylko na wzrost poparcia PIS w kraju to trzeba przyznać, że mają jaja (chyba, że znowu o czymś nie wiemy albo ten konflikt nie jest tak straszny jak go malują media). Co do głównej tezy autorki wydaje mi się, że jest akurat odwrotnie. Propaganda rosyjska pewnie z radością będzie informować o gościach w Kijowie – przecież nikt rozsądny nie uwierzy, że przedstawiciele UE w postaci kilku premierów pobliskich państw przejechali sobie pociągiem kilkaset kilometrów przez kraj ogarnięty straszną wojną do miasta w którym trwają zacięte walki. Coś tu chyba jest nie halo.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
https://resetobywatelski.pl/kamuflaz-kalkulacja-mistyfikacja-kaczynski-z-morawieckim-w-kijowie/
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
To jest jakaś powtórka z aferą z MIG-mi. Jestem niemal pewien, że nasze władze, będące inicjatorami tego wyjazdu, nie uzgadniały tego z UE (jako 27 państwami). Udało się namówić premiera Czech i Słowenii. I tyle. A gdzie, choćby bardzo aktywna Litwa? Gdzie zachód Unii? Znowu polska hucpa? Czy zamierzone działanie ludzi będących na sznurku kremlowskiego bandyty?
Może się mylę, może gdzieś we własnym gronie ci przywódcy uzgodnili jakieś tajne działania? I obym się mylił.
Nie. Dzisiaj Rzeczpospolita doniosła, że te całe "wielkie uzgodnienia" ograniczyły się do "poinformowania" przewodniczącego Rady Europejskiej o planowanej przejażdżce. Nie było żadnych konsultacji, ustaleń, tylko notka o skrzyknięciu się trzech premierów, i jednej przyzwoitki premiera, i już zaplanowanym wyjeździe.
Tak, nie myliłem się niestety. Zagrywka pod, nawet nie polską, ale partyjną publiczkę. I, jak niemal wszystko, co Przekupstwo inwigilacja Szantaż wymyśli, do niczego.
Tylko tak się zastanawiam, w jaki sposób namówili do tej krajoznawczej wycieczki premierów Czech i Słowenii? Co zyskali od Polski?
Jak pisze "Financial Times" (źródło bardziej wiarygodne niż PMM), wyjazd nie był oficjalną misją UE. Litwini spotykają się z Ukraińcami we Lwowie. Premiera Słowenii (eurosceptyka) też czekają wybory.
I chyba on to inicjował, właśnie w kontekście tych wyborów.
Motywacja premiera Czech nadal jest nieznana. Czescy dziennikarze nie pytają?
Czytam, czytam i oczom nie wierzę. Z kilku gości którzy pojechali pociągiem do Kijowa robi się bohaterów narodowych równych co najmniej obrońcom Westerpalatte. Media aż kwiczą z podziwu nad odwagą polskich mężów stanu, ich poświęceniu i heroizmowi. Kolejna pijarowska zagrywa niszczycieli Polski, kłamców i manipulatorów. Mają następną, jeszcze większą żyłę złota, niż ta na granicy z Białorusią, którą eksploatują bezlitośnie ogłupiając społeczeństwo. Po co tam pojechał ten z różnymi butami, nie wie co się dzieje w Polsce a chce pomóc Ukrainie?. Niech pomoże Polsce i uwolni ten kraj od siebie, szkodników i złodziei którym dał władzę i bezkarność. Takimi pociągami jeżdżą tysiące ludzi i nikt z nich nie robi bohaterów. Nie musieli tego wyjazdu rozgłaszać na całą Europę, tu chodzi tylko o propagandę dla ciemnego ludu.
Przecież to była inicjatywa premiera Słowenii, Kaczyński po prostu się 'załapał', bo marzy o dorównaniu bratu w nieodpowiedzialności. Moje słowa są gorzkie, bo ten ***** *** zniszczył mi przyjemność dożywania życia w spokoju.
Na wybór Putina nie mamy wpływu, ale na Kaczyńskiego i owszem.
to jest fake
nie było takiego wyjazdu
to wszystko propaganda CIA