0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Amerykanie podstępem podmienili nam Ukrainę

Tę zmianę, przyznanie się, że Ukraińcy myślą inaczej, niż sądzili Rosjanie, warto zauważyć. Propaganda - choć jeszcze nie wprost - przyznaje, że istnieje społeczeństwo i naród ukraiński. Że to fakt, z którym trzeba się powoli oswoić.

“Amerykańskie platformy cyfrowe są bezpośrednio odpowiedzialne za wspieranie nacjonalizmu na Ukrainie - powiedziała w sobotę 12 marca rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa.

„Ksenofobia nie zna granic. Internetowa ksenofobia, tym bardziej. Od wielu lat na terenie Ukrainy kultywowany jest nacjonalizm i podsycany przez Zachód. (…) Platformy cyfrowe Stany Zjednoczone są bezpośrednio odpowiedzialne za zachęcanie do nacjonalizmu na Ukrainie”.

To jest kolejny komentarz do działań firmy Meta, która w nocy z czwartku na piątek miała poluzować normy dotyczące mowy nienawiści na Facebooku (zablokowanym w Rosji) i na Instagramie. Dopuściła wyrażanie nienawiści do Rosji i do Putina w “niektórych krajach”.

Jeśli przeczytać wypowiedź Zacharowej jako komunikat skierowany do wnętrza systemu, to może on oznaczać, że propaganda próbuje wyjaśnić pewnej Bardzo Ważnej Osobie, że społeczeństwa w dobie cyfrowej zmieniają się i zachowują inaczej niż w czasach analogu.

Jeśli połączyć to z wczorajszą paniczną wręcz reakcją na ruch Mety - te komunikaty o kasowaniu instytucjonalnych kont na platformie, która dopuszcza krytykę i mowę nienawiści wobec Putina, to aparat zdaje się mówić “to nie nasza wina, że Ukraińcy okazali się inni, niż sądziliśmy. To wina Amerykanów”.

Przeczytaj także:

Tak jak pisaliśmy wczoraj, narracja “wojny z Zachodem” jest niezwykle elastyczna. Można nią wytłumaczyć wszystko.

Dzisiaj zobaczyliśmy, jak dzięki niej można wytłumaczyć SIĘ przed Putinem.

Trochę tylko dziwi brak refleksji nad tym, czy rosyjskie społeczeństwo w dobie sieci społecznościowych nadal jest zgodne z wyobrażeniami władzy.

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska /OKO.press

Na wojnie bez zmian, świat liczy się z Putinem (a nazwiska Zełenskiego wymówić nawet nie potrafią)

Poza tym propagandowy przekaz pozostaje bez zmian: rzecznik rosyjskiego MON, gen. Igor Konaszenkow bezbarwnym głosem podaje kolejne dane z frontu, głównie nazwy wsi odbitych na Ukraińcach w Donbasie.

Nad tymi komunikatami przeważają jednak wiadomości z frontu dyplomatycznego: oficjalne agencje rosyjskie są w sobotę pełne informacji o tym, jaki zachodni lider komunikował się z Władimirem Putinem. Jak by te kolejne telefony miały zaświadczyć o potędze Putina i Rosji.

Że taki może być cel tych informacji świadczy depesza RIA Nowosti, że speakerka Izby reprezentantów Nancy Pelosi przekręciła nazwisko prezydenta Zełenskiego. Powiedziała mianowicie "Kewenski".

To nie Putin winien jest sankcji nałożonych na Rosję

Jest też watek o tym, że Putin nie odpowiada za sankcje. Nie umiem powiedzieć, na ile jest to argument przygotowywany z myślą o Rosjanach, a na ile - z troski i obawy przed Putinem. W każdym razie pojawia się on w przekazie od trzech dni. Dziś głos zabrał zastępca Ławrowa Siergiej Riabkow: “Sankcje Zachodu nie są związane ze specjalną operacją wojskową, bez niej władze państw zachodnich znalazłyby inne powody do realizacji swoich planów.

„Gdyby nie było operacji specjalnej, gdyby udało się znormalizować, przynajmniej względnie, sytuację wokół donieckiej i ługańskiej republik ludowych, to Waszyngton i jego poplecznicy i tak znaleźliby powód, aby to wszystko wdrożyć”.

Z Zachodu najgorsze są Stany Zjednoczone

Propaganda zaczyna też koncentrować atak na Stanach Zjednoczonych. Jakby to one były "Zachodem" w tej "wojnie z Zachodem" - a inne kraje, te, które z Putinem rozmawiają, były "mniej zachodnie".

Riabkow powtórzył dziś, że Rosja "nie może mieć cienia zaufania do USA".

Oczywiście jako dyplomata Riabkow musiał słyszeć (jak reszta świata), że Amerykanie zapowiadali, że zrobią dokładnie to, co zrobili, jeśli Rosja najedzie Ukrainę.

Ale zdanie “Nie mamy zaufania do USA” znaczy też: “To nie prawda, że sytuacja jest jeszcze gorsza, niż się wydaje, bo sankcje będą trwać, dopóki Zachód Rosji z powrotem nie zaufa, co za rządów Putina może się nie udać”.

Może być też komunikatem, że porozumiemy się w sprawie Ukrainy, byle nie z USA - bo w ten sposób Putin zachowa twarz.

Riabkow pogroził też Stanom (to charakterystyczne, że z przekazu zniknęły już pogróżki i żądania wobec Ukrainy): „Ostrzegaliśmy Stany Zjednoczone, że pompowanie na Ukrainę broni z wielu krajów przez nie zaaranżowanych jest nie tylko niebezpiecznym posunięciem, ale działaniem, które zamienia te konwoje z pomocą w legalne cele wojskowego ataku (...). Eskalacyjny element polityki Waszyngtonu, pomimo wszystkich zaklęć, że są niezwykle odpowiedzialni, ważą każdy krok, dominuje. To Stany Zjednoczone są źródłem maksymalnego napięcia na platformach międzynarodowych. Nie mówię o tym, co robią materialnie, wspierając zbrodniczy reżim w Kijowie”.

Poza tym - powiedział Riabkow - “wkrótce więcej szczegółów na temat broni biologicznej w Ukrainie". “To, co ujawniono w Ukrainie, to ułamek z ponad 300 laboratoriów z amerykańskim udziałem na całym świecie ".

;

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze