Rosja kontynuuje teraz kurs Piotra I i Suworowa. To znaczy walczy z przeważającymi siłami wroga. A dokładnie - z NATO. Propaganda przekonuje, że Rosja wygra, bo zawsze wygrywała (to akurat nieprawda). Od dwóch dni propaganda upaja się wzięciem do niewoli obrońców Azowstali
Rosyjska telewizja pokazuje wojnę w Ukrainie w reportażach z frontu. Przypominają one niskobudżetowe produkcje filmowe: żadnych szerszych planów, żadnych większych ujęć. Korespondenci, zawsze już teraz zdyszani, jakby szybki marsz sprawiał im kłopot, relacjonują coś, co dzieje się w promieniu 10 metrów.
W ten sposób państwowa telewizja realizuje misję publiczną, by poinformować obywateli, co się stało w Ukrainie.
Propaganda pod koniec trzeciego miesiąca wojny w Ukrainy uderza w ton stoicki. Zapewnia, że Rosja wygra – a wnosić to należy nie z sytuacji na froncie, ale z tego, że zawsze do tej pory wygrywała. Z podobnymi problemami, dowodzi, zmagała się w czasie II wojny światowej, ale też w czasach cara Piotra I na początku XVII wieku.
Piotr I pojawił się w narracji pewnie dlatego, że walczył i zwyciężył Szwecję. Tymczasem Szwecja, w wyniku wojny w Ukrainie, właśnie wstąpiła do NATO.
Propaganda powtarza też, że w Ukrainie toczy się wojna z NATO. Równocześnie Rosja oficjalnie ogranicza swoje cele w Ukrainie. Teraz chodzi o wyzwolenie Donbasu "w granicach historycznych". Jak pokażemy niżej, "historyczność" jest dla rosyjskiej propagandy pojęciem bardzo giętkim. Wszystko można nim usprawiedliwić (jeszcze niedawno Rosja miała wyzwolić Donbas w jego administracyjnych granicach, ale to się może nie udać, granice "historyczne" osiągnąć jest łatwiej). Co do najbliższych okolic Donbasu, to chodziło tylko o ich demilitaryzację.
I tak to się toczy – w wystąpieniach wysokich urzędników i w telewizyjnych komentarzach. Do tego te same informacje o złym Zachodzie (że miał tajne laboratoria w Ukrainie i że Polska napadłaby na Ukrainę tak jak Rosja, gdyby się tak nie bała, jak Rosja się nie boi).
Poza tym na Zachodzie jest LGBT, a nawet edukacja seksualna dzieci
(ten wątek wyraźnie podniecił Margaritę Simonyan, szefową "Russia Today" w wieczornym programie propagandowym Władimira Sołowiowa).
Nowością z frontu są wezwania, by lepiej odpowiadać na ukraiński ostrzał przygranicznych regionów Rosji. Informacji o tych ostrzałach jest coraz więcej. Mieszkańcy kojarzą już wybuchy z ukraińskim atakiem – trzeba ich uspokajać, że nie zawsze tak jest. Czasami to jednak Rosjanie ostrzeliwują Ukrainę.
Pojawiają się jednak w mediach wezwania, by ostrzej opowiadać na ostrzał przygranicznych rosyjskich miejscowości, nawet jeśli wygląda na przypadkowy. Warto by było też ewakuować mieszkańców terenów przygranicznych.
Na pocieszenie od dwóch dni widz dostaje telewizyjne relacje o tym, co się dzieje z ukraińskimi jeńcami z Azowstali. Drugi dzień zaczyna się nimi dziennik telewizyjny “Wiesti”, duży materiał poświęcają temu także autorzy programu publicystyczny “60 minut”.
Jeńcy trafili do ośrodka odosobnienia koło Wołnowachy. Są pokazywani w wieloosobowych salach z piętrowymi łóżkami, żołnierki mają osobne sale. Jeńcy ustawieni w szereg odpowiadają na propagandowym filmie, że wszystko jest “normalno”. Ponieważ sytuacja nie jest taka, by każdy mógł się swobodnie wypowiedzieć, rozumiemy tylko, że ukraińskich żołnierzy i żołnierek nic, co zrobili Rosjanie, nie zaskoczyło. Obrazki poniżej, screeny z telewizyjnej relacji są, zdaniem propagandy, dowodem na to, że jeńcom naprawdę nic nie brakuje:
Co do rannych - to lekarze mówią do kamery, że wszyscy są w ciężkim stanie. Mają skomplikowane złamania i zainfekowane rany. Wyraźnie cierpią, ale dostają jedzenie. A nawet są karmieni, jeśli nie mogą jeść. Kamera pokazuje małe szpitalne sale, przy wejściu do każdej stoi rosyjski żołnierz z bronią.
Czy to jest reportaż dla ukraińskich negocjatorów, którzy zajmują się wymianą jeńców?
Dostaliśmy nowe wieści dotyczące Putina i jego zdrowia
Ostatnia seria takich spotkań miała miejsce w listopadzie 2021 roku, kiedy Putin omawiał z wojskiem, szefami i projektantami przedsiębiorstw obronnych rozwój technologiczny i wyposażenie Sił Zbrojnych Rosji, w tym bezzałogowe samoloty wojskowe. Wiosenny cykl spotkań wojskowych w maju 2021 roku poświęcony był głównym obszarom długofalowego rozwoju sił zbrojnych, realizacji nakazu obronnego państwa, a także wojskowemu lotnictwu transportowemu i broni precyzyjnej dalekiego zasięgu.
„Naprawdę mamy bezpośrednią linię w naszych planach, ale jeszcze nie zdecydowaliśmy się na terminy” – powiedział rzecznik Putina Dmitrij Pieskow (dzień wcześniej zapewniał też, że Putin wygłosi prezydenckie orędzie o stanie państwa, nie wiadomo, kiedy, ale w tym roku).
Poza tym “jeśli chodzi o prezydenta, to cały czas obowiązują specjalne zasady. Robi się wszystko, co jest niezbędne do ochrony zdrowia prezydenta“ (ta depesza agencyjna jest chyba dowodem, że jakieś plotki o zdrowiu Putina docierają do ludzi w Rosji).
W kwietniu inflacja roczna w Rosji przyspieszyła do 17,8 proc. (ale, podkreśla propaganda, na Zachodzie też mają inflację).
“Utworzyła się dość szeroka i zwarta koalicja ludzi o różnych poglądach, o różnym podejściu, o różnych wartościach życiowych. Łączy ich to, że popierają prezydenta, jego decyzje. Nazywamy to konsensusem donbaskim”– zinterpretował te wyniki szef firmy badawczej VTsIOM Walery Fiodorow. Oczywiście możliwe jest inne wyjaśnienie: że "konsensus donbaski" polega na mówieniu ankieterom tego, co oczekuje władza. Ale na to dyrektor Fiodorow nie wpadł. Prawdopodobnie umknęło mu, że za głoszenie poglądów innych, niż życzy sobie władza, idzie się teraz w Rosji do łagru, gdzie sa "normalne warunki penitencjarne". Nowe przepisy wprowadzono dokładnie wtedy, kiedy Putinowi skoczyło poparcie w tabelkach VTsIOM-u.
Tymczasem jednak wiarę w zwycięstwo Putina można mierzyć inaczej. Szef Krymu poskarżył się właśnie, że ludzie odwołują rezerwacje wakacyjne na Krymie. Zwłaszcza dla dzieci i wyjazdy sanatoryjne. Owszem, brak usług lotniczych na południu Rosji utrudnia przyjazd na Krym, ale przecież telewizja pokazuje, że państwo otwiera nowe wygodne drogi (w środę — piękny 50-kilometrowy odcinek drogi szybkiego ruchu na południe Rosji).
Ludzie musieli zarezerwować miejsca na Krymie przekonani, że do lata po specjalnej operacji nie będzie śladu. Teraz już w to nie wierzą.
Dziennikarz BBC Francis Scarr opublikował na Twitterze dwa fragmenty propagandowego programu publicystycznego “60 minut” z tego tygodnia. Bohaterem obu jest rosyjski pułkownik w stanie spoczynku Michaił Chodarjonok. W pierwszym odcinku otwarcie mówi, że Rosja nie odnosi sukcesów, a telewizyjne migawki z ostrzelania w Ukrainie tego czy owego nie pokazują rzeczywistej sytuacji.
Dwa dni później pułkownik zmienia ton i zapewnia, że Rosja sobie poradzi.
Scarr zauważa, że ktoś musiał pułkownikowi wytłumaczyć, żeby się nie wygłupiał. Rosja wygra, bo Putin tak powiedział. Pułkownik nie mówi jednak niczego, czego musiałby się wstydzić. Po prostu jeśli rozprawi się z zachodnią bronią, którą teraz posługują się Ukraińcy, to wygra.
Pułkownik mówi też, że — uwaga — Ukraina nie jest w stanie przeprowadzić skutecznej kontrofensywy.
Mówienie o kontrofensywie w trzecim miesiącu trzydniowej "operacji specjalnej", która przebiega "zgodnie z planem", to nie byle co.
To przesunięcie — z teraźniejszości do nieokreślonej przyszłości — pokazuje, co się stało na froncie. I rosyjscy wczasowicze rozumieją ten przekaz: w tym roku nici z Krymu. Nawet jeśli teraz Rosja spowoduje poważne straty u przeciwnika
Rosyjski wywiad przebywa teraz w XVII wieku. Jego szef snuje historyczne rozważania, jakby teraźniejszość zupełnie od niego nie zależała:
“Rosja de facto kontynuuje kurs Piotra Wielkiego, zdecydowanie broni swojego miejsca w świecie i skupia się przede wszystkim na swoich narodowych interesach” - powiedział we wtorek przewodniczący Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego, dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej Siergiej Naryszkin.
„Piotr Wielki widział w naszym kraju państwo potężne i suwerenne, w równym stopniu należące zarówno do Zachodu, jak i Wschodu. Z tego punktu widzenia, dziś, podczas globalnego zwrotu na Wschód, Rosja de facto kontynuuje kurs Piotra, zdecydowanie broni swojego miejsca w świecie i skupia się przede wszystkim na własnych interesach narodowych" – powiedział Naryszkin.
Doradca Putina Władimir Miedinski przekonanie o zwycięstwie Rosji także wywodzi z tego, że poprzednio Rosja też wygrywała. Czy to świadczy o tym, że Rosja skutecznie usunęła z podręczników historii
Jeśli Miedinski o tych wojnach nie słyszał, to nic dziwnego, że mówi: “Historia uczy, że próby rzucenia Rosji na kolana zawsze kończyły się niepowodzeniem. Wszyscy, którzy próbowali, ponosili porażkę”.
A może Miedinski coś o klęskach Rosji słyszał, ale wie, że nic o tym nie wie młode pokolenie bombardowane opowieściami o II wojnie światowej, która zaczęła się w 1941 roku. Te historyczne dyrdymały Miedinski opowiadał bowiem na zorganizowanym dla młodych trzydniowym kongresie “Nowe horyzonty”.
Był kolejnym mówcą starszego pokolenia, który przekonywał młodych ludzi, że nowe horyzonty polegają na tym, żeby wszystko było tak, jak napisane jest w podręcznikach do historii.
Heroiczna podręcznikowa narracja rosyjska nadal jednak nie radzi sobie z narracją ukraińską. Choć propaganda Kremla w kółko powtarza, że obrońcy Azowstali nie są żadnymi bohaterami, to niestety — nawet na rosyjskich fotografiach jeńcy wyglądają jak bohaterowie i tak się zachowują na rosyjskich propagandowych filmach. A już prawdziwym problemem dla mężczyzn Rosji: Naryszkina, Miedinskiego i Putina, są ukraińskie żołnierki, obrończynie Azowstali.
Dziś rosyjska telewizja w relacji z Azowstali pokazała młodą kobietę, która idąc do niewoli, podaje swoje dokumenty rosyjskiemu żołnierzowi. Wyjmuje je na jego oczach z niebiesko-żółtej okładki. Taki obraz wykasowuje wiele godzin gadania propagandy.
O tym w podręcznikach o zwycięstwach Rosji nie pisali.
Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze